I mamy tak wszystko rzucić? - cz.II (i ostatnia z ostatnich)
I znowu błoto... i znowu jadran... i znowu słońce... i znowu hipopotamowe lenistwo w naszym wykonaniu... O błogości wakacyjna! Tak, to taki moment w życiu, kiedy powinno się powiedzieć: chwilo trwaj
, choćby się miało duszę oddać samemu diabłu
A więc chwila trwała, a ja dzięki niej czyniłam pewne obserwacje dotyczące użytkowników błota. Podzieliłam ich na trzy kategorie.
Do pierwszej zaliczyłam:
letników świadomych , którzy charakteryzowali się tym, że znali właściwości lecznicze mazidła i używali go zgodnie z zastosowaniem czyli smarowali błotem tylko wybrane fragmenty ciała (barki, łokcie kolana) i - co więcej - zabierali w workach foliowych błotko do domu
aby w zaciszach domowych pieleszy kontynuować kurację:D
Grupa druga - to
letnicy zabawowi, dla których właściwości lecznicze nie miały żadnego znaczenia, liczył się natomiast aspekt czysto rozrywkowy - dlatego też letnik zabawowy wysmarowany był od stóp po czubek głowy.
Kategoria trzecia to
letnicy bezbłotni, którzy pobyt na plaży błotnej traktowali jak pobyt na jakiejkolwiek innej plaży - na zasadzie - jak jest taka jaka jest,to po co wybrzydzać
Obserwacje z perspektywy hipopotama błotnego poczynione, więc czas na sakramentalne pytanie: I znowu mamy tak wszystko rzucić?
I znowu rzuciliśmy
Tym razem naszym miejscem docelowym była Baška - jedna z bardziej popularnych miejscowości wypoczynkowych wyspy Krk.
Popularność ta jest wynikiem kilku czynników (zaznaczam, że to moja własna teoria życiowa, więc proszę nie przywiązujcie do tego stwierdzenia dużej wagi
). Bo z jednej strony - urokliwe jest położenie miasteczka, które leżąc na końcu doliny rzeki Rječiny, jest odcięte od reszty wyspy przez wzniesienia Vido Hlam (484 m n.p.m) i Mali Hlam (460 m n.p.m). Okolice Baški (a także Starej Baški) są jak dla mnie najbardziej zbliżone to dalmackich krajobrazów - gór schodzących do morza.
Baška jest popularna także ze względów historycznych - we wszystkich informatorach pojawia się zdanie mówiące, o tym, że 3km od centrum w miejscowości Jurandvor, w kościele św. Łucji znajduje się Bašćanska ploča, czyli pochodząca z 1100 r. n.e kamienna Tablica z Baški zapisana głagolicą, która jest ważnym zabytkiem języka chorwackiego, (he, pewnie niejedna chorwacka szkolna wycieczka odwiedza to miejsce
) W kościele znajduje się tylko kopia, bo oryginał przewieziono do stolicy :
Kościół św. Łucji:
(zdjęcie z netu)
wnętrze Kościoła:
(zdjęcie z netu)
Bašćanska ploča:
(zdjęcie z netu)
No tak, ale o turystycznej popularności miejsca to chyba jednak nie Bašćanska ploča decyduje
tylko to, co Baška oferuje spragnionym słońca, kąpieli morskich, odpoczynku, relaksu. Bo atrakcji turystycznych tu nie brak. Główna atrakcją jest plaża, ciągnąca się przez ok.2km wzdłuż wybrzeża (w związku z czym zwana jest Vela plaza), która zapewnia liczne atrakcje sportowo-rekreacyjne. Jest to ten rodzaj plaży, na której gwarno, tłoczno i kolorowo. Tak więc Ci, którzy lubią ciszę i samotność na pewno będą musieli poszukać inne miejsce do zażywania kąpieli słonecznych.
Zdjęcie zrobione późnym popołudniem - może nie jest mistrzostwem świata, ale pokazuje stopień zaludnienia na plaży:
Atrakcją Baški jest także nadmorska promenada, po której można dłuuuugo spacerować, co nuż zatrzymując się a to na lodach, a to na kawce, a to na soczku, a to na ciasteczku, a to na piwku, a to na obiadku, a to na kolacyjce, przy okazji zaopatrując się w muszelki małe i duże, płetwy w każdym rozmiarze, klapki na nogę i nóżkę, kapelusze modne i mniej modne, korale koloru koralowego (inne oczywiście również), chusty na każdą kieszeń, ręczniki we szerokiej gamie wzorów i kolorów , a także bardzo przydatne, praktyczne wszelkie "durnostojałki"
Możliwości wydawania pieniędzy jest naprawdę wiele
Spacer nabrzeżem do przyjemnych należy - my zaczęliśmy od końca, czyli od portu jachtowego:
Następnie nabrzeże wchodzi do centrum miasteczka - czas na chwilę zadumy... kontemplacji...
:
I bliżej epicentrum centrum, tym nabrzeże coraz bardziej zamienia się w plażę:
A jako zakończenie i posumowanie pobytu w tym miasteczku - trochę prywaty - w tamto sierpniowe popołudnie, mimo tego całego zgiełku turystycznego, Baška nam się podobała - jest to taki rodzaj kurortu wakacyjnego, w którym w ramach atrakcji turystycznej mogłabym spędzić 1-2 dni. (bo ja z tych, co musi się przemieszczać)
No tak, i to by było na tyle. Owszem byliśmy jeszcze w Malińskiej, ale jak tu opisać nasz pobyt w tym miasteczku, skoro jedyne co pamiętam, to fakt, że spacerowaliśmy od sklepu do sklepu, usiłując kupić chleb, a że było mocne popołudnie, ku naszemu zdziwieniu, nie było to wcale takie proste
I jeszcze byliśmy w miejscowości (bardzo ładnej zresztą) Punat, ale tam to głównie szukałam pomidorów i cukinii na obiad
i wtedy też obudziła się we mnie dusza gospodyni domowej, która wie "co", "gdzie" i "ile" kosztuje, w związku z tym pozwoliłam sobie na stwierdzenie: "faktycznie na wyspie drożej"
No i jeszcze odbyliśmy spacer Čižići - Klimno - Šilo, który z całą pewnością mogę polecić, bo dobre konoby, winko i niewielką ilość turystów można tam znaleźć
Więc sami rozumiecie, że w tym miejscu relacja musi się zakończyć. Pozostało się jeszcze wieczorem spakować, rano bardzo wcześnie wstać, bo to kolejna sierpniowa sobota i pewnie będą korki, a my już
nie takie znowu
żółtodzioby, żeby się w nie pakować
Wnioski już nie żółtodzioba
1. Do Chorwacji trzeba wrócić.
Dziękuję za uwagę i wytrwałość
ps. Tak sobie myślę, że w Pascalu (tym od podróżowania, nie od gotowania) to mnie chyba nie zatrudnią