3 x P - część I
I nadszedł dzień, w którym opuściliśmy Lizbonę po to, bo realizować dalszy wakacyjny plan
Miasto opuszczaliśmy niekoniecznie najkrótszą drogą
bo zachciało nam się przejechać owym najdłuższym lizbońskim a zarazem europejskim 17-kilometrowym mostem
Vasco da gama Skoro już jesteśmy tak blisko...
trzy pasma z jednej, trzy pasma z drugiej
Po przejechaniu mostu wiedzieliśmy, że przed nami jakieś 2,5 godziny jazdy, po której dotrzemy na samo portugalskie południe w rejon zwany
Algarve A dlaczego akurat tam? Bo jak powszechnie wiadomo - jest to najbardziej plażowy z plażowych regionów Portugali. Plażowy, nie tylko dlatego, że słońce tam grzeje zawsze, a oceaniczne wiatry aż tak bardzo nie przeszkadzają słonecznej robocie
Rejon Algarve przede wszystkim przyciąga niesamowitymi i bardzo różnorodnymi plażami
w związku z czym kolejne cztery dni były przeznaczone na niezmienne błogie, plażowe nicnierobienie - jedynie co miało się wokół nas zmieniać, to rodzaj plaży
Naszą bazą wypadową był kolejny kemping Orbituru - tym razem w miejscowości
Quarteira niedaleko
Faro. Również tym razem wynajęliśmy (dzięki wcześniejszej rezerwacji) namiot
a tych namiotów jest ze trzydzieści
Ponieważ wśród Was są kempingowcy czuję się wręcz w obowiązku skrobnąć kilka słów na temat naszego miejsca zamieszkania
Charakter kempingu znacznie różnił się od tego, w którym mieszkaliśmy koło Porto, mimo że infrastrukturę miał podobną, to miejsce było zdecydowanie bardziej międzynarodowe - tutaj Portugalczycy byli w zdecydowanej mniejszości. D Dość zasadniczą różnicą była też pogoda, która była taka, na jaką zawsze liczymy podczas wyjazdów wakacyjnych - nawet w nocy było ciepło
Codziennie wieczorem odbywały się mocno dyskotekowe i mocno umpa-umpowe imprezy taneczne, za którymi nasze Dzieciaki wprost szalały, i gdy tylko w jakimkolwiek miejscu na kempingu usłyszały pierwsze skoczne dźwięki, których nie sposób było nie usłyszeć
zaczynały jedno przez drugie wariować i szaleć z radości, bo
hula! Idziemy na implezkę Cóż było robić - codziennie chodziliśmy na
implezkę, która jak się okazało, była zdominowana przez takie międzynarodowe rodziny z dziećmi, które też rodziców na
implezkę wyciągały
Na kempingu jest wszystko to, co potrzebne kempingowiczom do życia. Jednym z ciekawszych miejsc towarzyskich spotkań był dla nas plac zabaw
Jednego dnia odnotowałam taką oto scenkę sytuacyjną. Gdy nasze Dzieciaki na wszystkie możliwe sposoby na drabinkach zdobywały małpią sprawność
na placu pojawiło się dwóch chłopców - z wyglądu przypominający przyszłych komandosów, dla których Rambo jest zdecydowanym idolem
Lat mieli niewiele, ale za to karabinowego sprzętu różnej maści i wielkości bardzo wiele
Ło matko, zaraz rozpocznie się chyba kolejna wojna światowo-placowa, w której nasze dzieci zapewne zostaną przez owych nieletnich komandosów spacyfikowane -pomyślałam, widząc ogrom sprzętu militarnego, w który byli wyposażeni potomkowie Rambo :wink Gdy jeden komandos znalazł się na drabinkach w bliskim sąsiedztwie Tymka , widać było, że ma niezmierną ochotę stanąć na szczebelku, na którym właśnie stał nasz syn.
Będzie przepychanie - znowu pomyślałam, ale nic takiego nie nastąpiło
A co nastąpiło? Ów mały okarabinowany komando odezwał się do Tymka najczystszą angielszczyzną, okraszoną tonem godnym najgodniejszego angielskiego gentelmana
Ekskjuuuzmii - zaczął
...a potem było tylko lepiej
bo jego dalsza wypowiedź w moim dość jednak wolnym tłumaczeniu brzmiała mniej więcej tak :
Czy byłbyś tak uprzejmy i wziął swoją nogę z tego szczebelka, gdyż i ja miałbym ochotę tam postawić swoją O tej pory byłam fanką owych młodocianych angielskich gentelmanów, no i stwierdziłam, dzięki nim w języku obcym można formy grzecznościowe podszkolić
Wróćmy jednak do opisu samego kempingu. Jest on położony około kilometra od plaży i takiego nadmorskiego epicentrum centrum miejscowości Quarteira ze sklepami, restauracjami i ogólnie pojętym życiem rozrywkowym
Plaża w samej miejscowości jest piękna, szeroka, czysta, ciągnąca się w nieskończonoooość, dzięki czemu każdy znajdzie miejsce dla siebie
Zdjęć niestety nie posiadam, ale pewnie każdy z Was ma w pamięci jakąś piękną, szeroką plażę polskiego wybrzeża - w związku z tym proponuję sobie taką właśnie wyobrazić, tylko zamiast szarości naszego Bałtyku wyobraźcie sobie turkus pomieszany z bielą wielkich, oceanicznych bałwanów
Jak już to sobie zwizualizowaliście, to teraz muszę Was niestety zmartwić - bo po naszym pobycie w rejonach Algarve odkryliśmy, że w Portugalii piękna, szeroka plaża przypominająca nasza piękną i szeroką Bałtycką, jest tylko jedną z wielu normalnych i standardowych tam plaż. Bo piękna plaża w Portugali to taka, która ma w sobie dodatkowo jakiś bajerek
I właśnie takie plaże z bajerkami przyciągają do Algarve tłumy turystów Nas także one przyciągnęły
Na pierwszy ogień poszła wschodnia część Algarve, a dokładniej miejscowość
Tavira. Do przyjazdu w to miejsce skusił nas przewodnikowy opis, według którego jest to małe, przecięte rzeką Gilao, jedno z ładniejszych we wschodnim Algarve, miasteczko. Tavira słynie także z tego, że bezpośrednio z niej można się dostać promem na wyspę
Ilha de Tavira, która sama w sobie jest jedną wielką (podobno cichą) plażą.
Postanowiliśmy to sprawdzić. Po 40 minutach jazdy wjechaliśmy do miasteczka.
I zanim się zorientowaliśmy
o co w Tavirze chodzi ...zanim zjedliśmy lody, przy wybieraniu których Pan Sprzedawca mocno ćwiczył swoją cierpliwość, bo ani Maja ani Tymek nie widzieli możliwości podjęcia szybkiej decyzji, na który to lód mają największą ochotę, i którzy jak ten osiołek, co to mu w żłoby dano, nie wiedzieli - czy truskawkowy na patyku w kształcie kwiatka, czy lepiej pochłonąć lodową, mocno zieloną głowę, Szreka
...zanim zjedliśmy przepyszne tosty, bo się przecież pora obiadu zbliżała
a po tostach ...zanim kawkę wypiliśmy
...zanim odbyliśmy rytualny spacer po miasteczku, robiąc oczywiście kilka zdjęć
i zanim zlokalizowaliśmy wreszcie przystań promową... okazało się, prom nam uciekł, a następny ma być dopiero za godzinę.
Jak to za godzinę- kiedy my chcemy teraz Jak widać, zasada mówiąca, że "chcieć to móc" nie zawsze działa
Coś nam się zaczęło wydawać, że my to raczej nie zobaczymy boskich plaż Ilhy de Tavira i już chcieliśmy dezerterować z plażowania, gdy Potomstwo wykazało się niezwykłą czujnością i zaczęło się upominać, że
miała być plaża - i co? . I tak się upominało i upominało, że w przewodniku zaczęliśmy szukać innej możliwości zażycia słonecznych i oceanicznych kąpieli.
Tym razem padło na oddaloną 10km od Taviry -
Cacela Velha - bardzo malutką, bo dwuuliczną, miejscowość położoną na szycie oceanicznego klifu
Miejsce to takie małe było, ale jednocześnie niesamowicie piękne, trochę senne i zapomniane przez świat, w którym aż kłująca w oczy biel małych, starych, kamiennych domów mieszała się z bezchmurnym błękitem nieba i oceanu
Bajko Ty moja - chciałoby się powiedzieć
No i ten widooook
Z zazdrością patrzeliśmy na tych szczęśliwców, którym jakimś tajemniczym sposobem udało się dostać na tę widzianą przez nas z góry plażową wyspę
Z zazdrością patrzeliśmy... jeszcze nie wiedząc, że za jakieś pół godziny i my w jakiś tajemniczy sposób dołączymy do grona tych szczęśliwców
Jak tego dokonaliśmy? Otóż sprawa okazała się banalna. Wystarczyło dotrzeć nad brzeg klifu, wsiąść w jedną ze stojących tam motorówek, aby za 1E ktoś przewiózł nas na drugą stronę. Wysiadając na drugim brzegu otrzymaliśmy informację, że kursy powrotne odbywają się tylko do godziny 18tej
Dziwnie - do 18tej? A później co? Plażę zamykają, czy jak? Nic to-stwierdziliśmy - zostały nam tylko 3 godziny, więc czym prędzej plażowanie trzeba zacząć
Najpierw krótki rekonesans po wysepce
Na plażowej wyspie dla każdego coś miłego:
Ciepła kąpiel od strony zatoki i widocznego lądu ?
Czy bardziej lodowata od strony otwartego oceanu?
Plażowa wyspa nie przestawała nas zadziwiać - w miarę upływu czasu pojawiało się na niej coraz więcej kitesurferów.
Niektórzy to nam bezczelnie nad głową po niebie latali
Wyspa plażowa nie przestawała nas zadziwiać. Poza kitesurferami co pewien czas podziwialiśmy taki oto widok - grupka kończących plażować plażowiczów
cała gotowa stawała na brzegu. Myśleliśmy, że czekają na powrotną motorówkę, ale okazywało się, że oni na żaden pływający transport wcale nie czekają, tylko pakują wszelkie bambetle na plecy bądź na głowę i idą wpław do brzegu
Co ciekawe - po pewnym czasie do tego brzegu dochodzą
Z czasem ilość osób, które sobie marsze przez wodę urządzały, regularnie zaczęła się zwiększać, bo okazało się, że owo dojście do brzegu staje się coraz łatwiejsze, gdyż ponieważ bowiem bo... woda zaczynała odpływać
I dzięki temu zrozumieliśmy, dlaczego motorówki pływają tylko do 18-tej
Po prostu po tej godzinie nie za bardzo mają po czym pływać
gdyż wyspa plażowa wyspą przestaje być
cdn...