Krótkie odcinki pokryte śniegiem udaje się przejechać i dalej już przyzwoitą drogą jedziemy na północ.
Niżej drogę tarasuje ciężarówka - robotnicy leśni ładują pnie na wóz. Wykorzystujemy ten czas na popołudniową kawę, po czym zjeżdżamy do Pojorata [pożoryta].
To już Bukowina (Bucovina).
Wjeżdżamy na przełęcz Boului.
Z przełęczy zjeżdżamy do Vatra Moldovitei [watra moldowicej], by zobaczyć pierwszą na naszej trasie "malowaną cerkiew".
Pierwszy klasztor został wybudowany na początku XVw, ale obecny pochodzi z lat 1532-37.
Ściany - tak zewnętrzne, jak i wewnętrzne - oraz stropy zostały ozdobione kolorowymi malowidłami, przedstawiającymi przeróżne sceny - niebiańskiej hierarchii, drzewa Jessego, oblężenia Konstantynopola, walkę św.Nestora na tle Sołunia (Saloniki), czy sceny z życia Bogarodzicy.
Prawie wszyscy pokazani święci posiadają brody. Zgodnie z regułą św.Sawy, ludzie bez brody wykluczeni są z życia klasztornego. Brak brody świadczy o skłonnościach zbrodniczych, a średniowieczne pisma przyrównują golenie brody do do świętokradztwa.
Ale dość gadania - przyjrzyjmy się malowidłom w skupieniu.
Oprócz stojącej pośrodku cerkwii, w skład zespołu klasztornego wchodzą zabudowania, przylegające do murów obronnych.
Studnia zapewniała wodę, co było bardzo istotne w czasie oblężenia.
Opuszczmy monastyr w Vatra Moldovitei.
Dzień chyli ku końcowi.
Był piękny - należy to odpowiednio uczcić.
Podziwiamy niebo o zachodzie słońca.
Najwyższa pora rozpalić ognisko.
Teraz można się zadumać nad pięknem, które dane nam było zobaczyć.
Więcej fotek pod adresem:
http://wfs.cba.pl/Rumun07/Rumun07.html
Pozdrawiam,
Franz
http://wfs.cba.pl
http://wfs.freehost.pl