Izrael to jedyny kraj na świecie, w którym klej na znaczkach pocztowych jest koszerny. Osoby przestrzegające Szabatu mogą w Izraelu kupić tańsze ubezpieczenie samochodu, które nie obejmuje sobót. W parku narodowym w miejscowości Aszkelon odkryto największy na świecie, znany w starożytności, cmentarz dla psów. Pochówek czworonogów odbywał się tam od V do III wieku przed naszą erą.
Zanim opuścimy na dobre Jerozolime - mały suplement, żeby była zachowana chronologia miejsc:
Plany były nieco bardziej ambitne jeżeli o Palestynę chodzi.
Niestety mieliśmy serdecznie dość upału i ograniczyliśmy pobyt w Palestynie do samego Bethlehem.
Może "inną razą" nadrobimy....
A dlaczego po japońsku ?
Ano bo jak inaczej potraktować to, że w Bethlehem byliśmy ok. 8.30 a w hotelu w Jerozolimie zameldowaliśmy się przed 12.00
Chcieliśmy ucieć raz przed skwarem a dwa przed tzw. "fakultetami", które tam zjeżdzają się po godzinie 10 - wtedy są tam kolejki jak w Polsce do mięsnego za komuny
Pierwszy raz na urlopie budzi nas budzik
Idziemy na pekaes kupując po drodze coś na szybkie śniadanie w biegu.
No i oczywiście zimny odrdzewiacz w płynie również
Spod hotelu mamy autobus nr 21 którym bezpośrednio dojedziemy do Bethlehem (bez kontroli granicznej)
Już kiedyś pisałem o tym, że całkowicie jest dla mnie niezrozumiała zasada funkcjonowania granicy izraelsko/palestyńskiej.
W tamtą strone wjazd odbył sie przez jakąś wyrwę w murze granicznym za to aby wrócić nie mogliśmy przez ta dziurę w płocie wjechać do Izraela, pomimo ze autobus przez ową dziurę wracał, tylko musieliśmy iść na piesze przejście graniczne.
Ale cóż Ferdek Kiepski też mawiał, że "są rzeczy, które się fizjologom nie śniły"
Ok. 8.30 dojechaliśmy do Bethlehem.
Tyle że nie do centrum a gdzieś na peryferiach.
Ale to żaden problem, jeszcze nie zdążyłem wyjść z autobusu jak usłyszałem znajome teksty
po czym rozpoczeło się konwersejszyn:
- heloooooooł maj frend, hałarju, ju nid taxi ?
- jes aj nid, hał macz ?
- for ju maj frend super prajs - bazylika, milk grotto, szepard filds end transfer to israeli czek point only 200 szekiel
- no chyba Cię po..... ? znaczy się....tu macz
- oki for ju maj frend 150 szekiel
- sewentin max
- 100
- 80 or baj, baj
- OKI lets goł
Trochę nas chłopak poobwoził po okolicy, pożalił się na sytuację w jakiej żyją zwykli ludzie itp. smutne opowieści.
Jadąc do centrum oglądamy jedną z przyczyn sporu - tzw. "osadnictwo" żydowskie.
Szkoda tylko, że jak już muszą budować to stawiają takie koszmarki architektoniczne:
W sumie warto wziąć taryfę - przede wszystkim ze względu na upały.
Będąc tam w zimie spokojnie można odpuścić taryfę i przejść się na spacer, nawet na check-point (ok. 3 km od centrum).
Jeżeli kto miałby zamiar pozwiedzać Palestynę: Bethlehem, Hebron, Jerycho, Klasztor Mar Saba na Pustyni Judzkiej
to zdecydowanie najbardziej opłaca się to zrobić taryfą.
Można wprawdzie wynająć w Jerozolimie samochód w wypożyczalni z zielonymi tablicami rejestracyjnymi (palestyńskimi) co daje nam ten komfort psychiczny, że nas Palestyńczycy nie obrzucą kamieniani
jak może to mieć miejsce jeżdząc po Palestynie na żółtych (izraelskich) blachach ale taryfą (przy dobrych zdolnościach negocjacyjnych) wychodzi zdecydowanie taniej, odpada koszt paliwa, czas stania na przejściu granicznym.
Nam niestety zabrakło jednego dnia na powtórkę z Palestyny ale wstępne negocjacje oscylowały wokół równowartości ok. 150 zł/za 4 osoby za ww. trasę.
Dobra wracamy do celu krótkiej podróży do Bethlehem.....
Najpierw jedziemy z naszym palestyńskim drajwerem na Pole Pasterzy:
Łk. 2:9 "W tej samej okolicy przebywali w polu pasterze i trzymali straż nocną nad swoją trzodą" Łk. 2:10-11 "Lecz anioł rzekł do nich: Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu: dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan."
i jesteśmy w środku:
Wracamy do centrum:
Po drodze drajwer zawozi nas "przez przypadek" do zaprzyjaźnionego sklepu z rękodziełem ludowym
Niech mu będzie, dostanie działke od sklepu za transport naiwniaków a my przy okazji kupimy tzw. prezenty i będziemy mieli z tym spokój.
Po zakupach cel główny osiągniety czyli Bazylika Narodzenia:
niestety lepszego zdjęcia nie mam bo nie dało się przesunąć Słońca
i wnętrze Bazyliki - również trochę zaszumione ale też lepszych nie mam bo pstrykałem na szybko:
Na szczęście wycieczek fakultatywnych (poza jednym autokarem) jeszcze nie było więc można było w miare spokojnie pooglądać.
Schodzimy do Groty Narodzenia:
Łk. 2:15-16 "Gdy aniołowie odeszli od nich do nieba, pasterze mówili nawzajem do siebie: >>Pójdźmy do Betlejem i zobaczmy, co się tam zdarzyło i o czym nam Pan oznajmi<<. Udali się też z pośpiechem i znaleźli Maryję, Józefa i Niemowlę, leżące w żłobie."
obok znajduje sie Żłobek:
Jeszcze została nam do zobaczenia Grota Mleczna:
Jeszcze szybka fotka w z cyklu: "Pamiątka z Bethlehem":
I to by było na tyle w telegraficznym a raczej japońskim skrócie z Bethlehem.
Przed nami ostatni cel: GILO Check-Point czyli chore miejsce - wyglądająca jak zakład karny granica Palestyny i Izraela.
Jak to wygląda ? - fotki bez komentarza:
Tak wygląda GILO Check-Point o świcie:
a tak kilka godzin później jak już jest pusto:
ce...de...en
Ostatnio edytowano 11.10.2010 20:19 przez Użytkownik usunięty, łącznie edytowano 1 raz
weldon napisał(a):Facet, który podróżował po Turcji nie przyzwyczaił się jeszcze do tej "specyficznej" architektury wschodnich blokowisk?
Troche uogólniasz bo w TR koszmarki architektoniczne są tylko w tzw. "kurortach" i wokół nich a te generalnie omijam szerokim łukiem bo szkoda czasu na nie - to dobre ale na wycieczki zorganizowane
Choć zdaję sobie sprawę, że prędzej czy później i tak zabetonują wybrzeże - komercja i tandeta wygrywa na całym Świecie
Wybrzeże i owszem, ale te zarośnięte blokowiskami wzgórza przy Stambule czy Izmirze,
bardziej mi się rzucały w oczy, te betonowe szkielety, powoli wypełniane mieszkaniami,
ta samowola i anarchia budowlana ...
Po tym sławetnym trzęsieniu ziemi w 1999 bodajże, miało się zmienić,
ale to chyba tylko materiały zmienili, natomiast architektura?
Ale, zwróciłem na to uwagę, bo ja nigdy nie lubiłem blokowisk, a te jerozolimskie
przypomniały mi te tureckie.
Widocznie klimat i materiały decydują o architekturze.
Dziś po południu kończę dopiero poprzedni tydzień w pracy,
jutro będę mieć "weekend' to może coś nadrobię.
Parę obrazków z Betlejem się znajdzie.
Na zachętę:
Sobotni, szabasowy poranek i mamy kolejny cel Galilea.
Zanim wyjechaliśmy musiałem dzień wcześniej wynająć samochód.
Dzień wcześniej bo jak to w szabas bywa - wypożyczalnia "nie rabotajet" Podobnie jak w szabas "nie rabotajet" komunikacja publiczna - bez auta to można tylko na butach lub arabską taksówką za "best prajs for ju"
Miał być tradycyjny już Fiat Punto z manualną skrzynią biegów
Na miejscu okazało się, że Fiatem Punto stał się Hyundai Getz ale z automatyczną skrzynią biegów
No fajnie ale takim ustrojstwem nie jeździłem
Zanim zatrybiłem, że lewą noge to pasuje albo odpiąć albo o niej zapomnieć to przed wypożyczalnią wszyscy mieli ubaw jak tym dziadostwem ruszałem......no bo odruchowo machałem jedną i drugą nogą czyli gaz i hamulec w jednym
W końcu zatrybiłem o co kaman w tym cholernym automacie
W mieście to nawet ten automat całkiem, całkiem ale na trasie i pod górę to załamka
Wolę jednak manuala....
Dobra wyjeżdzamy....
Do pokonania mamy 190 km:
Wyjeżdzając z Jerozolimy jedziemy wzdłuż "genialnego" pomysłu chorych umysłów polityków czyli bliskowschodniej odmiany Muru Berlińskiego:
a następnie po kilkunastu kilometrach włączamy się na tzw. Yitzhak Rabin Highway czyli Route Nr 6 - jedyną płatną autostrade w Izraelu:
Ile sie należy ???
Jeszcze nie wiem bo naliczanie opłat odbywa się tylko i wyłącznie drogą elektroniczną (skan tablic rejestracyjnych).
Do 3 miesięcy przychodzi rachunek do właściciela pojazdu, w tym wypadku do firmy Budget.
Jak dostaną kwity na mnie to mi wtedy obciążą rachunek karty kredytowej.
Wtedy sie dowiem ile się należy
Ale jakby co to sposobem słoweńskim ominąć można jak ktoś chce - nawet prościej niż się wydaje bo drogowskazy na rozjazdach same pokazują wybór: droga płatna/droga bezpłatna
W godzinach południowych dojeżdzamy na północny brzeg Jeziora Genazaret do Tabgha:
Szukamy pani, z którą ustawiałem się mejlowo na wynajęcie lokalu.
Jest i pani i czekający na nas lokal.
Temperatura jaka nas powitała jest jeszcze lepsza od tej nad Morzem Martwym
Nad Martwym to przynajmniej wilgotność powietrza wynosiła 0 % tu wręcz odwrotnie czyli dodatkowo mamy w gratisie tzw. efekt sauny
Nocleg trafiliśmy w Klasztorze Benedyktynów w Tabgha.
Fajnie i spokojne miejsce położone w małym gaju oliwno-palmowym:
Benedyktyni mieszkają gdzie indziej a ten gaik jest dla turystów - 3 domki (do 5 osób max) i trzy pokoje (2, 3 i 4 osobowe)
+ w pełni wyposażona kuchnia, lodówki i wszystko inne co do życia potrzebne.
No i jeszcze niespodzianka o której nie było mowy w mejlu - coś w rodzaju BASENU !!!!!!
I to coś nam życie ratowało a raczej dawało się skutecznie schłodzić
Domki wyglądają tak:
Skromne ale bardzo czyste.
Ordnung jest jak się patrzy bo opiekę nad nimi sprawują niemieccy wolontariusze.
Na terenie obiektu prowadzony jest mały sklep spożywczy - ceny bardzo konkurencyjne w stosunku do tych, które obowiązują za klasztorną furtą.
Obiekt mało rozreklamowany w sieci (wpadłem na niego przez czysty przypadek) i chyba dzięki temu ceny na noclegi nie są chore czyli: 80 NIS za dorosłego i 55 NIS za dziecko (13-17 lat) lub 40 NIS za dziecko (7-12 lat), poniżej 7 lat dzieciaki za free - za takie ceny to w Izraelu tylko po rączkach całować
Obiekt wart rozważenia przy robieniu bazy wypadowej na całą Galileę i Wzgórza Golan.
Choć my niestety nie mieliśmy na tyle czasu żeby wszystko tam zaliczyć.
Może kiedyś ?......kto wie......
Piotrek_B napisał(a):Wyjeżdzając z Jerozolimy jedziemy wzdłuż "genialnego" pomysłu chorych umysłów polityków czyli bliskowschodniej odmiany Muru Berlińskiego:
Nie przesadzaj, większość warszawskich osiedli tak wygląda ...
Kraj kontrastów.
Już mi się zaczynało nie podobać, teraz jakoś więcej życia wpuściłeś.
Te morze, te palmy, te czerwone dachy ... takie znajome jakieś widoczki,
sympatyczne skojarzenia nasuwające ...
weldon napisał(a):Te morze, te palmy, te czerwone dachy ... takie znajome jakieś widoczki...
Galilea słynie z licznych, opisywanych w Nowym Testamencie, cudów, które kiedyś miały tam miejsce.
Czyli jest to nadal magiczna kraina - to widać z Twojej wypowiedzi skoro na ww. fotografiach zobaczyłeś morze