Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Ukraina bezdrożami czyli offroad w pięciu po Gorganach

Ukraina to prawdziwy raj dla miłośników górskich wędrówek. Górzyste i wyżynne tereny rozciągają się niemal przez cały kraj. Tradycyjnym ubiorem Ukrainek i Ukraińców jest wyszywanka czyli koszula (zwykle biała) pokryta folkowym haftem. Na Ukrainie znajduje się jeden z geograficznych środków Europy – w niewielkiej wsi Diłowie, która położona jest w pobliżu Rachowa. Wielkanocne, kolorowe pisanki pochodzą właśnie z Ukrainy.
Tymona
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2140
Dołączył(a): 18.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Tymona » 19.11.2008 11:03

pietro_misio napisał(a):Poczekajcie, poczekajcie - Leszek próbuje dobrać słownictwo aby nie wykropkować naszych wrażeń ze spotkania ze służbą celną. Będzie się działo.....
Ale o tym po przerwie :wink:

No to już jest pastwienie się nad spragnionym wrażeń czytelnikiem :lol: :wink:

:papa:
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 19.11.2008 11:06

Tymona napisał(a):
pietro_misio napisał(a):Poczekajcie, poczekajcie - Leszek próbuje dobrać słownictwo aby nie wykropkować naszych wrażeń ze spotkania ze służbą celną. Będzie się działo.....
Ale o tym po przerwie :wink:

No to już jest pastwienie się nad spragnionym wrażeń czytelnikiem :lol: :wink:

:papa:


No...ale nie wypada aby moderator żółte kartki zbierał... :lol: :twisted:
Rysio
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13051
Dołączył(a): 23.07.2002

Nieprzeczytany postnapisał(a) Rysio » 19.11.2008 11:18

alessandro1977 napisał(a):No...ale nie wypada aby moderator żółte kartki zbierał... :lol: :twisted:


Czemu :?: :sm:
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 19.11.2008 11:22

Rysio napisał(a):
alessandro1977 napisał(a):No...ale nie wypada aby moderator żółte kartki zbierał... :lol: :twisted:


Czemu :?: :sm:


Bo sam je daje :lol:
Rysio
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13051
Dołączył(a): 23.07.2002

Nieprzeczytany postnapisał(a) Rysio » 19.11.2008 11:24

alessandro1977 napisał(a):
Rysio napisał(a):
alessandro1977 napisał(a):No...ale nie wypada aby moderator żółte kartki zbierał... :lol: :twisted:


Czemu :?: :sm:


Bo sam je daje :lol:


Nic nie stoi na przeszkodzie :wink:
Lider16
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 609
Dołączył(a): 29.01.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Lider16 » 19.11.2008 11:32

Kurcze, ile razy przekraczam granicę UA/PL to zawsze zastanawiam się co nowego może się jeszcze wydarzyć. Najspokojniej, mimo wszystko, jest w pociągu a na przejściu pieszym lub samochodowym ... ehhhh
Chyba moje wspomnienia nie będą się różniły wiele od tego co napisze Leszek :twisted:
Ania W
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1993
Dołączył(a): 29.03.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Ania W » 19.11.2008 11:35

Tymona napisał(a):
pietro_misio napisał(a):Poczekajcie, poczekajcie - Leszek próbuje dobrać słownictwo aby nie wykropkować naszych wrażeń ze spotkania ze służbą celną. Będzie się działo.....
Ale o tym po przerwie :wink:

No to już jest pastwienie się nad spragnionym wrażeń czytelnikiem :lol: :wink:

:papa:


Leszek jak to w powieści buduje napięcie :lol: No i udało się :!: Gratulacje :!: :lol:
Leszek Skupin
Weteran
Posty: 14062
Dołączył(a): 23.09.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Leszek Skupin » 19.11.2008 11:46

Spokojnie, spokojnie.... już nie długo pojawi się

granica

:lol: jest właśnie w przygotowaniu ;)
zmrol
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 485
Dołączył(a): 08.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) zmrol » 19.11.2008 12:00

Oj Leszek strasznie długa ta przerwa reklamowa pokonałeś nawet stacje P... w długości nadawania reklam.
MWN
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1996
Dołączył(a): 18.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) MWN » 19.11.2008 12:07

Lider16 napisał(a):Kurcze, ile razy przekraczam granicę UA/PL to zawsze zastanawiam się co nowego może się jeszcze wydarzyć. Najspokojniej, mimo wszystko, jest w pociągu a na przejściu pieszym lub samochodowym ... ehhhh
Chyba moje wspomnienia nie będą się różniły wiele od tego co napisze Leszek :twisted:


Trochę się powtarzam, ale widzę, że ktoś mnie rozumie----
Tak, potwierdzam Twoje spostrzeżenia DDRu. Lusterka czy psy na granicy Berlin/Berlin oraz zasieki i samopały nie były tak złośliwe jak szykany np. na granicy Ukraińskiej. Jeździłem często z RFN i widać było nawet pewien rodzaj zazdrości, że my jeździmy (i to jako młodzi ludzie przed wojskiem) a oni nie mogą. Na Ukrainie natomiast jest jakieś poczucie wyższości i pychy wobec ciebie. mały człowieczku który stoisz na granicy i czekasz a widać że nic się nie dzieje. Sama zmiana szychty trwa 1 godzinę i jak wcześniej nie wiesz kiedy to masz kolejną w plecy. No i ta pewność, że cokolwiek z tobą zrobią nikt za to nie odpowie. Niebywała butność tych nadludzi jest gorsza jak za Hitlera; wtedy były pewne reguły i zasady postępowania, u tej dziczy na wschodzie nie ma nic tylko naga pięść lub zwitek hrywien. Znam przypadki wielu firm, którym na podstawie zwykłego urzędowego fałszerstwa ukradziono majątek całej firmy, bo myślał że załatwi cokolwiek bez łapówki. Oni nawet za 20 lat nie wejdą do Unii; zresztą nawet tego nie chcą, bo po co, skoro wszystko u nich jest najlepsze na świecie.
darek1
zbanowany
Posty: 9346
Dołączył(a): 27.06.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) darek1 » 19.11.2008 12:46

Potwierdzam, że łapownictwo na granicy wschodniej kwitnie. O ile po stronie polskiej zostało to w jakiś sposób ukrócone to po stronie ukraińskiej jest to oficjalne czyli za przyzwoleniem władz rządowych Ukrainy. Ryba zawsze śmierdzi od glowy, a nie od ogona. Przykre to ale prawdziwe. W bieżacym roku raz tylko przekroczyłem granice na przejściu granicznym i wiele zobaczyłem. Bezkrólewie. Potwierdzam, że Ukrainie trzeba 20 lat żeby weszła do Uni. Tam jeszcze jest głeboka komuna i brak szacunku do ludzi. Śmieszne jest przekraczanie granicy wręcz osmieszajace ukrainśką stronę. Władze Ukraińskie nic nie robią aby poprawić wizerunek Ukrainy. Jak maja poprawić jak same kradna i popieraja kradzież. Ich Główny Urząd Celny żyje z celników na granicy. MAKABRA. I jak tu ich szanować skoro takie bydło jest na granicy.
MWN
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1996
Dołączył(a): 18.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) MWN » 19.11.2008 12:53

... i dlatego też marnie widzę to Euro 2012. Kto będzie chciał pojechać na mecz do Lwowa (jeszcze niepewne czy w ogóle będzie stadion) jeśli postoi na granicy 4-5 godzin? Jak przenocuje w zakaraluszonym syfie jeśli wodę będzie miał tylko 2-3 godziny na dobę? Podobnie z jedzeniem; sam zawsze jeździłem z tabletką węgla. Sytuację ratuje pora roku: zimą bywałem, że przy 20 stopniowym mrozie w hotelu nie grzały kaloryfery i woda też zimna. Piło się flaszkę koniaku na dwóch i spało...
Leszek Skupin
Weteran
Posty: 14062
Dołączył(a): 23.09.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Leszek Skupin » 19.11.2008 13:11

............ granica, ............ celnicy i pies.

Wysiadamy... musimy się pokazać w pełnej okazałości no i wiadomo, będą samochód sprawdzać. Czesi, Polacy, Słowacy :?: Pada pytanie 8O Polacy. Papiery celne mają :?: 8O Nie, jakie papiery :?: 8O To wypełniają :!:. Zjechać na bok. Pani celniczka gardzącym gestem pokazuje nam stanowisko obok budki. Krzysiek Ru. Podjeżdża na bok. Nie tu :!: 8O Ruch ręki do tyłu o 5 metrów 8O Tu :!: 8O Kuuurde co się dzieje :?: Dostaliśmy płachty formatu A4 do wypełnienia.

- Waluta i jej wartość w każdym rodzaju...
- Narkotyki
- Broń
- Dobra kultury
- Nośniki elektroniczne lub papierowe (czy coś w tym stylu)...
- Lekarstwa, środki odurzające, trucizny.

Było tego kilkanaście pozycji, z czego więcej już nie pamiętam.

Do wymienienia jeszcze ilość bagaży i ich zawartość łącznie z zabawkami 8O Ja pierdziu, ale hard core. Jak to wypełnić :?: Po kilka razy zadajemy nieuprzejmej celniczce to pytanie... W między czasie kolejne samochody podjeżdżają pod budkę i odjeżdżają. Wreszcie po kilkudziesięciu minutach mamy karteczki powypełniane, ale czy aby dobrze :?: Przypominam, że mamy jeden długopis. Zaczynają się bluzgi. Co jeszcze wymyślą :?: Na nic nie mamy wpływu. Z wypełnionymi blankietami każą nam wsiadać do samochodu i czekać. Upływają kolejne minuty. Zaczyna nam powoli odbijać i śmiejemy się niemiłosiernie. Zachowujemy się jakbyśmy albo popili albo czegoś najarali :lool: No bo co nam zostało :?: a stres jakoś trzeba rozładować. Ostatnie gramy alkoholu wypite zostały ok 24 godziny temu więc nic z tamtych procentów już nie zostało ...
W końcu wychodzimy z samochodu i pytamy czy długo mamy tak czekać :?: "Czekać :!:" Pada odpowiedź. :? Zaczynamy być powoli niemiłosiernie wk....... Wsiadamy do samochodu. Żeby zwrócić na siebie uwagę Krzysiek podjeżdża z powrotem te kilka metrów do przodu. Taka psychologiczna przepychanka... muszą zareagować. Mijają kolejne minuty. Postój przedłuża się już do ponad godziny. Przecież my stąd nie wyjedziemy do rana 8O :evil:. Znowu wysiadamy. W końcu podchodzi do nas celnik. Samochód zaparkować przed tamtą bramą :!: pokazuje na wielkie, ciężkie, stalowe wrota garażu oddalonego o jakieś 50 - 70 m od stanowiska gdzie sprawdzają paszporty i zabierają karteczki z informacją o wjeździe. Każdy dzierży w dłoniach swoją informację o towarach do oclenia. "Czekać na psa..." Oho :!: będą szukać narkotyków. Kręcimy się koło samochodu bez celu w oczekiwaniu na kolejnego człowieka z psem. W oddali widać jakiś ruch między klatkami z psami. Po dłuższej chwili pojawia się człowiek z psem. Nikomu się nie spieszy... Wjechać do środka i pokazać papiery celne. Wyczytuje z imienia i nazwiska, zbierając paszporty. Trzeba się odmeldować. W paszportach są już po dwie kartki: dokumenty wjazdowe i papiery celne. "Kto jest właścicielem samochodu :?:" Na to pytanie zgłasza sie Krzysiek Ry. "Ty zostajesz reszta czeka w budynku." Ku.... zostawić kumpla :?: z trzema celnikami :?: :? Nie mamy wyjścia, ale wiemy, że będzie się musiał tłumaczyć z naszych bagaży. Wychodzimy i kierujemy się z powrotem do budynku odpraw. No to ładnie. Widać urządzenia do kontroli, przez które przejeżdża skanowany bagaż, przez które mają przechodzić ludzie i kabiny do kontroli osobistej :? W wielkim pustym holu jesteśmy sami. Nie ma tu nawet krzesełek czy innych ławek, tylko pod ścianami parapety służące do wypełniania papierów celnych z wzorami... nie ma po polsku. Z daleka przez uchylone wrota garażu widać jak Krzysiek wszystko wypakowuje. Nam już tak odbija, że pokładamy sie ze śmiechu. Kurde jak tak dalej pójdzie to nam zaraz krew będą badać na obecność substancji psychotropowych :lool: W pewnym momencie zauważam, że Krzysiek wskakuje na dach i wszystko zdejmuje :? Co chwila ktoś tam wchodzi i wychodzi. Nas zostawili w spokoju. Nami się nikt kompletnie nie interesuje. W pewnym momencie nie wytrzymujemy i wychodzimy z tego hangaru, a Albert zaczyna sie kierować w stronę garażu. "Gdzie idzie :?: Nie wolno :!: Wracać :!:" Albert zaczyna sie tłumaczyć, że chciał zobaczyć co się dzieje w garażu, gdzie stoi nasz samochód, ale celniczka zawraca go ostro :? Wraca. Mija kolejna godzina. Co tam się dzieje do cholery :?: :evil: Od czasu do czasu rzucimy jakimś mięsem w celników. Jest na tyle siarczyście, że powinni nas zatrzymać za przemyt mięsa :lool: Bluzgi spływają po gołych ścianach wyłożonych drobną kosteczką z czasów Stalina chyba jeszcze. W końcu decydujemy sie iść na górę do kawiarni. Czekamy. Albert zamawia kawę i płaci dolarami. Ja nic nie chcę. Ciśnienie mam na tyle wysokie, że kawa rozwaliłaby mi mózg. Co chwilę patrzymy na schody, czy nie wchodzi po nich celnik, który rozpoczął kontrolę, żeby nas poinformować, że już po wszystkim... Każda minuta to wieczność. Obok nas przy stoliku siedzą Francuzi 8O Widocznie oni też kiblują tylko w innym miejscu. Kolejka samochodów przejeżdżających przez granicę powoli się kończy. Jest dobrze po północy, ale nikt z nas nie patrzy na zegarek. Cały czas jesteśmy myślami z Krzychem.
JEST :!: Wreszcie na schodach pojawia się celnik. Macha ręką że już koniec. Biegiem zbieramy się na dół i kierujemy się w stronę garażu. Tutaj swoje wrażenia z trzepania samochodu najlepiej opisałby sam Krzysiek, ale opowiada nam, że wywalili wszystko :!: Co zresztą widać. Sajgon na około samochodu niemiłosierny. Bał się, że nas wzięli na osobistą. Nie wiem czy żartował, czy mówił poważnie. Zaczynamy pakowanie. Na szczęście wszystko jest, nic nie zginęło. Nawet gorzałka.
Z garażu mam jedno jedyne zdjęcie zrobione aparatem Alberta. Wygląda jak z filmu szpiegowskiego, bo nie chciałem używać lampy a w półmroku świetlówek nie byłem w stanie zrobić lepszego zdjęcia mimo, że to ISO 3200

Obrazek

Podobno tapicerkę odrywali :? Krzychu mówi, że kazali mu się przyznać, kto przewozi narkotyki. Jeśli powiedziałby kto to tylko ta osoba beknie jeśli coś znajdą, jeśli się nie przyzna i coś znajdą to bekną wszyscy. Jesteśmy czyści, ale wyobrażam sobie co Krzychu przeżywał. Na koniec przychodzi inny celnik o twarzy dobrze opalonego wieprzka i trzymając nasze paszporty w reku woła: "Dawaj dieńgi" :evil: 8O "mogą być złotówki, dolary". W ogóle próbuje nawiązać z nami jakikolwiek kontakt, ale wszyscy jesteśmy zajęci pakowaniem bagaży spowrotem do samochodu. Któryś z chłopaków odpowiada, że nie mamy dieńgów. K... jeszcze chwila :!: Mamy już dość tej .......... granicy i ........ celników. (w wykropkowane miejsca wstawić sobie odpowiednie epitety). Męczy nas tak dłuższą chwilę, a ja zastanawiam się co z naszymi paszportami :?: Czy nam odda jak mu nikt nie da kasy :?: Żaden z nas się nie kwapi, żeby to zrobić.... W końcu Piotrek nie wytrzymuje i wciska mu w łapę kilka hrywien, które mu zostały. Na usta cisną się słowa: masz i spi......... :evil: Jednak nie daje za wygraną dopuki nie jesteśmy zapakowani do końca. Widząc, że więcej nie dostanie - zrezygnował i zniknął mi z pola widzenia z naszymi papierami :?. Gdzie on do cholery ciężkiej polazł znowu :?: Krzysiek wyjechał samochodem z garażu, ale dwóch kolegów złamało normy sanitarne i grożą nam "pokutką". Podobno ich kible na granicy (osobiście nie byłem) urągają wszelkim normom sanitarnym, łącznie z odchodami na ścianach.... Pukamy się nie dwuznacznie po głowach, ale tak, żeby nie widzieli. Z człowiekiem o twarzy dobrze opalonego wieprzka spotykamy się przy budce gdzie urodziwa pani celniczka wbija nam wreszcie do paszportów upragnione pieczątki. Nigdy nie sądziłem, że tak będę tęsknił za jedną pieczątką w paszporcie 8O :lol: . Odjeżdżamy wreszcie spod budki, ale to nie koniec... :x Ustawiamy sie w kolejkę samochodów, gdzie przed kolejną bramką stoi kolejne kilkadziesiąt samochodów. :x Znów leci mięso... Tfuuu.... pi..... celnicy. Znów musieliśmy odstać kolejne kilkadziesiąt minut. Widać już granicę słowacką, na której ubywa samochodów. W między czasie celnik ze słuszną czapką z nausznikami na głowie zabiera nam ostatni papierek stwierdzający, że naszym samochodem jedzie pięć osób. Nie odchodzi jednak od nas i przez krótkofalówkę porozumiewa się z kimś. Mamy wrażenie, że o nas, bo pada słowo Toyota. Jednak nic się nie dzieje. Wreszcie szlabany idą na boki. Podjeżdżamy pod słowackie bramki. Znów kibel. Słowacy ruszają się jak muchy w smole. Im chyba też nie zależy na szybkiej odprawie Ukraińców, których jest sporo w kolejce. Za granicą już UNIA EUROPEJSKA :!:. Patrzę wzrokiem wlepionym w upragniony kawałek gruntu na granicy. Teraz już poza granicą Ukraińską, na kawałku ziemi niczyjej dajemy upust swojej wściekłości wyrażając ją najprzeróżniejszymi przekleństwami jakie nam tylko przychodzą do głowy rzucanymi w stronę ukraińskich celników. Ale przed nami jeszcze granica Słowacka. Gdy wreszcie po kolejnych kilkudziesięciu minutach bramka się otwiera możemy podjechać w kolejkę do odprawy celnej. Słowacka celniczka kieruje nas na prawy pas. Przed nami kilka samochodów. Paszport, bagażnik w górę, zajrzenie do środka samochodu, pukanie w blachy samochodu... odjazd i tak z tymi kilkoma samochodami przed nami. Z tym tylko, że bagażniki tych samochodów są puste :?. My mamy sprzęt na dachu. Przychodzi nasza kolej. Krzysiek Ru. daje nasze wszystkie paszporty. Celnik sprawdza twarze. Każdy się musi odezwać. "Wysiadać :!:" pada hasło. 8O :x :evil: Że co :?: k...... :evil: 8O . "Czemu nie podjechaliście do kolejki dla członków UE :?:"... Bo tak nas pani celniczka pokierowała. "Wypakowywać samochód :!:" :evil: :evil: :x 8O :x o żesz ty k................ ileż można :?: "dopiero co mieliśmy kontrolę całego samochodu" - odpala Krzysiek Ry. - "Gdzie :?:" - "No na granicy Ukraińskiej" - "A gdzie jesteście :?:" - "Na granicy słowackiej" - "No, i macie robić co wam powiem" :evil: :x 8O :x wrrrrrrrrrr. .............................. Dobra. Wskakuję na dach samochodu i zaczynam rozpinać. Koledzy w międzyczasie trochę zmiękczają celnika i ten już nie chce całego dachu na ziemi tylko rękami maca i pyta co tam jest. Odpowiadam mu z dachu: "Namiot, drugi namiot, śpiwory, torby, karimaty". Gdy przestaje się dachem interesować, dopinam taśmami cały bagaż i schodzę na ziemię. Koledzy w międzyczasie pakują tył, który wypakowali w międzyczasie jak ja odpinałem dach. Oddaje nam paszporty i wreszcie możemy odjechać.

UFFFFFFF jesteśmy w UE :!:

Został nam już powrót przez Słowację i Barwinek do Polski. Kompletnie wypompowani padamy w samochodzie. Tym razem za kierownicą siada Piotrek, który przespał sie trochę jadąc do granicy Ukraińskiej i jest w miarę przytomny. Jedzie wg navi, która ma zadany dojazd do Barwinka. Nie mamy mapy Słowacji, a Piotrek nie zauważył, że navi prowadzi nas drogami o numeracji pięciocyfrowej i w pewnym momencie daje ostro po hamulcach kiedy asfalt się kończy. K...... tego brakowało. Navi pokazuje ok 30 km do granicy... Pytanie jak długi odcinek do pokonania przez bezdroża i góry Słowacji :?: Piotrek nawet zaczna żartować... "Ciekawe jakby się chłopakom spodobała wizja wyciągania tirfora i tirforem samochodu z jakiejś dziury w środku nocy..." :lool: Zawracamy. Sprawdzam na navi którędy można by było próbować się przebić. Nadrabiamy ok 40 km :x. Bylibyśmy już w Polsce, a nadal bujamy się po słowackich górskich drogach :x. Trzeba było dojechać do drogi głównej z oznaczeniem 3 cyfrowym. I tego zamierzamy się trzymać. W końcu pojawia się ktoś na chodniku w jednej ze wsi. Trzeźwy 8O :lol:. Pytam czy da radę tędy do Barwinka pokazując drogę oznaczoną przez navi jako pięciocyfrowa. "Da radę da". Przezornie pytam czy jest asfalt do samej granicy :lol:. "Jest asfalt, jest". Dobra. Jedziemy. Budzę się znów na granicy w Barwinku. O błogosławiona strefo Shengen :lool:. Jesteśmy w Polsce. Drogi się momentalnie poprawiają. Jedzie się jak po stole :D Do Rzeszowa docieramy o świcie. Piotrek cały czas daje radę, ale jest z nim coraz gorzej. Daję mu wreszcie zmianę i jadę dopuki nie padnę, jednakże jak całe towarzystwo się pospało i mnie zaczynają sie oczy schodzić. To już jest popychanie samochodu do przodu. Przejeżdżam tylko 50 km i więcej nie daję rady. Nie pamiętam kto siada za kierownicą i momentalnie padam. Po drodze wstępujemy na kawę do Krzyśka Ru. pod Opatowem. Oglądamy kilka filmów, które zostały w czasie wyprawy nakręcone. Jego żona robi nam kawę i to nas stawia trochę na nogi.
Pożegnalne zdjęcie.

Obrazek
Udział wzięli - od lewej: Piotrek (pietro_misio ;)), Krzysiek Ry., Krzysiek Ru., Albert i ja.

I jak byśmy już byli w domu.

Obrazek

THE END

Dziękuję wszystkim kumplom z tego miejsca za taką niezwłykłą przygodę. Dziękuję Krzyśkowi Ry. za zorganizowanie tej szalonej eskapady.

Dziękuję również mojej lepszej połówce, za wszystkie SMSy i cierpliwość Obrazek
:papa:
Dziadek Maciek
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5013
Dołączył(a): 31.01.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Dziadek Maciek » 19.11.2008 13:33

Nareszcie koniec, tzn, nareszcie napisałeś.
Wyprawa, która może wciągać, ale ta granica faktycznie zniechęca. Nie, to nie dla mnie, wolę cywilizację i normalne traktowanie. Dzicz.
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 19.11.2008 13:37

Nie ma co świetna relacja jakiej jeszcze nie było...a to dzieło Leszka to kawał dobrej roboty... 8O Obrazek
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Ukraina - Україна



cron
Ukraina bezdrożami czyli offroad w pięciu po Gorganach - strona 10
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone