Jakiś zabytek jednak muszę zobaczyć, nie odpuszczę
. Zwłaszcza, że większego oporu nie ma
. Po drodze mamy monastyr
Chrysoskalitissa, stojący od XIII wieku na skale ponad brzegiem morza. Od głównej drogi blisko, więc grzechem byłoby nie zaglądnąć w święte miejsce...
Podjeżdżamy na malutki parking znajdujący się pod samym wejściem do monastyru. Fajne stąd widoczki w kierunku, z którego przyjechaliśmy.
Wstęp do klasztoru kosztuje 2 euro. Podążający ku plaży turyści
często nie są odpowiednio ubrani, ale tutejsi mnisi są wyrozumiali i zapobiegliwi
, przed wejściem można się zawinąć w wielką chustę zakrywającą nieskromne odzienie. Krótkie spodnie i bluzka z jakiejkolwiek długości rękawkiem, tu akurat nie są postrzegane jako zbyt skąpe ubranie... Przy wejściu jest mały sklepik z pamiątkami.
Podczas tureckiej okupacji klasztorowi patronował Święty Mikołaj. Obecnie monastyr poświęcony jest Wniebowzięciu NMP
od ikony, którą kiedyś znaleziono tu na pustych wówczas skałach. Ikonę przeniesiono do wiejskiego kościoła, ale w tajemniczy sposób wracała w miejsce, w którym ją znaleziono, dlatego ostatecznie tam właśnie zbudowano nową kaplicę dla Madonny... Początkowo mnichom wystarczyła malutka grota w skałach w pobliżu kaplicy, klasztor zbudowano nieco później, wielokrotnie go rozbudowywano, zwłaszcza w wieku XVII i XIX.
Nazwa klasztoru oznacza Złoty Stopień, z którym związana jest jedna z tutejszych legend. Do monastyru wiedzie 98 (a może 99?) pobielonych schodków. Są one wykute w skale, a ostatni schodek jest ponoć wykonany ze szczerego złota, zobaczy to jednak tylko ten, kto nie ma grzechów. Nam się
nie udało...
Jest też legenda o tym, jak pszczoły zamieszkujące wnęki w klasztornych murach, ochroniły w 1824 r. opuszczony monastyr przed turecką grabieżą ...
Najważniejszym miejscem w monastyrze jest niewielki kościół zbudowany pod koniec XIX w.
Fotografowanie jego wnętrza jest zabronione
. Zakazu złamać się nie da, bo wewnątrz czuwa dyżurny mnich i uważnie obserwuje turystów. Niektórym jednak się to kiedyś udało (obserwator czasem musi opuścić stanowisko
), bo w sieci trafiłam na odpowiednie zdjęcia. Poza tym jednym miejscem, zdjęcia robić można. Oczywiście tam, gdzie wstęp jest dozwolony, czyli w sumie w miejscach nielicznych, bo klasztor duży nie jest.
Można obejrzeć małe klasztorne muzeum tuż w pobliżu bocznego wejścia do kościoła Dostępna jest również wystawa w ciasnym skalnym korytarzyku, w którym podczas tureckiej okupacji mieściła się tajna szkoła.
Trzeba przyznać, że mnisi na mieszkanie i kontemplacje znaleźli sobie piękne miejsce
! Nawet z wychodka jaki mieli na końcu tarasiku, widoki na morze urzekające ...