DZIEŃ II
W skrócie:
w drodze; Draśnice
Gdyby mnie wczoraj nie konwojowano w to miejsce - pewnie zwątpiłabym po drodze. Mijaliśmy zadbany rynek Svatego Jura, ale potem ... droga robiła się coraz węższa i dziurawa. I pod górkę. Roboty drogowe, które w ubiegłym roku też tam były, były nadal
Rano - pobudka! Sądziłam, że reszta jeszcze śpi ... a to ja z Sebastianem byłam ostatnia przy autach
Recepcja jeszcze śpi, więc wrzucamy klucze przez otwór w drzwiach wejściowych.
I - ktoś by powiedział: o dziwo! - wszystkie 16 osób stawiło się na parkingu, gotowe do wyjazdu o umówionej godzinie.
Cóż za zgodność w temacie. Chyba wszyscy chcieliśmy jak najszybciej znaleźć się u celu ... .
I ... poświętować razem z Chorwatami
7:05 WYJAZD
Trasa do zrobienia:
Svaty Jur - Bratislava Jarovce - zjazd na Kitsee,Parndorf - Eisenstadt - Wiener Neustadt - autostradą na Graz, zjazd na Maribor - przejście graniczne Spielfeld - Maribor - przejście graniczne Donji Macelj - Zagreb - autostradą do Dlugopolija - jadranką w kierunku na Dubrovnik -
Drašnice
Czasów nie piszę, bo nijak się one mają do waszej ewentualnej jazdy tą trasą (cztery auta to już spory konwój
)
W Parndorfie na stacji kupujemy winiety (7,60 E - 10 dni).
(ile kosztowała słowacka - nie wiem, bo Moje Kochanie kupiło przy okazji dwie butelki chmielowego napoju, a liczyć...nikomu się nie chciało
)
W aucie robi się luźno - Kacper przesiada się do kolegi w Peugeocie
W Neusiedl am See wpadamy na kawę do McKwacza (poprzednio stawaliśmy w Winden am See)
Po godzinie - wjeżdżamy na autostradę do Grazu.
Po następnej - odbijamy na Maribor.
Dalej .. bezproblemowo, nie licząc "przymusowego postoju" za Mariborem, bynajmnie nie z powodu korka ani pieluchy
Kiedy dojeżdżamy do przejścia w Donji Maceli - stoimy 10 minut w kolejce. Nie wiem, czy z powodu "końca unii" czy ... narodowego święta w HR
JESTEŚMY
W krótkofalówce - gdyby ją przystawić do brzucha - słyszano by niezłe burczenie. Mirki obiecują duży parking z trawą i nie tylko ... . Więc ciągniemy jeszcze parę kilometrów.
Ok. 13:00 zatrzymujemy się na postoju o nazwie "Plitvice". Jemy i prostujemy kości. Chociaż to śniadanie, to ... Sebastian rozbiera się do rosołu
Popas trwa niemal godzinę.
Kiedy wpadamy na autostradę przez bramkę Zagreb-Lućko - tablica informuje że do Splitu jeszcze 390 km. Plus jakieś 70 i będziemy na miejscu.
Tunel "Mala Kapela" świeci się jak ... paryski bulwar nocą
.
Robi wrażenie - bynajmniej nie tylko z powodu kolorowych światełek ... .
Wyobraźnia pracuje i widzę ... gościa z łyżeczką, dłubiącego dziurę w skalnej ścianie. Ciekawe, w którym pokoleniu by się dokopał do wylotu?
.
Kuba żartuje przez walkie-talkie że ... dużo TU barów i restauracji, ale serwują w nich tylko same "SOSy"
Pomiędzy tunelami tankujemy, kawujemy i jedziemy dalej. Za Svatym Rokiem ... widać w dole WODĘ ... . Zwiastun bliskości morza
Narrrreszcie!
Do centrum Splitu nie dojeżdżamy. Z Dlugopolja lecimy dalej, na Dubrovnik.
I to było to , co tygrysy lubią najbardziej
: przyklejamy się do jadrana i lecimy do przodu.
Jest już głębokie popołudnie, ludzie wracający do swoich aut zaparkowanych wzdłuż drogi.
My - "za chwilkę" udamy się dokładnie w przeciwnym kierunku ...
.
Jeszcze tylko Omiš, Makarska, Baška ... , Podgora.
Mam wrażenie, że przejeżdżałam tamtędy nie dalej jak miesiąc temu. Moje Kochanie mówi mi dokładnie to samo. czyli ... coś w TYM jest
I zjazd na Drašnice !!!
Jest 18:00. Jest Logan, jest "Mir", jest mały zgrzyt i ... drobne opóźnienie w temacie desantu na plażę
Peugeot musi (hm) tą noc spędzić w budynku obok.
Auta zostawiamy obok apartmana. Nikt nie składa lusterek? - jest ryzyko, jest zabawa
Tomki - do A3, Mirki - do A...chyba 5 - zapomniałam(piętro wyżej i po środku), my - do A1 na parterze. W A2 - pepiczki, poza układem
Wrzucamy graty, chłopcy łapią za ręczniki i nówki-kąpielówki, no i wiadomo, co dalej
Sebastian zjadł kolację ... na plaży, tuż przed zachodem słońca nad Podgorą
Zostałam z nim ... kiedy wszyscy poszli do hotelowej knajpki wymienić wrażenia "zdziś".
No i ... zresetować się
Jutro - nigdzie się stąd nie ruszamy
Jechało się płynnie - tzn. bez korków. Bo postoje były, i to sporo.
A po drodze - zabawne teksty przez walkie-talkie. Super sprawa!
Małe dziecko w aucie bez klimy i jadące dwa dni ... jakoś wytrzymało. A my - wytrzymaliśmy z nim
Większość czasu paplaliśmy sobie, a jak zaczynało się robić marudnie - wciskałam mu chrupaczka i soczek, oglądaliśmy (i nie tylko) interaktywną książeczkę - sztuk jeden, a kiedy zaczynało się robić .. wrzaskliwie - dzielnie przetrzymywaliśmy atak i ... wszystko wracało do spokojnej "normy". Na postojach wypuszczaliśmy maleństwo ... na trawę, żeby "zapomniało" o foteliku samochodowym
. A ono wysiadało z auta z bardzo szczęśliwą minką.
I tak minęły dwa dni jazdy do HR z 10-miesięcznym kajtkiem
Acha! Tankowaliśmy po drodze, a i owszem. Ale gdzie i za ile? - nie pamiętam. A szukać w potwierdzeniach z karty płatniczej .. nie dam już rady
Dobranoc państwu