Ekspozycje muzealne wykorzystują różnorakie prezentacje multimedialne, fajnie połączone z przekazem tradycyjnym.
Mają na celu pokazanie historii i współczesnego życia Ladynów, związków środowiska naturalnego ze stylem życia mieszkańców, wpływu na ladyńską codzienność wydarzeń o skali wykraczającej poza region...
Zwiedzanie zaczynamy od zapoznania się z historią Ladynii od czasów baaaaaaaardzo dawnych po współczesne.
Pierwsze ślady osadnictwa pochodzą już z epoce kamiennej. Ważne znaleziska pochodzą z epoki brązu...
W muzeum zgromadzono przedmioty odkryte w ufortyfikowanej osadzie Sotćiastel, znajdującej się na wysokiej skale ponad doliną Val Badia, w pobliżu San Leonardo, w którym mieszkamy. Zabrakło nam jednakże czasu na spacer w tę okolicę ..
Nie brakuje również śladów zamieszkania z epoki żelaza...
Ciekawostką jest najstarszy pisemny dokument ladyński - inskrypcja wyryta na kamiennym bloku odkryta w górach na wysokości 2100 m! Do dziś nie jest znane pochodzenie oraz znaczenie tych napisów...
Kolejny przedstawiony etap historii to okres romanizacji Dolomitów. Jeszcze późniejsze dzieje regionu " opowiadają" nam bezpośrednio
mieszkający tu dawniej biskupi, książęta i rycerze ... Na moment
"ożywiają" się usta i oczy postaci namalowanych na portretach...
Historia miesza się z legendą - w teatrzyku cieni zapoznajemy się z postacią szlachcica Franciszka Wilhelma von Prack, zapamiętanego przez ludność pod imieniem Gran Bracun jako bohatera, który uwolnił Dolomity od straszliwego smoka żyjącego w jaskini na Sas dla Crusc. Pamiętacie? O legendzie wspomniałam o przy okazji
odcinków z Santa Croce. Tyle, że trochę się mijają czasy w jakich żył Bracun z legendy i kojarzony z legendą von Prack...
Można się zapoznać oczywiście także z historią o wiele mniej odległych czasów, oglądnąć fragmenty starych filmów dokumentalnych, pożółkłe fotografie, posłuchać muzyki...
W pobliżu wystaw historycznych mieści się ekspozycja geologiczna. Ukazane jest powstawanie Dolomitów oraz XVIII-wiecznych okdryć i badań Déodata de Dolomieu. Można oglądnąć skamieniałości roślinne i zwierzęce sprzed setek milionów lat... Nie może też zabraknąć wystawy poświęconej histoii turystyki w Dolomitach...
W jednej z sal zapoznajemy się z językiem ladyńskim, odgrywającym wciąż bardzo ważną rolę w tożsamości mieszkańców. W każdej z ladyńskich dolin Dolomitów (Gadertal - Val Badia, Gröden - Val Gardena, Val di Fassa, Livinallongo, Ampezzo) używany jest inny dialekt tegi języka, różni się także kultura tych dolin. Język ladyński, najstarszy wśród języków używanych w Dolomitach przetrwał dzięki naturalnej izolacji wysokogórskich dolin i nie został wyparty przez kulturę włoską i niemiecką.
Ciekawe są wystawy poświęcone tradycyjnym ladyńskim gospodarstwom, wyposażeniu domów, hodowli zwierząt... Oprócz statycznych eksponatów, są też prezentacje multimedialne pozwalające zobaczyć wnętrze domu, prace gospodarskie przy krowach, sianokosy, zajęcia dawnych górników..
Zaskakujące są dwie lunety umieszczone na wieży widokowej. Jak zaglądniemy przez te Ladinoscopy skierowanie w stronę okien wychodzących na San Martino in Badia oraz na okoliczne pagórki, zobaczymy w nich nie widok dzisiejszy, lecz filmiki przedstawiające życie toczące się w wiosce przed laty oraz równie stare ujęcia ukazujące prace Ladynów na łąkach i pastwiskach...
W części pomieszczeń zaznajamiamy się z ladyńskim rękodziełem - są prześliczne drewniane zabawki dla dzieci (słynie z nich zwłaszcza Val Gardena), malowane skrzynie i szafy, rzeźbione krzesła, wielobarwne grafiki i całe mnóstwo innych fajnych wyrobów rzemieślniczych (m.in. srebrna biżuteria).
Jeszcze raz
zachęcam do oglądnięcia filmu
Makłowicz w Krainie Ladynów . Tym razem nie tyle ze względów na zasadniczy kulinarny temat, lecz właśnie na Muzeum Ladyńskie, do którego zaglądnął pan Robert (mniej więcej od 00 : 20 : 26).
Właśnie ten filmik był dla mnie inspiracją
do zaplanowania odwiedzin w Ćiastel de Tor.