Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Ich wysokości - monsunowe księżniczki ;) - Indie 2009

60% ludności świata żyje w Azji. Chiny są tak szerokie, że naturalnie powinny przeciąć do 5 oddzielnych stref czasowych, ale mają tylko jedną - narodową strefę czasową. Obywatele Singapuru, Korei Południowej i Japonii mają najwyższe średnie IQ na świecie.
W Azji znajduje się najwyższy punkt na lądzie – Mount Everest (8848 m n.p.m.) oraz najniżej położony punkt – wybrzeże Morza Martwego (430,5 m p.p.m.). Spośród 10 najwyższych budynków na świecie 9 znajduje się w Azji.
KOL
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1794
Dołączył(a): 15.07.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) KOL » 05.09.2009 04:41

Co tu więcej pisać, po prostu SZACUNEK!!!!
Pozdrawiam
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 05.09.2009 15:33

shtriga napisał(a):
slapol napisał(a):
wiolak3 napisał(a):.....będziemy siedzieć na tyłku w spokoju! :evil: :wink: :wink: :wink: :wink: :lool: :lool: :lool: :lool:

Poprzednia wersja bardziej mi się podobała... :wink: :D :D


Slapciu, to moja wina :oops: Powiedziałam Wioli, że księżniczce nie wypada :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: Nic tu się nie ukryje i nie skasuje :D Spostrzegawcze bestie. I pamięć słonia mają :lol:
.....

:lool: :lool: ...no właśnie.
Nawet jeśli to Księżniczka, to wolę jak przy wbijaniu gwoździ pier.....e się w palec, a nie wymyśli jakiegoś tam zderzenia palca z metalowym przedmiotem :D
Serdeczne pozdravki.
A... i jeszcze jedno. Od razu wydajcie te wspomnienia drukiem, będzie kasiora na następne wojaże :D
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 07.09.2009 12:02

shtriga napisał(a):Przecież nie wstanę, żeby znaleźć coś i je spiąć, bo na podłodze na pewno karaluchy i szczury wielkości kota perskiego!!!


Ja oczywiście dalej nic nie napisałam, bo coś tam, coś tam :lol: AAAALE muszę Wam tu coś wkleić: Odkryto nowy gatunek - szczur wielki jak kot

Trzeba by tam polecieć :lol: :lol: :lol:

Renato, MAPA, KOL - witajcie! :lol: :lol: :lol:

KOL... Twoją relację też dawno temu zaczęłam czytać - ze zrozumiałych względów :D - ale doba z każdym dniem jakaś krótsza i nie nadążam... Myślę, że niedługo przyhamują troche zegarki i będzie można się delektować...

slapol napisał(a):Od razu wydajcie te wspomnienia drukiem, będzie kasiora na następne wojaże


:D Dorobię jakąś legendę i w pociągach będę ludziom wciskać jak literaturę z podziemia.
drusilla
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2864
Dołączył(a): 18.12.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) drusilla » 07.09.2009 12:29

shtriga napisał(a): Kurcze. Ja naprawdę się nie znam na kinie. Nikogo nie rozpoznaję ;)


Cesarzowo droga :!: :mrgreen: Nie mogę udać że tego zdania nie widziałam ! :twisted: Chcesz powiedzieć że nie zabrałaś ściągawki ??? 8O :devil: I nie wycmokałaś moich chłopaków ? 8O A obiecałaś ! :( :lool:
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 108172
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 07.09.2009 16:12

drusilla napisał(a):
shtriga napisał(a):Nikogo nie rozpoznaję ;)


Cesarzowo droga :lool:


Czyżby Ula zmieniła stan cywilny, z księżniczki awansowała na cesarzową :?: i chodzi z głową w chmurach :wink: :D
Basiulinek
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4400
Dołączył(a): 10.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Basiulinek » 07.09.2009 18:59

Ula-zagladam tu co wieczor z nadzieja,ze pojawil sie ciag dalszy... I odchodze ze smutna mina od monitora :cry:
Kiedy ciag dalszy :?: Bo to chyba nie koniec?!
No coz...jutro zajrze znowu.Pozdrawiam!
Tymona
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2140
Dołączył(a): 18.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Tymona » 07.09.2009 19:14

Basiulinek napisał(a):Ula-zagladam tu co wieczor z nadzieja,ze pojawil sie ciag dalszy... I odchodze ze smutna mina od monitora :cry:

i ja , i ja i ja... też smutna odchodzę :cry:
Ania W
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1993
Dołączył(a): 29.03.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Ania W » 07.09.2009 19:20

Tymona napisał(a):
Basiulinek napisał(a):Ula-zagladam tu co wieczor z nadzieja,ze pojawil sie ciag dalszy... I odchodze ze smutna mina od monitora :cry:

i ja , i ja i ja... też smutna odchodzę :cry:


I ja też i ja też..... :lol:

Ula no nie daj się prosić.....Czekamy i bardzo jesteśmy wszyscy zniecierpliwieni. :wink:
AnetaA
Cromaniak
Posty: 881
Dołączył(a): 10.08.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) AnetaA » 07.09.2009 21:15

anjas napisał(a):
Tymona napisał(a):
Basiulinek napisał(a):Ula-zagladam tu co wieczor z nadzieja,ze pojawil sie ciag dalszy... I odchodze ze smutna mina od monitora :cry:

i ja , i ja i ja... też smutna odchodzę :cry:


I ja też i ja też..... :lol:

Ula no nie daj się prosić.....Czekamy i bardzo jesteśmy wszyscy zniecierpliwieni. :wink:


I me rozczarowanie sięga już zenitu prawie :wink: ,ale wiem, jak trudno pisać, jak tu tyle do czytania :D , a trzeba jeszcze przecież przetrawić wszystkie wspomnienia i wybrać te kilka zdjęć z tysięcy,czekam :D
miejski
Croentuzjasta
Posty: 173
Dołączył(a): 27.03.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) miejski » 07.09.2009 22:35

No i ja tu też w końcu trafiłem i z ciekawością czytam...

Przy okazji mała dygresja na temat malarii, DEET, butelkowanej wody itp...

Gdy pierwszy raz miałem postawić stopę na afrykańskiej ziemi (a spędziłem tam w sumie 2 lata) też miałem ze sobą tony Malaronu, a przed wyjściem z samolotu prawie ociekałem od Muggi (repelentu na komary). Tyle, że na dłuższą metę w tym klimacie nie da się cały czas pryskać czymś ciała, a Malarone odstawiłem po 3 miesiącach, bo w nocy prawie zacząłem lunatykować -> skutki uboczne (a ze spaniem nie mam zazwyczaj problemów). Tak więc nie taki wilk straszny, jak go malują (o czym zapewne same się przekonałyście), choć trzeba pamiętać, że to poważna choroba i mieć się na baczności (moskitiera, długie ubrania itp).
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 18688
Dołączył(a): 26.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 08.09.2009 22:00

Wracam do Twojej relacji jak bumerang :) - a tu nic więcej :?
Poczekam . Jutro się znów wyrzucę . . .
LABUZKA
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 120
Dołączył(a): 09.01.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) LABUZKA » 09.09.2009 08:39

Ula pisz prosimy Cię a jest nas sporo .Z wielką przyjemnością czyta się
o Waszych podbojach tak dalekich krajów.Nie daj się prosić :D
Rafał K
Cromaniak
Posty: 2318
Dołączył(a): 07.04.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Rafał K » 09.09.2009 13:30

Ula - Wasza wyprawa to już klimaty niemal w rodzaju tych z "Rio Anaconda" W.C. - tak przynajmniej uważam.

W związku z tym proszę przyjąć ode mnie wyrazy najgłębszego szacunku i podziwu :!: :lol:


PZDR
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 09.09.2009 17:14

Rafał - :oops: :oops: :oops: dziekuję :D

LABUZKA, Piotr, Anetka, Ania, Basia, Tymonka - tekst jest. Trochę mi schodzi na foty. W nocy padam, a w dzień wypada zarabiać. A na dodatek wymyśliłyśmy już następną wyprawę. Tylko kasy brakuje :D W związku z czym chcę duuuuuuuuuużo pieniędzy już, już, już, już teraz :lol: Żądza pieniądza :lol: :lol: :lol:

Miejski - no właśnie dlatego tak mnie Twoja Afryka interesowała i interesuje. W monsunowych Indiach byłyśmy nieco ponad tylko 3 tygodnie. Malaria groziła nam głównie w Delhi i w Radżastanie. Ja nie miałam żadnych skutków ubocznych po malaronie (może za krótko go brałam :D ) Wiola miała trochę różnych problemów ale być może wynikały one z tego, że brała równocześnie silne leki na swoje dolegliwości kręgosłupowe.

Z czasem - tak jak piszesz - przestałyśmy się pilnować aż tak szaleńczo. Ale to głównie dlatego, że byłyśmy na terenach niemalarycznych. Za dużo się naczytałam, żeby nie przestrzegać choć minimum zasad. Tak więc mimo upału w Delhi i Radżastanie miałyśmy długi rękaw i raczej długie spodnie.
Dziękuję, że tu zajrzałeś!!!

Janusz - ja to jestem samozwańcza... co mi pasuje! :lol:

Drusi! - Ty masz chyba jakieś podrasowane foty tych gwiazdorów!!! A może im górski klimat zaszkodził i są nie do poznania!

Dziś będzie moja pierwsza próba z dużymi fotami. Nie podoba mi się taka relacja, bo przyzywczaiłam się do miniaturek, ale podobno lepiej się ogląda :D Mam nadzieję, że się uda.

Foty są takie proste z aparatu, więc wybaczcie, że niedopracowane. W odcinkach górskich postaram się podać Wam już jak najpyszniejszy deser. Wiola będzie pomagać.
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 09.09.2009 17:29

25 czerwca 2009
Delhi - ciąg dalszy drugiego starcia



Na ulicy w świetle dnia
No to wdech tego ważącego osiem i pół tony powietrza i jedziemy.

Delhi oczywiście wciąż traktujemy dziś po macoszemu. Nie mamy planu strategicznego. Baby jesteśmy, więc bardzo chciałyśmy pojechać na Pahargandź. To taka dzielnica bazarowo-handlowa, gdzie za grosze kupuje się np. kiecki, bluzki i biżuterię, które w naszych sklepach tzw."indyjskich" i na plażach całego świata "u Murzynów" kosztują 1000 razy tyle. Na metki popatrzcie :D Ale ten nasz Opiekun powiedział z okrutnie skrzywioną miną: "Nie, nieeee. Tam nic nie ma - tylko brud i smród. Pokażemy Wam PRAWDZIWE, piękne Delhi".

To już wiedziałyśmy, że prawdziwego Delhi nie zobaczymy. Przynajmniej dziś. Ale spoko, spoko. Za trzy tygodnie tu sobie same wrócimy, to Wam pokażemy to i owo :D:D:D

Wystarczyłoby jakby nas pan obwiózł ulicami miasta, ale zdajemy się na to, co nam pokaże. Kompletnie nie orientuję się, gdzie jesteśmy. Zawsze mam debilizm topograficzny, kiedy mam obok kogoś kto wie, że jak pokażę na mapie: chcę TU albo TU, to ten ktoś prowadzi. Tu mam coś takiego właśnie.

Ruch jeszcze większy niż w nocy. Najnowocześniejsze maszyny - głównie dalekowschodniego - przemysłu motoryzacyjnego, obok średnia klasa i nasze taksówki, obite i zardzewiałe autobusy z milionami kabli na wierzchu, dalej autoriksze i riksze ortodoksyjne czyli rowerowe. Wyczytałam, że jakiś czas temu rząd zabronił zarobkowania rikszom ludzkim. Tzn. człowiek ciągnie na wózku drugiego człowieka.
I to niesamowite, kiedy się patrzy jak oni o te swoje autoriksze, riksze i rowery dbają - to w końcu ich źródło utrzymania - wypucowane, wymalowane, obwieszone ichniejszymi bóstwami. I jak taki pojazd skonstruowali, to pewnie ich tajemnica. Nasz kierowca mało głową dachu nie przebił z dumy, jak pochwaliłyśmy jego staruszka-ambasadora.

Obrazek
Obrazek

Aaa jest jeszcze jedno zjawisko - wszelkiego rodzaju skutery i motocykle. Oczywiście sprawdza się, że enfieldów najwięcej. Tak się wymądrzam, choć jestem motoryzacyjna blondyna, bo już poczytałam, co to enfieldy :D:D:D:D

Co do motocykli, to jesteśmy pełne podziwu dla tamtejszych niewiast. Chyba nie powiedziałam jeszcze, że 99% z nich chodzi w sari bądź w salwar kamiz: spodnie plus tunika plus szal, którego końce zarzuca się na plecy. Po zachodniemu to rzadko która się ubiera. Siadają bokiem, za swoim kierowcą. Ten gna ile fabryka dała. A my zamierałyśmy ze strachu patrząc jak te szale powiewają między szprychami, kołami i innymi wystającymi częściami aut.

Obrazek

I tak dziwując się światu, jednocześnie kontaktujemy się z LSD :D:D:D - Legendarnym Smogiem Delhijskim. Trudno oddychać. Kurz i pył oblepia spocone ciało już po pięciu minutach jazdy. Chciałabym mieć katar. Przynajmniej łatwiej byłoby się pozbyć tego kurzu :D Ale z drugiej strony - ta nagonka na AH5N1... Pieron wie, co lepsze.
Nasz kierowca nie wygląda lepiej od nas. Po pół godzinie moja litrowa butelka wody jest już pusta.


Wioli - gwiazda Bolly

Gdzieś obok drogi powinna płynąć Jamuna - tutejsza Wisła. Ale trudno ją dostrzec, a tam, gdzie jest, wygląda jak mulisto-zielona kałuża.
Zatrzymujemy się przy jakiejś potężnej dwupasmówce. Po prawej nasz pierwszy cel: Czerwony Fort - Red Fort, po ichniemu Lal Qila. Umawiamy się za godzinę. Nie chce się nam zwiedzać, ale kazali, to się czołgamy do kasy po bilety :lool: A tu - ooooooo jakież przebudzenie!!! Nie pamiętam dokładnie ale zdaje się 100 razy tyle co tubylcy! Nie mam notatek. Jak znajdę to dopiszę cenę.

Dopisuję: Wiola zakodowała, że my 250 rupii, a Indianie 15 :D

Nie będę Wam dawkować historii. Kto pojedzie do Indii, albo kto zainteresowany to i tak sobie poczyta sam. Tu jest fajny tekst jeśli już teraz chcecie coś do poczytania

Zerżnęłam z tego artykułu: "Mierzy w obwodzie 2 km, a jej (tzn. tej cytadeli) wysokość waha się między 18 m od strony rzeki, a 33 m od strony miasta. Budowa tego ogromnego fortu, rozpoczęta w 1638 r., trwała 10 lat". Powiem tylko, że to miejsce patriotycznych pielgrzymek z całego kraju. A 15 sierpnia w święto narodowe jest tu wielka impreza - malownicza parada wojskowa i zdaje się prezydent przemawia.

Obrazek

Ok. To ZACZYNAMY :D Forsujemy jedną. drugą, trzecią bramkę z ochroną i wykrywaczami metali czy innej broni ABC czy DEFGHIJK. Porządek musi być - pani przeszukuje panie, pan panów.

Przedzieramy się przez tłum Indian, ale nie możemy tego zrobić niezauważalnie, bo poza nami, nie ma tam na razie nawet pół białego człowieka. A biały człowiek, to zjawisko dość ciekawe. Zwłaszcza podczas pory monsunowej.

Indianie najpierw zachowują się tajniacko niczym ich imiennicy z plemienia Apaczów. Z ukrycia, niby to robiąc fotki okolicznościom wyschniętej, przedmonsunowej przyrody, telefonem celują w nas i szybki pstryk, i głowa do tyłu. No ale jak się już chichram do nich i też "na chama" fotograduję, to się lekko rumienią. Panie strofują panów, że się dali zdemaskować, panowie już - na bezczelnego - nas "zdejmują" ;)

Obrazek
Obrazek

Ale to nie koniec. Okazuje się, że główną atrakcją Czerwonego Fortu w dniu 25 czerwca 2009 nie jest jakaś tam szalona historia starego, czerwonego, sypiącego się zabytku, ale!!! Pierwszej świeżości Księżna Wioletta z Polandu!!! Każdy chce mieć fotę z tą wysoką białą kobietą!!! Mówię jej: "Ustawiaj się małpko!" i focę - a to z nastoletnią gawiedzią, a to ze staruszkami z Haydarabadu, a to z nieśmiałymi żołnierzami z ochrony obiektu!

Obrazek

I w związku z tym z Czerwonego Fortu nie ma fajnych zdjęć, bo Wiola musiała pozować i nie dała rady się wykazać. A ja poznałam 90% aparatów obecnych w Delhi tego dnia.


Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Probujemy się ukryć za białymi marmurami. Jest nam już strasznie słabo - no cóż teraz widzimy jak ciężka jest praca modelki ;). Tam wcinamy prince-polo smarując sobie czekolada pyszczki. To Indianom nie przeszkadza. Znów niby to robiąc zdjęcia marmurowej sali, focą mój czerwony dziób uciaprany czekoladą.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

W końcu zbieramy się na odwagę i po pozowaniu kolejnym czterem rodzinom, spacerujemy po fortecznym ogrodzie. A tam na drzewach i pod nimi takie śmieszne wiewióry skaczą. Jedyne stwory, które nie chcą z nami zdjęć.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Nabieram i ja odwagi. I najpierw robiłam zdjęcia pleców Indianek w sari, a teraz już idę na całość.

Obrazek

Co która zrobi mi fotę to ja rach, ciach, patrz pani na mnie!!! Teraz ja Cię uwiecznię, bo masz fajną kolorową kieckę!

Obrazek

Oglądamy sobie bazar, gdzie niegdyś na zakupy przychodziły ichnie "szlachcianki" :)

Obrazek


JEŚĆ, PIĆ I GORĄCO!!!

Pod obstrzałem wracamy wreszcie do naszej taksówki. Pod obstrzałem prawie dosłownie. Przy forcie, pod daszkiem, osłonięty workami z piachem siedzi sobie indiański żołnierz wsparty na jakimś kałachu czy czymś takim. W każdym razie wygląda to na przedmiot, który strzela. Mówię Wioli: "Schyl się i spadamy, bo jak facet zemdleje, ręka mu się omsknie i na nic nasza duma z tego, że przeżyłyśmy lot Airbusem 330 z AirFrance w czerwcu 2009 roku".

Obrazek

Po drodze jeszcze się opędzamy od facetów usiłując kupić wodę. Oczywiście najpierw poddajemy każdą butelkę ekspertyzie, czy na pewno "Kropelką: nie jest uszczelniona ;)
A faceci to wcale tak niewinnie nie stoją. Nie są tak nachalni jak świat arabski, ale co drugi zapyta czy mamy mężów. Póki co udajemy, że w ogóle nic do nas nie dociera, bo jesteśmy takie oszołomione klimatem. A potem ładną bajkę wymyślimy. Tak ładną, że w końcu pożałuję... Ech stracone to wakacje bez zakochania :lool: A moglibyście jeździć do mnie do pałacu w Radżastanie... Ech... Ale do tego jeszcze dojdziemy :D

Wypijamy drugi litr wody i jedziemy dalej: taki taksówkarski Tour de Delhi: India Gate - brama przed którą znów tłum wycieczek robi sobie zdjęcia. My jesteśmy potwornie głodne. Dajemy się naciągnąć na chipsy za całego dolara!!! Przepłacamy jakieś 10 razy jak nie więcej ;) Nie mamy zmienionych rupii. Uczymy się tego kraju, oj uczymy.

Obrazek
Obrazek


I integrujemy się z ludnością tubylczą. Dzieci i kobiety to najwdzięczniejsze obiekty, bez oporów ustawiające przed aparatem. Nic to, ze nigdy w życiu nie zobaczy tego zdjęcia. Sam fakt,że chcesz mu je zrobić wystarczy. Bardzo pocieszne te wszystkie pocieszki.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Potem głowa mi lata jak pan taksówkarz opowiada: tu pałac prezydencki, tam parlament, coś tam, coś tam. JAKIŚ BAAARDZO SŁYNNY MECZET, JAKIŚ BARDZO WAŻNY GROBOWIEC. No nie. Za dużo. Ja nigdy nie lubiłam zwiedzać za dużo. A już zwiedzać na głodnego...

RATUNKU!!! Chcę JEŚĆ, PIĆ I JEST MI GORĄCO!!! Prosimy, żeby nas zawiózł do jakiejś knajpy na szybkie jedzenie. No ale harmonogram napięty, oj napięty, a musimy zobaczyć całe to malownicze miasto. Wrrrr. Pan taksówkarz tak jakoś na mnie patrzy: AR ju hangRy? Tak po indiańskiemu angielskiemu mówi. Cudownie. Tak! Jestem głodna jak tygrysica!!!

Zatrzymuje się gdzieś na poboczu, idzie do przydrożnych handlarzy czymś tam i przynosi nam dwa pierożki, które wyglądają jak nadziewane ciastka francuskie. Czarująco się uśmiecha: "indian fast food" :D No to "W imię Ojca i Syna" - próbujemy. Ciasto nibyfrancuskie jeszcze jakoś zjadłam, ale tego ognia z wnętrza tego smoka nie byłam w stanie! Obgryzłam i dałam Wioli. A pan taksówkarz sie rozbrajająco śmiał. Szybko się zatrzymał i kupił kolejne litry wody (oczywiście poddane przez nas ekspertyzie sanepidowskiej).

I kolejne przystanki - w parkach i ogrodach pamięci co ważniejszych postaci Indii. Jak w parku Rajiva Gandiego chcemy sobie przysiąść na 10 minut pod jakimś biednym drzewem dochodzimy do wniosku, że wszędzie rozłożyli sztuczną trawę!!! Śmiesznie się po tym chodzi.

Obrazek
Ostatnio edytowano 09.09.2009 19:56 przez U-la, łącznie edytowano 1 raz
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Azja


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
Ich wysokości - monsunowe księżniczki ;) - Indie 2009 - strona 8
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone