Dalej trasa wiedzie lekko tylko w dół i skrajem drugiego kotła podchodzę na Vf. Steflesti. Ścieżka biegnie prosto, ale ja nie mogę sobie odmówić przyjemności powałęsania się nad samym brzegiem, gdzie kolejne skalne filary, wyrastające z pożółkłych traw, opadają stromo w ciemną zieleń kosodrzewiny.
W dole odsłania się niebieska plama jeziorka a gamy kolorów dopełnia biel śniegu, zalegającego zagłębienia terenu i zacienione fragmenty północnych stoków.