Dzień 12, 13 - ostatni
Przedostatni 12 dzień (24) ja wspomniałam wcześniej powitał nas piękną pogodą wiec plany co do Kasteli poszły na bok a my pognaliśmy na plażę. Niestety na następny dzień to dzień wyjazdu. Plan był taki, że jedziemy, zwiedzamy Plitvice, tam nocujemy i 26 rano ruszamy do Polski. Piękna pogoda powróciła, niestety musieliśmy być 27 czerwca w Polsce i nie można nawet było myśleć o przedłużeniu o 1-2 dni pobytu. Aż żal było zostawiać to słońce i jechać do deszczowej Polski.
13 dnia pobudka o 6, wyjazd o 7 zahaczając o piekarnię i kupując chorwackie specjały na drogę. Do Plitvic dojechaliśmy chwilę po godzinie 10. Na miejscu było chłodno (ok. 17 stopni) i wisiały ciężkie deszczowe chmury, ale w końcu trzeba zobaczyć ten cud natury więc parasole i kurtki przeciwdeszczowe do placaków, i ruszamy na szlak. Zaparkowaliśmy na wielkim parkingu przy ULAZ 2 i wybraliśmy zgodnie z sugestiami forumowiczów trasę 4-6 godzin oznaczoną literą H.
Krajobraz po drodze
Nasza trasa
Jak dla mnie wybór trasy to strzał w dziesiątkę. Zobaczy się wszystko, człowiek się nie zmęczy - tą samą trasę pokonywały rodziny z kilkuletnimi dziećmi. Byliśmy tam po sporych opadach, dzięki czemu wodospady pokazywały na co je stać
i prezentowały swe wdzięki w całej okazałości. Dodatkowo trasa jest tak skonstruowana, że apetyt rośnie w miarę jedzenia.. Od spokojnych jezior, z pojedynczymi kaskadami i wodospadami, poprzez coraz większe wodospady, i coraz bardziej turkusowe jeziora aż do 78m wodospadu.
Z samego parkingu do kolejki musieliśmy dojść (jakieś 10 minut). W tym dniu wszystko kursowało dosłownie pod nas. Kolejka podjechała w momencie, gdy dochodziliśmy do stacji. W sumie ludzi niewiele - wszyscy spokojnie zmieścili się i ruszyliśmy do punktu ST4. Sporo Polaków i Niemców, reszta to mieszane narodowości. Już na początku trasy przepuściliśmy wszystkich, aby nie iść w tłumie tylko rozkoszować się śpiewem ptaków i otaczającymi widokami.
W całkowitej samotności przeszliśmy aż do łączenia z następną trasą przy ST3. Tam niestety trafiliśmy na moment przyjazdu kolejki, przez co wysypała się przed nad cała wycieczka. W sumie tylko ten fragment przeszliśmy w lekkim tłoku bo jak się później okazało (ku naszej wielkiej radości) wracali do ST3. Zrobili taka małą rundkę. I znów mogliśmy się rozkoszować pięknymi widokami.
Wycieczka
W końcu doszliśmy do Punktu P2 i znów nam się poszczęściło bo akurat do brzegu dobijał stateczek. Gdy dopłynęliśmy do polany gastronomicznej, chwilkę odpoczęliśmy i wypiliśmy kawkę. Tu po raz pierwszy zaczęliśmy poważnie myśleć o tym, aby olać nocleg i prosto po zwiedzaniu jechać do Polski. Dwóch kierowców czuło się na siłach więc nic nie stało na przeszkodzie. Zaczęło te się rozjaśniać, coraz częściej zza chmur wyglądało słońce więc czas ruszać dalej. Przy dolnych jeziorach spotkaliśmy kolejną wycieczkę - tym razem z Japonii. Ale małe to i zwinne szybko gdzieś się przemieściło i nie odczuwaliśmy tłoku.
Ze statku
j.w.
Liczne kaskady
Najpopularniejsza rybka w jeziorach Plitvickich
każdy robił jej zdjęcie
Po drodze zahaczyliśmy o jaskinię, i zbaczając z trasy H udaliśmy się pod wielki wodospad. Nie ma co robi wrażenie - nie wiem jak w późniejszych miesiącach ale w czerwcu całkiem sporo z niego leciało
.
Kierując się do ST 1 trzeba trochę podejść pod górkę, ale jest to krótki odcinek a widoki które się z niego roztaczają niezapomniane.
W drodze do wielkiego
Widać ogrom wodospadu przy tych ludzikach
Trasa H idąca górą
Widać ile było turystów
nit to co w sezonie
Człowiek robi setki podobnych zdjęć i nie moze zdecydować się, które zamieścić
Z ST1 znów kolejką do ST 2 i spacerkiem na parking. Całość trasy zajęła nam ok. 5 godzin. W Rakovicy jeszcze postój na obiadek i ostatnią chorwacką pizzę Jambo i czas ruszać dalej. Dopiero w dzień widzę że trasa przez Słowenię (Ptuj , Lenart, Mureck) jest bardzo urodziwa.
Do Bielska dojechaliśmy ok 4.30. Szkoda że już urlop sie skończył. Trwa stanowczo za krótko. Jednego jestem pewna, że do Chorwacji wrócę ale tym razem na kilka dni dłużej. Trzeba w końcu jeszcze obaczyć Riwierę Makarską i koniecznie odwiedzić wyspy.
Na początku trochę się bałam o to, ile te wakacje będą mnie kosztować, ale po podliczeniu wszystkiego (noclegów, paliwa, winiet, jedzenia kupowanego w PL i Chr, biletów wstępu (tu zeszło ok. 250kn), ubezpieczeń a nawet butów do wody) spokojnie zamknęłam się w 1500zł na 13 dni. Obiadki mieliśmy z Polski, śniadania i kolacje już chorwackie. Nie odmawialiśmy sobie pizzy, lodów czy specjalności chorwackich. Biorąc pod uwagę, że nad polskim morzem nocleg kosztowałby mnie tyle samo, dojazdy wyszłyby podobnie (liczone w tym przypadku na 2 osoby a nie na 4) oraz znając ceny jedzenia nad Bałtykiem (zimno to i więcej się je, poza tym obiady tez byśmy musieli jeść na mieście a nie przygotowywać samemu) wyszłoby bardzo podobnie.