napisał(a) Franz » 10.02.2010 14:15
Przychodzi nam pokonywać kolejne uskoki, ale mniejsze niż ten pierwszy. To dobrze, bo nie mając pewności, czy istnieje drugie wyjście z dolinki, moglibyśmy się wycofać na widok piętrzących sie trudności.
Chwilowe rozstąpienie się ścian pozwala na objęcie wzrokiem ich górnych partii. Ale już za moment dolinka ścieśnia się ponownie i możemy jednocześnie dotykać skał po obu stronach.
Zastanawiamy się, jak długo trwało, zanim woda wymyła sobie ten kanion. Geolog mógłby zapewne z grubsza oszacować ten czas na podstawie analizy kolejnych warstw.
Mijamy zakręt za zakrętem, pokonujemy strome stopnie i przeciskamy się pomiędzy zwężeniami wąwozu.
Kolejny trudny moment - po wydrapanych stopniach trzeba się wspiąć i przecisnąć między ścianą, a obłym głazem, dociskającym do ściany.
Ja dałem radę. A Ty?..