Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

BAŁKANY 2007 & 2008 & 2019 & 2020 & 2021 & 2022 ...

Wycieczki objazdowe to świetny sposób na zwiedzenie kilku miejsc w jednym terminie. Można podróżować przez kilka krajów lub zobaczyć kilka miast w jednym państwie. Dla wielu osób wycieczki objazdowe są najlepszym sposobem na poznawanie świata. Zdecydowanie warto z nich korzystać.
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 20.04.2009 18:51

Piotrek - żeby off topa nie robić to podaj jeszcze jaki masz rozmiar opony i jaką aktualnie posiadasz głębokość bieżnika :roll: :lol:
A jak się spotkamy "następną razą" to sprawdzę czy prawdę piszesz :mrgreen:
Pozdrav :wink:
jacky6
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 893
Dołączył(a): 14.12.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) jacky6 » 20.04.2009 20:02


z całą perfidią zmieniam wektor dyskusji...
Pisałeś o ripleju - nocleg powrotny w tym samym "schronisku" w Sigishoarze...
może nie w tej mieścinie - nadzwyczaj historycznej, gdzie każdy widziany kamień opowiada swoją historię - ale w Gothatei - powtórzyłem AD 2008 swój nocleg...
to jest fajna rzecz, ale trzeba pamiętać o tym, że kiedyś - może nawet szybciej niżby się zdawało - wrócimy na stare śmiecie...
więc nie warto palić mostów za sobą, czyli warto "posprzątać" nieraz w dosłownym słowa tego znaczeniu za sobą, nie popadając w nadgorliwość...
:wink: :wink: :P :P
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1394
Dołączył(a): 21.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) PAP » 20.04.2009 20:27

Piotrek_B napisał(a):Piotrek - żeby off topa nie robić to podaj jeszcze jaki masz rozmiar opony i jaką aktualnie posiadasz głębokość bieżnika :roll: :lol:
A jak się spotkamy "następną razą" to sprawdzę czy prawdę piszesz :mrgreen:
Pozdrav :wink:


Piotrze,

I imię pana wulkanizatora :wink: :lol: :lol: ...

Też myślę, że temat został wyczerpany, więc o ile nikogo więcej nie pokorci o punktowanie mego dziwactwa w tym zakresie, temat uważam za zamknięty :) ...

Pozdrawiam,

PAP
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1394
Dołączył(a): 21.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) PAP » 20.04.2009 20:31

jacky6 napisał(a):
z całą perfidią zmieniam wektor dyskusji...
Pisałeś o ripleju - nocleg powrotny w tym samym "schronisku" w Sigishoarze...
może nie w tej mieścinie - nadzwyczaj historycznej, gdzie każdy widziany kamień opowiada swoją historię - ale w Gothatei - powtórzyłem AD 2008 swój nocleg...
to jest fajna rzecz, ale trzeba pamiętać o tym, że kiedyś - może nawet szybciej niżby się zdawało - wrócimy na stare śmiecie...
więc nie warto palić mostów za sobą, czyli warto "posprzątać" nieraz w dosłownym słowa tego znaczeniu za sobą, nie popadając w nadgorliwość...
:wink: :wink: :P :P


jacky,

To oczywista oczywistość. że kwaterę zostawiamy w nie gorszym stanie niż ją zastaliśmy, jeśli nawet nie dla siebie na koleny raz, to w celu budowania pozytywnej reputacji dla kolejnych rodaków, których los zagna w to samo miejsce, że o podstawach kultury osobistej nie wspomnę :D ... a kwaterę w Sighisoarze z całą pewnością mogę polecić, bo relacja ceny do jakości baaaardzo dobra :) ...

Pozdrawiam,

PAP
jacky6
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 893
Dołączył(a): 14.12.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) jacky6 » 20.04.2009 20:34

PAP napisał(a):Też myślę, że temat został wyczerpany, więc o ile nikogo więcej nie pokorci o punktowanie mego dziwactwa w tym zakresie, temat uważam za zamknięty :) ...

temat i wątek jeszcze NIE - wszak jeszcze do chałupy nie dotarłeś...
...
o oponiarzach na Bałkanie warto by wątek extra otworzyć, mimo wszystko nie "poszukałem" czy nie istnieje...
:wink: :wink: :roll: :twisted: :lol: :P
Ostatnio edytowano 20.04.2009 20:34 przez jacky6, łącznie edytowano 1 raz
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1394
Dołączył(a): 21.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) PAP » 20.04.2009 20:34

Dzień 25

23/09/2008 wtorek

odległość: 510 km

trasa: Sighisoara - Tirgu Mures - Turda - Cluj Napoca - Zalau - Satu Mare - RO / H - Nyiregyhaza - Tokaj


Obrazek


Założenia taktyczne, co prawda, przewidują wcześniejszą pobudkę, ale w ekipie panuje ogólne rozprężenie podsycane brakiem poczucia niewiadomej czającej się przed nami. Dziś do pokonania mamy spory kawał drogi, ale w całości już przebytej w 2006, tyle że w odwrotnym kierunku :). Wiemy zatem co nas czeka, a jedyną ciekawość wyzwala chęć porównania co się od tamtego czasu po drodze zmieniło. Pogoda dziś pochmurna, z poważnymi zakusami do opadów. Płakały już inne kraje nam na pożegnanie, widać i Rumunia też się szykuje :? ...

Spod hotelu ruszamy trochę przed 10:00. Honorowa rundka po mieście i wizyta w kantorze, mająca dać nam środki na przeżycie dzisiejszego dnia, uświadamiają nam, że teraz to już limit odwiedzin w Sighisoarze został wyczerpany, a kolejna wizyta w tym mieście szybko nie nastąpi. Jak na nasze standardy odwiedzenie tego samego miejsca 3 razy w ciągu dwóch lat to zdecydowanie wartość graniczna, której przekraczać nie planujemy.

Obrazek
przed hotelem


Wspinając się trawersem na zbocze niewielkiego pasma górskiego dojeżdżamy do przełęczy, aby po jej drugiej stronie zjechać do miejscowości Tirgu Mures. Mijamy miejsce zapamiętane jako lokalizację ówczesnego postoju, będącego jednym z końcowych akordów naszej 'agonii' wynikającej ze spędzenia ponad 24 godzin w samochodzie :oops: :?. Dziś jesteśmy wypoczęci i wyspani, a dzięki temu namacalnie odczuwamy jak inne jest postrzeganie otaczającego nas świata w funkcji stopnia wyczerpania organizmu. Miasto mijamy sprawnie, a i dalsze kilometry umykają niepostrzeżenie. Mijamy Turdę, aby koło godziny 13:00 zjeżdżać z kolejnego pasma górskiego, tym razem wprost do Cluj Napoca. Po mieście troszku kluczymy, sugerując się znakami i szukając naszej ulubionej rodzinnej restauracji, ale w bilansie musimy pogodzić się ze smakiem porażki, bo nasze poszukiwania spełzają na niczym. Obieramy więc kurs na kolejne większe miasto, licząc że tam upolujemy coś do jedzenia ...

Obrazek

Obrazek
zjazd do Cluj Napoca

Obrazek


Przy wjeździe do Zalau sprawdza się powiedzenie, że 'pierwszy wybór to dobry wybór'. Widzimy przy drodze fajną knajpkę, ale za sprawą wykopów prowadzonych wzdłuż ulicy i zajętych kilku dostępnych miejsc parkingowych nie bardzo mamy gdzie przystanąć. Wiadomo, przy większej determinacji coś by się dało wykombinować, ale my dochodzimy do wniosku, że skoro tak, to może poszukamy czegoś innego dalej w mieście. Po przejechaniu go na drugą stronę i nie stwierdzeniu niczego godnego uwagi, i tak w konsekwencji wracamy do punktu wyjścia, mając przeczucie graniczące z pewnością, że na kolejnym odcinku drogi do Satu Mare na żadne 'objawienie' gastronomiczne nie powinniśmy liczyć. Plusem tej zbędnej przejażdżki może być tylko to, że teraz zwolniło się już kilka miejsc przed lokalem, zatem możemy wręcz przebierać, które jest dla nas najbardziej dogodne :D. Jedzenie jest bardzo smaczne i względnie niedrogie, a obsługa sprawna i pomocna, co uwzględniwszy wciąż świeże bułgarskie doświadczenia dalej pozostaje źródłem pozytywnego zaskoczenia ...

Obrazek
Zalau


Po godzinie 17:00 wjeżdżamy na symboliczną ostatnią prostą, czyli ostatni większy odcinek trasy poprzedzający przekroczenie granicy. Wyprostowaniu ulega też sama droga, co skutecznie zachęca do rozwijania wyższych prędkości. Na przeszkodzie stają jednak, podobnie jak przez większość dzisiejszej trasy, liczne wioski ciągnące się kilometrami wzdłuż drogi i objęte ograniczeniem prędkości do 50 km/h. Przez spory odcinek jadę bardzo zgodnie z nakazem, stając się konsekwentną zawalidrogą, wyprzedzaną co i raz przez rozmaite pojazdy rodzimych jeźdźców. Wreszcie pokusa wspierana przez poczucie uciekającego czasu bierze górę i podczepiam się pod dość szybki samochód z Węgier. Policji nie widać, ale do czasu. Na skraju jednej z wiosek stoi oznakowany radiowóz, a kilkaset metrów dalej drugi, tym razem już 'po cywilu'. O ile pierwszy zdaje się przysypiać z braku 'pacjentów', gdyż widoczny jest z kilometra, o tyle drugi na brak zajęcia nie narzeka. Najwyraźniej to taka strategia, że pierwszy ma ukoić czujność prowadzących, aby drugi mógł na tym żerować. Na szczęście nasz 'przewodnik' widać ten patent zna, bo przez cały newralgiczny fragment zachowuje ustawową prędkość, aby depnąć dopiero tam, gdzie ryzyko namierzenia spada prawie do zera :lol: ...

Obrazek


W Satu Mare odnajdujemy tą samą stację, na której poiliśmy nasz samochód na początku tegorocznej wyprawy. Zaspakajamy jego pragnienie i tym razem, delektując się ceną w przeliczeniu poniżej 4 PLN za litr, co jak na aktualnie obowiązujące ceny ropy stanowi swoistą okazję. Jadąc po znakach osiągamy granicę, której pokonanie zajmuje nam mniej niż jedną minutę. Na ziemi węgierskiej dzień definitywnie ulega nocy, skutkiem czego kolejne kilometry wiodące do Tokaju stają się absolutnie bez wyrazu, spowite okalającą nas ciemnością ...

Obrazek
Petrom w Satu Mare

Obrazek
ceny paliw


Wraz z nocą przychodzi również zaduma czy też refleksja nad zakończonym właśnie rumuńskim odcinkiem naszej wyprawy. Przypomina nam się pytanie zadane na forum przez plavac'a dotyczące tego, czy Rumunia to już Bałkany czy jeszcze nie. Trudno orzec, gdyż ten kraj ma wiele twarzy. Są bezpańskie psy wałęsające się w najrozmaitszych miejscach oraz małe Cyganiątka spędzające całe dnie na ulicy, ale jest też stolica kraju pozytywnie zaskakująca w wielu aspektach oraz liczne oznaki bogactwa bardziej zaradnych obywateli. Są góry ze swą bujną zielenią oraz równiny spalone słońcem. Są zabytkowe miasta, niczym w machinie czasu przeniesione z odległej epoki, oraz współczesne mniej i bardziej udane twory architektoniczne, będące wyrazem hołdu oddanego kultowi betonu. Są wreszcie i ludzie mający swoje korzenie w rozmaitych meandrach bardziej lub mniej odległej historii. Ludzie niby południowi, niby naznaczeni współcześnie przez lata rządów Słońca Karpat, ale też dość skutecznie chłonący wzorce płynące z zachodniej części kontynentu. Te wzorce to oczywiście zamiłowanie do drogich dóbr materialnych, ale też i kultura pracy, przedsiębiorczość, czystość, uprzejmość. Dodając do tego genezę języka oraz liczną rzeszę emigrantów zamieszkujących łacińskie kraje Europy i przekazujących wiele tej łacińskości w rodzinne strony, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że na wielu płaszczyznach Rumunia jest bardziej romańska niż inne kraje regionu, a co za tym idzie nie specjalnie kompatybilna z podstawowymi kanonami bałkańskości ...

Aby obejrzeć pokaz slajdów z pełnowymiarowymi zdjęciami z tego odcinka, kliknij TU :D ...

C.D.N.
Ostatnio edytowano 25.04.2009 01:44 przez PAP, łącznie edytowano 1 raz
jacky6
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 893
Dołączył(a): 14.12.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) jacky6 » 20.04.2009 20:42


zderzyliśmy się równo o 20:34...
wjazd do RO od strony Europy uważam za tożsamy z wkroczeniem do Azji...
za argument wystarczy sama atmosfera...
"poczucie" Europy w Bukareszcie i innych większych miastach Transsylwanii - to zwykły przypadek...
moje to subiektywne odczucie - nawet hepik i zebik tego nie zmienią...
:cry: :wink: :twisted: :P :lol:
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1394
Dołączył(a): 21.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) PAP » 25.04.2009 01:30

PODSUMOWANIE RO

Obrazek

Ponieważ pobyt w RO dobiegł końca, czas przeprowadzić małe podsumowanie tego etapu wyprawy :) ...


The best of ... czyli miejsca, które podobały nam się najbardziej i szczególnie zapisały się w naszej pamięci :D

* trasa Transfogaraska
* Bucovina i jej malowane monastyry
* Sibiu wraz ze skansenem
* zamek w Rasnov
* zamek w Hunedoarze
* Sighisoara
* kościoły warowne w okolicach Brasova
* Bucuresti


Do powtórzenia ... czyli miejsca, które chcielibyśmy odwiedzić jeszcze raz w przyszłości, często na dłużej niż tym razem :)

* Bucovina ... jako krótki przerywnik w drodze gdzieś dalej
* Miercurea Ciuc i okolice ... aby powspominać
* Siedmiogród ... a dlaczego nie :D :?:


Do zobaczenia ... czyli miejsca, których nie udało nam się zobaczyć, choć były w planie lub nie były w planie, bo świadomie zostawiliśmy je sobie na kiedy indziej :?

* wschodnia część kraju w pobliżu granicy z Mołdawią
* zachodnia cześć kraju w pobliżu granicy z Węgrami i Serbią
* wybrzeże Morza Czarnego
* pozostałe monastyry na Bucovinie


Ludzie ... czyli jak odbieraliśmy ludzi w naszej subiektywnej ocenie :)

* różni
* biedniejsi i na prowincji ... mili
* drobni przedsiębiorcy, prywatni hotelarze, straganowi sklepikarze ... mili i uśmiechnięci
* majętniejsi mieszkańcy dużych miast ... zblazowani i żyjący w innym wymiarze
* znający język angielski w stopniu umożliwiającym komunikację


Plusy ... czyli co nam się podobało lub pozytywnie zaskoczyło :)

* zielone góry i doliny, do których udało nam się dotrzeć
* autentyczne średniowieczne miasta
* smak i cena potraw oraz obsługa w restauracjach
* mały prywatny business pokazujący, że jak się chce to można
* dobre drogi i nieliczne, ale ładne autostrady
* jedyna w swoim rodzaju stolica kraju
* większa czystość otoczenia niż dwa lata wcześniej, większa również niż w BG, MNE, czy AL


Minusy ... czyli co nam się nie podobało lub negatywnie zaskoczyło :(

* zniszczona remontem brukowa nawierzchnia w Sighisoarze
* hutniczy kombinat w Hunedoarze
* zamek w Branie
* Brasov, ale to może za sprawą czasowego braku dostępu do rynku


Punkty karne ... czyli ilość nagannych ocen wystawionych zjawiskom, zdarzeniom, lub zachowaniom, na jakie natrafiliśmy :x

* 0 (zero)
Doctor Wu
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 246
Dołączył(a): 20.01.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Doctor Wu » 25.04.2009 07:28

Czytam program telewizyjny w Wyborczej i chcę Wam zacytować :
HBO2 środa 22.00

Uliczna apokalipsa.
Korki, dzikie twarze, zaciśnięte pięści, kierowcy spychający innych na pobocze. Rumuńskie ulice wyglądają jak drogi w Indiach. tyle że kiedy ruch w krajach Azji odbywa się według nieopisanych reguł, rumuńscy kierowcy mają tylko jedną zasadę : żadnych zasad.Na drogach obowiązuje prawo agresywniejszego i bardziej bezczelnego. Dokument o ruchu drogowym w Bukareszcie pozornie jest egzotycznym reportażem o niskiej kulturze jazdy w krajach które dopiero niedawno zaznały masowej motoryzacji. Ale tak naprawdę to portret społeczeństwa, które od dekad żyje w skorumpowanym i niesprawnym państwie, w którym tylko spryt i egoizm gwarantuje przetrwanie.

Po przeczytaniu tej relacji PAPa, myślałem najpierw, że reportaż zrobił jakiś Amerykanin albo zachodni Europejczyk, któremu ze strachu oczy zrobiły się jak spodki od chwili wylądowania do chwili wylotu, ale nie, jest to film rumuński. Teraz zakładam że nakręcił to jakiś miejscowy lizus dla poparcia opinii zachodniej o grasujących w Rumunii na każdym kroku drakulach.

Ja nie mam HBO, może ktoś posiadający obejrzy to dzieło albo nawet wrzuci do Youtube? A PAP zrecenzuje obiektywność?
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1394
Dołączył(a): 21.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) PAP » 27.04.2009 09:37

felder*eagles napisał(a): Ja nie mam HBO, może ktoś posiadający obejrzy to dzieło albo nawet wrzuci do Youtube? A PAP zrecenzuje obiektywność?


Marku,

Albo nikt nie ma HBO, albo temat ruchu na rumuńskich drogach jest mało 'seksowny' dla Szanownych Forumowiczów :wink: :lol: :lol: ...

Filmu nie widziałem, ale jestem pewien, że przy odrobinie odpowiednio dorobionej ideologii podobne 'cóś' możnaby nakręcić na temat polskich dróg i miast ... tam jest możę troszkę więcej południowego temperamentu, ale głupoty, chamstwa i braku odpowiedniego przeszkolenia kierowców też u nas dostatek :roll: ...

Pozdrawiam,

PAP
Doctor Wu
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 246
Dołączył(a): 20.01.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Doctor Wu » 27.04.2009 16:55

Filmu nie widziałem


On dopiero będzie pojutrze
Doctor Wu
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 246
Dołączył(a): 20.01.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Doctor Wu » 27.04.2009 17:03

Po Twoim opisie ruchu drogowego Tirany na pewno wiem, że za nic nie wybiorę się tam autem. Opis Bukaresztu w porównaniu był tak idylliczny, że po przeczytaniu tej zapowiedzi z HBO sam nie wiem, jak tam jest w rzeczywistości.
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1394
Dołączył(a): 21.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) PAP » 30.04.2009 10:29

felder*eagles napisał(a):Po Twoim opisie ruchu drogowego Tirany na pewno wiem, że za nic nie wybiorę się tam autem. Opis Bukaresztu w porównaniu był tak idylliczny, że po przeczytaniu tej zapowiedzi z HBO sam nie wiem, jak tam jest w rzeczywistości.


Marku,

Bo w porównaniu z jazdą po Tiranie jazda po Bukareszcie jest bardziej poukładana, ale ... generalnie bez paniki i przesady :) ... jeżeli ktoś radzi sobie w polskich dużych miastach, a na dokładkę dojedzie do RO czy AL sam o własnych siłach, to już sama jazda po rzeczonych miastach, acz wymaga koncentracji i pilnowania mapy, jest zjawiskiem do opanowania :) ...

Pozdrawiam,

PAP
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1394
Dołączył(a): 21.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) PAP » 05.05.2009 00:24

Dzień 26

24/09/2008 środa

odległość: 700 km

trasa: Tokaj - H / SK - Kosice - Presov - Bardejov - Bardejovske Kupele - SK / PL - Rzeszów - Warszawa


Obrazek


Ostatni dzień zmodyfikowanej trasy wyprawy, a pogoda za oknem równie rzewna co wczoraj. Rozluźnienie dalej jest wszechobecne, więc i o zachowanie dyscypliny jakby trudniej, ale świadomość długiego skoku, jaki pozostał nam dziś do wykonania ratuje nas przed całkowitym rozprężeniem. Za dnia możemy wreszcie lepiej obejrzeć naszą kwaterę, czyli rodzinny pensjonat Torkolat Panzio http://torkolatpanzio.hu/eng/szobak.html , w którym zatrzymaliśmy się wczoraj wieczorem, trafiając nań po znakach zaobserwowanych już podczas poprzedniego pobytu w Tokaju na samym początku tej wyprawy. Niby ładnie, ale parę niedoróbek idzie się dopatrzyć, acz na taki nocleg tranzytowy w zupełności wystarczy, choć cena 42 EUR za noc bez śniadania za super okazję uznana być nie może ...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Krótka rundka samochodem po mieście i koło 9:30 ruszamy w dalszą drogę. Na odcinku Tokaj - Encs droga mocno boczna, więc wkoło sielskie rolnicze krajobrazy, uprawy winogron, małe wioseczki. W jednej z nich natrafiamy na odbywający się właśnie targ. Chwila refleksji i zapada szybka decyzja. Idziemy na zakupy. Motywy zasadniczo są trzy. Po pierwsze kupić do domu jakieś warzywa i owoce, aby po powrocie na początek było co jeść. Zwłaszcza, że tam, czytaj w Warszawie, już pewnie prawie zima, a tu jeszcze czuć ostatnie podrygi lata, więc takie płody rolne będą i pamiątką i namiastką słońca zarazem. Po drugie Małżonce marzy się worek papryki do zamarynowania. W poprzednich latach jakoś nie dochodziło do nabycia takowego, choć okazje wzdłuż drogi się nadarzały, więc może tym razem. I po trzecie, jest okazja, aby wyzbyć się reszty HUNów czyli lokalnych Forintów. Niby na Węgrzech na EURo nie przechodzą, ale czort jeden wie, kiedy tu zawitamy po raz kolejny ... W praktyce okazuje się, że na worek papryki nie ma szans :cry:, ale inne warzywa czy owoce są, i co ważne wyglądają na lokalne produkty, więc pierwszy cel da się wykonać w 100% :D. Gorzej jest z komunikacją werbalną, ale wskazywanie palcem tego czy owego połączone z wypisywaniem kwot na kalkulatorkach zupełnie wystarcza. Swą obecnością budzimy pewne ożywienie wśród stałych bywalców targu, ale szczere uśmiechy na ich twarzach zdają się wskazywać na bardzo pozytywne nastawienie. Forinty wydajemy co do jednego, wzorowo realizując tym sposobem i trzeci cel, kupując w sumie za równowartość 40 PLN pokaźny stos płodów węgierskiej ziemi. Wyzwaniem jest zapakowanie tego wszystkiego do samochodu, ale tradycyjnie każdy z pasażerów dostaje coś pod nogi, mniejsze rzeczy upycham w bagażniku, i ruszamy dalej ...

Obrazek
droga Tokaj - Encs


W Encs docieramy do głównej drogi, dobrze znanej tranzytowcom pomykającym przez wschodnie Węgry ku madziarskim autostradom. Odbijamy w prawo i korzystając z wybornej nawierzchni podganiamy troszku średnią. Granicę widmo mijamy w zadumie jak musiało tu bywać jeszcze kilka lat temu, znaczy się przed Unią, w szczycie sezonu wakacyjnego, a trochę po godzinie 12:00 witają nas Kosice. Wcześniej nie było jak i kiedy, więc dziś z radością rzucamy się na sposobność zrobienia małego zboczenia :wink: i wjechania choć na chwil kilka do centrum miasta. Lenka niechybnie dostrzega znak z literką M, dobija do niej Jaś, a na koniec zgłodniała Małżonka, więc chciał nie chciał jestem w mniejszości, skutkiem czego w przejażdżce po mieście następuje krótka przerwa na małe co-nie-co. Samo miasto wywiera na nas pozytywne wrażenie i skłania do postanowienia, że kiedyś, zapewne w drodze gdzieś dalej, warto by było tu zrobić sobie nocleg połączony z pieszym zwiedzaniem starówki ...

Obrazek
Kosice ...

Obrazek
... z okien samochodu


Omijamy odcinek płatnej autostrady, przejeżdżamy przez Presov, za cel kolejnego, tym razem trochę większego zboczenia, wybierając sobie Bardejov i sąsiadujące z nim Bardejovskie Kupele. Mijamy charakterystyczny zamek na wzgórzu, moczy nas przelotny deszcz, nim dane jest nam spojrzeć zza szyb samochodu na charakterystyczny bardejovski rynek. Gnani głodem oraz przekonaniem, że i tu trza by zajrzeć na dłużej przy bardziej sprzyjającej pogodzie, szybko docieramy do słynnego uzdrowiska. Lekkim zaskoczeniem jest fakt, że do samych Bardejovskich Kupeli samochodem wjechać nie można. Posłusznie zostawiamy więc auto na dużym parkingu na rogatkach i dalej ruszamy 'z kapcia'. Senny i dalej głodny Jaś oraz cały czas realne zagrożenie opadami deszczu dodatkowo skłaniają nas do szybkiego wyszukania czegoś do jedzenia. Kiedy się więc takowa okazja pojawia, skrzętnie z niej korzystamy. Po wtóre, co oczywiste :), na dalszy spacer po uzdrowisku też trza by się wybrać jeszcze w przyszłości ...

Obrazek
zamek na wzgórzu

Obrazek

Obrazek
Bardejov


Po dotarciu do samochodu, ale przed wyruszeniem w dalszą drogę, wracamy jeszcze na chwilę do Bardejova celem odwiedzenia lokalnego marketu. Tu cel jest oczywisty. Chcemy pozbyć się posiadanych SKKów, czyli Koron, wszak już wkrótce będą miały wartość czysto kolekcjonerską. Kiedy po zakupach ruszamy z parkingu, jest już dość późno, a przed nami jeszcze kawał drogi. To już chyba jednak nowa świecka tradycja :lol: naszych wypraw, że ostatniego dnia do domu docieramy bardzo późną porą. Czemu więc tym razem miałoby być inaczej ...

Na mapie wyszukuję skrót boczną drogą mający poprowadzić nas przez granicę w bardziej bezpośredni sposób. Kiedy jednak odbijamy na ową drogę, okazuje się, że to nie droga a polna, wyboista i dziurawa dróżka. W obliczu braku zapasowego koła i zmierzchającego dnia nie warto ryzykować. Nawracamy więc i kierujemy się na Svidnik, w którym odbijamy w stronę granicy, po przekroczeniu której za cel obieramy sobie Rzeszów. Jadąc jego dość nową obwodnicą, rozświetloną licznymi światłami centrów handlowych i nie tylko, nie możemy oprzeć się wrażeniu, że powróciliśmy do cywilizacji, w całej rozciągłości jej pozytywnych i negatywnych aspektów :roll: ...

Odcinek Rzeszów - Warszawa to już w zasadzie formalność, acz z uwagi na późną porę i przelotne opady deszczu ze śniegiem, wymagająca jednak jeszcze odrobiny skupienia i koncentracji. Mając skalę porównawczą doskonale czuć o ile inaczej jedzie się tędy zapakowanym samochodem w porównaniu do jazdy na pusto. Gdy docieramy do domu jest dobrze po 3:00 nad ranem. Zgodnie z tradycją młodzież rozbudza się i trudno ją nakłonić do dalszego spania. Gdy szaleją na łóżku, a my ich utwierdzamy w tym, że właśnie wróciliśmy do domu i to już koniec wycieczki, w odpowiedzi słyszymy, że oni chcą jechać daaaaalej :lol: ...

Rano przychodzi czas na ostatnie rozpakowanie samochodu, po którym będzie mycie i odkurzanie. Na ochotnika do pomocy zgłasza się Jaś. Jego pomoc, rzecz jasna, ma charakter bardziej duchowy niż praktyczny, ale dobre i to. Stopniowo opróżniam bagażniki, nosząc ich zawartość we właściwe miejsca przeznaczenia. Jaś doczepia się kierownicy i udaje, że jedzie, zapewne na wycieczkę :lol:. Na stole w kuchni lądują nasze węgierskie owoce i warzywa oraz dwa arbuzy jeszcze z Bułgarii. Robi się refleksyjnie. Nie mamy w tej chwili określonych planów na kolejne wyprawy. Nie wiemy nawet kiedy będzie kolejny raz. Cykl wypraw na tą chwilę dobiegł końca :(, a nadszedł czas na sprawy bardziej doczesne :roll:. Na szczęście mamy te owoce i warzywa oraz masę filmów, zdjęć i innych wspomnień z tego, co widzieliśmy w tym roku, ale również w dwóch poprzednich latach. Powrót do powyprawowej rzeczywistości nigdy nie jest prosty, ale dzięki nim będzie choć trochę łatwiejszy :) ...

Obrazek
samochód ...

Obrazek
... i słynne 'tunele'

Obrazek
zero strat w transporcie :D

Obrazek
górny bagażnik

Obrazek
Jaś jedzie dalej

Obrazek
pamiątkowe warzywa ...

Obrazek
... i owoce

Aby obejrzeć pokaz slajdów z pełnowymiarowymi zdjęciami z tego odcinka, kliknij TU :D ...

C.D.N.
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 05.05.2009 06:45

Przeczytałem rozpiskę relacji i jakoś przykro - na końcu PL już... :(
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Relacje wielokrajowe - wycieczki objazdowe

cron
BAŁKANY 2007 & 2008 & 2019 & 2020 & 2021 & 2022 .....
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone