Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Dolomity - skalne twierdze

We Włoszech znajduje się najstarszy na świecie uniwersytet, jest nim założony w 1088 roku Uniwersytet Boloński. Na terenie Włoch znajdują się 2 słynne wulkany: Etna i Wezuwiusz. We Włoszech trzykrotnie odbywały się igrzyska olimpijskie w latach 1956, 1960 i 2006. We Włoszech znajduje się 50 obiektów światowego dziedzictwa kultury UNESCO. Modena we Włoszech to prawdziwa stolica samochodów sportowych, mieści się w niej 5 fabryk luksusowych samochodów sportowych: Ferrari, Maserati, Lamborghini, Pagani i De Tomasso.
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59441
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 31.03.2010 10:57

Przy wozie przyrządzam sobie szybki obiad, przepakowuję się i ruszam tym samym szlakiem, którym zszedłem ze schroniska Coldai w masywie Civetty. Ale tym razem kieruję się w przeciwną stronę - na wschód, by dojść przed zmrokiem do rifugio Venezia.

Obrazek

Szlak 474 z Palafavery łączy się wkrótce ze szlakiem 472 i prowadzi pod południowymi ścianami Monte Pelmo.
Po drugiej stronie otwierają się widoki na grupę Talveny i Schiary. Dalej na wschód turnie Bosconero.

Obrazek

Po masywie Monte Pelmo snują się obłoki, to zakrywając, to znów odsłaniając kolejne turnie, ściany, filary i żleby.
Dochodzę do schoniska Wenezia. Prąd tutaj dostarcza jedynie bateria słoneczna, a słońce już się schowało za horyzont. Z obawą pytam więc o możliwość naładowania akumulatorka do aparatu fotograficznego, ale nie ma problemu - akumulatorek ląduje po drugiej stronie lady. Jeszcze przez dwie godziny prąd w schronisku będzie, więc zdąży się naładować.

Obrazek

Wychodzę przed schronisko i spoglądam na wiszącą nade mną górę. Jutro się okaże, czy dam jej radę...

Obrazek

Mapka: forum/viewtopic.php?p=450606#450606.

Pozdrawiam,
Franz
http://wfs.freehost.pl
http://wfs.cba.pl
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59441
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 03.04.2010 10:09

Monte Pelmo jest maleńką grupą, składającą się z jednej potężnej góry i otaczających ją niewysokich, trawiastych wzgórz. W masywie tym nie poprowadzono żadnej ferraty, a najłatwiejsze wejście na szczyt o wysokości 3168m prowadzi od schroniska Wenecja tzw. półką Balla. Jest to lekko wznoszący się trawers południowych ścian Monte Pelmo, którym można osiągnąć ogromny, zawieszony kocioł pomiędzy wychodzącymi z wierzchołka ramionami. Trawers ten jest w trzech miejscach przerwany, z czego ostatnie, najtrudniejsze miejsce nazwane zostało Passo del Gatto - Koci Przesmyk.

Obrazek

Obrazek

Wcześnie rano wychodzę ze schroniska. Ściany Monte Pelmo w promieniach wschodzącego słońca.
Ale pogoda nie jest pewna. Spojrzenie na południowy wschód napawa lekką obawą.

Obrazek

Obrazek

Podchodzę w prawo, w stronę opadających ścian i stromą płytą skalną - bez dobrych stopni, tylko na tarcie - osiągam jej górny koniec. Tu zaczyna się trawers.

Obrazek

Pogoda zaczyna się klarować. Odczuwam ulgę - jednak Monte Pelmo budzi we mnie spory respekt.

Obrazek

Kieruję się na zachód i wkrótce przechodzę ponad rifugio Venezia. Teren pod skałami opada stopniowo w kierunku zachodnim - w sumie jakieś kilkaset metrów.

Obrazek
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59441
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 03.04.2010 10:39

W ten sposób - mimo iż trawers ma znikome nachylenie - z każdym krokiem znajduję się coraz wyżej ponad podstawą skał.

Obrazek

Długimi odcinkami trasa prowadzi bardzo wygodną półką. Co jakiś czas stoją kamienne kopczyki.

Obrazek

Chwilami jednak półka się zatraca. Szukam wtedy jej kontynuacji. Czasem muszę się kilka metrów cofnąć, dostrzegając w miarę wygodne przejście na inną kondygnację.

Obrazek

Mijam dwa trudniejsze miejsca. Gdyby tu była jakakolwiek asekuracja, może nawet nie zwróciłbym na nie uwagi. Jednak pod stopami mam już teraz około 300m pionowego spadu, więc poruszam się bardzo ostrożnie.

Obrazek

W kolejnym załamaniu dostrzegam wysoko w górze streczącą turnię. Czy może to być Spalla Est (Wschodnie Ramię)? W tym momencie nie mam jeszcze pewności, ale po chwili w przedzie dostrzegam już bez wątpienia Południowe Ramię - Spalla Sud.

Obrazek

Passo del Gatto na długości około siedmiu metrów wciska się nisko pod skałę. Nie ma rady - opierając stopy na prawie pinowej ścianie pod półką, łapię się kurczowo kolejnych kamoli, wypróbowując je wcześniej, czy nie wylecę razem z nimi.
Na obu końcach półki są wbite haki - gdybym miał towarzysza wędrówki, moglibyśmy się asekurować kawałkiem liny. Niestety, idę sam i nie mogę sobie pozwolić na najmniejszy nawet przejaw nonszalancji.

Obrazek

Udaje mi się przejść to newralgiczne miejsce i oddycham z ulgą. Hurraaa!
Teraz już będzie zupełnie łatwo. Nade mną otwiera się potężny kocioł Monte Pelmo z widocznym w dali szczytem.

Obrazek

Dobrze, że mam piękną pogodę. Gdyby było mokro, chyba nie odważyłbym się na sforsowanie Passo del Gatto. Oby ta pogoda się utrzymała. Przecież muszę tędy wrócić...

Pozdrawiam,
Franz
http://wfs.freehost.pl
http://wfs.cba.pl
Crayfish
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1744
Dołączył(a): 11.05.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Crayfish » 03.04.2010 14:59

Franz - co robisz jak złapie cię burza a do schroniska za daleko i nie ma w skale naturalnych schronień (bądź bunkrów, które tak ładnie przedstawiałeś) ?

Wesołych i spokojnych Świąt życzę.

PS. Śliczne zdjęcia ta mała Minolta robi. Ale oczywiście to fotograf decyduje o ujęciu.
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59441
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 04.04.2010 09:48

Crayfish napisał(a):Franz - co robisz jak złapie cię burza a do schroniska za daleko i nie ma w skale naturalnych schronień (bądź bunkrów, które tak ładnie przedstawiałeś) ?

Cóż, zawsze należy unikać (jak ognia!) miejsc eksponowanych.
Jeśli jesteś na ferracie, to przy pierwszych oznakach burzy trzeba się z niej ewakuować, bądź znaleźć miejsce w miarę oddalone od żelastwa. Jeśli jesteś na grani i nie dasz rady jej opuścić, musisz znaleźć miejsce w jakiejś przełączce, szczerbinie. Jeśli jesteś na gołym zboczu, też musisz znaleźć jakieś wgłębienie. Najlepiej i tak się izolować od skały, choćby usiąść na plecaku.
Jeśli jesteś w lesie, to trzeba znaleźć fragment z niższymi drzewami od okolicznych, a i tak nie stać przy samym pniu. I cały czas kontrolować, czy coś się nie zaczyna palić bądź walić.

Zdarzyło mi się kiedyś w Niżnych Tatrach, że się rozpłaszczałem na trawie między kosodrzewiną, bo pioruny waliły kilkadziesiąt metrów ode mnie.

Crayfish napisał(a):Śliczne zdjęcia ta mała Minolta robi.

Niestety, już mi wtedy zdychała. Od czasu, jak namokła przy wodospadach Iguaçu (Iguazu), coraz częściej psuła zdjęcia. Wiedziałem, że ryzykuję, pstrykając wtedy fotki, ale żal było rezygnować.
I potem było stopniowo coraz gorzej. Dała radę jeszcze przy następnym wyjeździe (chociaż coraz więcej fotek musiałem eliminować), a dwa miesiące później wydała ostatnie tchnienie.

Crayfish napisał(a):Wesołych i spokojnych Świąt życzę.

Dziękuję bardzo i wzajemnie - Wiele Dobrego...
Wojtek
Crayfish
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1744
Dołączył(a): 11.05.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Crayfish » 05.04.2010 19:52

Mnie też dopadła mocna burza w Tatrach.
W dolinie idąc do schroniska nad Zielonym Stawem (pod Jagnięcym).
Pioruny waliły z zbocza jak cholera.
A ja oczywiście książkowo - nad rzeczką - niestety nie dało się inaczej bo szlak tak był ułożony.
Najadłem się strachu - nie powiem. Od tej pory mam wielki respekt do tej siły. Na szczęście schronisko było niedaleko - biegłem do niego jak kozica.
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59441
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 06.04.2010 15:39

Crayfish napisał(a):Mnie też dopadła mocna burza w Tatrach.
W dolinie idąc do schroniska nad Zielonym Stawem (pod Jagnięcym).
Pioruny waliły z zbocza jak cholera.
A ja oczywiście książkowo - nad rzeczką - niestety nie dało się inaczej bo szlak tak był ułożony.
Najadłem się strachu - nie powiem. Od tej pory mam wielki respekt do tej siły. Na szczęście schronisko było niedaleko - biegłem do niego jak kozica.

Pierwszy raz oko w oko z burzą znalazlem się też w Tatrach. W młodzieńczych latach szliśmy z kolegami na koniec całodniowej wędrówki grzbietem Ornaku, kiedy zaczęło łomotać. Nagle rąbnęło w skałę mniej niż sto metrów przed nami.
Ziga szedł pierwszy. Stanął, oglądnął się na mnie, ja na Tadka za sobą i praktycznie bez słowa, zaczęliśmy gnać po zboczu w dolinę. W schronisku nam powiedziano, że na Ornaku często wali po zboczach. ;)

Basia - koleżanka z ogólniaka wylądowała w szpitalu po tym, jak w Bieszczadach walnął piorun w ich grupkę. Chłopak przed nią zginął...

Pozdrawiam,
Wojtek
Crayfish
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1744
Dołączył(a): 11.05.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Crayfish » 06.04.2010 21:28

Przykre doświadczenie dla dziewczyny.
Założę się, że do dzisiaj boi się piorunów.
Pewnie na całe życie.
Jednym słowem .... żartów z burzą nie ma.
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59441
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 08.04.2010 13:58

Teraz zwykłą ścieżką wśród piargów w górę kotła. Trasa nie jest bardzo uczęszczana, ale ślad ścieżki jest widoczny.
Po prawej Spalla Est - Ramię Wschodnie.

Obrazek

Ścieżka lekkimi zakosami kieruje się bardziej w prawo. Nabieram dystansu do widocznego po lewej Spalla Sud - Ramienia Południowego.

Obrazek

Obrazek

Teren z wolna stromieje i zbliżam się do zajmującego całą szerokość kotła, pasa poprzecznych półek. Ponad nimi, niczym potężne statki na niebie, główna grań Monte Pelmo.

Obrazek

Obrazek

Jestem w tej chwili najbliżej Spalla Est. Dalsza trasa będzie się od niej stopniowo oddalać, kierując bardziej w lewo.
Mam teraz do pokonania te widoczne już z dala półki. Jest to kilka do kilkanaście skośnych, wąskich, piarżystych tarasów, przedzielonych pionowymi ściankami o wysokości przeciętnie od dwóch do pięciu metrów.

Obrazek

Obrazek
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59441
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 08.04.2010 14:01

Wyszukuję za każdym razem słabszego fragmentu, gdzie rzeźba umożliwia wspinaczkę. W górę nie jest trudno, chociaż trzeba wypróbowywać każdy chwyt z uwagi na kruchość skał.
Najciekawiej jest zawsze w momencie wychodzenia na kolejną piarżystą półkę - wtedy nie ma się już czego chwycić. Wszystko, co na niej leży, można wziąć do ręki i odłożyć na bok. Zastanawiam się, czy w drodze powrotnej nie sprawi mi to kłopotu. Cóż... pażijom, uwidim.

Obrazek

Obrazek

Pas półek pokonany. Teren ucieka w górę pod bliskie pionu ściany. Gdzieś zgubiłem kamienne kopczyki i kieruję się lekko w lewo, w stronę widocznego wysokiego uskoku w grani.
Pode mną górne piętro potężnego kotła, tworzącego coś na kształt olbrzymiego, piarżystego amfiteatru.

Obrazek

Obrazek

Okazuje się, że wybrałem fatalny sposób dotarcia do grani. Zakopałem się w bardzo strome zbocze, pokryte drobnym piargiem. Z każdym krokiem usypują mi się spod stóp dziesiątki, setki kamyków. Z trudem utrzymuję równowagę. Walczę o każde kilka centymetrów a i tak co chwila po kolejnym kroku w górę znajduję się niżej niż poprzednio.
Wreszcie docieram pod same skały i teraz jest już nieco łatwiej. Zmordowany osiągam przełączkę w grani łączącej szczyt ze Spalla Sud. Poniżej za potężną rozpadliną La Fessura widzę Pelmetto - niższy od głównego wierzchołka o prawie 200m.

Obrazek

Niestety, właśnie się zupełnie zaciąga i wkrótce nie widać dalej niż na 50 metrów. W chmurach pnę się granią na szczyt Monte Pelmo.

Obrazek

Pozdrawiam,
Franz
http://wfs.freehost.pl
http://wfs.cba.pl
Fatamorgana
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 6257
Dołączył(a): 08.09.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Fatamorgana » 09.04.2010 17:27

Ciekawe będzie jak z powrotem przejdziesz....

ładnie- jak zwykle. :)
Pozdr.
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59441
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 11.04.2010 13:11

Fatamorgana napisał(a):Ciekawe będzie jak z powrotem przejdziesz....

No cóż, miałem trochę zabawy związanej z pogarszająca się pogodą i bezskutecznym usiłowaniem zrobienia użytku z tuż przed wyjazdem zakupionej nowej części garderoby.

Pozdrawiam,
Wojtek
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59441
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 14.04.2010 14:23

Czekam kilka chwil na szczycie, licząc na to, że się jakiś widok odsłoni. Niestety, chmury gęstnieją a z dala docierają - słabe, na szczęscie - pomruki burzy.

Obrazek

Nie ma rady, trzeba schodzić. Tu nie ma miejsca, gdzie można by się przed burzą schować, a grań obrywa się na obie strony. Podnóże ściany po północnej stronie znajduje się tysiąc metrów pode mną.

Obrazek

Chwilami obłoki rozrywają się na niewielkich przestrzeniach. Na szczęście, burza przechodzi gdzieś bokiem.

Obrazek

Obrazek

W zejściu obieram optymalny wariant, schodząc jak najniżej granią. Dopiero, gdy zaczyna się ona lekko wznosić w kierunku Spalla Sud, schodzę do górnej części amfiteatru. Zresztą, zgodnie z trasą wyznaczoną przez kamienne kopczyki.

Obrazek

Obrazek

Przechodzę w pobliżu lejów krasowych. Wiem, że niektóre z nich tworzą całkiem przyzwoite jaskinie poniżej wylotów. Oznaczone są czerwoną farbą, ale zamieszczone litery i cyfry nic mi nie mówią.

Obrazek
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59441
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 14.04.2010 14:26

Z przeciwka ktoś podąża w górę. Też samotny wędrowiec. Obserwuję go w miarę zbliżania i staram się określić nację. Jakoś tak słowiańsko mi wygląda. Może Czech?..
Pozdrawia pierwszy:
- Hello.

Odpowiadam mu również po angielsku. Czyli nie jest to ani Włoch, ani turysta niemieckojęzyczny. Chwilę rozmawiamy o Monte Pelmo i pogodzie. W końcu nie wytrzymuję:
- Where are you from?
- From Poland - pada odpowiedź.
- So, maybe we should speak polish - sugeruję, po czym zaczynam się śmiać.

Obrazek

Okazuje się, że to Tomek z Torunia. Wóz zaparkował na przełęczy Staulanza, jego żona robi jakąś łatwiejszą wycieczkę w tym czasie, a on również postanowił wejść na Monte Pelmo.
Rozmowa schodzi również na temat samotnych wędrówek. On - tak jak i ja - też zdaje sobie sprawę z podwyższonego niebezpieczeństwa, ale co robić, kiedy nie ma już z kim pójść w góry. Tomek się kiedyś wspinał, więcej ode mnie, kiedy jeszcze miał partnerów do liny. Teraz już chodzi sam.
- A co z Twoimi partnerami?
- No cóż, nie zawsze w porę zdołali podjąć decyzję o wycofaniu...

Obrazek

Rozstajemy się. On ma jeszcze do zdobycia górę, z której ja już schodzę. Ale umawiamy się na spotkanie na przełęczy. Podaje mi rejestrację swojego auta.
- Do zobaczenia!
- Powodzenia!

Obrazek

Zaczyna kropić deszcz. Po chwili już pada. Na taką okoliczność zakupiłem przed wyjazdem rasową pelerynę. Do tej pory zakładałem zwykle kurtkę, ale straciła już swoje nieprzemakalne właściwości. Poza tym, w kurtce się na ogół pociłem, więc i tak byłem mokry.
Wyciągam z plecaka pelerynę, rozwijam ją i usiłuję założyć. Niestety, wiatr mocno mi to utrudnia. Zrywa się coraz mocniejszy i szarpie moim wdziankiem. W końcu jakoś go zakładam na siebie i plecak i staję nad pierwszą z wielu skalnych ścianek, które tym razem muszę pokonać w dół.

I tu zaczyna się prawdziwy cyrk. Wiatr podwiewa z dołu i peleryna zakrywa mi całkowicie widok na ewentualne stopnie i chwyty. Łapię ją rękami, usiłując przydusić, ale żeby zacząć schodzić, muszę ją puścić i wszystko zaczyna się od nowa. Walczę w ten sposób chyba z kwadrans, nie ruszając się z miejsca praktycznie na krok.
W końcu daje za wygraną. Ściągam mokrą pelerynę, zwijam byle jak i ładuję z powrotem do plecaka. Trudno, będę mokry, ale przecież muszę jakoś stąd zejść.

Z najwyższą ostrożnością wyszukuję chwytów, które jako tako tkwią w glebie i wyszukuję nogami stopieńków. Uff... pierwsza ścianka za mną. Krótki, piarżysty taras i staję nad kolejną. Przechodzę kilka metrów w jedną stronę, potem w drugą i znajduję jakieś lekko urzeźbione miejsce. Znów ostrożnie w dół. Jest!
Mokre ręce zdążyły mi już zgrabieć, ale dobrą wiadomością jest fakt, że deszcz ustaje. Powoli, chuchając co chwila w dłonie, pokonuję kolejne uskoki.

Obrazek

Potem już zwykłą ścieżką, do miejsca, gdzie kocioł urywa się kilkusetmetrową ścianą nad zieloną doliną. Teraz trawes z tym kluczowym Passo del Gatto. Deszcz nie pada, ale skała jest mokra. Dam radę? Hmm... i tak nie mam innego wyjścia. Muszę dać radę.
O dziwo, mimo iż po mokrej skale, newralgiczne miejsce poszło mi szybciej i łatwiej niż rano. Kolejne dwie wyrwy w wąskiej półeczce też nie sprawiają specjalnego kłopotu. Za to zaczyna ponownie padać. Przyspieszam kroku.

Obrazek

Ostatnim i wcale nie banalnym problemem okazuje się skośna płyta skalna tuż nad samym piargiem w dolinie. W górę przeszedłem ją na tarcie, o którym teraz nie ma co marzyć. Kilkanaście metrów ślizgu?!... Nieee... to by się nie skończyło zdrowo.
Ze sporym trudem i drobnymi ślizgami udaje mi się jakoś osiągnąć piarg bez większych strat. Teraz wreszcie mogę założyć pelerynę.

Obrazek

Zachodzę jeszcze do schroniska. Zdobycie Monte Pelmo postanawiam uczcić od razu kuflem piwa,a w międzyczasie może przestanie padać...

Obrazek

Piwko wypite, deszcz nie ustał - czas w drogę.
Docieram do Palafavery, gdzie stoi mój samochód. Zaczyna się sopniowo wypogadzać, gdy podjeżdżam na przełęcz Staulanza. Obok wozu z toruńską rejestracją jest akurat wolne miejsce. Widzę, że żona Tomka siedzi w środku. Parkuję tam, wyciągam butlę gazową, kuchenkę i pozostałe utensylia.
- Kawy? - pytam przez otwartą szybę. Widzę zaskoczenie na twarzy, ale szybko opanowane.
- Nie, dziękuję. Czekam na męża.
- Jak wróci, to dolejemy wody i tez się załapie - uśmiecham się do niej.
- Nie, dziękuję, naprawdę - podejrzanie muszę wyglądać w jej oczach. Postanawiam się zdemaskować.
- Jak Tomek wróci, na pewno chętnie się napije - spoglądam na zegarek - powinien za chwilę tu być.

Teraz wszytko staje się jasne. Zwłaszcza, że rzeczywiście Tomek się zjawia, zanim woda się zdąży zagotować.
Pijemy kawę, potem zjeżdżamy w dobre miejsce noclegowe. Tomek namawia mnie na następny dzień na wspólne przejście ferraty Costantini na Moiazzy. Ale ja mam obawy przed tą drogą, a przygotowane plany obejmują inną grupę. A więc nasze drogi się rozejdą. Ale może uda się kiedyś jeszcze spotkać i wspólnie gdzieś powędrować.
- Dobrej Nocy...
- Ciekawych i Udanych Przejść!

Pozdrawiam,
Franz
http://wfs.freehost.pl
http://wfs.cba.pl
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59441
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 21.04.2010 00:29

Jako, że zmieniamy teren działania, przypominam link do mapki poglądowej: http://cro.pl/forum/viewtopic.php?p=450606#450606
Ciąg dalszy na kolejnej stronie. :)
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Włochy - Italia


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
Dolomity - skalne twierdze - strona 24
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone