Elizasz napisał(a):maslinka witam po przerwie
Ja również witam
Szkoda, że odpuściłaś swoją relację. Może jednak dokończysz?
Hihi
No dobra, przyznaję się - mam dużo ciuchów
Ale ciii, nie mów mojemu mężowi, że się do tego przyznałam. Wersja oficjalna zawsze brzmi: "Nie mam co na siebie włożyć"
20 lipca (środa) - W stronę Modrego Jezera
Zbliżamy się do Imotski, co można poznać po dwóch nieckach, na dnie których przyczaiły się krasowe jeziorka
(zdjęcia zrobione z tarasu kawiarni przy stacji benzynowej, gdzieś przed wjazdem do miasta):
Modro Jezero i Imotski:
Z takiej perspektywy wygląda to bardzo interesująco.
Dojeżdżamy do centrum miasta, parkujemy w okolicach kościoła (i klasztoru) św. Franciszka:
a następnie wchodzimy w wąskie uliczki:
To już nie Dalmacja, a jednak klimat podobny do dalmatyńskich miasteczek. Imotski robi na nas bardzo pozytywne wrażenie. 3 lata temu, gdy tu byliśmy, oglądaliśmy tylko dwa słynne jeziora. Tym razem postanawiamy powłóczyć się trochę uliczkami i pooddychać dłużej tutejszym powietrzem
Kilka zdjęć ulic, uliczek i zaułków:
Stąd również widać św. Jerzego
:
Wchodzimy na główny plac miasta. Pan. Osvježi dan!
Stoi tu pomnik chorwackiego poety Tina Ujevića:
Chwila odpoczynku z kuglą pysznych sladoledów:
Wybrałam sobie dobre miejsce - przy skrzynkach piwa
Szkoda, że butelki okazały się być puste
Pokręciliśmy się po uliczkach, przeszliśmy małą, ale uroczą starówkę Imotski wzdłuż i wszerz. Pora dotrzeć wreszcie nad Modro Jezero:
O jeziorkach pisałam już w
relacji z 2008 roku. Od tamtego czasu zdążyli zabazgrać tablicę na zdjęciu powyżej
Zdążyli też wprowadzić opłatę za "zwiedzanie". Na górnym "balkonie", z którego roztacza się piękny widok na Modro Jezero:
(ach, ten kolor wody!) dorwał nas gościu sprzedający bilety. Płaci się 20 kun od osoby (ponoć od czerwca tego roku) za "wszystko w Imotski", jak się wyraził ten pan, czyli Modro i Crveno Jezero oraz twierdzę Topana. No niestety, wszędzie tak się dzieje, że przytoczę choćby przykład murów w Stonie. Ale 20 kun to nie jest dużo, a utrzymanie terenu wokół jezior (zwłaszcza drogi, która prowadzi do Modrego) kosztuje. Nie kręcimy więc nosem, tylko grzecznie płacimy, a od sympatycznego pana dostajemy jeszcze folder z informacjami (i pięknymi zdjęciami) o całej Imotskiej Krainie, dzięki któremu nasza dzisiejsza wycieczka będzie dużo dłuższa niż planowaliśmy
Dziwny natomiast wydaje nam się sposób egzekwowania opłaty. Jeden facet biega za ludźmi zmierzającymi w stronę jeziora, zatrzymuje ich i mówi coś w stylu: "Dzień dobry. Czy chcieliby Państwo kupić bilet?", na co większość odpowiada (słyszeliśmy!): "Nie, dziękuję". Potem dopiero następują zapewnienia, że bez biletu się nie wejdzie i uroczy uśmiech ze strony pana biletera. Jest on tak ujmująco uprzejmy i chyba również dosyć nieśmiały, że podejrzewam, iż jego skuteczność nie jest stuprocentowa. Chyba lepszym pomysłem byłoby postawienie budki-kasy. Pewnie dojdą do tego w przyszłym sezonie
Skoro już zapłaciliśmy za bilety, to nie możemy nie zejść w dół
3 lata temu zrezygnowaliśmy ze spaceru, bo był koszmarny upał. Na szczęście dzisiaj temperatura jest przyjemna, wprost idealna i nawet chętnie się zmęczymy, podchodząc z powrotem. Do tego wyszło słońce i jezioro przepięknie się w nim mieni. Zachęca również do kąpieli...
Ale o tym w następnym odcinku