Nocleg na kotwicy w Luce ma niewątpliwą zaletę
płacimy tylko 120 kun, a nie cenę ACI, która pewnie byłaby maksymalną opłatą na tym rejsie. Dzięki niższej opłacie portowej, mamy trochę kasy
na piwko na starówce, może wystarczy również na winko?
Jest tu ponadto całkiem ładnie, a
kąpać w morzu przecież się nie musimy... Obijemy to sobie jutro!
Zaczynamy od obiadu, potem pomyślimy, co dalej?
Jędrek decyduje, że
zostanie na łódce "na straży", nie zostawi Talithy samopas, zwłaszcza że w związku z zamknięciem mariny, zatoka się zagęszcza. Miasteczko zwiedzał już trzy razy (ten pierwszy raz to był wtedy, gdy razem w 2005 odkryliśmy uroki Cro
), czwarty raz nie musi... No i trochę sobie odpocznie od upierdliwej załogi
.
Dopływające jachty nas nie martwią, trochę więcej obaw mamy w związku z przybywającymi kolejnymi dużymi statkami wycieczkowymi. Wszystko wskazuje na to, że w nocy może tam być wesoło. Zbyt wesoło, jak na nasze potrzeby...
Teraz trzeba przemyśleć metodę dotarcia do brzegu, a zwłaszcza sposób nocnego powrotu na jacht. Na razie dopłyniemy pontonem do nabrzeża - dogodnie miejsce na wysiadkę jest w pobliżu łódeczek szkółki żeglarskiej.
Jest trochę problem z wodą, którą ponton
nabiera... W stroju kąpielowym było to bez znaczenia, w "galowych" strojach na podbój Korčuli wolelibyśmy jednak dotrzeć sucho na brzeg... Okazuje się, że po zastosowaniu drobnych elementów akrobatycznych
, wszystko się da zrobić
.
Po wysadzeniu ostatniej zmiany, kapitan wraca pontonem na swój posterunek, a my ruszamy w miasto.
Co do powrotu po ciemku, mamy już pewien plan