Dzień piąty : Spacer po zaśnieżonych łąkach Kolejny słoneczny
poranek. Trzeba to odpowiednio wykorzystać
.
Jak już wcześniej wspominałam, spacer po łąkach ponad La Villą i San Cassiano miałam w planie jeszcze przed wyruszeniem w Dolomity. Tyle, że na miejscu musiałam wprowadzić
trochę korekt. Zwłaszcza ze względu na niedostępność dla piechurów sporej części wyciągów krzesełkowych, które miały nam oszczędzić przedzierania się przez dolinki przecinające grzbietowe łąki.
Niestety, chociaż pieszych szlaków jest tu sporo, to zimą nie są one przystosowane do wędrówki - nawet z rakietami śnieżnymi w niektórych dolinkach
nie byłoby łatwo. Obie z Magdą nie mamy takiej kondycji, by się porywać na ujarzmianie Wielkiej Bieli...
No więc
start z Piz La Ila i wędrówka stamtąd na Piz Sorega, a potem przez łąki aż do Corvary
to trasa na ewentualną letnią wycieczkę kiedyś tam, o ile znajdę się w Dolomitach o bardziej kolorowej porze roku...
Dziś natomiast będzie skrócony wariant dla
leniuszków nieodpornych na poskramianie nieprzetartych śnieżnych dróg.
Do okrojonej trasy najlepszym punktem startu będzie
górna stacja gondolek na Piz Sorega, a to oznacza że dziś znów nas czeka przesiadka w La Villi i modły o to, aby zmieścić się do autobusu jadącego na Passo Falzarego przez San Cassiano, gdzie mamy wysiąść. W przeciwieństwie do wczorajszego dnia, dziś jest to
o wiele trudniejsze ! Autobus z Colfosco (bo tyllko stamtąd są bezpośrednie kursy przez La Villę w interesujące nas rejony Alta Badii) przyjeżdża nie dość że z dość dużym opóźnieniem (ponad pół godziny), to już
zatłoczony tak, że od razu widać, że nie każdemu z oczekujących na przystanku dopisze dziś szczęście. Nam się udało
, ale spora grupka zjazdowców zmuszona będzie zrezygnować z jednego małego
Forsta i jego cenową równowartość dorzucić do skibusa
. I tak się dziwię, jak kierowcy
udało się upchać w autobusie aż tylu ludków i na dokładkę nie stanąć bezsilnie na którymś ze stromych podjazdów...
W zasadzie, oprócz mnie i Magdy bez nart w autobusie są tylko jakieś dwie starsze Ladynki, również wysiadające w San Cassiano...
Po wydostaniu się z puszki dla śledzi, przechodzimy na drugą stronę potoku, aby dotrzeć pod wyciąg najprzyjemniejszą trasą.
Na
Piz Sorega wjeżdżają żółte jajeczka.