Nawiązując do postu o zrujnowanym kościele ewangelickim w Goszczu i tego, że ostatnia wycieczka była
na pograniczu dolnośląsko-wielkopolskim
teraz będzie kilka fotek z ruin innej ewangelickiej świątyni, położonej również w pobliżu granicy województw, ale po stronie wielkopolskiej. Byliśmy tam dwa tygodnie wcześniej, przy okazji świętowania Dni Sycowa i odwiedzin w leśnym arboretum (Stradomia Dolna).
Syców jest w granicach województwa dolnośląskiego, ale oddalone tylko o około 4 km
Pisarzowice są już na terenie Wielkopolski. Interesujący nas obiekt znajduje się na skraju wioski.
Kościół nie jest specjalnie stary (wybudowany został w latach 1901-1902, ale wykończenie wnętrza trwało aż do 1912 r.), ale za to całkiem spory. Ewangelicką świątynię wzniesiono na zlecenie sycowskiego księcia Gustava Birona von Curland, który w ten sposób chciał upamiętnić śmierć swego jedynego syna Wilhelma. Według legendy, 13-letni Wilhelm zginęła właśnie w tym miejscu, po nieszczęśliwym upadku z konia. Historycy podają jednakże jako przyczynę śmierci (23.12.1899 r.) ciężką chorobę, a samo miejsce zgonu lokalizują w Berlinie, gdzie młody książę uczył się w renomowanym gimnazjum.
Świątynia została opuszczona po 1945 r., kiedy to oddział milicji wysadził drzwi piwniczne w poszukiwaniu niedobitków niemieckiej armii. Od tego czasu rozpoczęło się rozkradanie tego, co znajdowało się w kościele, oraz jego stopniowe niszczenie... Część wyposażenia uratowała się tylko dlatego, że w porę została przeniesiona do kościołów w pobliskich Mąkoszycach i Mikorzynie.
Ponoć w latach 80-tych pisarzowicki obiekt był jeszcze w stosunkowo niezłym stanie...
Oto kilka zdjęć ukazujących
co pozostało z neoromańskiej budowli z granitu i czerwonego piaskowca...
Jeszcze w ubiegłym roku można było wejść do środka, bo nie było tam znajdujących się obecnie drzwi. Drzwi
dziś zamkniętych... Ale to z pewnością dobrze zrobi niszczejącej budowli...
Zainteresowani mogą sobie obejrzeć sporo fotek (także z wnętrza) zamieszczonych przez kogoś w necie na
TEJ stronie.