Baśka 2008. Wyspa KRK.
To już nasza druga podróż do CRO. Chorwacja przyciągnęła nas do siebie ponownie. Swoim pięknem i obietnicą cudownie spędzonego urlopu. Broniliśmy się, chcieliśmy gdzieś dalej, a i tak była to Chorwacja.
By załagodzić tęsknotę za powrotem w nasze ulubione strony zapraszam do czytelni. Wszystkich tych co jeszcze czekają, Tych co już za chwilę i każdego kto ma ochotę.
Nasza druga podróż do CRO
Tym razem nie planowana, jakby przypadkowa, ale znów jest coś po raz pierwszy. Rok temu lecieliśmy samolotem, a tym razem jedziemy własnym autkiem. Chorwacja przyciąga jak magnes!
Z Krynicy wyruszamy zanim jeszcze słońce wschodzi. Po ciemku pakujemy ostatnie bagaże, rozkładamy mapy i mknąc przez uśpione miasto, kierujemy się na dobrze nam znane przejście graniczne w Leluchowie. Jest zupełnie pusto dookoła, z głośników dobiega łagodny głos Ive Mendes, która śpiewa night, night... Po wyjechaniu z Muszyny, droga się zwęża i biegnie wśród pól i drzew. W blasku reflektorów widać tylko latające owady, choć zdarza się, że w wysokiej trawie zabłysną oczy lisie, kocie czy innego zwierzęcia. Tak zaczyna się nasza przygoda!