Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Ich wysokości - monsunowe księżniczki ;) - Indie 2009

60% ludności świata żyje w Azji. Chiny są tak szerokie, że naturalnie powinny przeciąć do 5 oddzielnych stref czasowych, ale mają tylko jedną - narodową strefę czasową. Obywatele Singapuru, Korei Południowej i Japonii mają najwyższe średnie IQ na świecie.
W Azji znajduje się najwyższy punkt na lądzie – Mount Everest (8848 m n.p.m.) oraz najniżej położony punkt – wybrzeże Morza Martwego (430,5 m p.p.m.). Spośród 10 najwyższych budynków na świecie 9 znajduje się w Azji.
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 21.12.2009 01:01

Leszek Skupin napisał(a):Ulka mogę to wszystko określić jednym słowem....

MAGIA

po prostu kapitalne miejsca, kapitalne widoki, pełna egzotyka. Największe wrażenie zrobili na mnie mnisi :D. Od dziecka w klasztorze, w uduchowionym świecie, a z drugiej strony to koszmar, indoktrynacja i pranie mózgu... Cóż może tradycja tego wymaga, żeby taka wiara, takie poświęcenie przetrwało wieki..., ba, tysiąclecia całe...:


Dzięki Leszku za uwagę i miłe słowa pod naszym adresem :wink: :D

Co do mnichów i klasztornego życia - myślę, że chyba za mało znamy - no ja na pewno - tamtą rzeczywistość, kulturę, tradycję, żeby ją tak radykalnie osądzać - że to "koszmar, indoktrynacja i pranie mózgu". Ja przynajmniej bym tak nigdy, o przedstawicielach żadnej religii nie napisała.
Mnie ten świat zastanawia, zadziwia. I choć buddyzm jest jakoś obcy mojej duszy, to bardzo ich szanuję. Doświadczyłyśmy ze strony buddystów wiele serdeczności i życzliwości. To akurat cechy ludzkie, a nie związane z religiami, ale jednak tam było to szczególnie widoczne i prawie (prawie niestety - napiszę później o tym) na nikim się nie zawiodłyśmy.

Joker_28 napisał(a):Niedzielnym przedpołudniem nadrobiłem zaległości, nie odpuszczę już tej relacji, o nie !!!

Dzięki niej dotarłem do relacji Kingi Choszcz, podczytuję też pana WC - to tak a propos Waszej nieodległej Hameryki. :D


Dzięki Krzysztof :D I cieszę się, że się udało znaleźć czas na podróżowanie, choćby takie netowe :wink: :D Serdecznośći!
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 21.12.2009 01:20

4 lipca 2009

Leh

Być i mieć - między duchem a rupieciem


554 w górę

Wczorajszy lajtowy dzień bardzo się nam spodobał. Było bardzo wakacyjnie - spacerek, jedzenie, nacjo- i internacjonalne kontakty. To lubimy! Wymyśliłyśmy więc, że dziś też musimy sobie pochodzić. A celem naszym będzie Shanti Stupa. Już wczoraj wspominałam o niej, jak się dziwowaliśmy światu z Czerwonego Klasztoru.

Żeby dojść do stupy, znów po wyjściu z hotelu skręcamy w lewo, a więc w stronę wioski Changspa.
Sklepikarze już przygotowani na wyzwania dnia. Szczerzę te moje zadrutowane zęby na prawo i lewo, ale żaden ze sprzedawców nie wydaje się być wystraszony - w końcu każdy klient, nawet zadrutowany, to klient :D:D:D:D
Popełniamy oczywiście życiowy błąd, mówiąc, że wstąpimy jutro, albo pojutrze, albo jak będziemy po południu wracać. Wydaje się nam, że przechodzi tędy tyyyylu turystów, że na pewno wszyscy się im zlewają w jedno.

Jest wcześnie rano, wiec oczywiście obowiązkowa kawa u naszego włoskiego Indianiana :mrgreen: . Wiola po nocy "zemsty" poprzestaje na black tea, a ja szaleję śniadaniowo - cappuccino!

Obrazek

I zaczynamy nasz marsz leciutko pnąca się ulicą. W przewodniku napisali, żeby się na tę pieszą wycieczkę nie wybierać w pierwszych dniach pobytu w Lehu, bo można to przypłacić co najmniej pogorszeniem samopoczucia - by dostać się do świątyni, trzeba pokonać 554 schody na stromym zboczu.

Tu przypominają mi się staruszki ze Świnicy, o których wspominam chyba przy okazji każdej mojej opowieści-dziwnej-treści z górskich spacerów. Spotkane przeze mnie na szlaku staruszki mówiły mi, że to "taka niewinna, upierdliwa trasa". Nie jest to zbyt eleganckie określenie, ale trasa do Shanti Stupy taka właśnie jest.

Pewnie lepiej by się szło zwyczajną ścieżką, a nie tymi schodami wykonanymi ludzkimi ręcyma. Można też podjechać taksówką, ale ileż można się wozić... Na razie jeszcze nie tęsknimy za autem.

Choć jest rano, upał przychodzi bardzo szybko. Mamy ze sobą po butelce wody, co jest zbyt roztropne, jak się potem okaże.
Tu się droga zaczyna:

Obrazek

Obrazek

I dalej:

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Jesteśmy już u góry i idziemy świeżutkim asfaltem do imponującej świątyni, jakże innej od dotychczas zwiedzanych klasztorów.

Obrazek

Obrazek

Wyczytujemy w Pascalu, że świątynia została wybudowana przez zakon japońskich buddystów, który w ten sposób - przez budowanie świątyń - popularyzuje buddyzm na świecie. No i dzięki finansowej pomocy rządu japońskiego, Dalajlama mógł ją otworzyć w 1985 roku.

To teraz nie będę dużo gadać, bo i po co. Pozwolę sobie zaprosić Was do oglądania. Malunki i płaskorzeźby przedstawiają wg mnie ewidentnie Buddę i różne etapy jego żywota :wink: :lol: Przed schodami - karteczka, by przed wejściem na mury świątyni zdjąć buty.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Podejrzewam, że trochę przesadziłam z tymi fotami, ale już trudno, jak wkleiłam, to nie wyrzucam :D
I takie widoczki z góry - też już się Wam może opatrzyły, ale ja mogę godzinami :D:D:D

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


A tuż przed świątynią rozlega się wielki plac, tak trochę wiszący stromo opadającymi brzegami. Jesteśmy prawie same. Na medytację przyszła tu jedna dziewczyna i jeden lama. Jest jeszcze dwóch miejscowych chłopaczków, którzy wbiegli tu za nami.
Mam głupie myśli, że nam gwizdną sandały ze schodów :D:D:D: Ale oni tylko pooglądali nas, śledząc jak łazimy wokół świątyni, poprosili lamę o zdjęcie, po czym się zmyli :):):)

Idziemy jeszcze na chwile do środa świątyni stojącej pod stupą - przy małym klasztorze. Powstaje tu chyba jakieś większe centrum, bo uwijają się tu robotnicy. A w środku świątynia wygląda tak:

Obrazek

Tu też trzeba zdjąć buty na zewnątrz, o czym znów jak zawsze informują tabliczki. A przed świątynia - kadzidełka. Przepraszam za brak fachowości w nazewnictwie. Pewnie wypadałoby już o buddyzmie więcej poczytać, ale jakoś nie mam kiedy.

Obrazek

Obrazek


Nie wiedząc czy wypada czy nie, powygrzewałyśmy się na słońcu na tym dziedzińcu, wcinając bułki z serem jaka. No właaaaaśnie - nie wspomniałam o tym. Te zakupy zrobiłyśmy po drodze. Jaczy ser - wygląda jak nasz raczej łagodny żółty - jest bardzo dobry! Mniemam, że do wina byłby wyśmienity. No ale na wino niestety tutaj nie mam szans. A przy okazji jest bardzo drogi - nie wiem czy nie skłamię, że 10 dag kosztowało 60 rupii.

To teraz moje ulubione zdjęcia tego dnia. To najwyższe przed nami to Stok Kangri - obiekt naszych westchnień i marzeń, który... No o tym jeszcze opowiem :)

Obrazek

Obrazek


Chabry z poligonu, wiozę ci do domu

Kiedy już się nam odechciewa wygrzewania, planujemy, że zejdziemy sobie ulicą tam, gdzie poniosą nas oczy. Podejrzewamy, że jakieś 10 km dzieli nas od klasztoru w Spitoku i może by się tam udało dojść.

Schodzimy znowu schodami:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Idziemy ulicą, a po jej obu stronach nic tylko bazy wojskowe i mnóstwo różnego rodzaju pojazdów armijnych. - Myślisz, że tu się można wypuszczać na spacery? - pytamy jedna drugą. Nie bardzo się przejmujemy. Dopóki ktoś nas nie przegoni albo nie rozstrzela, to idziemy.

Przy drodze ustawiono rząd ogromnych tablic, przedstawiających tutejsze chronione zwierzaki.
Zapomniałam Wam wczoraj napisać, że właśnie w okolicach Hemisu znajduje się park narodowy, w którym - tra la la la - można spotkać panterę śnieżną! Nam się nie udało. Gdyby się udało, to pewnie już dawno byście nas widzieli na okładce National Geographic :wink:

Upał bardzo się daje we znaki. Trochę przesadziłyśmy z tym brakiem roztropności i wody. No i tradycyjnie chce się siku. Kiedy trafiamy w okolice maleńkiego klasztoru - nie mam pojęcia co to było, nigdzie na mapie nie znalazłyśmy - niedaleko stoją śmieszne ceglane a'la latryny. Wśród kwiatków (nazwijmy je chabrami, choć w ogóle ich nie przypominają, ale pasują do żołnierskiej piosenki o poligonie :D:D:D ) latają takie ogromne żuki robiące mnóstwo hałasu. Groźnie to to wygląda, więc siku kobiety machającej rękoma, żeby się opędzić od tych stworów wyglądało chyba dość makabrycznie. Ale prawdopodobnie nikt nas nie widział.

Krótka sesja przed klasztorem.

Obrazek

Mam jeszcze kolekcję chorągiewek stamtąd, ale już na pewno macie dość, a jeszcze Was będe nimi katować :lol:

I tak na azymut chcemy wrócić już do centrum miasta, żeby się napić wody!!! Idziemy przez płoty, podwórka. Żywej duszy nie uświadczysz, bo kto by na taki upał wychodził.
Przed jedną chałupina siedzi staruszka. Myślimy, żeby ją zapytać o drogę, ale ona czyta w naszych myślach i uprzedzając nas pokazuje żwawo ręką dziurę w płocie. Nie bardzo łapiemy czy to odpowiedź na nasze niezadane pytanie, ale jakby co to idziemy w kierunku dziury. I Bogu dzięki już jesteśmy prawie w domu!!! Kilkaset metrów i jesteśmy na jednej z tych dwóch czy trzech głównych ulic Lehu.

Już w centrum rzucamy się na pepsi i wodę. W temacie wody do picia - pojutrze Wam opowiem o dżomsie. Proszę mi przypomnieć. Dziś nie, bo pojutrze mi będzie lepiej pasować. A teraz wspominam, żeby nie zapomnieć :D:D:D:D


Bo to co nas podnieca, to się nazywa kasa ;) :lool:

Już napojone, odzyskujemy chęć do życia i zabawy. A więc... No co tygrysku patrzymy sobie szelmowsko w oczy...? A więc (nie zaczyna sie zdania od "a więc") - postanawiamy wypłacić pieniądze z bankomatu!!! Musimy tego spróbować, bo to, co oglądamy, jest jakąś wartą tego przygodą!!!

Ustawiamy się karnie, jako gdzieś trzydzieste w kolejce za wojskowymi. Wiola leci jeszcze po kolejną wodę, ja stoję, potem zmiana warty. Jako, że jestem nikczemnego wzrostu w porównaniu z wojskowymi, ci, którzy przychodzą za mną, próbują mnie wypchnąć z kolejki i zepchnąć pół metra niżej - tzn. z wysokiego krawężnika na ulicę. Ale potrafię robić paskudne miny i mamrotać niegrzecznie po polsku jakby co.

Kiedy przychodzi Wiola nabierają respektu. I oczywiście widok Wioli przynosi nam młodego Indianina, od którego się dowiadujemy, że do bankomatu obowiązują dwie kolejki!!! Jedna dla mężczyzn, druga dla kobiet!!!!!!! Mówi nam ów Indyjanin, że pewnie o tym nie wiemy, a on tu jest ze swoją dziewczyną, która właśnie stoi w tej drugiej dużo, dużo krótszej kolejce.

Ale nie myślcie sobie, że tak łatwo pójdzie w tej krótszej kolejce. Sprawa wygląda tak - trzech facetów, jedna kobieta, trzech facetów, jedna kobieta - a i to tylko wtedy jak się znajdzie jakiś czarujący dżentelmen, który pilnuje zasad. Bo gdyby nie pewne zasady, to kobiety tutaj, w życiu publiczno-uliczno-komunikacyjnym, nie miałyby szans..
Na przykład często w Indiach, w autobusach pilnuje się zasady, że z przodu, w pobliżu kierowcy są miejsca zarezerwowane dla kobiet i dzieci. Tu podobnym przywilejem była kolejka.

Jesteśmy już na schodach do pomieszczenia z bankomatem. Pomieszczenie klasyczne - takie jak u nas - jakieś półtora metra na półtora.
Jakby nie patrzeć, to prawdopodobnie nikomu z Was podczas wypłacania pieniędzy nie towarzyszył nikt obcy za zamkniętymi drzwiami. A tu... hihihihihihi. TU W TAKIM POMIESZCZONKU STOI TYLU LUDZI, ILU SIĘ ZMIEŚCI!!!

Wiszą sobie na karku, przyklejeni do pleców! Ten, kto już dopchał sie do ekranika ma ośmiu kibiców - ledwo zdoła włożyć kartę, potem wyjmuje zza pazuchy karteluszki z PIN-em (tu chyba wszystkim zaczęli wpłacać jakieś pieniążki na konta, bo przed nami stał staruszek, który miała 5 kart i z każdej wypłacał po sto rupii); wszyscy kibice pomagają wklepać ten PIN, potem mówią, która strzałeczka. Noo oszaleć można!

To wszystko jest tak szczere i spontaniczne, że płaczemy i śmiejemy się jak wariatki! Poza wklepaniem PIN-u i odbiorem gotówki, nasi bankomatowi kumple wszystko chcą zrobić za nas. Ale wszystko wyświetla się trochę inaczej w naszym przypadku niż ich (ta zagraniczna karta...:) ) i nieco wszyscy się gubimy. Ale jest rozgarnięta studentka z Mumbaju vel Bombaju, która ze śmiechem nam pomaga.

Jakbym chciała przesadzić to bym powiedziała, że wychodzimy jak po napaści przez dzikie koty - poszarpane i obdarte :D:D:D Ale psychicznie tak się czujemy :D

Oddychamy odprężone i idziemy wreszcie jeść do naszych "yes madame"!!! Biorę coś, co nazwali mix veg raita - a była to nasza sałatka pomidorowo-ogórkowo-cebulkowa w jogurcie. RAJ!!! Zagryzłam frytkami, A Wiola wzięła omlet szpinakowy i ziemniaczki. I do tego dwie herbatki miętowe z listkami żywej mięty.

Obrazek

Obrazek

Wiola w oczekiwaniu na jedzenie - niczym jakie hinduskie bóstwo z aureolką ;)

Obrazek

Obok nas rozsiada się grupa młodych lamów - popijają ginger tea, bawią się telefonami i jakimiś zegarkami z kompasami zdaje się ;)

W pobliżu knajpy znów nas zatrzymują dźwięki naszej ulubionej KKKKKHHHHHHORWy ;) Nie ma mocnych! Dziś kupujemy. A do tego płytkę z tą wersja mantry Om mani..., którą słyszymy tu na każdym kroku.
Okładki płyt tak wyglądają.

Obrazek

Obrazek

Wychodzi na to, że prześladujące nas dźwięki znad Tso Moriri, to jakaś himalajska produkcja filmowa!!!

Po południu razem z Lidką i Emilką trafiłyśmy do naszego italian-indian man no i... tak, tak - uzupełniamy brak oponki na żebrach - banany w cieście, z czekoladą!!! I rzecz jasna kolejne kawki.

Obrazek

A to jeszcze Wam pokażę momo Lidki. Podają tak ładnie ułożone na talerzu dokoła, a w środku miseczka z zupką - coś a'la minestrone. Przy czym to tak pikantne, że oczy wychodzą na wierzch.

Obrazek

Przed nami też wieczór męskich - tzn. poważnych ;) - decyzji. Miałyśmy w planach zdobywanie Stoku Kangri - tego pięknego szczytu, który ma prawie 6200m, ale rezygnujemy. W górach jest jeszcze bardzo dużo śniegu. Ja nigdy nie chodziłam w rakach i z czekanem i trochę się boję. Ten sprzęt musiałybyśmy wypożyczyć tutaj.

Wiola ma odwagę i wielką ochotę. Ale gdyby się coś niedobrego działo, to ja nie mam żadnego doświadczenia i nijak nie pomogę. Lidka też ma ochotę. I pewnie we trzy byśmy zaryzykowały. Ale ona martwi się o Emilkę. Dziewczyny więc prawdopodobnie pojadą na dwudniową wycieczkę do Doliny Nubry, a my... Aaaa to napiszę w tzw. Jutro :)

Póki co wspólnie szukamy jakiegoś niezbyt drogiego jeepa, którym niestety niedługo opuścimy Ladakh i zjedziemy do Manali. Znajdujemy - jak się nam wydaje - super okazję - po 1500 rupii od głowy. Ale o tem potem, bo będzie o czem :)
mwxx
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 75
Dołączył(a): 13.10.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) mwxx » 21.12.2009 09:40

Ula ... i znów kolejna część swietnej przygody którą przeczytałem dzisiejszym przedpołudniem :!:

Klasztor w otoczeniu ośnieżonych szczytów faktycznie nastraja do medytacji + te pastelowe charakterystyczne kolorki dopełniają klimatu, jednak najbardziej przemawia fota tzw " zdjęcie dnia " ... niesamowity widok, działa na wyobrażnię, swietne ujęcie 8O ... można by tam tak siedzieś, patrzeć i siedzieć... patrzeć.. 8O

ioczywiście czekam dalszych relacji, ciekawe co tam dalej kombinujecie
:wink: pozdrawiam
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 21.12.2009 09:41

Boso przez świat.
Tak patrzę na stopy Buddy i za cholerę ten układ mi nie pasuje - czy tylko mi ? (dlatego nie zostałem Buddą.)
A gdzie parytet?
By jutro było już dziś...
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 21.12.2009 18:11

Mariusz i Jacek! Dzięki wielkie za ślad! Dziękuję za wierność :D - że nieustająco chce Wam się czytać. Mobilizujecie mnie Koledzy :D Cmok, cmok :lol:

mwxx napisał(a):Klasztor w otoczeniu ośnieżonych szczytów faktycznie nastraja do medytacji + te pastelowe charakterystyczne kolorki dopełniają klimatu, jednak najbardziej przemawia fota tzw " zdjęcie dnia " ... niesamowity widok, działa na wyobrażnię, swietne ujęcie 8O ... można by tam tak siedzieś, patrzeć i siedzieć... patrzeć.. 8O


Dziękuję Mariusz za tak aktywny odbiór - to bardzo miłe! :D
A mam słabość do tego zdjęcia też dlatego, że wtedy tak naprawdę sobie uświadomiłam, jak fajne wakacje wymyśliłyśmy - my tam naprawde NIC NIE MUSIAŁYŚMY!
Spotykałyśmy ludzi ze zorganizowanych wypadów z PL - prawdopodobnie zobaczyli dużo, dużo więcej, ale jak słyszałam - że dziś biegniemy tu, jutro tam, to w życiu bym tego nie zamieniła na te chwilki zapatrzenia się, wyłożenia na płytkach/ziemi, kiedy zamykasz oczy i śmiejesz się do własnych myśli :D

Nigdy nie mamy planu, któego się kurczowo trzymamy. A jakoś nigdy nie żałuję, że nie zdążyłam zajechać tu czy tam, bo zawsze tyle się dzieje!!! Mówię sobie zawsze - wrócę :D I na Stok Kangri też kiedyś wrócę :D

Dziękuję i uściski!

JacYamaha napisał(a):Boso przez świat.
Tak patrzę na stopy Buddy i za cholerę ten układ mi nie pasuje - czy tylko mi ? (dlatego nie zostałem Buddą.)
A gdzie parytet?
By jutro było już dziś...


Mam słabość do tych Twoich rzutów myśli :lool: :lool: :lool:
Serdeczności! :D :papa:
Tymona
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2140
Dołączył(a): 18.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Tymona » 21.12.2009 19:05

Bankomatowa opowieść - pierwsza klasa. Domyślam się, że to niezapomniane wydarzenie, aczkolwiek wyczerpujące psychicznie :wink: :lol: Ile czasu Wam zajęło to zbiorowe wypłacanie pieniążków?

:papa:
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 21.12.2009 19:12

Tymona napisał(a):Bankomatowa opowieść - pierwsza klasa. Domyślam się, że to niezapomniane wydarzenie, aczkolwiek wyczerpujące psychicznie :wink: :lol: Ile czasu Wam zajęło to zbiorowe wypłacanie pieniążków?

:papa:


Madzia - kiedy Ty masz czas te moje wynurzenia czytać?! Superowo, że jesteś!!! :lol:
Całościowo rzecz ujmując - to tak z 40 minut na pewno było :lol:
Tymona
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2140
Dołączył(a): 18.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Tymona » 21.12.2009 19:18

shtriga napisał(a):Madzia - kiedy Ty masz czas te moje wynurzenia czytać?!
Całościowo rzecz ujmując - to tak z 40 minut na pewno było :lol:
Właśnie od jakiegoś czasu leci dobranocka :lol:
...a co do tych 40 minut - niezły wynik :lol:

pozdrawiam
:D
tadeusz2
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 201
Dołączył(a): 25.05.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) tadeusz2 » 21.12.2009 22:23

shtriga napisał(a):To teraz moje ulubione zdjęcia tego dnia. To najwyższe przed nami to Stok Kangri - obiekt naszych westchnień i marzeń, który... No o tym jeszcze opowiem :)

Obrazek

Po południu razem z Lidką i Emilką trafiłyśmy do naszego italian-indian man no i... tak, tak - uzupełniamy brak oponki na żebrach - banany w cieście, z czekoladą!!! I rzecz jasna kolejne kawki.

Pierwsze spojrzenie na to zdjęcie zamurowało mnie, coś więcej było na nim niż tylko przepiękny krajobraz. Nie jestem znawcą fotografii, kompozycji czy proporcji i nie znam się na tym, coś albo mi się podoba, albo nie. Tutaj, nim przeczytałem, że to Twoje ulubione, przykuło moją uwagę pomyślałem, że ono opowiada ciekawą historię. Jej treść można sobie samemu dopowiedzieć, wystarczy pobudzić własną wyobraźnię.

Nie jadłem na ciepło bananów, ale jeżeli były zrobione na słodko to raczej nie przypadłyby mi do gustu. Wolę kwaśne i gorzkie smaki: ogórkowa, czekolada setka i pils. :D :D :D :)
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 22.12.2009 09:55

tadeusz2 napisał(a):Pierwsze spojrzenie na to zdjęcie zamurowało mnie, coś więcej było na nim niż tylko przepiękny krajobraz. (...)


Fajne zdjęcia robi Wiola prawda? :D Się nam tak refleksyjnie zrobiło... Ale tak chyba działa na małego człowieczka potęga przyrody...
"Jutro" za to damy sobie trochę w kość, żeby odrobinkę przybliżyć to, co daleko. Ale tylko odrobinkę się uda :D


tadeusz2 napisał(a):Nie jadłem na ciepło bananów, ale jeżeli były zrobione na słodko to raczej nie przypadłyby mi do gustu. Wolę kwaśne i gorzkie smaki: ogórkowa, czekolada setka i pils. :D :D :D :)


Zdecydowanie banany były na słodko :lol: Ale ta ogórkowa+czekolada+setka+pils to nie naraz??? :lol: Te dwa pierwsze jak najbardziej (osobno :lol: ), a dwa ostatnie to tak... - brrrrr. Trzecie jak się założę i przegram, albo jak się założę, że wypiję :wink: :lol: A ostatnie, to chyba przymuszona :lol:
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 22.12.2009 10:13

shtriga napisał(a):"Jutro" ...


Pojadę klasyką:

dangol napisał(a): jak nie dotrzymasz słowa, to bicie ObrazekCię nie minie :!:


:lol:
Buber
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3790
Dołączył(a): 11.08.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Buber » 22.12.2009 10:34

Ula super - ten klasztor made in Japan - sorry made za jeny :wink: - śliczny.
A ten widok z górami wyostrzony na Ciebie i nie na Ciebie - dech zapiera. No i zbiorowe wyciąganie kasy z bankomatu :lol: .
Znajomy, pracujący w banku opowiadał mi kiedyś, jak pewien pan starszy przyszedł do nich z awanturą że pomalowali ścianę koło bankomatu, gdzie on sobie PIN wyrył, bo teraz jest bez kasy.
wojan
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5547
Dołączył(a): 17.06.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) wojan » 22.12.2009 16:27

Ulcia - finiszujesz, aż miło. :D Mam tylko nadzieję,że Ci nie zbraknie kondycji i do końca roku skończysz ... :D :D
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 22.12.2009 18:05

Jacku - z tym "jutro" to wiadomo jak to u mnie... Obiecać nie grzech :oops: :oops: :oops: I ta kartka nad łóżkiem, kiedy się budzę: "Jutro napiszę relację" :D

A kogo to Danusia tak straszyła :wink: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:

Wojanku - chciałabym nie pobić mojego rekordu "Majkowego" czy andaluzyjskiego :lol:
A gdyby się udało skończyć relację z wyprawy 2009 w 2009 to... chyba całe piwo wypiję (ale nie 0,6l) :D

Buber napisał(a):Ula super - ten klasztor made in Japan - sorry made za jeny :wink: - śliczny.
A ten widok z górami wyostrzony na Ciebie i nie na Ciebie - dech zapiera. No i zbiorowe wyciąganie kasy z bankomatu :lol: .
Znajomy, pracujący w banku opowiadał mi kiedyś, jak pewien pan starszy przyszedł do nich z awanturą że pomalowali ścianę koło bankomatu, gdzie on sobie PIN wyrył, bo teraz jest bez kasy.


Pamiętam, że jeszcze o meczecie Ci obiecałam. W środku nie byłyśmy, ale coś tam napiszę jeszcze.

Aaaaaaaaaa jednego nie napisałam o bankomacie!!! Pieniądze wypłacałyśmy z karty Wioli bo ja... Bo ja mam kartę do bankomatu z tym samym PIN-em od 3 lat. I co roku - naprawdę - co roku w czasie wakacji doznaję zaćmienia umysłu. PIN mam bajecznie prosty!!! Kombinację cyferek z jednego pionowego rzędu. Na co dzień jej używam, PIN wklepuję odruchowo. A w czasie wakacji doznaję zaćmienia i zaczynam kombinować z tym rządkiem i tak się składa, że jest ryzyko, iż nie trafię.

I tak od 2 lat! Nie jestem jakiś tam skąpiec. Już obiecałam Wioli, że ten PIN sobie gdzieś wytatuuję :lol:

Całusy dla Was!

Z problemów życiowych - nie wiem czemu Żaba mi przestała łykać zdjęcia hurtem i muszę wrzucać pojedynczo. A to jest dla mnie niezłą szkołą cierpliwości.
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 108172
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 22.12.2009 18:41

shtriga napisał(a):I tak od 2 lat! Nie jestem jakiś tam skąpiec. Już obiecałam Wioli, że ten PIN sobie gdzieś wytatuuję :lol:


Wytatuuj przed wyjazdem do Ameryki Południowej, a na Zlocie w maju będziemy sprawdzać gdzie :wink:
Myślę, że chętnych do sprawdzania będzie wielu :D
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Azja

cron
Ich wysokości - monsunowe księżniczki ;) - Indie 2009 - strona 33
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone