zawodowiec napisał(a):- Wszystko się cholernie obsypuje, muszę się trzymać skał bo za daleko zjeżdżałbym w dół. Idę wzdłuż podnóży (...), zygzakiem, drogę wyznacza granica skały-piargi/kamienie. Czasem muszę podejść parę metrów to znów schodzę w dół. Dochodzę do żlebu. Jest jeszcze bardziej krucho i stromo. Gdyby nie było kruszyzny to można byłoby tam wbiegnąć... Postanawiam wchodzić skałami po prawej stronie żlebu. (...). Ręce cały czas w użyciu, czasem nawet "nieprofesjonalnie" używam kolan, kiedy wdrapuję się na wysoki próg skalny. (...) Cały czas zastanawiam się czy nie polecę w zejściu, naprawdę mam "stresa", bo choć niby idę twardym podłożem, to każdy blok skalny ma pełno drobnego gruzu na sobie co przy zejściu będzie bardzo przeszkadzać. Kijki już schowałem, żeby nie przeszkadzały, najchętniej schowałbym gdzieś plecak, byłoby wygodniej. Dochodzę do dużego płatu śniegu. Może będzie lepiej. Kopię z całej siły w twardy śnieg i próbuję robić sobie stopnie. Ostatnie kilkanaście metrów do przełęczy jest już łagodniejsze.
Coś mi to przypomniało
Mnie doświadczenie nauczyło, że plecak jest jednak dobrze mieć na plecach. Kiedy okoliczności
sprawią, że przyjdzie dość szybko zjeżdżać na tyłku po takiej kruszyźnie, a kamorrrrry różnej wielkości spadać trochę szybciej niż ja, plecak skutecznie osłoni głowę
A poza tym chyba rozumiem Twojego "stresa"
zawodowiec napisał(a):- Przypomina mi się Maja Korabit sprzed 2 lat, kiedy staliśmy przez godzinę niedaleko wierzchołka bo waliło żabami i była cholerna burza.
Miałam tylko raz w życiu takie przeżycie - przy samotnym zejściu z Zawratu. Do wtedy to się tak nigdy nie bałam i nie modliłam tak głośno (a z biegiem czasu przyszedł nieszczęsny zjazd z Majki
)
zawodowiec napisał(a):Pośród biednych chałupek, wyboistą rozmytą drogą, z przeciwka jedzie nowiutka wypasiona alfa romeo na włoskich blachach. Albańskie kontrasty...
Moją uwagę jeszcze zawsze zwracały w tych kontrastach wieeeeelkie klamry pasków ze stylizowanym D&G itp. u panów i takoweż podobne na damskich torebkach
O wypasionych modelach komórkowców tylko napomknę
zawodowiec napisał(a):Trochę starszyzny i sporo młodszych, dziewczyny odświętnie ubrane, niektóre chłopaki z dużą ilością żelu na włosach i łańcuchami na szyjach.
No nie da się na to zwracać uwagi. Też się nie umiałam skupić tam na żadnej mszy
Taki urok. Fajnie
zawodowiec napisał(a):Cholernie twarde mięcho
Tego też nie rozumiem czemu tam tak jest... Czasem myślę, że może dlatego, że w górach się zawsze skromnie żyło i jadło, i nie posiedli umijętności przyrządzania mięsa? A może po prostu im takie smakuje
Mam dygresje, co nie?
zawodowiec napisał(a):- Subotica. Muszę coś kupić Marysi, dlatego tracimy 20 minut na wędrówkę po kilku sklepach. Znajduję fajny prezent, jestem pewny że jej się spodoba.
A co to było? zawodowiec napisał(a):Żadnej kontrabandy tym razem nie wieziemy. Przypominają mi się tylko roślinki które Typ zebrał do zasuszenia jak zwijaliśmy bazę na Zastanie.
Też zawsze coś takiego przemycamy. Na lotnisku to dopiero jest stresu.
zawodowiec napisał(a): Skąd jednak celnicy mają wiedzieć co to jest. Przecież CIA, KGB i Mossad zaledwie podejrzewają istnienie tego gatunku, a jego magiczne właściwości zna tylko kilku albańskich górali i Chuck Norris, który zawdzięcza im swoje nadludzkie zdolności.
Piękny ukłon w przypadającym dziś podobno dniu urodzin Chucka
DZIĘKI ZA RELACJĘ!!!