Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Primosten 2007 - Chorwacja pierwszy i nie ostatni raz :)

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
marsylia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 882
Dołączył(a): 19.07.2007
Primosten 2007 - Chorwacja pierwszy i nie ostatni raz :)

Nieprzeczytany postnapisał(a) marsylia » 28.08.2007 08:31

W sobote rano wróciliśmy z Chorwacji :( byliśmy w Primosten i już wiemy, że urlop w przyszłym roku spędzimy również w Chorwacji, więc już odliczamy :) - trzeba mieć jakiś cel w życiu nie? ;)
Njaśmieszniejsze jest to, że czułam sie w tym miateczku, jakbym była tam po raz kolejny, a to wszystko dzięki Cromaniakom z tego forum :!: te uliczki, sklepiki, fontanna, piekarnia, bazarek z owocami, z rybami, plaża, okienko z kalmarami...czułam sie jak u siebie :D
marsylia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 882
Dołączył(a): 19.07.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) marsylia » 28.08.2007 15:09

A było to tak...Wyjazd do Chorwacji został zaplanowany bardzo spontanicznie - wraz ze znajomymi: "a może pojedziemy razem na urlop? A może do Chorwacji?" No i tak już zostało. Ja z całej 6 chyba wczułam się najbardziej i przewertowałam całe forum cro i od razu zakochałam się w Chorwacji ( nie widziałam, a uwierzyłam - w chorwackie cuda). Pierwsze rozmowy na temat urlopu to Zadar...podpytałam na forum i to co wydawało się takie proste - proste już nie było, pełno wątpliwości, a może inne miejsce? Ale jakie? Ale gdzie? Czy na pewno bez rezerwacji? A wszystkie porady kończyły się na tym: jedźcie gdzie oczy Was poniosą poczytałam jeszcze trochę i padło na Primosten. Reszta grupy nie protestowała, a nawet okazało się, że "znajomi znajomych" byli, widzieli, polecają itp. Czekałam na ten wyjazd jak na zbawienie, nasz 5,5 letni synek też się wczuł i noc przed wyjazdem śniło mu się, że nurkował i oglądał rybki, za to mi, że padało. Organizacją samochodową, trasą, winietkami itp zajęła się druga połówka, więc nie wnikam w szczegóły bo jeszcze coś poplączę :D
Plan był następujący we wtorek ok. 17 wyjeżdżamy z Warszawy, jedziemy w stronę Katowic, tam spotykamy się z resztą ekipy i w trasę, ok. 22.15 przekroczyliśmy pierwszą granicę (w Cieszynie), a później już tylko się jechało, tanken, jechało i znowu tanken... tylko pozazdrościć dróg sąsiadom. Jechaliśmy na dwa samochody, po jednym kierowcy - panowie się spisali, chociaż reszta ekipy też, bo nikt z tego stresu nie mógł spać oprócz małego misia oczywiście (synek). Granicę z Chorwacją przekroczyliśmy o 5.25, teraz oby do Primosten... to były najtrudniejsze chwile dla kierowców, ale daliśmy radę. O 9 dojechaliśmy na miejsce i od razu skręt w prawo i pytanie o apartament w biurze, niestety nie było zbyt dużego wyboru :( pojechaliśmy zobaczyć tylko jedną kwaterę, która nas jakoś nie zachwycała, a zamęczenie dawało się coraz bardziej we znaki i to coraz bardziej grzejące słońce, co prawda widoki i zapachy rekompensowały nam duuuużo, ale chcieliśmy już mieć jakieś lokum, wskoczyć w stroje i pognać na plażę. z racji tego, że Primosten znałam prawie jak własną kieszeń ;) (przecież wszystko wyczytałam na forum) pojechaliśmy dalej na poszukiwania kolejnego biura, które zresztą nie było daleko - tam tylko jedna oferta (i znowu niezbyt blisko plaży, ale może warto...) Pani powiedziała, że dla tylu osób nie jest łatwo, poniektórzy zaczęli się przejmować, ale nie ja, przecież wszyscy pisali, że nie ma problemu z kwaterami, zobaczyliśmy, co Pani ma do zaproponowania, przyjechał po nas Pan na skuterku i mieliśmy za nim jechać - żaden problem, Pan nagle za biurem skręcił ostro w lewo i pomknął w górę uliczki, a my za nim swoim kombi :) damy radę bo jak nie my to kto? ;) apartament na pierwszy rzut oka czysty i całkiem, całkiem, 3 pokoje, kuchnia, jadalnia, 2 łazienki, z pokoju i kuchni wyjście na taras, a tam...mega piękny widok na miasteczko, stargowaliśmy kilka eur i pojechaliśmy dalej -pod fontannę, do następnego biura i kolejny Pan na skuterku - zobaczyliśmy jeszcze dwa apartamenty i zmęczenie i jakiś taki lekki strach, że nie znajdziemy nic innego wzięły górę i wróciliśmy do apartamentu z widokiem na Primosten. O godzinie 12 każdy padł na swoje łóżko szczęśliwy, ale tylko na moment (padł na łóżko), bo zaraz pełna mobilizacja - prysznice, coś przekąsić, stroje, kąpielki i wyprawa na plażę. Nareszcie!!!
c.d.n.
Ostatnio edytowano 28.08.2007 15:21 przez marsylia, łącznie edytowano 1 raz
Leszek Skupin
Weteran
Posty: 14062
Dołączył(a): 23.09.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Leszek Skupin » 28.08.2007 15:16

No wreszcie :D :!: A zdjęcia :?: Będą :?:
marsylia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 882
Dołączył(a): 19.07.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) marsylia » 28.08.2007 15:23

Będą, będą :D
tylko ja teraz jestem w pracy :oops: a zdjęcia w domu, ale...
meeg
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1225
Dołączył(a): 17.06.2002

Nieprzeczytany postnapisał(a) meeg » 28.08.2007 15:59

Ja też jestem ciekawa Twoich wrażeń! :papa:
paolo
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 405
Dołączył(a): 12.07.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) paolo » 28.08.2007 17:14

Ja też bardzo jestem ciekaw dalszej relacji i fotek. Za tydzień tam będę.
Pozdrav.
marsylia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 882
Dołączył(a): 19.07.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) marsylia » 29.08.2007 07:56

a teraz widok z tarasu 8)
Obrazek

jak będę miała chwilkę napiszę co się działo dalej...
marsylia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 882
Dołączył(a): 19.07.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) marsylia » 29.08.2007 10:23

Jako, że nie do końca wiedzieliśmy, na którą plażę się udać, poszliśmy najpierw w kierunku fontanny, później lekkie odbicie w prawo, później laskiem znowu na prawo, a tam pełno ludzi, jak w Łebie :) , ale widok turkusowej wody i gorące słońce wynagrodziły nam wszystko, znaleźliśmy jakiś kawałek miejsca, gdzie mogłoby się wcisnąć 6 osób + dziecko, prawie każdy z materacem, płetwami, ręcznikami i jeszcze kilkoma małymi drobiazgami 8) , na szczęście ponton zostawiliśmy sobie na inny dzień :wink: Nasza rodzinka przyodziała płetwy i buch do wody! Cud miód! Ciepełko! Ten kolor! A ta sól...Mały miś podniósł szybko krzyk, że nie ma żadnych jeżowców i on się tak nie bawi! Ale zabawa w syrenkę i piratów trochę go udobruchała, jeżowce zostały zauważone (przez niego) po kilku dniach i był usatysfakcjonowany. Po jakimś czasie, ciężko wyczuć, po jakim (szczęśliwi czasu nie mierzą) dopadł nas cień i postanowiliśmy się przenieść, a przy okazji oblookać teren. Więc cała załoga zebrała co miała i przeniosła się w bardziej słoneczne miejsce i bardziej przyjemne, mniej zaludnione...a my z misiem udaliśmy się na słynne lody i dalszy obchód i rozpoznanie plaży. Lody rzeczywiście mega wielkie (1 kugla) i pokaz prawie jak w cyrku, a wydawałoby się, że kupujesz tylko loda :D . Od razu przypadły nam do gustu miejsca do wylegiwania się pomiędzy plażą przy deptaku, a hotelem. Chociaż zaskoczyła nas mocno ilość plażowiczów, ale później okazało się, że nie tylko w Polsce 15.08 jest dniem wolnym od pracy...stąd ta masa ludzi. Rozpoznanie terenu i konsumpcja lodów zajęła nam trochę czasu, reszta ekipy wyczekiwała nas z niecierpliwością - wszyscy chcieli do domku, kąpanko i jakaś krótka drzemka, przed wieczornym wyjściem. Wymęczeni, ale zwarci i gotowi ruszyliśmy na podbój miasteczka 8) kierunek starówka, później Kościół i jakieś miejsce gdzie można usiąść, coś zjeść i wypić. Na ryneczku pełno ludzi, trzeba się przepychać albo iść gęsiego, nie ma co myśleć o zrobieniu zdjęcia, albo zatrzymaniu się, żeby przyjrzeć się czemuś ładnemu...ale to nic - my tu jeszcze wrócimy :twisted: . Przystanek był tylko przy okienku z kalmarami - mniaaaam! Po obejrzeniu Kościółka weszliśmy w jakąś boczną uliczkę, gdzie było już luźniej, więc też widać było więcej, oczywiście wszyscy zachwyceni uliczkami, domkami, restauracjami -ogólnie klimatem starego miasta. Coś pięknego! Znaleźć miejsce w jakiejś restauracji, to też nie lada sztuka, ale jakoś się udało, tylko mały miś zrobił się już marudny, więc zamówiliśmy dla niego coś szybkiego, dla nas do spróbowania miejscowego winka, znajomi za to raczyli się specjalnościami kuchni -podobno było pysznie -wierzymy! Nasza rodzinka udała się szybciej na miejsce spoczynku, ale nie znaczy, to, ze zakończyliśmy wieczór, tylko miś poszedł spać, a my czekając na resztę załogi upajaliśmy się widokiem (choć chyba nie tylko :wink: ) z tarasu na Primosten, słuchając dobiegającej z dala muzyczki.
Leszek Skupin
Weteran
Posty: 14062
Dołączył(a): 23.09.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Leszek Skupin » 29.08.2007 10:34

Już słyszę tę bałkańską muzykę :D. Czuję w nosie zapachy. Barwnie to opisujesz :D
Czekam na ciąg dalszy :)
Pozdrav :papa:
marsylia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 882
Dołączył(a): 19.07.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) marsylia » 30.08.2007 10:23

Tak minęła środa...
Kolejne dni były podobne do siebie- wstawaliśmy jak słoneczko zaczęło nam zaglądać w oczy, śniadanko na tarasie (w międzyczasie sesje zdjęciowe), słuchanie cykad, oglądanie widoczków, sprawdzanie, która godzina na wieży Kościoła - taki konkurs kto lepiej trafi :lol: , no i upajanie się zapachami dochodzącymi z każdej strony- coś wspaniałego! Następnie wybieramy się na plażę, nadaliśmy sobie ksywkę "Rodzina Hendersonów" ponieważ codziennie każdy z nas zabierał "niezbędne" gadżety na plażę typu materac, płetwy, maski, deska małego misia, ręczniki, olejki i kremy o różnych faktorach, coś do picia, książki, gazety, karimaty...ponton sztuk 1, etc. - wyglądaliśmy przekomicznie. Na plaży lądowaliśmy zwykle po godzinie 11 - największe upały, a co! Następnie smażenie, smażenie, pływanie, snurki- podglądanie ciekawskich rybek, chociaż czasami miałam wrażenie, że to one nas podglądają, moje pierwsze snurkowanie skończyło się oczywiście pociągnięciem wielkiego łyka słonej wody, która dzięki fajce spłynęła prosto do żołądka, przepalając mi przełyk :wink: , zabawy w piratów...Panowie wyławiali różne skarby z dna morza- muszelki po jeżowcach, ślimakach, kilka rybek, które zostały później wypuszczone, rozgwiazda, muszelki po ślimakach z jakimiś dziwnymi mieszkańcami w środku. Później wkleję zdjęcia, bo w nich mamy jeszcze mały bałagan. A najgorsze jest to, że część zdjęć straciliśmy, ponieważ czytnik do kart chyba szwankował :x

Tak się plażując spokojnie, kupowaliśmy w międzyczasie owoce- to było nasze jedzenie w ciągu dnia, które w Chorwacji są przepyszne, taaak słodkie i soczyste mmmmm, a ten zapach melonów, można się rozpłynąć, a te arbuzy słodziutkie, winogrona, brzoskwinie...Tylko mały miś jadł coś na ciepło np. jakiegoś naleśnika, albo hamburgera, które też były olbrzymie i smaczne, no i oczywiście było ok. 6 lodów dziennie :D , jeżeli chodzi o ceny, to były one takie warszawskie, może niektóre owoce i warzywa droższe o kilka złotych. Ale na pewno warto najadać się na zapas takimi pysznościami i nie żałować pieniędzy. W lodówce mi słodko pachnie ostatnie pół melona :cry:
Z plaży zbieraliśmy się ok. 17-18, później prysznic i wyjście do miasteczka, zwiedzanie, kolacja w jakiejś restauracji, próbowanie miejscowych specjałów, mi do gustu bardzo przypadły kalmary, próbowany był Prsut, Plata z rybami, owocami morza, spaghetti, no i nasza rodzinka zwolennicy pizzy 8) - najlepszą jedliśmy w Trogirze, -bo też tam byliśmy, ale o tym później.

W piątek rano znalazł się ochotnik, który wstało o 6.00 i poszedł na targ po świeże ryby - taki odważny był :wink: Więc piątek wieczór spędziliśmy na tarasie piekąc rybki, bakłażany i chlebek, wcinając sałatki z pomidorów, czosnku i oliwy, popijając miejscowe wino przy odgłosach muzyki dochodzącej z rynku, naprawdę bardzo przyjemnie. A ryby przepyszne, takie świeże, smaczne, podczas pieczenia były okładane (znaczy się bite) gałązkami rozmarynu, zerwanymi z ogródka sąsiadów zresztą :oops:, podlewane dużą ilością oliwy miejscowej oczywiście i skrapiane cytrynką, mmmmm, ale się głodna zrobiłam. To taka odmiana dla wieczornych wyjść. Trzeba przyznać, że tamtejsze owoce i warzywa mają coś w sobie, to chyba jest słońce :wink: którego nam tutaj tak brakuje...
Leszek Skupin
Weteran
Posty: 14062
Dołączył(a): 23.09.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Leszek Skupin » 30.08.2007 10:47

Widać, że jesteś smakoszem różnego jedzenia :D. 3/4 opowieści to smakowite zapachy :lol:

Pozdrav :papa:
marsylia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 882
Dołączył(a): 19.07.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) marsylia » 30.08.2007 10:59

Jeżeli chodzi o nasze wyjścia na plażę, to było to nielada wyczyn, ponieważ byliśmy tak obładowani "niezbędnymi" rzeczami, że ledwo się ruszaliśmy, a droga na plażę nie była taka łatwa, mieszkaliśmy na ulicy Ivana Gundulica, czyli "za ulicą" można by rzec, schodziło się stromo z górki wąską uliczkę, przejście przez jezdnię tez nie było łatwe, później przejście mostkiem, gdzie nie było chodnika, a z takimi tobołami ledwo się mieściliśmy na poboczu :wink: , później dalej z górki, dochodziliśmy do fontanny i dalej już prosto na "nasze" miejsce na plaży od strony basenu hotelowego, chyba, że było zajęte, to rozpoczynały się poszukiwania czegoś nowego, co wiązało się z dalszą wędrówką -wzdłuż linii plaży, prosto, prosto, staraliśmy się nie zapuszczać za basen hotelowy, ponieważ tam były bardziej strome zejścia do wody. Możecie sobie wyobrazić, jakie były powroty :evil: człowiek zmęczony całodniowym leżeniem na plaży :wink: , musi jeszcze podejść do Konzuma, zrobić zakupy, a często ma przy sobie kilka toreb z owocami i warzywami, zakupionymi na bazarku i do domu ma pod górkę...
Ale dawaliśmy radę. Podobnie było wieczorkiem, tylko już bez tych wszystkich gratów, wydawać by się mogło, że luzik, niby tak -tylko po przejściu uliczek Primosten, z góry na dół, wzdłuż wybrzeża, deptak, piekarnia, stragany z rakiją, stare miasto... - celem była jakaś restauracja, a tam jak zwykle winko, albo Karlovacko, no i coś na ząb, a mały miś po tych całodniowych i wieczornych przeżyciach często zasypiał właśnie w restauracji i"ktoś" musiał go nieść do domu, pod górkę :? nie było łatwo, 20 kilo żywej wagi wnosić pod takie góry, ale najpierw trzeba było pokonać prostą drogę, tyle, że pomiędzy tłumem ludzi bawiących się wieczorem w miasteczku, wyjść ze starego miasta, pokonać uliczkę wzdłuż knajpek i lodziarni, dochodzimy do fontanny, ale zanim- to musimy pokonać schody, a później już tylko i znowu pod górkę :lol:
marsylia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 882
Dołączył(a): 19.07.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) marsylia » 30.08.2007 11:01

Leszek Skupin napisał(a):Widać, że jesteś smakoszem różnego jedzenia :D


o tak smaki i zapachy, to jest to :P
meeg
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1225
Dołączył(a): 17.06.2002

Nieprzeczytany postnapisał(a) meeg » 30.08.2007 11:51

Oj, strasznie smakowite te wspomnienia :P .

A wracając do Twoich powrotów z plaży - trzy lata temu mieszkaliśmy też wysoko i pamiętam jak mój mężuś targał materac na plecach pod tą górkę. Oj ciężko miał biedaczek... :wink:
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 108170
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 30.08.2007 13:52

marsylia napisał(a): Chociaż zaskoczyła nas mocno ilość plażowiczów, ale później okazało się, że nie tylko w Polsce 15.08 jest dniem wolnym od pracy...stąd ta masa ludzi.


Kolejna osoba zauroczona Primoštenem i Chorwacją !!!

Ps Chorwacja podobnie jak Polska jest krajem katolickim i 15 sierpnia jest w Chorwacji świętem kościelnym tak jak u nas.
Chorwację odwiedzał Nasz Papież a popularny, choć kontrowersyjny piosenkarz Marko Perkovic Thompson zadedykował Mu jedną ze swoich piosenek.



Następna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Primosten 2007 - Chorwacja pierwszy i nie ostatni raz :)
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone