Przeklejania ciąg dalszy

przenosimy się w środkową część Sudetów
***
Góry Wałbrzyskie : Z wizytą u Białej Damy -> Zagórze Śląskie, Zamek Grodno (marzec 2009)Nie będą do odwiedziny u starej dobrej znajomej, bo na Grodnie byłam wcześniej tylko dwa razy, na dodatek już dość dawno temu... Po raz pierwszy było to w czasach licealnych, kiedy to dzięki naszej Pani Profesor od geografii (to właśnie Ona zaszczepiła we mnie chęć do poznawania świata

) uskutecznialiśmy sudeckie wędrówki - na trasie jednej z nich znalazł się zamek Grodno. Potem była wycieczka z naszymi dziećmi, w czasach gdy były one jeszcze małe na tyle, że Woju z Grodna

nie pamięta nic zupełnie. Gocha miała jakieś mgliste

prześwity kościotrupa w lochu, ale pewnie utkwił jej w pamięci głównie dlatego, że to ponoć jej imienniczka

.
Po latach znów przyszła pora na ten zakątek Sudetów, a okazja nadarzyła się w ostatni marcowy weekend. Kryzys - kryzysem, ale doroczne obchody imienin solenizantów z ostatnich tygodni (Grzesiek, Maciek, Mirek i Zbyszek - większość z nich trochę znana Wam z moich cro-opowieści) muszą być jak co roku! Zwłaszcza, że przy okazji nasza liczna grupa wita wtedy wiosnę

, do której w tym roku było nam szczególnie tęskno... Śladów wiosny w Zagórzu jednak nie było

nawet na lekarstwo, może za wyjątkiem kilku baziek na wierzbach i dwóch kwiatków podbiału. Nawet słońce nie chciało grzać wiosennie... Niemniej jednak myślę, że wiosnę przywitaliśmy godnie

, bo zaraz po powrocie do Wrocławia, zaczęło się długo wyczekiwane ciepełko

.
Na imieninowe przywitanie wiosny 2009 wybraliśmy
Zagórze Śląskie - w wersji kryzysowej, bo zamiast pokaźnego świniaka na stole pojawiła się świnka

mikroskopijnych rozmiarów. Ale to nie koniec nieszczęść ! Nie można było

dostać się do przywiezionej beczki z piwem

, bo ...jakiś palant pomylił się i dał do niej

nie tę pompkę co trzeba. Pełna beczka musiała więc wrócić do Wrocławia, natomiast zagórzańskie sklepiki miały dzięki temu dodatkowy utarg, bo jakieś zastępcze napitki trzeba było zapewnić

. Żeby pech był kompletny, dołożył się do tego zamówiony w necie ośrodek. Niestety, z opisów i fotek na stronie WWW zbyt wiele nie wynika. Standard turystyczny... OK, takiego szukaliśmy

, przede wszystkim ze względu na cenę. Wielokrotnie w takich właśnie warunkach nocujemy

, ale to co zastaliśmy na miejscu, było

przesadą, nie tylko lekką. Najgorsze było panujące wewnątrz

przeraźliwe zimno (może i palili na full, ale przy zapowietrzonych kaloryferach jakoś to nic a nic nie dawało), w budynku było gorzej niż na dworze, a przecież w tamten weekend aura nas nie rozpieszczała... Nie pamiętam kiedy wcześniej zdarzyło mi się spać pod kołderką

w dwóch polarkach, na dodatek cały czas bez cieplnego komfortu... To wszystko można byłoby jeszcze przeboleć, ale arogancji i opryskliwości właścicielki tej budowli

już nie! Zupełnie nie szło to w parze z dodatkiem do nazwy ośrodka, bo ten "Dom Gościnny" okazał się całkowicie niegościnnym. Najgorsze było to, że w 30 ludków jakoś trudno w ciemno szukać po nocy czegoś innego

. Na szczęście udało się przeżyć

. Być może to tylko my mieliśmy pecha, ale

lepiej nie sprawdzajcie tego na własnej skórze i na wszelki wypadek omijajcie zagórzańską "Gawrę" z daleka... Natomiast do samego Zagórza - a konkretniej na
zamek Grodno - wdepnąć warto

.
Kilka fotek z zamku pokazała już
Aneta 
, było wtedy zdecydowanie bardziej wiosennie

niż na mojej wycieczce.
Historyczne szczegóły przeczytajcie sobie sami, chociażby
TUTAJ. Trochę tego jest, bo zamek zmieniał właścicieli dość często... Więcej faktów nie wniosę, mogę za to dorzucić kilka moich fotek, z których wiele i tak będzie powieleniem obrazów, jakich w necie mnóstwo. Może jednak ktoś z Was

zwiedzi zamczysko właśnie ze mną?
Na początek - brama wejściowa, a w zasadzie cały budynek bramny, gęsto pokryty dekoracjami. Nawet gdyby z jakichś względów nie udało się obejrzeć reszty zamku, to już ten jeden budynek wart jest podejścia na górę Choinę, na której stoi budowla. Podejście zresztą męczące nie jest, więc mogą tu przydreptać nawet małe dzieci

.
Witają nas olbrzymie sgraffitowe lwiska, a w portalu bramy wjazdowej herb rodu von Zedlitz (ostatnich właścicieli Grodna) i ich hasło (
Fortiter et fideliter! -
Silny i wierny).