Przy winnicy ponad wsią
Havraníky znajduje się wspaniałe miejsce na degustację win produkowanych przez Znovin Znojmo. To miejsce to Ochutnávkový stánek Staré vinice
, o tej porze roku czynny wyłącznie w weekendy, na dodatek tylko do godziny 18-tej. Czasu mamy już niewiele, stąd ten pośpiech
od Popickiej kaplicy. W każdym bądź razie ta niewyżyta rowerowo czołówka musi tam dojechać, zanim kiosk nam zamkną... Zaraz potem dociera cała reszta
.
Pan kioskowy siedzi w budce i nalewa wino
. Dopóki są chętni, winne źródełko nie wysycha! Zeszło nam więcej niż godzinę dłużej, niż oficjalna pora zamknięcia, a pan w budce cierpliwie i z uśmiechem czekał, w międzyczasie uzupełniając to i owo...
W kiosku aktualnie był następujący [url=http://www.znovin.cz/Data/files/ceník%20vín%202010%20Staré%20vinice.doc]wybór win[/url] do posmakowania. Można po kieliszku, można od razu całą butelkę. W naszym przypadku, ze względu na chętne dziewięć gębuś, w grę wchodziły od razu całe butelki...
Ograniczeniem terenowej degustacji była jednak konieczność dalszej drogi, toteż jakieś butelki trafiły na razie w sakwy, czekając na degustację do wieczora, gdy już rozlokowaliśmy się przy kuchennym stoliku w Rivie...
Odkryciem wycieczki było wino dość rzadko występujące na Znojemsko (i chyba w ogóle w Europie, wyjątkiem może być Francja, gdzie pojawiły się pierwsze szczepy tej odmiany winorośli)
Sauvignon šedý, częściej znane na rynku pod nazwą Sauvignon Gris.
Wino półsłodkie, ale o dziwo przypadło do gustu wszystkim rozsmakowanym w winach wytrawnych i półwytrawnych...
Spory zapasik właśnie tego wina przywieźliśmy do domu jako pamiątkę z wycieczki. Tyle, że to było już prawie miesiąc temu, toteż z pamiątki również zostało tylko wspomnienie
Wracamy przez wieś Havraníky. Teraz wreszcie można chociaż trochę popatrzeć na tutejszy kościół sv. Linhardta oraz stojące przed nim kamienne figury, m.in. Cyryla i Metodego. Fotek jednak
o szarówce nie robimy...
Poniedziałek - czas powrotu.
Na okołopołudniowe godziny były dwie koncepcje. Pierwsza z nich zakładała podjechanie do Hnanic już z całym majdanem,a stamtąd pieszy spacer na drugi brzeg Dyji, na winnice Šobes. To była opcja przy ładnej pogodzie, ale wieczorem aura zaczynała się już
psuć, więc powstała koncepcja druga. Na zachód od Znojma nad meandrami Dyji wznoszą się dwa zamki :
Vranov i
Bíitov. Jeden z nich miał być nasz! Padający od rana deszcz przesądził, że właśnie ta opcja była najlepsza...
Nic jednak z tego nie wyszło - nasze auto odmówiło współpracy i nie chciało
ruszyć z Rivy! Cóż, odczarowywaliśmy wino i rowerowe szprychy, a o aucie w Noc Czarownic nie pomyśleliśmy i wiedźmy to wykorzystały
. Zamiast zamków, był więc warsztat samochodowy w Novym Šaldorfie...
Jeden sprawny pojazd z najmłodszą uczestniczką wyprawy został zwolniony z "obowiązku" towarzyszenia nam - załoga wyruszyła na moczenie w aquaparku. Pozostali wiernie (i dobrowolnie
) towarzyszyli w oczekiwaniu na lawetę, a potem na odbiór auta nadającego się do dalszej drogi... W tym czasie była możliwość zrobienia zaopatrzenia w klasztorne wino
. Obowiązkowo trzeba było się również posilić przed powrotną drogą. Padło na piwnicę
U Dwóch Wołów przy ulicy Wiedeńskiej. Jedzonko było jak należy.
Nie było jednak czasu nawet na króciutki spacer po tej części Znojma, do której nie dotarliśmy poprzedniego dnia...
Około godziny 16-tej odebraliśmy auto naprawione
na tyle, żeby udało się nim dojechać do Wrocławia. Całą
resztę trzeba było zrobić już polskim warsztacie...