Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Ich wysokości - monsunowe księżniczki ;) - Indie 2009

60% ludności świata żyje w Azji. Chiny są tak szerokie, że naturalnie powinny przeciąć do 5 oddzielnych stref czasowych, ale mają tylko jedną - narodową strefę czasową. Obywatele Singapuru, Korei Południowej i Japonii mają najwyższe średnie IQ na świecie.
W Azji znajduje się najwyższy punkt na lądzie – Mount Everest (8848 m n.p.m.) oraz najniżej położony punkt – wybrzeże Morza Martwego (430,5 m p.p.m.). Spośród 10 najwyższych budynków na świecie 9 znajduje się w Azji.
mwxx
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 75
Dołączył(a): 13.10.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) mwxx » 11.01.2010 10:56

hello ..... :roll:

myślę, że biała Pani - Zima zasypała nasze dzielne dziewczyny, jak tylko przebije się z lekka słońce jak nic wpadnie kolejna relacja, przecież One nie z tych co dają się zimie ...... :)

pozdrawiam
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 12.01.2010 20:34

:D :D :D
Znów się zawieruszyłam w zimowej zawierusze :lol: Ale już jestem.

Lidio-Małgosiu! Mnie ten bordowy kolor też urzeka! Podobno jest charakterystyczny dla buddyzmu tybetańskiego. A kolory gór... To nieprawdopodobne, jak bardzo się zmieniają! Raj dla geologów pewnie :)

Jacek! Kiedyś umrę po tych Twoich tekstach z upadkiem/spadkiem w niebyt drugiej strony :lol:

Grzegorz... :oops: niestety nie potrafię tak jak Ty o jedzeniu i czasem nawet o zdjęciach zapominałam... Ale fascynuje mnie oglądanie jedzenia (jeszcze bardziej niż samo spożycie :lol: ) Coś będzie, ale wiem, że to niewiele :)

Mariusz... Jak Ty mnie już znasz :lol: :lol: :lol: Meteopata czy inny psychopata chyba jestem. Faktycznie - całodobowe ciemności białej zimy (ależ mi tu wychodzą oksymorony - i jeeeny, jaka ja mądra jestem :lool: ) źle na to tempo mojego bzdurkowania działają :lol: Ale podobno od jutra mróz i słońce, to i coś tu spróbuję dziś :D

Dzięki za obecność!!! :D Kochani jesteście :hearts:
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 12.01.2010 20:46

6 lipca 2009

Dzień rumianych ignorantek


Zamknięte!!!


Jak się człowiek niezbyt perfekcyjnie przygotuje do takiej wyprawy, to go mnóstwo spraw cudownie zaskakuje i dlatego ja lubię jechać wszędzie raczej niedoinformowana, żeby się miło zaskoczyć tu czy tam :). Ale bywają takie dni, że człowiekowi jest bardzo głupio, że się czegoś tam nie dowiedział czy nie doczytał przed wyjazdem. Tak też było w naszym przypadku 6 lipca 2009 roku.

Po tym wczorajszym Stokowym spacerze wymyśliłyśmy, że dziś musimy zrobić pierwszy przegląd okolicznych kramów. Niezliczone sklepy z szalami z pashminy ;) - wełny tutejszych kóz - zamierzamy sobie odpuścić. Podobnież sweterki kaszmirowe nas nie kręcą. ALE - ale od początku mamy hopla na punkcie szalonego bogactwa biżuterii wykonanej przez rączki Tybetanek - kolczyki, bransoletki, naszyjniki, pierścionki. Orgia biżuteryjna w czystej postaci.

Śniadanie u "yes madame" znowu. Kolejny dzień z rzędu spotykamy tu takiego dziwnego Amerykanina. Facet pijany nie jest. Podejrzewamy, że niepełnosprawny umysłowo też raczej nie. Pozostaje nam jedno - jak nic ustawicznie naćpany. Jedyny jego bagaż, to zwinięte w tłumok pstrokate damskie swetry, potwornie uciaprana kurtka, szalik w podobnym stanie. Gościu wody już dawno nie oglądał, ALE ALE!!! Z kieszeni kurtki wydobywa szczoteczkę do zębów i czyści te zęby w knajpie. Gada niezdrowo pobudzony sam do siebie cały czas, śpiewa, wykłada brudne trampki na stół. Z rana ruch niewielki, to co chwilę któryś z chłopaków grzecznie odpowiada na jego zaczepki, przysiada się i o czymś w stylu: "yes mister" gadają. Taki folklor.

Się nie czepiam. Sama też mam swoje różne dziwactwa na pewno. Hmm. Nie, nie mam :D:D:D:D:D:D No ale pewnie coś we mnie jest dziwnego. Amerykanin natomiast był DOŚĆ DZIWNY.
Ale nie on tak naprawdę przykuł naszą uwagę tego ranka. Ze wszystkich stron, wyjątkowo głośno dziś dało się słyszeć naszą ulubioną mantrę Om man... Dosłownie ze stron wszystkich - przejeżdżały kawalkady aut obwieszonych tybetańskimi flagami wszelkich rozmiarów. Okna otwarte i muzyka na total full.

Oczywiście, że nas to zastanowiło. I pierwsza myśl - a może poniedziałek, to jakiś świąteczny dzień u buddystów? Piątek u muzułmanów, sobota u żydów, niedziela u chrześcijan, to może u buddystów poniedziałek? Ależ ignorancja - nie wiedziałam! I jak ja maturę zdałam to nie wiem...

Po śniadaniu (Wiola owsianka z owocami, a ja omlet z masalą plus chleb) mamy zamiar zrobić Tour de Tybetańskie Markety :D Pisałam chyba, że to takie nasze targowiska pod plandekami, dającymi cień. Na stoliczkach i coś a'la nasze łóżka polowe rozkładają swoje robótki ręczne, ale i płyty dvd i cd. A tu... niespodzianka. Ten pierwszy - zamknięty. Następny też, i ten w bramie i... każdy inny. A więc na pewno jakieś święto.

I już wiemy - ale wstyd. Do dziś się rumienię... Dziś 6 lipca! 74-te urodziny Dalajlamy! I kto żyw i Tybetańczykiem jest, jedzie na przedmieścia Lehu, gdzie w pobliżu letniej rezydencji Dalajlamy, o której już też pisałam, ludzie świętują urodziny swojego duchowego przywódcy.

Trochę za późno się dowiedziałyśmy. Hm... A więc dziś nie będziemy wspomagać finansowo narodu tybetańskiego. Ale za to dziś dobrze widać jak wielu ich w Lehu osiadło. Jakoś tak wyjątkowo cicho i pusto tego poranka. Pozamykane bazary, sklepiczki w bramach i knajpka w kierunku do Changspy też.


Mango zakupy ;)

Za to odnajdujemy miejscowy targ warzyw i owoców. Nie zrobiłyśmy zdjęć, bo było niesamowicie ciasno! Targ nie jest jakiś tam szczególnie okazały - kawałeczek wąskiej uliczki ze straganami po obu stronach. Wchodzi się skręcasjąc w ledwo widoczne przejście z ulicy głównej. Zadaszone wszystko oczywiście. I wypada patrzeć pod nogi, a jak jeszcze chce się coś kupić to już w ogóle wypada mieć oczy dokoła głowy:):):)

Takie - nie powiem - zdaje się odważne jesteśmy z tymi owocami. Wprawdzie mieszkamy tu sobie już długo, ale owoców tak odważnie jeszcze nie jadłyśmy. Polujemy na mango. I bardzo się nam tutejsze arbuzy podobają - takie maleństwa wielkości melonów u nas.

Sprzedawcy to sami faceci i każdy chce żebyśmy to właśnie u niego kupiły owoce. Kurka. Nie znamy się jak wygląda dobre i dojrzałe mango. Ale cóż - pomaga (w tym przypadku naprawdę pomaga ;) ) kobieca solidarność. Jeden sprzedawca coś strasznie dużo gada, uśmiecha się i pokazuje nam mango w takiej nieszczególnej skórce. Bardzo żółte, ale jakieś takie nieunijne :D Spoglądamy w oczy tubylce i na nasze inteligentne pytanie po ladakhijsku: - Hmmmmęęęę??? Ona przytakuje i szeroko, serdecznie się śmieje. Bierzemy! Podobnie wyglądają zakupy arbuza.

A tak to generalnie nie za dużo tam można zaszaleć - malutkie bananki, ziemniaki, ogromne ilości suszonych moreli, orzeszki różnej maści, stosy rzepy itp. Cytrusy też są. Ale to nas jakoś najmniej tutaj interesuje, bo jakoś tak obco na te warunki wyglądają ;)

Żeby z tymi owocami nie łazić, ewakuujemy się do hotelu. A po drodze zahaczamy jeszcze o nasz ulubiony sklep pt: szwarc, mydło i powidło. Woda, cola, ulubione wakacyjne chipsy zielona cebulka dla Wioli i jeszcze jakieś tam słodkie pierdołki :D:D:D

Skończyły się nam nasze balsamy do ciał, a więc szalejemy i w takim ekologicznym sklepie obok naszego spożywczaka (tu, tzn u ekologów ;) wcześniej kupiłyśmy miód), kupujemy oliwkę do ciała z moreli. W szklanej buteleczce, zamykana na taką naszą wódkową zakrętkę :)

A teraz już fotosy z ekskluzywnego reportażu TVN Style: awangardowe spożycie mango w luksusowym hotelu lehijskim:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A teraz arbuz

Obrazek

Jest jeszcze jedno takie zdjęcie z połówkami arbuza w roli głównej (odwróconymi czerwonym w stronę Wioli :D ), jak Wiola chce być Dodą, ale tym zdjęciem będę zarabiać jak zacznę ją szantażować ;)

Co tu mówić - mango to jest raj!!! Trochę nieciekawie wyglądało, ale smak bajeczny! Z arbuzem było gorzej. Już niestety dni swojej świetności miał za sobą. Ale i tak zjadłyśmy. Bo przecież nie wyrzucę.

Kiedy ja walczyłam z mango, Wiola przez okno obserwowała robotniczy lud Lehu. Nie ma haha hihi. Jak popatrzyłam na te kobitki dźwigające te wielkie ciężkie płytki na posadzki, to mi się słabo robiło.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tego dnia jakoś się nie wykazałyśmy fotograficznie. Znalazłam jeszcze zdjęcie, w którym nie wiadomo o co chodzi i nic nie widać ;) ale widać nieostre liście wierzbopodobnych drzew, które tu wszędzie rosną.

Obrazek

Powłóczyłyśmy się tego dnia po Changspie, po okolicznych pagórkach, po okolicach czortenów pod Shanti Stupą. A że doszłyśmy do wniosku, że już nic ciekawego do fotkowania nie będzie, to poszłyśmy na spacer bez obciążenia :) Coś tu tylko takiego, żeby kolor w relacji jakiś był ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Znów jemy

Po drodze kupiłyśmy znowu kawałeczek sera z jaka. Zaliczyłyśmy nową knajpę, ale się nam tam nie podobało. Jakoś tak za bardzo ekskluzywnie (tzn. nienaturalnie) było. I tam wypiłyśmy lassi bananowe. Ja Wam chyba nic o lassi nie pisałam jeszcze!!!
To taki napój mleczny - coś w stylu naszych jogurtów. Ale to wg mnie za duże słowo jak na określenie lassi. Naczytałam się przed wyjazdem ludzkich ochów i achów, o tym jak to wszyscy za tym tam szaleją i spijają hektolitrami. Powiem szczerze - mi to nic a nic nie smakowało. Chyba, że mam podniebienie spaczone makkwaczowymi szejkami i to dlatego :)

Wiola twierdzi, że nie są złe na przyśpieszenie procesów trawiennych - ale takie bezpieczne przyśpieszenie :) Wiola lassi wszelakich odmian piła codziennie. Ja nie bardzo. I do tego nie cierpię ciepłego mleka. A to mi się wydawało za każdym razem jakieś takie dziwne ;).

Coś dziś wyjątkowo ględzę, więc specjalnie dla Grzegorza i wszystkich głodnych - trzy zdania o wieczorze. Spędzamy go w innym niż dotychczas lokalu - tym drugim tarasie.

Tak się szumnie nazywa :D:D:D

Obrazek

A tak szumnie wygląda

Obrazek

I tu zapraszam do kolejnych refleksji na temat budownictwa. Proszę rzucić okiem na tę budowę naprzeciwko i wytłumaczcie mi czemu służą te schody na wysokości okna. Hmmm. No chyba, że to są tylko budowlane schody tymczasowe :)

To interneszional fud Wioli - to odpowiedź na hasło bruschetta w menu :D:D:D

Obrazek

A to - a jakże - MOJE!

Obrazek

Ach jak rozpiera mnie duma z eksperymentowania. Jak zwykle nie pytałam co mam jeść, tylko przewróciłam tłuste karty menu na tibetian kitchen. I wybrałam nicniemówiące mi thenthuk :D I jak by to powiedzieć... W doznaniach smakowych coś a'la nasz kapuśniak dostałam :lool: Spodziewałam się jakichś konkretów, ale cóż... Eksperymentowanie to często niespodzianki! Jakoś zjadłam tę miskę liści.

Śpieszę się, żeby czym prędzej jednak te moje bzdurki skończyć przed końcem miesiąca :) Jakąś tam granicę znowu sobie wyznaczyłam. Ale, że my z wysokości obłoków lubimy łamać wszelkie granice... :D:D:D:D:D:D

Pamiętam. O dżomsie miało jeszcze być :):):)
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 13.01.2010 09:20

shtriga napisał(a):I tu zapraszam do kolejnych refleksji na temat budownictwa. Proszę rzucić okiem na tę budowę naprzeciwko i wytłumaczcie mi czemu służą te schody na wysokości okna. Hmmm. No chyba, że to są tylko budowlane schody tymczasowe :)


No jakoś trzeba się dostać żeby umyć te okna... :wink:
Może to będzie jasny, przeszklony korytarz
Lidia K
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3519
Dołączył(a): 09.10.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Lidia K » 13.01.2010 10:07

Cieszę się, że masz dobre chęci i przed wyjazdem na drugą półkulę coś z tej północnej jeszcze zobaczymy.
Muszę się przyznać, że obieranie szczególnie ziemniaków wychodzi mi podobnie jak Tobie wyszło obieranie mango :D Ale ślinka mi jeszcze cieknie na wspomnienie smaku. Umyłyście je starannie :? Te u nas trzeba bardzo dokładnie umyć. Są pokryte grubo chemią.

Dzięki za odcinek
renatalato
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4919
Dołączył(a): 04.05.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) renatalato » 13.01.2010 10:20

I do tego nie cierpię ciepłego mleka


To tak jak ja, chyba ten napój "tybetu" by mi nie smakował :wink:
Fajnie że znowu piszesz.

Spoglądamy w oczy tubylce i na nasze inteligentne pytanie po ladakhijsku: - Hmmmmęęęę??? Ona przytakuje i szeroko, serdecznie się śmieje.


:lool: Noo, języki to podstawa :wink:
Uwielbiam twoją pisaninę, mogłabym czytać codziennie po kilka odcinków.
Pozdróvki i buziaczki
Renata
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 18688
Dołączył(a): 26.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 13.01.2010 10:38

Zrobiłem sobie śniadanko . . .
Lipton Earl Grey , z cytrynką oczywiście . . . , patrzę w monitor . . .
ULA PISZE :!: :!: :D

Jak się cieszę , że znowu piszesz :D :D
Teraz idę zrobić sobie nową herbatę - zimnej pić nie lubię :lol:

Pozdrawiam
Piotr
Tymona
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2140
Dołączył(a): 18.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Tymona » 13.01.2010 14:29

shtriga napisał(a):Jak się człowiek niezbyt perfekcyjnie przygotuje do takiej wyprawy, to go mnóstwo spraw cudownie zaskakuje i dlatego ja lubię jechać wszędzie raczej niedoinformowana, żeby się miło zaskoczyć tu czy tam :). Ale bywają takie dni, że człowiekowi jest bardzo głupio, że się czegoś tam nie dowiedział czy nie doczytał przed wyjazdem.
I tu to możemy sobie rękę podać :D Ja też lubię jak mnie na wyjazdach świat zaskakuje, ale z drugiej strony uczucie wstydu z powodu mojego ignoranctwa i niedoinformowania też nie jest mi obce :? I co z tym fantem zrobić? Chyba jakoś wypośrodkować trzeba :D

renatalato napisał(a):
Ula napisał(a):I do tego nie cierpię ciepłego mleka
To tak jak ja, chyba ten napój "tybetu" by mi nie smakował :wink:
Dołączam do klubu - mnie na samo hasło "ciepłe mleko" jakoś tak dziwnie się robi :wink:

pozdrawiam
:D
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15078
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 13.01.2010 15:32

"The Pizza De Hutt" :lol: :lol: :lol:
A pizzę tam chociaż mieli :?: :wink:

Fajny kulinarny odcinek :D Dołączam do przeciwników ciepłego mleka :D
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59436
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 13.01.2010 16:23

shtriga napisał(a):I tu zapraszam do kolejnych refleksji na temat budownictwa. Proszę rzucić okiem na tę budowę naprzeciwko i wytłumaczcie mi czemu służą te schody na wysokości okna. Hmmm. No chyba, że to są tylko budowlane schody tymczasowe :)

Rzuciłem okiem. ;)
Przez wiele lat pracowałem w budynku w Katowicach, mającym analogicznie usytuowaną klatkę schodową przy oknach, więc mnie to nie dziwi.:)

Pozdrawiam,
Wojtek Franz
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 13.01.2010 16:38

Lidia K napisał(a):Cieszę się, że masz dobre chęci i przed wyjazdem na drugą półkulę coś z tej północnej jeszcze zobaczymy.
Muszę się przyznać, że obieranie szczególnie ziemniaków wychodzi mi podobnie jak Tobie wyszło obieranie mango :D Ale ślinka mi jeszcze cieknie na wspomnienie smaku. Umyłyście je starannie :? Te u nas trzeba bardzo dokładnie umyć. Są pokryte grubo chemią.


Lidia!!! Ale to nie sa "obierki" z mango!!! Ja go już plasterkowałam do jedzenia w tej uwiecznionej chwili :lol: :lol: :lol: Ale fakt - skórka ja na starym byku :lool:

Aaa zajrzałam jeszcze raz - faktycznie obiery ogromne leżą. Ale nie dało się inaczej - skórkę prawie zdzierałam, za to miąższ mięciutki :D Lidia - sokole oko - jak zwykle :D

renatalato napisał(a):mogłabym czytać codziennie po kilka odcinków


:oops: :oops: :oops: Dzięki ogormne Renata - wiem, że nie każdy daje radę tej lawinie słów :lol:

piotrf napisał(a):Teraz idę zrobić sobie nową herbatę - zimnej pić nie lubię :lol:

A taaak - herbatka zdecydowanie gorąca :lol: Ale zimną też się da wypić.

Ale z ciepłym mlekiem - Renato, Tymonko, Maslinko - PRECZ! PRECZ! PRECZ! :evil: :lool: :lool: :lool:

Tymona napisał(a):I tu to możemy sobie rękę podać :D Ja też lubię jak mnie na wyjazdach świat zaskakuje, ale z drugiej strony uczucie wstydu z powodu mojego ignoranctwa i niedoinformowania też nie jest mi obce :? I co z tym fantem zrobić? Chyba jakoś wypośrodkować trzeba :D


Hmmm... Tylko jak to zrobić :D Na tym polega chyba urok zaskoczeń, że nie jesteś w stanie się na nie przygotować :lol: Gdzie ja bym pomyślała, że - jak rok długi - to akurat trafię na urodziny Dalajlamy :D

maslinka napisał(a):"The Pizza De Hutt" :lol: :lol: :lol:
A pizzę tam chociaż mieli :?: :wink:


A mieli!!! I to ponoć bardzo dobrą!!! Ja nie jadłam, ale Wiola i dziewczyny tak!
Tak patrzę - no faktycznie - my tam nic tylko jemy ostatnio :lol: Oj czas zemsty się zbliża :lool: :lool: :lool: :lool: :lool:

Ogromnie mi miło tu wracać jak mam coś do powiedzenia. A jak nie mam, to też :lol: Nie panuję nad jednym problemem - nie wiem co zrobić, żeby mi Żaba na nowo łykała hurtem zdjęcia. Dawniej wrzucałam i kiedy ona łykała, to ja robiłam sto innych rzeczy, a teraz muszę wrzucać każde z osobna, bo okienko od hurtu mam nieaktywne. Nie wiem czemu.

Opuszczam stanowisko pracy i przez południowe zaspy przedzieram się do chałupy z zamiarem pisania. O dżomsie pamiętam :lol: :lol: :lol:
Ostatnio edytowano 13.01.2010 16:48 przez U-la, łącznie edytowano 1 raz
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 13.01.2010 16:40

Franz napisał(a):Przez wiele lat pracowałem w budynku w Katowicach, mającym analogicznie usytuowaną klatkę schodową przy oknach, więc mnie to nie dziwi.:)

Pozdrawiam,
Wojtek Franz


Hahahhahaha!!! Dzięki Wojtek za rzut oka :D I mówisz, że w mieście moich 25 lat życia jest taki Leh, a ja się dalekiemu światu dziwuję... :lol: :lol: :lol: Najciemniej pod latarnią jak zawsze :wink: :lol:
Uściski!
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59436
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 13.01.2010 16:56

shtriga napisał(a):Najciemniej pod latarnią jak zawsze :wink: :lol:

A dokładniej - na Wita Stwosza, tuż poniżej katedry. :) Budynek słynie bardziej jako jeden z trzech w Polsce, gdzie nadal jest czynna winda łańcuchowa. Chyba tak się nazywa taka winda, która nie zatrzymuje się na piętrze, tylko trzeba w biegu wskawiać i wyskakiwać. Jeśli przekręciłem nazwę - to z góry przepraszam.

shtriga napisał(a):Uściski!

Przyjęte i odwzajemnione. :D
Wojtek
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15078
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 13.01.2010 16:58

shtriga napisał(a):Nie panuję nad jednym problemem - nie wiem co zrobić, żeby mi Żaba na nowo łykała hurtem zdjęcia. Dawniej wrzucałam i kiedy ona łykała, to ja robiłam sto innych rzeczy, a teraz muszę wrzucać każde z osobna, bo okienko od hurtu mam nieaktywne. Nie wiem czemu.

Żaba miała ostatnio jakieś problemy, też musiałam wrzucać po jednym. Ale odkąd zmienili grafikę (może przy okazji coś udoskonalili :D), łyka większą ilość. Właśnie testowo sprawdziłam. Dziwne, że masz to okienko nieaktywne... Może to tylko chwilowe. Wiem, że to denerwujące, tak wrzucać pojedynczo. I zniechęca do publikacji kolejnego odcinka, a tego byśmy tutaj nie chcieli :D

Ja to jestem na Żabie niezalogowana nawet... Pewnie niedługo mnie zmuszą i do zalogowania i do płacenia. Tylko kwestia czasu...

Kibicuję Twojemu zamiarowi pisania i trzymam kciuki, coby Ci nie przeszło :wink:
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15078
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 13.01.2010 17:03

Franz napisał(a):A dokładniej - na Wita Stwosza, tuż poniżej katedry. :) Budynek słynie bardziej jako jeden z trzech w Polsce, gdzie nadal jest czynna winda łańcuchowa. Chyba tak się nazywa taka winda, która nie zatrzymuje się na piętrze, tylko trzeba w biegu wskawiać i wyskakiwać.

Taka winda jest też (a przynajmniej była w 1998 roku) w Urzędzie Wojewódzkim w Katowicach. Pamiętam, że pojechaliśmy tam na wycieczkę z liceum w ramach lekcji WOS-u i zwiedzaliśmy różne zakamarki :wink: Skakanie z tej windy było główną atrakcją :lol:
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Azja


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
Ich wysokości - monsunowe księżniczki ;) - Indie 2009 - strona 36
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone