W sierpniu byliśmy z Gandalftravel w Makarskiej. Wakacje udane, choć raczej nie dzięki firmie. Oceńcie sami.
Samo biuro Gandalftravel robi dość dobre wrażenie. Nie witają co prawda klientów i nie odpowiadają też na dzieńdobry, no ale od agentów turstycznych trudno oczekiwać kultury osobistej. Jak już się usiądzie i zmusi kogoś do porozmawiania z Wami, to są nawet uprzejmi. O tym wyjeździe mieli dużo informacji i pokazali też zdjęcia pokoi.
Pozytywy:
1. dowieźli nas na miejsce
2. pokój był czysty
3. Villa Zvonko jest rzeczywiście stosunkowo niedaleko plaży, choć ostro pod górę (jak to w Makarskiej)
4. W połowie pobytu zmieniono nam pościel i ręczniki (o czym nic nie wiedziała rezydentka - zapewniała nas, że nikt nam
ręczników ani pościeli nie zmieni).
5. Na korytarzu były dostępne przyrządy do czyszczenia: mop, szczotka i deska do prasowania.
6. Mieliśmy super widok z balkonu.
Negatywy:
1. Zarówno zdjęcia pokoju zamieszczone w folderze, jak i te pokazane nam w biurze przedstawiają największy z pokoi (a właściwie studio) w tej Villi. Reszta jest znacznie mniejsza. My wylądowalibyśmy w pokoju wielkości hotelowej, z balkonem wspólnym z dwoma innymi pokojami, do tego wystawionym na południe i to bez daszku czy markizy (pokoje nie są klimatyzowane). W wyniku szczęśliwego zbiegu okoliczności zamieniliśmy ten pokój na inny z osobnym balkonem wystawionym na wschód. Tutaj porada: nie bierzcie w Makarskiej balkonów na morze, lepiej wziąć na wschód, wtedy widać i morze i góry i po 11 jest cień. 2. Dwie pary zostały relokowane do innych budynków, wbrew swojej woli. W tym jedni sporo wyżej - nie zazdroszczę im codziennych spacerów na plażę czy do sklepów. Zwłaszcza że w Makarskiej człowiek i tak się strasznie nachodzi.
3. Była z nami grupa 5 osób, które chciały być obok siebie. Tak miały napisane w uwagach na umowie. Zamiast tego Gandalftravel rozdzielił ich na dwa budynki. No ale dla nas to akurat było dobrze, bo mogliśmy się zamienić na pokoje.
4. Villa Zvonko jest niewykończona. Z podłogi wystają rury, na balkonie wisi goła żarówka, a wejście do budynku jest po gołej ziemi i otoczone przez chwasty.
5. Pokoje są wyposażone w stylu szpitalno-klasztornym. Dużo białych ścian, biały aneks kuchenny, do tego łóżko, dwie szafeczki nocne i mała szafa. Nie ma szans wypakować wszystkich rzeczy. Na ścianie wyblakły landszafcik chyba z Austrii.
6. Dostajecie tylko małe ręczniki - z trudem wystarczają na tydzień, więc raczej trzeba prać. W biurze powiedzieli nam że ręczników brać nie musimy.
7. Rezydentka była totalnie beznadziejna - chyba znajomość języka to jej jedyna kwalifikacja. Pierwszego dnia miała do nas przyjść (sama tak powiedziała), więc na nią czekaliśmy - bez skutku. Nie mieliśmy więc okazji wyjaśnić braków w sprzęcie w pokoju itp. Poszliśmy na spotkanie informacyjne dwa dni później, na którym nie było jednak żadnych informacji. Siedziała sobie przy stoliku i w charakterze spowiednika przyjmowała po kolei ludzi. Głównie zbierała pieniądze na wycieczki fakultatywne. My chcieliśmy zgłosić braki w pokoju i moze je jakoś wyjaśnic. Rezydentka nas olała od góry do dołu. Powiedziała, np. że w opisie obiektu nie ma nic o ręcznikach i to dobra wola właściciela budynku, że w ogóle nam coś dał (o pościeli też nie było, a jednak...). Według niej w kwaterach prywatnych nigdy nie ma ręczników (ja tam zawsze dostawałem ręcznik w kwaterze prywatnej, ale OK). Spokornieliśmy więc i już się więcej nie odzywaliśmy.... Nie, tak na serio, to powiedzieliśmy jej co sądzimy o takim traktowaniu klientów, ale już sobie odpuściliśmy dalsze kontakty z nią. Nie pojechaliśmy też na żadną wycieczkę fakultatywną z biurem, tylko sami je sobie zorganizowaliśmy. Nie mieliśmy już żadnej wiary w jej umiejętności organizacyjne.
8. Byłbym zapomniał. Z lotniska odebrał nas trupiasty busik, do którego nie weszły wszystkie bagaże. Do tego kierowca pojechał prosto w korek w Omiszu, zamiast ominąć go autostradą - widać żal mu było 15 złotych na opłatę. Dzięki temu tłukliśmy się z Trogiru do Makarskiej 3 godziny.
9. Właściciel Villi Zvonko to jakiś obcokrajowiec, którego nie ma na miejscu. Nikt się więc nie zajmuje budynkiem i nie ma do kogo pójść jak jest jakiś problem. No chyba, że do rezydentki
Sama Makarska jest oczywiście bardzo ładna, choć koszmarnie zatłoczona. Na plażę chodziliśmy jakie 2-3 km, żeby mieć trochę przestrzeni. Duży plus Makarskiej to dobre połączenia autobusowe ze Splitem i Dubrovnikiem. Dlatego też proponowałbym raczej samemu sobie załatwić nocleg i przelot SkyEurope. Tylko że trzeba to zrobić sporo wcześniej. My nie mieliśmy czasu zabrać się za to, więc postanowiliśmy pojechać z biurem. Niestety jak widać biuro nie dba specjalnie o klientów po sprzedaniu im wycieczki. Nie można być pewnym jak będzie wyglądał pokój ani który to będzie. Jeśli będziecie rozważali wycieczki z tym biurem, to trzeba ich przycisnąć żeby przydzielili Wam konkretny pokój. Mogą to zrobić, bo cała Villa jest ich. I trzeba bezwzględnie uzyskać pełną informację na piśmie odnośnie wyposażenia pokoju i jego standardu. W opisie obiektu nie ma właściwie nic, więc nie wiecie co dostaniecie. Jak was relokują do innego miejsca, mają obowiązek zapewnić przynajmniej taki sam standard, ale z tak skąpym opisem pierwotnego pokoju mogą wam wcisnąć cokolwiek.