napisał(a) Franz » 07.04.2011 18:52
Jeszcze przed dźwiękiem budzika dochodzi do mych uszu hałas dwóch przejeżdżających samochodów, a gdy się pakuję, zjeżdża z góry mały bus. Za chwilę już i ja jestem w drodze. Dojeżdżam do rozstajów, gdzie główna droga skręca ostro w prawo - zapewne do Dobresti - a na wprost mam drogowskaz: Cabana Bratei. Nie trwa długo, a dolina się rozszerza, las ucieka na boki i moim oczom ukazuje się ładny budynek cabany.
Okazuje się jednak, że to własność prywatna. Ktoś się kręci przy domu, pytam więc czy mogę zostawić tu auto i czy jest tu szlak czerwonych krzyży. Miejsce na samochód zostaje mi wskazane tuż poniżej budynku, a szlak? Tak, tam powyżej biegnie - pan wskazuje na prawo, na Bucegi. Ale mnie interesuje skręt z doliny w lewo. Leaota? - lekkie zdziwienie. Chyba mało turystów zagląda w te góry. Ale szlak też jest. Jak pójdę doliną, to będą znaki.
Przygotowuję więc plecak, pozdrawiamy się z gospodarzem uniesioną dłonią na pożegnanie i ruszam w głąb doliny. Przy domku myśliwskim widzę szlak i strzałkę w lewo. Przechodzę kładką nad potokiem i zaczynam strome podejście całkiem dobrze znakowaną dróżką.
Tu i ówdzie piętrzą się przeszkody w postaci powalonych drzew, ale widać, że kawał roboty został już odwalony, gdyż w wielu miejscach tylko odsłonięty piłą profil pnia zagląda na szeroką ścieżkę. Wychodzę na wciąż jeszcze zalesiony grzbiecik, a spomiędzy gałęzi odsłania się chwilami widok na góry po drugiej stronie doliny - najpierw tylko na bliskie połoniny, później już i na częściowo przykryte śniegiem najwyższe szczyty Bucegi.
Z lasu wychodzę na trawiasty grzbiet Rateiul i skręcam pod kątem prostym, obierając kierunek wschodni z niewielkim północnym odchyleniem.