Trochę korci żeby zostać na Lastovie jeszcze jeden dzionek i przespać się gdzieś w Velji lago. Mogłoby być nawet Ubli... Rozsądek zwycięża

przecież mamy też trochę popływać! Na dodatek niektórym śni się

wieczór w Korčuli, wszystkiego nie da się!
Miałam pomysł (zamiast tej Korčuli), żeby tak opłynąć Lastovo od południa i zachodu, przybić na kąpiel

na wysepkę Proizd (
oginioszki narobiła mi smaka na ten raj na ziemi), a na nocleg stanąć na kotwicy w jednej z północnych zatoczek na wyspie Ščedro... Trasa akurat odpowiedniej długości na jachtowy dzionek, a potem następnego dnia byłby dobry dystans

na dotarcie na noc do Starego Gradu. No ale na łódce ostateczny głos ma kapitan, teoretycznie

uzależniający wybór trasy od prognozy pogody i kierunku wiatru... Toteż kapitan wczoraj stwierdził, że

na Ščedro sobie tylko popatrzymy pojutrze za dnia... Rano miał zdecydować, na którym krańcu wyspy Korčula wylądujemy

czy to będzie Korčula miasto, czy Vela Luka. Ten ostatni wariant jakoś

nie bardzo mi się podoba, bo Vela Luka była na moich cro-trasach już razy kilka, aż takiego sentymentu nie mam, żeby znów tam się znaleźć. Miasto Marka Polo widziałam raz jeden, więc

wolę tam, pod warunkiem

, że kolejna nockę powitam w hvarskim Starim Gradzie. Kapitan mówi, że tak się da

, a poranne wiatry wywróżyły mu Korčulę

. No to tam płyniemy!
Przez dłuższy czas towarzyszy nam widok latarni i urwiska tuż pod nią...
Lastovo odala się coraz bardziej...
Okazuje się, że wywróżony wiatr zupełnie nam nie sprzyja

. Głównie dlatego, że

nie ma go wcale! Wiatry tego dnia w posumowaniu całego tygodnia wypadły najbardziej blado

jeśli wiało "1" to już był sukces przy dominującym "0". W pozostałe dni zero też nie było rzadkie, ale konkurowała z nimi nawet "5"

.
Skoro wiatrowi zupełnie nie che się wiać, to

silnikowi musi się chcieć przejąć całą robotę. Zaczyna się

warczenie, a jak to na mnie wpływa, to już wiecie

. Pozycja horyzontalna najprzyjemniejsza jest kajucie

, a monotonne (chociaż zupełnie nie ciche) odgłosy zapraszają do towarzystwa Morfeusza...
Kiedy budzę się, Lastovo jest już tak odległe, że wydaje się

nieprawdopodobne, że jeszcze rano tam byłam. Całkiem blisko jest za to Korčula...