31 lipca 2009 r. - część druga
Po przebudzeniu wpadliśmy na pomysł, ze pasuje zobaczyć na własne oczy jednego z trzech sprawców owego cudu natury jakim jest Kapadocja.
Mowa o wulkanie
ERCIYES DAGI (3916 n.p.m)
Erciyes po erupcji, która nastąpiła ok. 3 miliony lat temu pokrył płaskowyż Urgup pyłem i piaskiem wulkanicznym, z których powstał tzw. tuf czyli miękka skała osadowa.
Na przestrzeni dziejów ulegała ciągłej erozji, kształtując okoliczne doliny i tworząc niesamowite kominowe formy skalne.
Początkowo mieliśmy plan częściowego zdobycia owego szczytu ale jak zawsze brak czasu to rozwalił (pasowało by jeszcze ze 2 dodatkowe dni posiedzieć) a dodatkowo to nie jest odcinek do łażenia w butach sportowych.
Buty trekingowe przez moją sklerozę zostały w domy
Droga do wulkanu była równie malownicza jak cała okolica:
Jakieś 20 kilka kilometrów za Goreme w stronę Kayseri ów twórca pokazał nam swoje oblicze:
Niestety zdobycie góry zakończyło się na cyknięciu kilku fotek.
Wracamy bo po drodze mamy jeszcze jeden z "gwoździ" kapadockiego programu czyli Zelve.
Jest to bodaj najbardziej znany region tufowych form skalnych umieszczany na wszelkich plakatach, folderach czy widokówkach.
W Zelve znajdują się liczne kościoły, które w przeciwieństwie do tych z Goreme , nie mają ściennych fresków.
Skalne osady w Zelve były zamieszkiwane do połowy XX wieko.
Jednak z uwagi na ryzyko zawalenia się budowli miejscowa ludność została z nich wysiedlona.
Podjeżdżamy na parking i od razu mamy wejście do MONK VALLEY (Dolina Mnichów)
Ale......niech przemówią fotki:
I jeszcze rzut na okolicę Zelve:
W Zelve jest jeszcze jeden obszar do eksploracji ale wymaga on posiadania latarek, jakiś ciuchów do przeciskania się przez gardła skalne i jaskiniowe. Trasa nieco trudniejsza, którą musiałem odpuścić ze względu na jedną z córek, której tydzień przed wyjazdem zdjęto gips z ręki. Tam już wystąpienie jakiś urazów było bardziej prawdopodobne i nie chciałem jej narażać bo ręka po zrośniętym złamaniu była jeszcze za krucha.
Tuż przed zachodem słońca wracamy do Goreme:
Po całodziennym szwendaniu się po okolicy jedziemy na wieczorną kolację. Przy okazji jako, ze Kapadocja jest rejonem winiarskim kolację wzmacniamy o degustację miejscowych win. Rachunek zadawalający - kolacja dla 4 osób w knajpie z winem (dla dorosłych
)) zamyka się w śmiesznej cenie 32 TL
Generalnie restauracje kapadockie można z czystym sumieniem polecić - dobre jedzenie, dobre wino, niskie ceny i mało nachalni kelnerzy.
Ogólnie samo Goreme jako centrum kapadockiego zagłębia turystycznego jawi się jako miejsce sielskie-anielskie
Cisza, spokój.
Jak nie w Turcji.........cdn