napisał(a) Franz » 29.04.2010 22:43
Bez zbędnego ociągania ruszam główną granią. Ma ona tutaj charakter wąskiego grzbietu trawiasto-kamiennego, pod który podchodzi porastająca obydwa zbocza kosówka. Ścieżka prowadzi to samym grzbietem, to znów lekko trawersując bardziej strome uskoki. W trudniejszych miejscach zainstalowana jest stalowa lina. Oglądam się za siebie - pięknie się prezentuje boczna grańka, pod którą widać moją ścieżkę wejściową.
Chwilami, chmury pokrywające wschodnie stoki, wdzierają się wyżej i biorą we władanie cały grzbiet; po chwili jednak cofają się, pozwalając wciąż cieszyć oczy widokami, rozpościerającymi się po mojej prawej ręce. W którymś momencie, podczas rejterady kolejnej chmury, wyłania się blisko mnie stadko kozic. Zastygam w bezruchu, kiedy jednak robię krok naprzód, kozice ewakuują się w pośpiechu na strome w tym miejscu, skaliste zbocza bocznej grani.
Wprawdzie ścieżka nadal w sporej części jest trawiasta, a kosówka jest częstym kibicem mojego samotnego rajdu, to jednak zachodnie zbocza coraz bardziej przybierają postać skalnych ścian. Tak osiągam Vf.Ascuţit, gdzie stoi kolejny schron. Jest w odrobinę lepszym stanie, niż poprzedni - można nawet usiąść. Dobre miejsce na piknik.