Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Ich wysokości - monsunowe księżniczki ;) - Indie 2009

60% ludności świata żyje w Azji. Chiny są tak szerokie, że naturalnie powinny przeciąć do 5 oddzielnych stref czasowych, ale mają tylko jedną - narodową strefę czasową. Obywatele Singapuru, Korei Południowej i Japonii mają najwyższe średnie IQ na świecie.
W Azji znajduje się najwyższy punkt na lądzie – Mount Everest (8848 m n.p.m.) oraz najniżej położony punkt – wybrzeże Morza Martwego (430,5 m p.p.m.). Spośród 10 najwyższych budynków na świecie 9 znajduje się w Azji.
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 16.12.2009 13:08

shtriga napisał(a):Dwa dzikie konie? Nie ma? Ja znalazłam tylko słowa. Pamiętam, że w dawnych czasach był w TV jakiś taki teatr młodzieżowy i stamtąd kojarzę. Na pewno główną rolę grała tam Ewa Wencel. Ale nie wiem czy to było w "Małgosia kontra Małgosia" czy w czymś innym.

Ano nie ma
Tymona
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2140
Dołączył(a): 18.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Tymona » 16.12.2009 13:48

Ale się ubawiłam tymi "ekstremalnymi " turystami", którzy z kucharzem podróżują :lol: ale z tego co piszesz, to rodzaj jakiejś normy ? A tego kucharza to oni sobie przywożą "z Europy" , czy na miejscu :wink: wypożyczają?
Czy ja już pisałam, że piękne zdjęcia? Przezornie przed czytaniem nie zakładam kapci - bo i po co? I tak spadną :D
Ulka, dzięki za ten "dziecięcy, mikrokosmiczny" świat :D

pozdrawiam Was serdecznie
:D
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15078
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 16.12.2009 14:45

Ula, foty przecudowne. Chyba gdzieś (poza Twoją relacją) te chorągiewki już widziałam :wink: hehe.

Piękna podróż w czasie i przestrzeni :wink:, wszystkie pory roku w pigułce :D Podziwiam Was, że się tak przystosowałyście do tych ciągłych zmian - a to wysokości, a to temperatury.
Nie miałyście kataru przez ten klimatyczny galimatias? :wink:

Jestem (jak zwykle) oczarowana i czekam na więcej :)
Basiulinek
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4400
Dołączył(a): 10.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Basiulinek » 16.12.2009 16:12

Ulenko! co tu duzo mowic... jestes wielka :D
Przeswietne teksty,przepiekne fotki :!: Za kazdym razem zabierasz nas w inny,bajkowy swiat :P
Dzieki stokrotne!
Usciski gorace!


i jak zawsze czekam na jeszcze...
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 16.12.2009 17:49

Tymona napisał(a):Ale się ubawiłam tymi "ekstremalnymi " turystami", którzy z kucharzem podróżują :lol: ale z tego co piszesz, to rodzaj jakiejś normy ? A tego kucharza to oni sobie przywożą "z Europy" , czy na miejscu :wink: wypożyczają?
(...)
Ulka, dzięki za ten "dziecięcy, mikrokosmiczny" świat :D


Madzia - tych kucharzy to wypożyczają ze wszystkim na miejscu, w Lehu :lol: No jak Himalaje, to Himalaje - konie czy inne muły do transportu bagaży podczas trekingu, przewodnik, kucharz, namioty. Agencja wszystko zapewnia. Ja się nie nabijam z nich. My miałyśmy w planach małą wyprawę - chciałyśmy ją sobie zorganizować same, żeby było oczywiście taniej. Z innych powodów jej nie zrealizowałyśmy, ale jeśli byśmy się zebrały z kilkorgiem ludzi, to pewnie też byśmy w takim małym cyrku uczestniczyły :D

Mnie ten mikrokosmiczny świat wszędzie urzeka :D Niegasnące serdeczności dla moich ukochanych tancerzy - Majusi i Tymka :lol:

maslinka napisał(a):Ula, foty przecudowne. Chyba gdzieś (poza Twoją relacją) te chorągiewki już widziałam :wink: hehe.
(...)
Nie miałyście kataru przez ten klimatyczny galimatias? :wink:


Aguś - drugiego zdania nie mogę komentować :lol:

Sama się teraz dziwię, ale kataru, bóla gardła czy tym podobnych dolegliwości przeziębieniowych tam nie miałyśmy. W ogóle świetnie się czułyśmy. Może to jest jakoś tam naturalne?
W sumie to nie było tak, że z mrozu wskakiwałyśmy na +35 tylko temperatura zmieniała się powoli wraz z wysokością. Może to w tym tkwi tajemnica?

Basiulinek napisał(a):Ulenko! co tu duzo mowic... jestes wielka :D


Eeee tam - metr sześciedziąt siedem jak się wyciągnę :lol: :lol: :lol:
Bardzo się cieszę, że mam szansę spróbować Wam choć trochę takiego bajkowego klimatu podesłać... Ale prawdziwa sceneria bajkowa będzie dla mnie w Radżastanie. No ale gdzie to tam jeszcze - ze "dwa tygodnie" :lol:

Jacek - a my to mamy dygresje... Może się te konie jakoś odnajdą :lol:

Dzięki za wszystko! Się mobilizuję wieczorowo :lol: :lol: :lol:
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 16.12.2009 18:15

shtriga napisał(a):TA DAAAM - Jej wysokość -Taglang La!!!

Za ten wyczyn...........czapki z głowy :wink:
Nie miałyście problemów z chorobą wysokościową ?

shtriga napisał(a):Się mobilizuję wieczorowo :lol: :lol: :lol:

No to super i...........gorące pozdravki :wink: :papa:
a to ja
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4755
Dołączył(a): 18.07.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) a to ja » 16.12.2009 19:37

Ulaaa
Te 8 giga nie stopnieje :lol:
Nie leć jutro !!!
czy Ty zdajesz sobie sprawę, co się teraz na pocztach dzieje? :devil: byłam dziś po 30 kopert bąbelkowych i ... nie pytaj :lool:
Dwa dni stoi się w kolejce do okienka :oczko_usmiech: :lool: :oczko_usmiech:

Jeszcze będzie okazja.
Może przed Twoim przedwiosennym wyjazdem :oczko_usmiech:

Buziaki serdeczne i ... czekamy na c.d.n :D
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 16.12.2009 21:45

Piotrek_B napisał(a):
shtriga napisał(a):TA DAAAM - Jej wysokość -Taglang La!!!

Za ten wyczyn...........czapki z głowy :wink:
Nie miałyście problemów z chorobą wysokościową ?


Hahahahahahahhahahahahaaha!!!!!!!! Nooo zostałyśmy dowiezione skutecznie i niebotycznie, i nawet nie zemdlałyśmy :lol:

Cieszę się Piotrze, że jesteś :D Życie oszczędziło nam ostrej choroby wysokościowej. Poruszałyśmy się tylko jak Godzille i miałyśmy mocno spowolniony czas reakcji na wszystko :lol: :lol: :lol:

a to ja napisał(a):czy Ty zdajesz sobie sprawę, co się teraz na pocztach dzieje?

Jeszcze nieee :lol: :lol: :lol:
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 16.12.2009 22:01

2 lipca 2009

Leh

Nasze wzloty i upadki/upadków brak



Między pałacem, a klasztorem


O porannych rytuałach już nie będę - wiadomo dla Wioli poranny odcinek serialu s-f z moich snów, krew z nosa w chusteczce, a reszta to jak w kraju :D:D:D
Aaaaaaaa jeszcze o jednym nie napisałam. W tamtejszym klimacie potwornie wysycha skóra. Pewnie wszystkie panie zabierające w podróż walizkę kosmetyków teraz złapią się za głowę oburzone i zdegustowane - ale my dla ograniczenia bagażu zabieramy jakieś jedno smarowidło (tzn. po jednym na głowę), którym się można wypięknić z góry na dół :) I tu to smarowidło kokosowe i czekoladowe szło jak... Chyba powiem - jak woda w cywilizacji.

Przez okno wdarło się nam do pokoju lodowate powietrze - o rrrrrany. Wprawdzie jest dopiero siódma, ale czemu aż tak zimno??? Wyciągnęłam się jak gęś wyścigowa, wystawiłam głowę dziecka z pastwiska - znaczy się własną, nieuczesaną - za okno no i... okoliczne góry - BIAŁE!!!

To nas zmobilizowało do tego, żeby się szybko ubrać i pójść dziś na wzgórza ponad miastem, na których wybudowano pałac królewski i nieco powyżej - Czerwony Klasztor. Upał i wysokość pierwszego dnia skutecznie nas zniechęciły do tej wspinaczki, ale dziś musi być już ten dzień, kiedy trzeba podejść do obowiązkowych ponoć punktów programu w Lehu.

Najpierw jednak śniadanie w jednej z knajpek. Nie wiem co mnie podkusiło, żeby się napalić na ogromnego, opływającego lukrem pączka do kawy. Koszmar! Potwornie tłuste to to i słodkie jak sto bandytów.
Nie skarżyłabym się wcale na tego pączka, ale uciążliwie siedzi mi na żołądku i odbiera ochotę na spacer. Ciągnę się za Wiolą, bo oczywiście nie idziemy cywilizowaną drogą, ale jakimiś opłotkami, wzgórzami, miejscami, gdzie chyba dawno temu postawiono czorteny, bo jakieś takie już stare i obsypujące się.

Obrazek

I takie widoczki

Obrazek

Obrazek

Mam jeszcze jeden problem zawziętej natury - szukam wciąż pomysłu na "Mikrokosmos". To tu, to tam łowię jakieś kwiatki. Dziś ostatnia szansa do wysyłki :) Plus taki, że jesteśmy 4 godziny do przodu :D:D:D Ale coś mi nie idzie i niebo dziś mocno zachmurzone.
W końcu trafiamy na właściwą drogę do pałacu i... rozbieramy się, bo zaczyna być ciepło. Urzeka nas wejście do biura sprzedaży biletów linii lotniczych, którymi przyleciałyśmy do Śrinagaru :D

Obrazek

A obok się czai kiciuś lehijski

Obrazek

Po drodze musimy pokonać teren boiska do gry w polo. Właściwie to nasze zmysły mówią nam, że to miejska publiczna toaleta. Na wstrzymanym oddechu przebiegamy tempem olimpijskim ten śmierdzący teren.
Idziemy sobie tak nieśpiesznie i robimy zdjęcia miastu. Po lewej mamy tę muzułmańską dzielnicę, o której wspominałyśmy wcześniej.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Interesujące życie dachowe:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tam chcemy dojść - klasztor

Obrazek


A to pałac, już niedaleko

Obrazek

A na murze obok drogi prowadzącej do pałacu, ślad zostawił mój cichy wielbiciel. Taki skryty, że do dziś się nie odezwał ;)

Obrazek

A to ja w oczekiwaniu na nadawcę ;)

Obrazek

Przed nami pałac. Już kiedyś Wam wspominałam, że wszystkie tutejsze pałace kojarzą mi się ze stodołami. A ta stodoła jest ogromna! Ma dziewięć pięter! Jej zwiedzanie to święty punkt programu wycieczek. Wiem, że wielu by nie odpuściło, ale mi sie potwornie tam nie chciało wchodzić. Rzadko się nam to zdarza, ale zaufałyśmy przewodnikowi, w którym było, że: "pałac w Lehu przypominający do złudzenia miniaturę tybetańskiego zamku Potala w Lhasie, został zbudowany w XVII w. Obecnie budowla jest opuszczona i zniszczona (...) Uwaga na dziury w podłodze!". :D:D:D:D

A tak w ogóle to była to siedziba królewskiej rodziny Ladakhu przed jej wygnaniem do Stoku w latach 30. XIX wieku. A o ile dobrze doczytałam, to wygnali ich Kaszmirczycy.
Jeśli ktoś z Was tęskni za szczegółową historią, to ciocia guglarka na pewno pomoże.

Chwila oddechu :)

Obrazek

To widoczek z drogi przed wejściem do pałacu:

Obrazek

Nie idziemy do pałacu, a więc odbijamy w prawo wąską ścieżką do Czerwonego Klasztoru.

Obrazek


To, że są tu fajne jaszury to nic, bo...

Obrazek

Obrazek

...mnie urzekają takie rozczochrane białe kwiatki :D (ja mam z tym czochraniem, co nie? :D:D:D:D:D:D)

Obrazek

Obrazek

Mówię Wioli - to jest to. To będzie mój Ufolud z Mikrokosmosu.

Obrazek


Kiedy się tak gimnastykuję z tym makro, zaraz będę miała drużynę kibiców na plecach. Drużyna była na wycieczce w pałacu i właśnie go opuściła. Oto fotograficzna historia zdarzenia:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Słonko już wysoko, Poranny chłód już został zastąpiony przez upał. Mozolnie pniemy się w górę. Odpoczywam odliczając kroki. 50 i odpoczynek. Jak zrobię 52, to się cieszę jak dziecko :)
Jestem w połowie góry, kiedy widzę jak z odbicia ścieżki idzie ludzik. Raaany, ale zasuwa. Po chwili (!!!) jest obok mnie. Sympatyczny Amerykanin w tyrolskim kapeluszu wie, że w tym momencie na pogawędkę mnie nie naciągnie. Wybuchamy oboje śmiechem i mówi mi, żebym szła i się nie zatrzymywała, krok za krokiem, powoli, ale się nie zatrzymywać. Nie jest łatwo, ale wiem, że to sensowny sposób.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Niedługo doganiam Wiolę i już jesteśmy na przyklasztornych schodach. Siedzą tu też dwie nastolatki z podręcznikiem do angielskiego. Uczą się jakiejś konwersacji na lekcje.
A my ucinamy sobie pogawędkę z Amerykaninem, od którego dowiadujemy się o dwudniowym święcie, które dziś właśnie rozpoczęło się w klasztorze w Hemisie, odległym o około 50 km od Lehu (przejeżdżałyśmy w pobliżu wczoraj).

Obrazek

Obrazek

Obrazek

I tak noga za nogą i wreszcie :D

Obrazek


I wtedy obie stukamy się w łepetyny! No tak - dziś rano nasz młody "Dżuleeej" z recepcji pytał czy nie chcemy jechać do Hemisu. Ale nie powiedział, czemu akurat dziś powinnyśmy, a my - jakie głuptaski - myślałyśmy, że to jakiś wybieg siedzących w hotelu taksówkarzy; że znów nas ktoś próbuje naciągnąć. Wstyd nam za naszą podejrzliwość...

Postanawiamy znaleźć na jutro taksówkę, którą pojedziemy zobaczyć święto! W końcu takiej okazji zmarnować nie można!!! Nasz Amerykanin chwilkę siedzi sobie pod klasztorem, a my oczywiście na tym nie poprzestaniemy. Wspinamy się po sypiących się schodach, zmurszałych drabinach.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Gdzie na murku takie cos - na kadzidełka chyba

Obrazek

I karteczkę - z modlitwą?

Obrazek

Wszystko jakieś takie opustoszałe, choć klasztor na pewno funkcjonuje, bo właśnie wyszedł z niego mnich i ochoczo podreptał do zaparkowanego niedaleko suzuki :D:D:D (bo można do klasztoru także dojechać normalną drogą).

Obrazek

Adres jest, więc i adresat musi być:)

Obrazek

Robimy zdjęcia na wszystkie strony.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W oddali biała Shanti Stupa - pojutrze o niej opowiem

Obrazek

I klasztorne okienko

Obrazek

Wiola podniebna księżniczka ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Złapać oddech :D

Obrazek

Na murku ktoś zdążył napisać słowa mantry:

Obrazek

I jeszcze - jak zawsze - gdzieś to stanęły, albo zawisły nasze stopy:

Obrazek

I taka radosna twórczość:

Obrazek

Słońce mocno piecze, ale postanawiamy zdobyć jeszcze sąsiednie wzgórze, do którego ktoś przeciągnął sznur żółtych chorągiewek. Nasze nastolatki z kolei siłują sie z ogromnym krzakiem żółtych dzikich róż. W upale kwiaty pachną zniewalająco!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Kiedy już jesteśmy na szczycie, dziewczynki doganiają nas i dają w prezencie po róży, chichrając się niemożebnie. Proszą o zdjęcia i proszą o przysłanie im odbitek. Obie to córki uchodźców tybetańskich.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zbiegają na lekcje, po drodze dając jeszcze róże parze Szwajcarów. My czekamy na nich i we czwórkę wymieniamy się co, kto, gdzie widział. Ich pobyt już się kończy. Na koniec zostawili sobie Leh.


Nieśpiesznie schodzimy w dół.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jeszcze trochę podglądania ludzi:

Obrazek

Obrazek

Ale im bliżej miasta tym bardziej przyśpieszamy, bo... NO BO GŁODNE JESTEŚMY!!! :D:D:D:D:D:D


Rodaczki :D

Tym razem wybieramy inną knajpę. I nie za dobrze trafiamy, bo pamiętając o rajskim biryani, tu też zamawiam podobne. Ale to jest doprawione po indyjskiemu. Ogień!!! I tak mi zepsuli trochę humor :) Wiola pożywia się gotowanymi warzywami.

I kiedy się tak mniej lub bardziej zadowolone delektujemy, do knajpy wchodzą dwie blade twarze :) No i.... Witaj mowo ojczysta! Dwie urocze dziewczyny to gdańszczanki - Lidka i jej córka Emilka (wybaczą nam, zwłaszcza nastolatka Emilka, że myślałyśmy, iż są siostrami :D:D:D ).
Dziewczyny przyleciały dziś rano z Delhi. Od razu znajdujemy wspólny język, świetnie się nam rozmawia. Wszystkie żałujemy, że nie przyleciały 2 dni wcześniej, wtedy razem byśmy pojechały nad jeziora...

Czas miło płynie na rozmowach towarzyskich. W Polsce pewnie nie spotkałybyśmy sie nigdy w życiu :D Dziewczyny dziś rozeznają teren, ale już umawiamy się na jutro, na wspólną wyprawę taksówką do Hemisu! Wszystkie się cieszymy, że koszta podróży się nam podzielą!


Bankomat!

Najedzone obserwujemy popołudniowe miasto. Nie da się nie zwrócić uwagi na coś, co nas nurtuje od pierwszego dnia - BANKOMAT. To jedyne tego typu zjawisko w całym Ladakhu. Ustawia się tam długa kolejka przez cały dzień! Dziś (a będzie tak i jutro, i pojutrze) chyba wszystkim wojskowym wypłacili żołd. Co trochę podjeżdżają wojskowe autobusy, z których wysypują się całe umundurowane bataliony :D:D i grzecznie ustawiają w kolejce. Do tego dzikie tłumy turystów z całego świata.
Porozumiewawczo patrzymy na siebie - musimy też spróbować tego, bo wygląda to na jakiś hardcore :D:D:D

Obrazek

Obrazek


Last minute

Ale nim zrealizujemy ten plan, przed nami - jak sie okazało - heroiczne zadanie wysłania zdjęć na konkurs. Jak Wam już pisałam, tutaj co drugie drzwi to kafejka internetowa. Ale dziś oczywiście, kiedy nóż na gardle i Voluś czeka na ostatnich z ostatnich... Wszędzie na tychże drzwiach kartka, ze net nie działa!!! Zaczynam podejrzewać, że wraz z porannym śniegiem, który spadł w górach, na ziemię pospadały też wszystkie satelity ;) i nigdzie we wsi nie działa net.. Czarna rozpacz! ;) :D:D:D Mam zdjęcia, chcę je wysłać, ale jak?!

Odnajdujemy jedną kafejkę, ale można tylko lekkie maile wysyłać. W końcu... - najciemniej pod latarnią - trafiamy do ostatniej nam znanej kafejki - heheeh - tuż obok naszego hotelu. Jej właściciel od razu szeroko się uśmiecha - pewnie, że wszystko działa.
Wolno, bo wolno, ale działa. Tak mu wytłumaczyłam o co mi chodzi, że chyba odniósł wrażenie, iż muszę przekazać światu jakieś super-hiper-mega-ważne zdjęcia.

Przeprosił wszystkich obecnych, a właściwie mówiąc elegancko - wyprosił ich od komputerów - żeby nikt nie obciążał łącza i tak dzięki niemu w ciągu ponad dwóch godzin udało się wysłać nasze cztery zdjęcia - trzy moje i jedno Wioli :D:D:D
Emocji nie brakowało :D

Nim zgaśnie dzień, dla ochłonięcia Wiola kusi: chodź, napij się ze mną piwa... Prędzej wypiję mleko wściekłej owcy niż piwo. No nie lubię - co zrobić :D Ale czego sie nie robi dla przyjaciół :D Ciągnę nogę za nogą i idziemy obie, do naszej knajpy, tej od chłopaków "Yes Madame".
Tu chłopaki mają licencję, więc piwo można kupić bez obciachu i czajenia się (a o tym jeszcze będzie :D )
Kiedy Wiola prosi o małe piwo, nasz kelner robi minę zbitego mopsa - Hmmmm, mamy tylko takie 0,6l. Nazywa się Kingfisher. Jest jeszcze drugie - Godfather.

Patrzę na Wiolę: - Wypijesz? Oczy Wioli coś takie jakieś niepewne. Mówię jej - kupujemy. Wypijesz, ile dasz radę, a resztę zostawimy :D:D:D
Ochoczo zamawiamy! Kiedy kelner nam je przynosi i otwiera - jak zawsze piana zalewa połowę knajpy (ja jeszcze nie wiem czemu, bo nie byłam pilną uczennicą na fizyce i myślę, że kelner to skończony niezdara. Dopiero niebawem się dowiem czemu tak jest :D ) - i tak cichutko, nachylając się w naszą stronę: - Are you Russians?

Parskamy śmiechem, choć nie wiemy czy nie powinnyśmy się oburzyć! Wiola już jest pewna! Choćby nie wiem co - wypije to 0,6!!! A co! Tylko Rosjanin może?! Polak, a właściwie Polka to dopiero potrafi! :wink: :lol:

Połowa butelki poszła Wioli bez problemu, potem zaczęły sie schody. Tzn. schody to dopiero się zaczną! Ale ukradkiem spoglądający kelnerzy i ich uśmieszki skutecznie ją dopingowały :)
Ostatni łyk i tylko do mnie: - Mysza... Tragedia. Nie wyjdę stąd. Idź przede mną i spodziewaj się, że będę Ci leżała na plecach :D:D:D.
Tylko spokój może nas uratować. Przecież nigdzie się nam nie śpieszy!!!

Siedzimy tak, aż trochę wyparuje :D Po czym z królewskom, prawdziwom godnościom osobistom :D opuściłyśmy lokal. Wiola kurczowo trzymając się poręczy krętych schodów :D:D:D
Ostatnio edytowano 18.12.2009 22:33 przez U-la, łącznie edytowano 1 raz
mutiaq
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1892
Dołączył(a): 19.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) mutiaq » 17.12.2009 00:46

:lool: :D :D :D :papa:
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 17.12.2009 08:29

Dziś Wzięłaś mnie z zaskoczenia :) .

Mikrokosmos - kiedy to było...
Pałac - więzienie.
Zamiast łyka wody mała butla z tlenem by się przydała.
Na jednym ze zdjęć (Robimy zdjęcia na wszystkie strony - z klasztoru) jest zbocze z jakimś białym napisem - nie pamiętam co to?
Co, ja nie wypiję?

Pzdr
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 17.12.2009 09:47

JacYamaha napisał(a):Dziś Wzięłaś mnie z zaskoczenia :) .


:lol: To moje pisanie, to jak EKG z mocną arytmią co nie?

JacYamaha napisał(a):Na jednym ze zdjęć (Robimy zdjęcia na wszystkie strony - z klasztoru) jest zbocze z jakimś białym napisem - nie pamiętam co to?


Sokole oko :wink:
Tu lepiej widać:

Obrazek

A tu wycięłam napis:

Obrazek

LAMDON

Dobrze, że mi przypomniałeś, bo też się nad tym zastanawiałyśmy. Jednego z kolejnych dni będziemy przejeżdżać obok szkoły z tym napisem - bo to na zdjęciu chyba jej teren (na tym pustkowiu).

Ależ ja się dzięki Tobie rozwijam intelektualnie :lol:
Znalazłam o tejże szkole bardzo fajny filmik. Obejrzyjcie sobie - nawet trochę ichniej muzyki jest:

To TUTAJ dla chętnych
Tymona
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2140
Dołączył(a): 18.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Tymona » 17.12.2009 10:24

Ciekawe czy zdjęcie sympatycznego Amerykanina i koleżanek gdańszczanek się pojawi? :D

Fajnie się z Wami zwiedza świat :D

:papa:
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 17.12.2009 10:31

Z chłopaczkiem foty z klasztoru nie mam. Zobaczę czy w Hemisie się załapał, bo tam też się spotkamy :)

A z gdańszczankami mamy mnóstwo takich stukniętych, szalonych i nieocenzurowanych :lol: ale nie uzgodniłam z dziewczynami czy mogę je tu upubliczniać na forum :D
Gdzieś tam się jednak załapią. A jak będę miała zgodę, to pokażę (Madzia szukasz koleżanek z ojcowizny? Bo Lidka to Twoja branżowa :lol: )
Tymona
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2140
Dołączył(a): 18.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Tymona » 17.12.2009 10:46

shtriga napisał(a): A z gdańszczankami mamy mnóstwo takich stukniętych, szalonych i nieocenzurowanych :lol: ale nie uzgodniłam z dziewczynami czy mogę je tu upubliczniać na forum :D
A jak będę miała zgodę, to pokażę (Madzia szukasz koleżanek z ojcowizny?)
Ulka - Zgoda, co do zgody :wink: :D Sytuacja zrozumiała :D
A koleżanki z ojcowizny baaardzo mi zaimponowały (że matka z córką, że można tak pasją dziecko zarażać - kolejne super kobity :D )

pozdrawiam
:D
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Azja

cron
Ich wysokości - monsunowe księżniczki ;) - Indie 2009 - strona 30
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone