Uprzedzam że nie zamieściłem żadnych informacji historycznych i geograficznych, ani nawet linków do źródeł. Zainteresowanym polecam szperanie na własną rękę. Proponuję zacząć od poczciwego gugla.
* * * * *
Hurghada - dawniej osada rybacka, teraz duża miejscowość wypoczynkowa. Składa się z kilku osad, ciągnących się wzdłuż wybrzeża Morza Czerwonego na odcinku ok. 40 km.
Mieszkaliśmy w małym, sympatycznym dwugwiazdkowym hoteliku z miłą obsługą. Byliśmy w nim jedynymi Polakami, większość gości to Czesi i Rosjanie, a więc była okazja przypomnieć sobie nieco zakurzone języki słowiańskie. Z hotelową przepustką mieliśmy bezpłatny wstęp na basen i plażę należące do hotelu nad samym morzem, stojacego po przeciwnej stronie ulicy.
Gdy przylecieliśmy, w dzień było 15 stopni, w nocy 2-3. Niespotykanie zimno jak na Egipt. W hotelu ogrzewanie zepsute. Właściciel specjalnie zamówił dla nas drugi koc, który został dowieziony jeszcze tego samego wieczoru. Potem się trochę ociepliło, a woda nadawała się do kąpieli, tzn. miała temperaturę zbliżoną do bałtyckiej. Na wycieczkach w Luksorze i Kairze mieliśmy nawet ok. 25-28 stopni.
W Egipcie podróżuje się w ogromnych konwojach, pod ochroną policji. Częściowo wynika to z od wielu lat obowiązującego stanu wyjątkowego i wg mnie na wyrost rozdmuchiwanych niebezpieczeństw, a częściowo ze starej tradycji podróżowania w karawanach.
Na rogatkach Hurghady są posterunki policji. Obywatele Egiptu nie będący mieszkańcami Hurghady mogą oficjalnie tam przebywać tylko gdy mają pozwolenie na pracę albo potwierdzenie pobytu na wakacjach.
Konwój zbiera się wcześnie rano w miejscowości Safaga, 60 km na południe od Hurghady. Głównie turystyczne autokary, trochę samochodów miejscowych. Policja rozpoczyna wypuszczanie. Jazda szosą przez pustynię do Luksoru zajmuje 4-5 godzin. Zwiedzanie Kolosów Memnona, Doliny Królów, świątyni Hatszepsut, kompleksu świątynnego Karnak, powrót tego samego dnia na późny wieczór.
W Egipcie płaci się podatek od ukończonego domu. Dlatego wiele domów wygląda jak na zdjęciu. Jak wielopokoleniowa rodzina się dostatecznie rozmnoży, dobudowuje się nowe piętro. Oczywiście nie wolno zapomnieć o jeszcze następnym pokoleniu.
Kolosy Memnona
Dolina Królów
Świątynia Hatszepsut
Nil w Luksorze
Karnak
Safari na quadach 30 km w głąb pustyni. Wizyta w skansenie, gdzie można obejrzeć "prawdziwe życie Beduinów" i przejechać się na wielbłądach.
Chociaż Nowy Rok jest świętem religijnym, praktycznie nie zauważyliśmy żeby Egipcjanie sami z siebie obchodzili Sylwestra. Bawią się tylko przyjezdni, a miejscowi co najwyżej pracują przy obsłudze wszelakich imprez. Kolacje sylwestrowe w hotelach (nie wiem jak jest w tych wypasionych) kończą się zwykle najpóźniej o północy. Nowy Rok powitaliśmy na ulicy, a później znaleźliśmy fajny bar, gdzie jeszcze jakiś czas zabawiliśmy.
Wycieczka do Kairu i piramid też w konwoju. Tym razem 7 godzin w jedną stronę. Wyjazd o 2 w nocy, powrót około północy. Egipskie autokary mają rozstaw siedzeń dopasowany do długości nóg przeciętnego Egipcjanina.
Pod piramidami, oprócz "czterech tysięcy lat historii, które na nas patrzą", otoczeni jesteśmy setkami autokarów, tysiącami turystów, nachalnymi sprzedawcami tandety i naganiaczami wielbłądów. Krążą legendy, że wejście na wielbłąda i przejażdżka na nim są za darmo. Zejście na ziemię może natomiast kosztować do 20 dolarów.
Zwiedzanie piramid i Sfinksa w stylu japońskiej wycieczki. Teraz macie państwo trochę czasu na obejrzenie piramid, polecam obejść je dookoła. Wejście do Piramidy Cheopsa i Chefrena jest dodatkowo płatne, Chefren jest parę razy tańszy, do Cheopsa ilość biletów jest mocno ograniczana, wstęp do małych piramidek obok jest bezpłatny. Za 50 minut spotykamy się na tamtym parkingu i idziemy oglądać Sfinksa.
Udało nam się wejść do środka Chefrena, kosztem zobaczenia małych piramidek i muzeum barki, odkopanej swego czasu obok piramid. Po odstaniu swojego w długiej kolejce, ciasnym i wyjątkowo dusznym korytarzykiem weszliśmy do głównej komory. Z jęzorami do ziemi na ostatnią chwilę zdążyliśmy na zbiórkę przed Sfinksem.
W Kairze zwiedziliśmy jeszcze pałac perfum, olbrzymie i imponujące swoimi zbiorami Muzeum Egipskie, dzielnicę koptyjską z kościołem z V wieku n.e., oraz synagogę w miejscu, gdzie według tradycji znalezione zostało zawiniątko z małym Mojżeszem, wyniesione przez wodę.
Koptowie to ludność wywodząca się prawdopodobnie od starożytnych mieszkańców Egiptu. Wyznają swój własny odłam chrześcijaństwa.
Wycieczka statkiem na rafę koralową. Nurkowanie z maskami, a także z butlami pod opieką instruktorów. Ag chyba ma skrzela, po raz kolejny potwierdza że w wodzie czuje się lepiej niż ryba.
Uderzające wrażenie robi to, że mniejsze i większe ryby wcale nie uciekają przed pływającymi ludźmi. Jest ich zresztą pełno. Woda wyraźnie cieplejsza od powietrza.
* * * * *
Dokonałem małego, bardzo subiektywnego porównania Egiptu z Bałkanami, jako miejsc wakacyjnych. Kategorie w których porównuję też są subiektywne.
Dostępność i ceny
Bałkany w zasięgu ręki. Egipt dostępny tylko drogą powietrzną, no chyba że jest się masakrycznie zdeterminowanym. W związku z tym różnice w cenach dojazdu są oczywiste. Polecam Egipt zimą, szczególnie jak jest się nastawionym na zwiedzanie (nie ma takiego upału), a w Europie śniegu brak. Ceny zdecydowanie niższe niż latem. Ocenę pozostawiam zainteresowanym, zależy co kto lubi. Aha, miało być subiektywnie... no dobra, Bałkany.
Zabytki
Bez dwóch zdań wygrywa Egipt. Przynajmniej raz w życiu fajnie jest to wszystko zobaczyć, nawet jak wrażenia psuje wszechobecna komercha i nachalni sprzedawcy towarów i usług dla turystów.
Przyroda na lądzie
Bałkany - wiemy jak jest. Dla tych, którym się chce, dostępne jest wiele. Na szczęście ciągle jest wiele miejsc trudno dostępnych, gdzie naprawdę trzeba chcieć żeby się dostać.
Egipt - wyprawa na pustynię to poważne przedsięwzięcie, wymagające specyficznego doświadczenia i przygotowania. Nie mówię tu o zwykłym safari dla turystów na quadach albo jeepach. Kuszą mnie majestatyczne i tajemnicze Góry Morza Czerwonego, wznoszące się na ponad 2000 metrów na zachodzie nad pustynią. Podobno oprócz Beduinów nikt tam nie chodzi. Wojsko pilnuje nadmorskich miejscowości przed Beduinami, którzy według rządu egipskiego stanowią zagrożenie. Przekopałem całą sieć lecz nie znalazłem stamtąd żadnych relacji.
Mimo to, dzięki mnogości i rozmaitości miejsc - przewaga Bałkanów.
Morze
Chorwacja i Czarnogóra - brzeg morski prawie wszędzie swobodnie dostępny, pełno pięknych miejscówek, skaliste wybrzeża... zresztą co będę mówił, wiemy jak jest, z autopsji albo opowieści. W wielu miejscach można spotkać wspaniałe życie podwodne.
Egipt - w Hurghadzie praktycznie cała linia brzegowa należy do hoteli i obiektów turystycznych. Bezpłatnie można plażować tylko przy swoim hotelu, albo jak w naszym przypadku mając przepustki do zaprzyjaźnionego hotelu nad samym morzem. Plaża jednak była taka... hmmm, kiepska.
Aby dostać się na rafę, najlepiej wykupić wycieczkę statkiem. Oczywiście wiąże się to z kosztami, ale raz trzeba. Kilka hoteli ma własne rafy przy brzegu, ale są one dostępne tylko dla ich gości. Nie wiem jak dla ludzi z zewnątrz, jeśli tak to na pewno też płatne.
Rafy koralowe to jedyne, czym Egipt wygrywa. Życie morskie nieporównywalne z niczym innym. Chcielibyśmy jeszcze kiedyś pojechać specjalnie żeby dać nura.
Z przyczyn wymienionych powyżej - dla mnie zdecydowanie jednak wygrywają Bałkany.
Ludzie
Bałkany - Słowianie - sami swoi. Mają podobne do nas zady i walety. Bywałem na Bałkanach na tyle długo że spotkałem tam i ludzi i ludziska, ale ogólnie nigdzie za granicą nie czuję się tak w domu, jak tam.
Egipt - od razu zaznaczam że wypowiadam się tylko o miejscowych mających kontakt z turystami. Przybysze są tam traktowani jak stado owiec do ostrzyżenia. Od wszechobecnej nachalności i upierdliwości we wciskaniu towarów i usług parę razy dostawałem jasnej cholery. Jedyna metoda to ignorować. Jak się chce zawrzeć transakcję - targować się do upadłego. Walutę - egipskie funty - najlepiej kupować w bankach i kantorach (1 dolar = ok. 5.5 funta). Wszędzie przyjmują dolary i euro, ale na ogół liczą po swoim własnym kursie. Co trzeba robić - patrz 2 linijki wyżej. Za najdrobniejszą usługę domagają się bakszysza. Często w fajnych sytuacjach nawet sympatycznie jest dać komuś parę funtów, nie jest to dla mnie żaden problem. Ale nachalność niektórych w domaganiu się bakszysza przekracza wszelkie granice. W hali odlotów, przy komorze do obowiązkowego prześwietlania wszystkich bagaży, stał chłopak i wręcz próbował wyrywać wszystkim walizki i plecaki żeby położyć je metr wyżej na transporter, powtarzając "bakszysz, bakszysz". Takich sytuacji bywa dużo. Zachować zimną krew, spokojnie się opędzać, ignorować. Ulicą nie można przejść, nie będąc co kilka metrów zaczepianym przez sprzedawców. Co ciekawe, najczęściej zagadywali do nas po rosyjsku. Widać najwięcej przyjeżdża tam Rosjan. Młodzi Egipcjanie uwielbiają podrywać turystki. Wszyscy wychwalają urodę Polek.
Jeszcze raz podkreślam że powyższe niezbyt pochlebne opinie dotyczą Egipcjan mających kontakt z turystami.
Zwycięstwo w tej kategorii (oczywiście subiektywnie wg mnie) - zgadnijcie!
Egipt to kraj gdzie fajnie jest chociaż raz pojechać i pozwiedzać. Trzeba go brać z całym dobrodziejstwem inwentarza - tłumami turystów, japońskim tempem zwiedzania na zorganizowanych wycieczkach, nachalnością miejscowych - nie przejmować się i robić swoje. Fajnie by było skoczyć np. do Kairu na własną rękę. Egipt ma swoich zagorzałych fanów, którzy jeżdżą tam co roku. Jak dla mnie Sylwester to właśnie dobra okazja na taki wypad. Latem byłoby mi szkoda czasu. Egipt dużo trudniej zwiedzać bez biura, chociażby dlatego że biura mają bardzo duże upusty na hotele, przy rezerwacji samemu wyszłoby dużo drożej. Jednak wyjazdy z biurem to nie to. Pozostanę wielbicielem Bałkanów.
Ag, jak zwykle, ma przeciwne zdanie.
* * * * *
Zemsta Faraona nas nie dosięgła. Może dlatego, że wcześniej przeżyłem Klątwę Gór Przeklętych. Ale to już inna historia.