No tak jak w temacie byłam w tym roku w chorwacji w marusici ... około 40 km przed Makarską.. pogoda była okropna... chodzi oczywiscie o gorąc... tylko przez ostatnie dwa dni cos sie zaczelo dziac... po poludniu chmurki sie pokazywały i bylo mniej słońca... ale poopalać i tak sie zdąrzyliśmy ...
Marusici to ogólnie bardzo malutkie miasteczko żadnych wiekszych zklepów tylko taka jedna malutka reustauracja i sklepik.. ale coz wiecej trzeba ... a jka co trzeba to do omisa ....
Wyjechaliśmy do chorwacji i 17.30 i byliśmy na miejscu około 7 rano.. jechaliśmy bezprzerwy.. jedynie przerwa na zatankowanie w maribborze i juz ruszalismy dalej. Oczywiscie całą droge przespałam a wiec relacji z podrozy nie powiem... ale juz jak zjechalismy z autostrady zagrzeb-split to otworzylly mi sie oczy na te widoki.. bylo cudnie.. co prawda temperatura jeszcze wtedy nie byla zbyt wysoka ale później nie umieliśmy wytrzywać...
jak dojechalismy na miejsce a bylo to naprawde po wielkich trudach bo marusici to naparawde male miasteczko i truno jest tam cokolwiek znaleźć .... pytalismy chorwatów o droge ale tam nikt nic nie wiedzial i chodzilismy tak 1.5 godziny pop plazach i pytaliśmy ale przynajmniej troche zwiedziliśmy.
Po odnalezieniu naszego domku rozpakowalismy sie poslzismy na palze i poslzismy spac... znaczy ja nie bo przespalam całą podróż. siedzialam na balkonie i sie oplałam... i właśnie tu zrobilam bląd że nie nasmarowalam sie wtedy myślałam ze takie poranne słonce nie opala a na drugi dzien musialam sie opalac w bluzce bo dosłownie spaliłam sobie skóre... były bąble z wodą strup na dekoldzie no okropne ... ale dzisiaj na szczescie juz nie ma śladu.. jest tylko piekna brązowiutka opalenizna.
No jak macie jakieś pytania to piszcie bo niewiem co by tu jeszcze napisac... później jeszcze napisze jka wracaliśmy z budapesztu... ale to później bo teraz juz niechce mi sie pisac <szczerosc> ;d;d
i sory za błędy ..