Nie schodzimy dokładnie tak jak przebiegała nasza droga wejściowa, tylko kierujemy się w stronę krawędzi zauważonego wcześniej urwiska. Mamy stąd widok na jezioro z góry.
Zaś na wschód ucieka dolina, którą będziemy opuszczać ten rejon Korsyki.
Bierzemy jezioro pomiędzy siebie. Potem zaglądam jeszcze poza samą krawędź.
Teraz przeskok na drugą stronę plateau. Obiecywałem to sobie przedtem i trzeba wygospodarować ten dodatkowy kwadrans, by zajrzeć na zachodnią stronę płaskowyżu.
Tu nie ma takiego urwiska, chociaż zbocze opada do głębokiej doliny.
Wracamy więc na wschodni skraj i podążamy w kierunku przełęczy.
Po drugiej stronie pojwiają się zapóźnieni turyści. Widać, że mają komplet sprzętu ze sobą, a więc nocleg wypadnie im gdzieś w górach.
Skalna bryła szczytowa już za nami. Mimo jasnych promieni słonecznych, nie narzekamy na upał.