Trasa do przepłynięcia na dziś - około 17 km, wliczając "odbicie" z rzeki na stawy do miejsca noclegowego.
Kajaki zwodowane, można płynąć
. Początkowo jest to jak najbardziej wykonalne, chociaż wiosło czasem
wplątuje się w żółte grążele czy jakieś wodorosty...
Co prawda wody nie ma dużo, ale na tym mi przecież zależy
, bo nie ma ryzyka, że się utopię w razie wywrotki, . Wiosłowanie idzie gładko (pomimo tych roślinek na wodzie), a Barycz leniwie i dość szeroko płynie wśród łąk...
Niestety, łatwizny przez całą trasę nie będzie! Chociaż w rzece pojawia się trochę więcej wody, nie powinno być powodem do nadmiernej radości ...
To oznaka, że za moment czeka nas
przenoszenie kajaków! Wyższy stan wody wynika z jej spiętrzenia przed
Jazem Gądkowice. Teoretycznie, jeśli śluzy jazu są podniesione, da się przepłynąć. Ale nie tym razem, nie
przy tym poziomie wody... My musimy wysiąść z kajaków i powyciągać je na górę, a potem znów zwodować.
Jeszcze się dobrze nie rozpływaliśmy, a już czeka nas
kajakarstwo szuwarowe. Cóż, to są właśnie uroki
Baryczy w pełni upalnego lata.
Po jakimś czasie, w okolicach wioski Lelików, znów płyniemy w miarę wygodnie
. No i w ogóle jest super!
Mamy chwilkę przyjemnego chłodku, gdyż brzegi Baryczy porasta tutaj las, a nie łąki.
Rzeka rozszerza się - na tym odcinku trasy jest chyba największa odległość pomiędzy brzegami Baryczy. No i wody jest tu sporo... A skoro stan wody idealny do wiosłowania, to
znak, że wkrótce czeka nas kolejny jaz!