Środa była ostatnim dniem naszego weekendu przewidzianym na rowerową wycieczkę. Tyle, że od rana była taka
duchota, że zupełnie nie sprzyjało to podjęciu decyzji o
jakiejkolwiek wyprawie, a tym bardziej długiej. Jednak mus, to mus
!
Postanowiliśmy wybrać taką trasę, żeby spora jej część biegła zalesionym
terenem.
Kilukrote kursy pomiędzy Lučiną i "Zastávką" pozwoliły na zwrócenie uwagi na drogowskaz kierujący do Obory Radějov. Zdecydowaliśmy, że
właśnie tam się wybierzemy.
Na "dzień dobry" zimne piwko pod brzózkami...
Dojechaliśmy do wspomnianego drogowskazu przy opdbiciu na boczny asfalcik, potwierdziliśmy swoje wcześniejsze obserwacje, że
wiedzie tam trasa rowerowa i ruszyliśmy...
Mapka z netowej strony Radějova:
Okrężna trasa zaznaczona na mapce jako "Około Radějova" (przez Pusté , rezerwat przyrody Kútky i dolinę potoku Mandát plus dojazd z i do Lučiny) powinna wynieść około 20 km, taki dystans nam odpowiadał
.
Nie przewidzieliśmy jednakże tego, że oznaczenia na drgowskazach mogą być zupełnie
nieaktualne...
Wkrótce bowiem dojechaliśmy do
ponad 2-metrowej "bramy do lasu" pilnowanej przez strażnika. Okazało się, że cały teren rezerwatu Kútky i obory Radějov oraz spory obszar wokół zostały ogrodzone i
wstępu z rowerami nie ma! Nawet jeśli byśmy chcieli pojazdy prowadzić, a nie na nich jechać... Cóż z tego na netowej
stronie Radějova napisano (przeczytałam o tym już po powrocie do domu), że
tablice informacyjne na bramach o zakazie wjazdu na rowerze są bezpodstawne [
Informační tabule u vstupních bran o zákazu vjezdu na kole, jsou neopodstatněné (instaloval je nájemce). Vjezd na kole je povolen] ? Strażnik miał swoje rozkazy, nie było szans, aby nas wpuścił
.. . Przekazał tylko informację, żeby podjechać do innej "oborowej" bramy , tej od strony dolinki ponad wioską - tam moglibyśmy zostawić rowery i już na piechotę oglądnąć sobie oborę i mieszkające tam daniele.
Obora została założona w 1989 roku, od 2003 jej dzierżawcą ( a od niedawna także właścicielem sporej części) jest facet, który nielegalnie zamknął trasę dla rowerzystów, biegnącą znajdującym się tam asfaltem. Niestety
nie zadbał o to, by zamieścić stosowne informacje także na drogowskazach .... Za to do obory wjeżdżają
samochody (widzieliśmy!), ale zapewne to myśliwi, zostawiający właścicielowi niezłą kasiorkę
za ustrzeloną zwierzynę (na stronie obory jest cennik). Przez pewien czas pan Novotný hodował tu 3 razy więcej danieli, niż miał na to zezwolenie, co odbiło się
niekorzystnie na rzadkich gatunkach roślin w rezerwacie Kútky. Zwierzaki zaczęły wyjadać roślinki (także storczyki) i spora ilość gatunków załkowicie zanikła. Rowarzyści tylko by przejechali i pogapili się, bez straty dla roślinek, ale też bez zwiększenia zysków
właściciela obory...
Odechciało nam się obserwacji danieli, a storczyki i tak jeszcze nie kwitły, więc poranny wycieczkowy plan
runął w gruzach. Cóż w zamian?