To będzie spóźniona opowieść o wyjeździe z 2005 roku. O długim urlopie i podróży przez kilka krajów, wielkiej pętli od Bośni do Chorwacji, Czarnogóry, znów powrót przez Bośnię a właściwie Republikę Serbską do Chorwacji i powrót przez Bośnię do domu. Będzie to opowieść oparta na zdjęciach oraz o zdjęciach których nie zrobiłem. Opowieść w odcinkach, może zawarte informacje przydadzą się komuś do zaplanowania urlopu, zwłaszcza w Czarnogórze.
Na początek trochę o sytuacji politycznej. Wiem że dane z 2005 roku nie są zbyt świeże ale pewne zjawiska świadczą czasem w którą stronę toczy się historia.
Po pierwsze, o czym już pisałem, Serbowie sprzedają masowo domy na północy Chorwacji. Nikt chyba już nie wierzy że wróci do swojego domu, że da się po tym wszystkim żyć obok siebie. Za to na wybrzeżu wypalone domy trudno znaleźć. Jeszcze w 2002 spotykało się tu i ówdzie wypalone domy na wybrzeżu, dziś znikły. Zostały sprzedane?
Po drugie na południu Bośni, w okolicach Mostaru widać chorwackie flagi. Żyją tu Chorwaci którzy najwyraźniej chcieli by przyłączenia tych terenów do Hr. Chorwackość jest ich dumą. W weekendy widać młodych ludzi którzy jeżdżą samochodami z czerwono-biało-niebieskimi flagami i krzyczą coś tam po swojemu. Podobnie wesela i orszaki młodej pary zmierzające z kościoła na przyjęcie też są okazją do zaminifestowania swojej chorwackości. Brakuje tylko seri w niebo z kałasznikowa.
W wielu miejscach odległych od wybrzeża widać billboardy i plakaty popierające Gotowinę. Zastanawiam się jak to znoszą w Bośni, bo tam też można spotkać plakaty z generałem.
W Neum bez zmian. Na wjeździe do miasta od strony Dubrownika tablica informacyjna przestrzelona kilka razy z broni o wojskowym kalibrze. Na tablicy napis sprajem "poznajte HDZ" czy jakoś tak.
Z drugiej strony Neum czyli od Metkovacza tablica również ostrzelana jakaś setka śladów po wiatrówkowej amunicji. Ktoś jak widać miał większą nienawiść niż kaliber. W sumie bez zmian, kiedykolwiek jadę od kilku lat przez Neum, tablice się zmieniają ale zawsze ktoś w nich robi dziury. Z broni.
O tym jak dojechaliśmy do Divnej już pisałem w wątku http://cro.pl/forum/viewtopic.php?t=8933&start=15
O samym kempie też skrobnąłem tu: http://cro.pl/forum/viewtopic.php?t=6488&postdays=0&postorder=asc&start=75 i tu: http://cro.pl/forum/viewtopic.php?t=6488&postdays=0&postorder=asc&start=105
Divna to niezłe miejsce wypoczynek oraz odwiedzenie Korczuli czy innych miejsc na Peljeszacu. Orebicza nigdy nie lubiłem. Dla mnie za dużo ludzi, nieciekawe plaże. Mnie deptaki i kluby jakoś mało są potrzebne do udanego urlopu. Dla mnie to miejsce robienia zakupów. Od naszej ostatniej bytności w tym miasteczku w 2002 mogę tylko napisać że coraz trudniej znaleźć tam mijsce do zaparkowania samochodu.
Korczula. Wróciłem po ok. 20 kilku latach. Wtedy miałem ok. 15lat. Na wyspę pływało się obdrapanymi łódkami które nocą lub po sezonie służyły za kutry rybackie. Teraz za 12 kun/osoby płynie się całkiem eleganckimi stateczkami osobowymi. Korczula jakoś zmalała w moim odbiorze. Jeszcze rok temu powiedziałbym mały Dubrownik - tak ją zapamiętałem. Teraz, w wieku dorosłym odbieram ją jakoś mniejszą. Sporo ludzi, katedra otwarta, przewodnicy oprowadzają wycieczki. Na szczęście można spokojnie sobie obejrzeć ciekawe rzeźby na elewacji, wyposażenie, zdobny baldachim nad ołtarzem. Mnie najbardziej wpadła w oko misternie rzeźbiona balustrada przy bocznym ołtarzu oraz atmosferyczne baptysterium z piękną figurą Jezusa na starej chrzcielnicy.
katedra św Marka
nawa główna i ołtarz z baldachimem w katedrze św Marka
baptysterium
w katedrze
kąpielisko przy murach
Korczula - widok z portu na starówkę
Obok katedry zapomniany i zamieniony na galerie kościółek św Piotra, w stronę bramy drugi kościół zamieniony na galerię. Wszystko dla turystów. Na szczęście wokół murów jest plaża. Można w każdej chwili zejść z murów i nurknąć do wody. Poza obrębem murów ciężko znaleźć coś ciekawego do zwiedzania. Zwracamy uwagę na antyczny rzygacz opleciony jak najbardziej nowoczesnymi kablami. Jak na zdjęciach z Indi. Wracamy na stare miasto. Wąskie uliczki, kucza Maco Polo, można odpocząć w wilgotnym cieniu zapomnianych zaułków. Jednak jakoś nie mogę złapać tego uczucia zachwytu jakie często mam w dalmatyńskich, starych miastach.
widok z portu w Orebiczu na wyspę z klasztorem
Będąc na Divnej trudno nie zajechać do Trpanija. To niezłe miejsce na zakupy i na odwiedzenie knajp których w Divnej czy Dubie brakuje. Warto zajrzeć do kościoła w centrum miasteczka, znajdują się tam bogate jak na dalmację freski oraz ciekawe, ludowe rzeźby sakralne, umieszczone między innymi na chrzcielnicy i ambonie.
kościół w Trpaniju
ambona pokryta płaskorzeźbami i polichromią
rzeźba na chrzcielnicy