Miałem nic nie pisać ! Ale czytając Wasze relacje i ja postanowiłem coś na bazgrolić.
Prawda jest taka, że ostatnie opowiadanie pisałem jakieś 34 lata temu. Przez ostatnie lata pisałem tylko pisma urzędowe i Pit-y. Teraz mam Worda, przedtem panią nauczycielkę co podkreślała moje bazgroły na czerwono, ale ulga !!
Jak wiecie w tym roku byliśmy w Cro dwa razy, w maju i we wrześniu. Wiosenny wypad zaliczam do mniej udanych, nawet nie mam co opisać. Przez całe lato mnie to męczyło i dla tego powstał pomysł z wyjazdem we wrześniu.
Dzień 15 września od rana niczym się nie różnił od innych. Rano do pracy, po piętnastej byłem już po, kupiłem euro, ubezpieczenia i wracam do domu. W domu rajzenfiber, nie wiem
czy Wszystkim znane jest to określenie ? Jest to stan ducha przed jakimś ważnym wydarzeniem, w naszym wypadku wyjazd ! Dziewczyny poznosiły dużą część bagażu do garażu ( mieszkamy na trzecim piętrze w starym budownictwie) co by przy ładowaniu auta za dużo nie biegać po schodach. W domu obiadek, kąpiel, potem pakowanie auta, wpadamy na małe jeszcze zakupy i godzinie 18.33 wyjeżdżamy z Gniezna. Po przejechaniu 59km. stoimy gdzieś przed Jarocinem w niezłym korku, pomyślałem sobie, że nie źle się zaczyna!
Godzina 21.30 wpadamy do Wrocławia, po konsultacji telefonicznej ze Slapolem spokój ducha, Wrocek przejezdny! Mały postój w Mc. Donalds i ruszamy dalej. O godzinie 3.20 , po przejechaniu 511km. Przekraczamy granicę czesko-austryjacką. Do tej pory jazda super, bez
Przeszkód! Godz. 4.10 na 560km. kawałek przed Wiedniem stoimy. Tuż przed nami wypadek! Czas ten wykorzystuje na drzemkę! Godzina 5.10 po uprzejmej pobudce przez austryjackiego policjanta droga wolna ruszamy dalej! Wpadamy na autostradę i jazda!! Kilometry uciekają i o godz. 7.43 na 828 kilometrze meldujemy się na granicy ze Słowenią. Jedziemy dalej, po przejechaniu 51 kilometrów (godz. 8.48 na 879 km) wpadamy do Chorwacji !!! Ku mojemu pozytywnemu zdziwieniu po przejechani kilkunastu kilometrów, a może trochę mniej, wpadamy na autostradę do Zagrzebia, ale im to idzie!! Rok temu jeszcze tego odcinka nie było !!! Kilometry uciekają, moja kondycja też !!! Godz. 10.30 na 1047 kilometrze, przed Mała Kapelą STOP ! Śpimy do godz. 11.36, spacer z pieskiem, siusiu i w
drogę !!! Przed Małą Kapelą 16 stopni ! Telefonicznie gadam z Voidem, pytam o kwatery.
Spoko! mówi Karol wal jak w dym !!! W Długopolje zjazd z autostrady i jedziemy do Podgory. Po przejechaniu 1406 kilomertów, o godz. 16.00 jesteśmy na miejscu.
W Podgorze wita nas, a jak !!! komitet powitalny, w składzie: Julcia, Oliwka i Karol.
Zapomniałem o jednym jeszcze przystanku i to bardzo ważnym ! W Podgorze na ulicy
Ujevica 4, stajemy i poważne zakupy. Szukam dziadka, jest ! Na moje pytanie” ima rakiju”
pada odpowiedź „ima”, kupuje dwie, bo poco dwa razy chodzić !
Po rozpakowaniu i zakwaterowaniu, spacer, Nela jeszcze tu nie była i trzeba było jej pokazać.
Powrót do domu, tarasik, ze dwie kolejki rakiji i spanko. W nocy potężna burza, Lena parę razy mnie budzi i każe oglądać !!! Do głowy mi nie przyszło, żeby pofocić błyski ! Spię dalej
I nic mnie nie rusza! Co ja burzy nie widziałem !!! Rano z opowieści Julci, Leny i Karola stwierdziłem, że takiej burzy nie widziałem !!!
Rano wstaję i wypoczętymi oczami podziwiam widok z lewej strony
Z prawej mam tak
Kwatera z lotu ptaka, oznaczona słonecznikiem
W całej okazałości. Słonecznik oznacza apartament w którym mieszkaliśmy
CDN ..........