Dzień 3 (18 sierpień 2008, poniedziałek):Novi Sad(SRB)-Studenica(SRB)
Rano wyszedłem na mały rekonesans po naszej uliczce - tak wygląda wejście do Pansion Fontana:
W głębi hoteliku otoczony murkiem taras z restauracją, gdzie w miłym nastroju przy fontannie (nomen omen) w której pluskały się gołębie, na śniadanie zjedliśmy "hemeneks" (ham and eggs - popularna bałkańska potrawa śniadaniowa
):
Po sniadaniu, krotki spacer po slicznym Novim Sadzie - naprawde warto tu przyjechac!
Jest to miasto malarzy i poetów, tradycji kulturalnych i patriotycznych, z urokliwymi secesyjnymi kamieniczkami i uliczkami.
Kościół przy naszej uliczce
Vladicanski Dvor - perełka secesji
Secesyjna witryna przypomniała nam nasz kwietniowy wypad do Amsterdamu
Imponująca katedra prawie jak św.Stefana w Wiedniu
Piękny neoklasycystyczny ratusz z monumentalnym pomnikiem; później w Gyor widzieliśmy podobny
Wróciliśmy pełni wrażeń do hoteliku, ja przysmradzając sprzęgło wydostałem się naszą Maryśką z piwniczki, jeszcze uroki codzienne podróżowania - dopinanie waliz, tachanie ich na dół,
spakowalismy sie i w droge - jeszcze raz wjazd do twierdzy, spacer po murach, i na trase.
Wjazd do twierdzy w dzień był równie imponujący jak z wieczora, Ela nakręciła z zapałem film z trasy przez bramy, fosy, mosty i tunele - cóż, kiedy w kamerce coś się było przestawiło i cała sekwencja potem okazała się nieostra jak za mgłą - byliśmy niepocieszeni
!
Oto jak wygląda główne wejście do hotelu Leopold w murach twierdzy (w przewodniku miał być tam tani dom noclegowy, cóż, idziemy z postępem):
Całość kompleksu Petrovaradin z klasycznymi pasmami fortyfikacji, podzamczem, oraz zamkiem górnym można obejrzeć na plakacie:
Widok na podzamcze z górnych murów - przy restauracji na tarasie:
Wieża zegarowa w dzień, z widokiem na miasto Novi Sad:
Górne mury, wokół fosa, most, niżej dolne fortyfikacje, wjazd do bramy-tunelu, plątanina fortyfikacji - tą drogą jechaliśmy:
Ciąg dalszy - naprawdę było tego dużo:
Do Belgradu autostrada, a potem w kierunku Kraljevo - najpierw droga fatalna, bez poboczy, z ostrymi krawedziami poszarpanego asfaltu.
Tak wyglądała nasza trasa tego dnia:
Przez Belgrad GPS przeprowadził nas bez kłopotu. Późniejszy odcinek trasy za Belgradem rzeczywiście fatalny, a to w remoncie, a to w budowie; niestety Ela znużona zwiedzaniem przysnęła i nie udokumentowała jakości drogi, jak to później staraliśmy się praktykować robiąc zdjęcia "dokumentacyjne".
Potem po pewnych nieporozumieniach z GPSem przebilismy sie przez gory kolo Valjevo i dotarlismy do malowniczej doliny rzeki Ibar.
Szybko się pisze, ale tutaj dało znać o sobie pośpieszne planowanie trasy poprzedniego wieczoru. Z grubsza kształt trasy pokazany prze iGO8 mi pasował, więc zatwierdziłem. Potem - już mu ufając po przeprowadzeniu nas przez Belgrad - posłusznie skręciłem z głównej trasy w miejscowości Lazarevac w kierunku na Valjevo (na zachód) zamiast na Gorni Milanovac (prosto na południe). Potem analizowałem, co mu do głowy strzeliło? czyżby uznał że wybrał trasę krótszą, a nie miał wklepane, że jest bardziej górzysta? ale zorientowaliśmy się dopiero, jak zakręty serpentyn zaczęły sie mnożyć i piętrzyć, wspinając się na kolejne przełomy gór aby znów zakrętasami zjeżdżać na dół... W ogólności lubię taką jazdę, ale jak już zaczęliśmy mieć dosyć, to przyjrzałem sie bliżej mapie i zobaczyliśmy, ile jeszcze przed nami! Fragment feralnego odcinka z Valjeva do Pozegi poniżej (kierunek jazdy - w górę zdjęcia):
Wreszcie dojechaliśmy do trasy w dolinie rzeki Zap. Morava i przez Cacak dojechaliśmy do Kraljeva.
Po drodze podziwialismy ruiny zamku Maglic.
Okrążaliśmy je dookoła, obserwując ruiny z różnych stron:
W Usce skrecilismy do Studenicy (gorska droga 11 km)
(kończy się w lewym dolnym rogu zdjęcia, widać owal murów okalających klasztor).
i prawie zdazylismy na pelne nastroju wieczorne nabozenstwo. Podziwialismy XII-wieczne freski.
Wieczorne monotonne głęboko basowe śpiewy mnichów, skupienie pielgrzymów, ich powtarzające sie gesty zamaszystych przeżegnań, zapach świec woskowych - atmosfera nam znana, bo w okolicach Białegostoku wiara prawosławna (tylko obrządku wschodniego, a nie jak tutaj greckiego) jest dość powszechna - pozwoliły nam odetchnąć od trudów dnia i skupić się na duchowym przeżywaniu.
Freski ze Studenicy są charakterystyczne, gdyż w celu ich późniejszego świętokradczego przemalowania pokryto je nowym tynkiem, przedtem starannie raz koło razu wykuwając dziurki w celu osiagnięcia lepszej przyczepności. Po odkryciu oryginalnych fresków, pozostały białe plamki - w pewnych fragmentach są one restaurowane do wyglądu pierwotnego.
Po wyjściu z murów klasztornych na przeciwną stronę doszliśmy do Domu Pielgrzyma, gdzie zatrzymaliśmy sie czekając na recepcjonistę w nadziei na tani nocleg. Niestety, obłożenie pielgrzymkami było pełne. Zjedliśmy za to pyszną rybną zupę oraz rybę gotowaną na drugie.
W Domu Pielgrzyma nie bylo miejsc, ale poczestowali nas postnym obiadem. Nocleg znalezlismy w hoteliku przy drodze.
Znów walizy na górę, i spać!
Podsumowanie:
- Kod: Zaznacz cały
Data Trasa Dystans Prędkość Zużycie Średnio
18-08 Novi Sad - Studenica 364 59 24,0 6,6