Najpierw - uwaga i OSTRZEŻENIE - dla Wojtka Franza który ...
Franz - napisał - cytuję: "Podążam za Tobą w Austrii - też ładnie i ciekawie."
Wojtku Franz !!! ....... teraz nie będzie tutaj żadnych gór ani szczytów oprócz "szczytu lenistwa" - a w dodatku na domiar złego będzie morze !!!
Jeśli - będziesz dalej "podążał" to już tylko na "Twoje" ryzyko. Za wszelkie szkody na Twej "duszy" nie odpowiadam. Ja ostrzegałem....!!!
...no to .... ad rem....
Jak już wspomniałem wcześniej - w godzinach popołudniowych ósmego dnia wakacji zostaliśmy tygodniowymi mieszkańcami "turystycznej mekki weneckiej riwiery" - Lido di Jesolo .
Zdaję sobie sprawę ze skwaszonej miny wielu z Was ..... TUTAJ ..... A PO CO ?!!!
Już odpowiadam ....a po to by "poleniuchować" - a po 10-tym września jest to naprawdę niezłe miejsce do tego rodzaju "aktywności". W tym okresie Lido di Jesolo jest "zamieszkałe" w jakiś 10 - 15 % w stosunku do tego co w sezonie.
Aprtamentowce nielicznie zajęte przez chcących skorzystać jeszcze z mijającego lata - ewentualnie przez grupy wycieczkowe, które planują krótki wypad do Wenecji i tu mają bazę noclegową , by za dnia z Punta Sabbioni docierać do atrakcji tego fantastycznego niepowtarzalnego miasta. Plaże puste, hałaśliwych dyskotek i innych tego rodzaju rozrywek już na szczęście brak . Cisza , spokój, płasko, kilometry plaży do spacerów , południowe słońce , ciepłe morze.
Tego też nam było trzeba .
Zamieszkaliśmy w apartamencie znajdującym się na samym wschodnim krańcu Lido di Jesolo za Piazza Torino na Via Galileo Galilei w budynku stojącym bezpośrednio przy plaży. Wybrany z premedytacją w tym rejonie Lido di Jesolo z uwagi na jeszcze większy spokój. Apartament 2 - pokojowy wyposażony we wszystko co do "życia wakacyjnego" potrzebne .
..... a więc zajmowaliśmy się głównie lenistwem - dalszym łapaniem promieni kosmicznych, morskimi kąpielami, czytelnictwem i uzupełnianiem straconych kalorii spożywając niezliczone ilości tego co morze może wyprodukować.
Przecież wyjechaliśmy na wakacje po to by wypocząć po "trudach codziennego życia".
http://picasaweb.google.pl/wmagma/Dzien90?authkey=Gv1sRgCJ2C-qrA86-PUQ&feat=directlink
W związku z tym, że uwielbiam "pichcić" (dla przyjemności nie z musu) pobliski punkt ze świerzymi darami morza był często ( oj ! często!!!) odwiedzany - co powodowało solidny przypływ kalorii i zdecydowany odpływ gotówki.
Miejsce tego handlu rybami i owocami morza znajduje się w pobliskiej miejscowości Cortellazzo (4 km od Piazza Torino) przy rybackim porcie, gdzie codziennie dostarczany jest świeżutki towar . Zaopatrują się tam głównie autochtoni i właściciele punktów gastronomicznych riwiery.
Najlepiej być tam zaraz po 7 rano ewentualnie o 15 lecz wtedy asortyment może być już nieco gorszy. W Lido też są podobne sklepy ale już nie ta świeżość i jest zdecydowanie drożej.
Oczywiście chyba nadużyciem będzie wspomnienie , że przeszliśmy również w związku ze zmianą kraju - z diety "piwnej na winną".
http://picasaweb.google.pl/wmagma/Dzien91?authkey=Gv1sRgCJfu-7rXmNWm3gE&feat=directlink
W "wolnych chwilach"
lub przy braku "najjaśniejszej gwiazdy" (jeden dzień) zajmowaliśmy się "szwendaniem" po lagunie i okolicy. Z uwagi ,że nie był to pierwszy pobyt w tych stronach (od kilku lat bywamy tu regularnie z uwagi na Wenecję) ....i z powodu chęci maksymalnego wykorzystania adriatyckiego lata Venezia odkrywana przez nas już wszerz i wzdłuż - została niestety pominięta w tegorocznym rozkładzie jazdy. Odwiedziliśmy natomiast wschodnią część laguny ze wskazaniem na Caorle i okolice.
http://picasaweb.google.pl/wmagma/Dzien92?authkey=Gv1sRgCP3U1fLFrvvBZw&feat=directlink
I tak to leniwie mijał dzień po dniu - słoneczny i ciepły czas błogiego i zaplanowanego relaksu nad Adriatykiem.
Pozdrawiam