3) Przylot i kierunek: Morze Martwe
4.30 czasu lokalnego orzeł wylądował
Teraz trzeba się ustawić grzecznie w kolejce i zobaczyć czy wpuszczą czy nie.
Pomimo, że w przeciągu 20 minut wylądowało 5 samolotów (średnio po 200 chłopa każdy) to nawet odprawa paszportowa szła im sprawnie.
My ustawilismy sie na samym końcu kolejki (bo się nam nie spieszyło zbytnio) i oczekując na swoja kolej typowaliśmy sobie na spokojnie do której budki podejść.
Typowanie dotyczyło jedynie stopnia upierdliwości ichniej straży granicznej związanej z zadawaniem masy pytań (zanim się zdecydują wpuścić/nie wpuścić) w stylu:
- po co ?
- dlaczego ?
- gdzie będziesz mieszkał ?
- pokaż rezerwacje ?
- ile masz kasy ?
- itp, itd.
Kilka fajnych lasek siedziało w budkach ale z tego co było widać to wraz z urodą upierdliwość w zadawaniu pytań wzrastała.
Czyli wybieram opcję gejowo.pl
i namierzam młodego chłopaka - wzrokowo sprawiał wrażenie OK i mało rozmowny był.
Jak przed spowiedzią zrobiłem sobie rachunek sumienia i te wszystkie po co, dlaczego, jak i z kim opracowałem w myślach......dobra nasza kolej podchodzimy.
Uśmiech za 100 dolarów i daje 4 paszporty.
I w tym monencie nastąpiła załamka.....zostałem totalnie olany
- 4 buraki w paszport ze zgodą na pobyt na 90 dni, żadne tam po co i dlaczego tylko WELCOME TO ISRAEL.
Znaczy się wzrokowo ocenili nas, że nie stanowimy realnego zagrożenia dla żywotności Państwa Izrael jak i dla jego bezpieczeństwa wewnętrznego
Jest tuż przed 5.00 pasuje cuś zjeść na śniadanie - do wyboru na lotnisku mamy Pizza Hut albo koszernego McDonalda.
Pizzy na śniadania, szczególnie o 5 rano nie jadam, więc wyboru nie ma idziemy do koszernego.
4 x McRoyal menu, please i dostaję rachunek.
Nosz....k......m.......160 NIS za takie badziewie
(1 NIS=0,80 PLN) no tak WELCOME TO ISRAEL.
Ale przynajmniej żołądki napchane
Tak się przeszwendałem po tym Ben Gurionie do 7 rano - czas iśc po tego Fiata Punto.
W wypożyczalni (BUDGET - zdecydowanie najlepsza opcja cenowa w Izraelu) info, że biuro jest na Terminal 1 a ja jestem na Terminal 3.
Pytam
"gdzie to jest ?" okazuje się, że to kawał drogi i na butach nie dojdę.
No to wsiadam w taryfę. Później się dowiedziałem, że transport jest za free tylko trzeba zaczekać na tzw SHUTTLE BUS - wszędzie trzeba płacić frycowe
Dobra nie zbiednieję.
W biurze BUDGET podaję kod rezerwacji, pani mówi
of course Fiat Punto, credit card please itp. bajery, podpisanie umowy i postawiają mi Kangura
Ja im na to że to nie Punto a oni no problem.
No tak ale Punto to tania opcja a Kangur jest u nich w kategorii nieco droższej.
I wyszło szydło z worka - punciaka miałem oddać w Jerozolimie.
Ten Kangur zaś to była nówka sztuka nie śmigana, prosto od dealera przeznaczona jako samochód służbowy dla oddziału w Jerozolimie.
Więc chłopaki wpadły na pomysł że po co oni mają jechać na 2 samochody do Jerozolimy odstawiać bryczkę jak ja to zrobię za nich.
W sumie wyszedł dobry
deal bo trudno w Izraelu wynająć Kangoora za 40 USD/doba a przy okazji komfort jazdy nieco lepszy.
Dobra mamy rzeczonego Fiata Punto:
więc czas ewakuować się nad Morze Martwe.
Jedziemy, 120 km przed nami:
Dżipiesa nie mam, wszystko na drodze jest napisane. Zgubić się trudno jak się zna cel.
Stan dróg - miodzio.
Nie wiem kompeletnie o co chodzi z tą granicą Izraelsko / Palestyńską ale nad Morze Martwe jechalismy przez Palestynę (tak przynajmniej z mapy wynikało) raz jest przejscie graniczne, innym razem wjezdza sie przez dziurę w murze
W każdym razie patrząc na to co tam się dzieje to normalnie ich pogrzało
Po dwóch godzinach spokojnej jazdy cel -
EIN GEDI YOUTH HOSTEL osiągnięty:
Podczas całego naszego pobytu był to najlepszy noclegowy strzał w dziesiątkę.
Super czyste pokoje, śniadanie w formie open bufet (35 pozycji w menu - nie do przejedzenia).
W sezonie VI-VIII lokal dostępny przynajmniej z półroczną rezerwacją.
Cena.....35-40 USD/osoba/doba/ze śniadaniem w szczycie sezonu
Widok z balkonu na Morze Martwe i wybrzeże Jordanii:
ce de en.....tradycyjnie w weekend