Dzięki za zainteresowanie.
Po powrocie zaległości w pracy kupe i nie mogłem się zebrać na pisanie,
ale jak to mówią "robota nie zając nie ucieknie", piszę, a co tam
Postaram się aby był to skrót, bo jak pewnie sami wiecie można by opowiadać godzinami ...
Znajomi i rodzina już nas pewnie nie mogą znieść
Mieliśmy już jechać w zeszłym roku, ale niestety sytuacja nam na to nie pozwoliła. Teraz żałujemy tego strasznie, bo jak się człowiek zaweźmie to przecież wszystko jest możliwe - a tak jesteśmy rok do tyłu
Wyruszyliśmy z Katowic 7 września ok. godz 14 (choć termin mieliśmy zarezerwowany od 9-tego, no ale moja żona "w gorącej wodzie kąpana" nie mogła się już doczekać) naszą OKLEJONĄ srebrną astrą w kierunku Zwardonia (przez Koniaków). Muszę przyznać, że droga (jeżeli chodzi o nawierzchnię) nie najlepsza ale jak dla nas ślązaków normalna. Przejście graniczne puste. W pierwszym sklepiku zakup winietki (tygodniowa - 17zł) i kierunek na Cadca,Zilina,Bratislava,Rajka(przejście graniczne Węgry),Mosonmagyarovar,Szombathely,Lendava (przejście graniczne ze Słowenią i za ok. 8km kolejne z Horwacją) dalej na Varaźdin, Karlovac i na Plitvice (za Varaźdinem dwa odcinki płatnej autostrady - opłaty 3 i 4 Euro). Ostatnie 20km przejechaliśmy w dość dużej mgle. Na miejscu byliśmy ok. 1-ej w nocy , a że jechaliśmy tylko we dwójkę to kimanie do świtu było w samochodzie
Nie rozumiem niektórych opinii na temat trasy przez Węgry
droga pusta, prosta, nawierzchnia O.K. i puste granice. Może jedzie się wolniej niż przez Austrię (jeżeli któś śmiga pow.110 to bedzie szybciej), ale z tego co czytałem to odstoi swoje w Słowenii i zapłaci za autostrady w Austrii.
Na tej trasie spalanie mieliśmy 6l/100km to nawet nieźle jak na 1.6,
a tankowanie po drodze na Węgrzech , płatne kartą - po przeliczeniu wyszło 4,16zł/l.
Rankiem przywitało nas słoneczko
i po rozprostowaniu kości, wszamaniu kilku bułeczek byliśmy gotowi na deptanie ścieżek i kładek w Plitvicach.
Bilet wstępu (85kun/os - jednodniowy) na początku okazał nam się wogóle niepotrzebny. Wejscie stacja nr 2 - wjechaliśmy kolejką na górne jeziora i nikt go od nas nie chciał
Co do widoków jezior i wodospadów plitvickich to naprawdę nie da sie tego opisać i ani zdjecia tego nie oddają - trzeba tam być i ogarnąć to swoimi oczami.
Mieliśmy to szczęście że zaczęliśmy z samego rana (ludzi mało) i czas mielismy nieograniczony, wiec obeszliśmy prawie wszystkie miejsca dookoła.
Po zejściu do poziomu jez. Kozjak przeprawa stateczkiem na jez. dolne. ( tu dopiero chciano bilety) i kolejne widoki (najpierw z góry, później z dołu).
Wszyscy którzy tu byli napewno mnie poprą, że to TRZEBA zobaczyć - więc naprawdę namawiam nie omijajcie tego miejsca będąc w Chorwacji.
Może się komuś wydaje inaczej ( jeżeli woli zwiedzanie miast ) ale my wybieramy przyrodę i to co natura stworzyła najbardziej cieszy nasze oczy
Około godz. 15 wyruszylismy w dalszą drogę ku morzu, w kierunku Zadaru, a że jak już pisałem moja druga połówka "w gorącej wodzie..."
zboczylismy trochę w bok w kierunku Pagu i pierwsza kąpiel była w Zalewie Ljubaćkim. Woda cieplutka
plaża wybetonowana ale dno piaszczyste. Pierwsze nurkowania ... żona "banan" na twarzy
woda tak słona, że ona choć nie czuje się jak ryba w wodzie (lęk przed głębokością) to tu dała popis i uśmiech z jej twarzy nie schodził
Popływaliśmy, mały spacerek brzegiem i dalej w drogę - kierunek Sv.Filip i Jakov 4 km przed Biogradem.
Apartament mieliśmy zarezerwowany dopiero od dnia następnego więc stwierdziliśmy "coś wymyślimy, idziemy najpierw na rekonesans" i takim to sposobem spotkalismy forumowicza Mirka z małżonką na lodach.
( POZDROWIENIA - jak u was? bo my jeszcze mamy dół po powrocie i żona już by chciała wracać, nawet patrzy na pogodę i mówi że dalej ciepło jest
)
Trochę opowieści i mały spacer w stonę Biogradu z zachaczeniem o figi ( potem nam zasmakowały
).
Z noclegiem nie było problemu, dużo apartamentów w naszym ośrodku było pustych, więc dopłaciliśmy za jeden dzień i bylismy już ulokowani
Nawet dostaliśmy większe lokum - było opłacone trzy osobowe (bo dwu już był brak), a dostaliśmy cztero osobowy apartamencik 39m2 na górnej kondygnacji z otwartym tarasem 6m2). Za takie pieniądze to naprawdę nieźle
- rezerwacja przez niemieckie biuro , wyszło nas 21Euro/doba za apartament dwupokojowy z sat tv (nawet tvn odbierało), kuchnia z jadalnią, przestronna łazienka (wanna) z wc i taras z mebelkami.
Drugiego dnia w cro z samego rana napompowałem ponton ( niestety narazie tylko z wiosłami) i siłą swoich mięśni cudem dopłynęliśmy do przeciwległej wysepki Babac ( a cudem dlatego, że wiaterek trochę wiał tego dnia i czasami fale nas nieźle rzucały ). I tu spędziliśmy prawie cały dzień na pływaniu, nurkowaniu, wypatrywaniu muszelek i podziwianiu całej podwodnej fauny i flory. Wieczorem spacerek do Biogradu, znowu spotkanie z cromaniakiem Mirkiem z małżonką, a potem spaliśmy jak dzieci.
Ale się rozpisałem...
cdn.