7) Jerozolima cz. I - ogólnie
Około 11.00 ewakuowaliśmy się z Ein Gedi - 79 km przed nami cel:
Jerozolima.
Sobota czyli dzień szabasu - na drogach spokój olimpiski, prawie zero samochodów.
Do czasu
Do Jerozolimy przyjechaliśmy dość szybko.
Początkowo myślałem, że wprawdze szabas, szabasem ale tam ruch będzie wiekszy.
Wjeżdzamy na rogatki miasta (po uprzedniej kontroli wojskowo-policyjnej) a tu dalej samochodów jak na lekarstwo.
Myśle sobie jest OK, przynajmniej do hotelu trafimy bez problemu bo przy małym natężeniu ruchu....akurat
Widzę drogowskaz OLD CITY i za chwilę DAMASCUS GATE czyli jedziemy dobrze.
Hotel mamy vis a vis Bramy Damasceńskiej.
Dalej myślę, teraz to już Pan Pikuś i oczyma wyobraźni widze hotel.
No i sie zaczęło - wjeżdzamy do dzielnicy muzułmańskiej.
Tam szabas nie obowiązuje.
Ni z gruszki, ni z pietruszki masa samochodów, ryk klaksonów, normalnie styl jazdy:
"klasyczne arabowo" (ale lubie to
).
O ile do Jerozolimy dojechałem na spokojnie w godzine o tyle hotelu szukałem ponad godzinę, z czego większość czasu to kluczenie po bocznych uliczkach
Troche dziwny system ulic tam mają, szczególnie rozjazdów to i sobie pojeździłem jak głupi z drzwiami w kółko zanim znalazłem miejsce do zaparkowania, żeby móc zagadnąć ludność tubylczą gdzie ten hotel co mamy zarezerwowany.
Nagle widzę - jest miejsce.
Mam to gdzieś, że zakaz zatrzymywania sie, najwyżej zabule mandat ale kolejnej godziny nie będę jeździł w kółko
Okazało się że nawet trafiłem dobrze bo zatrzymałem się na ulicy Hanevi'im, gdzie jest nasz hotel.
Ulica niby krótka ale hotelu to ja tam żadnego nie widzę .
No to pytam w pierwszym z brzegu sklepie ludność tubylczą czy takie cuś tu jest.
Odpowiadają że tak - ok. 50 m w kierunku Bramy Damasceńskiej.
Do bramy doszedłem ale hotelu dalej nie widzę.
W końcu jakiś Palestyńczyk mnie zaprowadził - no trzeba być mistrzem świata, żeby wymyśleć wejście na recepcję przez sklep spożywczy
Ufff reservation OK, pokój czeka. Ide oglądnąć lokum.
No nieeeeeee Panowie, bez jaj w syfie nie będę mieszkał - albo znajdziesz czysty pokój albo spadam stąd
I jak to zazwyczaj w takich sytuacjacj bywa w Arabowie pada hasło:
"mister noł problem"
Czyli znalazł
"przez przypadek" i czysty i większy od tej nory, którą nam chciał wcisnąć.
Klima niby w cenie ale na miejscu okazuje się że tylko
"teoretycznie".
Dobra dopłacam parę złotych więcej i dostaję pilota
Rozpakowujemy się i
Muslim Quarter wita nas.
Okno musi być non stop zamknięte bo ryk klaksonów z ulicy nie dałby spokoju:
Boże.........jak nad tym Martwym było cicho i........czysto
Stara Jerozolima to czysta jest ale chyba tylko w
Jewish Quarter, reszta.......mega syf, bałągan jak to w Arabowie bywa.
Ordnung muss sein czyli
Ale za to w dzielnicy muzułmańskiej stosunki turystyczno-tubylcze rewelacyjne.
Luzik, masa kumpli z naszej-klasy - no bo:
cześć, co słychać, dawno Cie nie widziałem, jak się masz, jak leci, skąd jesteś itp. szmery, bajery
Po rozpakowaniu pasuje rozglądnąć się tu i ówdzie.
Nie, sorki, najpierw pasuje zrobić jakieś zakupy płynne bo się wszystko pokończyło.
W Arabowie szabasu
niet to i sklepy do nocy czynne.
Mały szok w porównaniem z M. Martwym - skok cenowy w dół, że aż kieszeń zaczyna oddychać.
A już myślałem że 2 litry odrdzewiacza zwanego coca-cola w Izraelu kosztuje 20 NIS (tyle w sklepie nad Martwym sobie śpiewali) w Arabowie ten sam odrdzewiacz kosztuje 7-9 NIS
Boski smak odrdzewiacza wzmocnionego lakcidem zaliczony
i idziemy na tzw. miasto.
To nasza
"dzielnica luksusowych hoteli, butików i knajp" w Arabowie
Pierwsze co wpada w oko koło hotelu to jedna z najbardziej znanych bram Jerozolimy - Brama Damasceńska:
Nazwa pochodzi od tego, że w czasach zamierzchłych wyznaczała drogę do Damaszku.
Całe stare miasto otoczone jest murem. Wchodzi sie przez jedną z 8 bram czyli:
- Brama Lwów, zwana również Bramą Św. Szczepana (od miejsca ukamienowania Św. Szczepana)
- Brama Damasceńska
- Brama Jaffy
- Brama Złota
- Brama Gnojna
- Brama Heroda
- Brama Syjonu
- Brama Nowa
Jedyna brama przez którą nie wejdziemy na stare miasto to zamurowana przez Muzułmanów Złota Brama - Brama, którą Jezus wjechał do Jerozolimy.
Ale o szczegółach tej bramy za jakiś czas.
Robi się powoli ciemno:
spadamy do hotelu.
Jeszcze tylko przed noca pasuje zaparkować bolida bo jak stał na tym zakazie to dalej stoi, w końcu sie ktoś przyczepi
No cóż....wolnych miejsc na ulicy dalej ZERO, pozostaje parking płatny ale za to strzeżony vis a vis hotelu.
I pora iść spać, rano muszę odstawić bolida do wypożyczalni - w szabas się nie dało bo
"nie rabotajet"
ce...de...en