napisał(a) Użytkownik usunięty » 18.08.2011 22:17
Jedziemy do Trogiru. Nic, a nic... no prawie nie zmieniło się, to miasto od ostatniej naszej wizyty w 2009 roku. Przybyło tylko i niestety parasoli na głównym rynku i z targowiska zginęła rakija.
O Trogirze na forum napisano wiele, więc ja dodam trochę zdjęć tego urokliwego miasta.
Nasz objad
A wieczorem, to co smoki lubią najbardziej.... z budyniem czekoladowym. Smacznego.
Jeszcze oprócz pływania, pływania.... Pozostał wyjazd do "Kern Morchen"
Lochy....
W całej okazałości Knin.(W następnych częściach)
...................................................................................................
Kemping Jazina Tisno. Cennik 2011 ( Może Januszowi się przyda do wykazu kempingów. )
Bardzo dobre miejsce wypadowe na Zadar, Knin i Trogir. Keping znajduje się w miejscowości Tisno jeszcze na kontynencie, a w zasadzie na półwyspie.
Wjeżdżając do Tisno, zjeżdżając z górki widzimy krzyżówkę z głównym zakrętem w prawo. Należy na tej krzyżówce skręcić w lewo (druga droga). Jechać między zabudowaniami (ciasno), a następnie laskiem około półtora kilometra. Podaję tą informację szczególnie osobą podróżującym kamperami lub z przyczepami kempingowymi.
Istnieje jeszcze jedna droga przez samo miasteczko do tego kempingu ale w sezonie letnim bardzo zatłoczona i ruchliwa praktycznie nie do przejechania w dzień dużym zestawem.
Kemping podzielony jest na dwie połowy:
Północną ocienioną (stare drzewa) ze wspaniałą zatoczką-plażą do pływania.
Południową z drzewkami oliwnymi i figowcami oraz zatoczką bardzo dobrze osłoniętą od wiatru i przystosowaną do wodowania małych łodzi.
Strona północna: plaża, pole namiotowe, łazienka.
Strona południowa: recepcja, łazienka, miejsce do czyszczenia pojazdów-wygodne.
Pole namiotowe
Droga do kempingu
Bardzo wygodne miejsce do slipowania.
Małym minusem jest standard łazienek ocenianych prze zemnie na trzy, trzy plus - standard wczesne lata dziewięćdziesiąte. Uciążliwe przy dłuższym pobycie jest też brak pralki.
Personel bardzo uprzejmy i pomocny przy najmniejszych kłopotach. Obsługa posługuje się językiem angielskim i niemieckim. Po polsku też bez problemu można się porozumieć.
Plusem tego kempingu jest brak kłopotów z zasilaniem i mocą prądu ( a różnie to wygląda na Murter).
Wielkim plusem dla wodniaków jest zatoczka do cumowania łódek oraz dobrze wykonany zjazd slipowy do wodowania. Nawet przy bardzo porywistym wietrze jest tam spokój i bardzo mała fala.
Jeszcze jedno, jak już wspomniałem mieliśmy półtora dnia wietrznej pogody ( po zmianie kierunku "Jugo" na przeciwny). Porywy wiatru były naprawdę ostre. Mieszkaliśmy na południowej części kempingu.
Na stronie północnej wiatr był dwa razy silniejszy, a fale od strony plaży półmetrowe.
Jeśli kiedyś będziecie rozbijać się na polu namiotowym południowym pamiętajcie wejście ustawiajcie na południe (od strony zatoki). Potwierdzili, to też znajomi Słowacy którzy byli na tym kempingu czwarty raz.
.........................................................................................................
Kilka przypadków na wodzie:
Turyści pływają na wszystkim co mają. Począwszy od malutkich dmuchanych pontoników, skończywszy na....... dużo większych pływadełkach.
Każdy na swoich łódkach wyrusza na zaciszne, mniej zatłoczone niż na lądzie plaże i spędza na nich dzień odpoczywając.
Widzicie poniżej ten most zwodzony w Tisno?
Przechodzić pod nim mogą naprawdę małe jednostki. Od spodu nosi on wiele śladów tych łodzi które nie opuściły masztu i źle szacowały swoją wielość.
Z mostem tym mam związaną małą przygodę która nie koniecznie mogła skończyć się dobrze, a najadłem się trochę strachu.
Wyruszyliśmy z kempingu pontonem do Tisno na lody. Prędkość mieliśmy niedużą, ze względu na bliskość lądu (w ślizg można wchodzić od 250m od brzegu). Od mostu dzieliło nas pewnie nie więcej niż 150 m i płynęliśmy naprawdę wolno.
Z przeciwnej strony już stały łodzie i przepuszczały naszą stronę. Nagle po ster burcie lekko z tyłu usłyszałem ryk silnika. Przeszedł koło nas 5-6 metrowy rib pod włoską banderą.
Przeszedł blisko i szybko, weszliśmy w jego kliwater. W pierwszej chwili sytuacja wydała się śmieszna, unieśliśmy się na fali około metra wyżej. On wyprzedził i oddalił się już od nas około 10 metrów. My nagle na pozostawionej przez Włocha fali dostaliśmy przyśpieszenia jak surfer na Byron Bay, a jego wielki motor znalazł się na naszym dziobie.
W tej chwili wrzuciłem wsteczny bieg, pirat z Włoch wykazał przytomność umysłu i dodał gazu. Skończyło się na strachu.
Ponton przycumowany w Tisno, podczas jednej z wypraw na lody
Ostatnio edytowano 03.10.2011 17:58 przez Użytkownik usunięty, łącznie edytowano 2 razy