Dzień 1
14/06/2008 sobota
odległość: 500 km
trasa: Warszawa - Katowice - Kraków - Zakopane
Ranne pakowanie przebiega sprawnie, acz bez większego pośpiechu. Cel mamy prosty i względnie mało ambitny, a jest nim dojechanie na wieczór do Zakopanego. Kwaterę mamy zarezerwowaną i od wielu lat tą samą, nie ma więc ryzyka napotkania rozczarowania czy innych problemów logistycznych z tym związanych. Jedyne wyzwanie, o ile tak to można nazwać, to spakowanie wszystkiego do samochodu bez wykorzystania bagażnika dachowego. Tydzień to mniej niż pięć tygodni, ale też i więcej niż cztery dni, stąd jest nadzieja, że się uda, ale pewność ... pojawia się dopiero po domknięciu klapy tylniego bagażnika
...
Ruszamy coś koło południa i obieramy kierunek na Katowice. Trochę to bez sensu, ale ten, kto zna realia drogowe tej części Polski wie, że z Warszawy do Krakowa szybciej dojedzie się na około przez Śląsk niż bezpośrednio
. Jak kiedyś dorobimy się prezydenta kraju z Krakowa rodem to może się to zmieni, wzorem słynnej 'gierkówki' czy 'wałęsówki', ale póki co z nowej infrastruktury transportowej w tej części kraju mamy ino dworzec we Włoszczowej
. Przeważnie podczas naszych wypraw na południe po drodze odwiedzamy znajomych w Sosnowcu, ale tym razem nie zgrały nam się terminarze, więc mkniemy jednym ciurem.
W Katowicach rzecz jasna odbijamy na gród Kraka i sprawdzamy stan zaawansowania robót remontowych na płatnym odcinku autostrady. Nie jest tak źle jak można było wyczytać tu i ówdzie, ale to może też za sprawą niewielkiego sobotniego ruchu. Zakopianka wita nas lekkim zatorem przy jednym i jedynym przewężeniu, aby potem zaskoczyć odcinkiem autostradowym, którego budowa, o ile mnie pamięć nie myli, wzbudzała pewne kontrowersje planistyczno-organizacyjne oraz pochłonęła bodajże jedno życie ludzkie za sprawą zawalonego rusztowania tudzież podpory budowanego wiaduktu.
Katowice - Kraków
nowe oblicze Zakopianki
Autostradowość Zakopianki nie trwa jednak zbyt długo i droga szybko powraca do swojego pierwotnego kształtu. Nas to akurat cieszy, gdyż w kontekście zmieniającego się krajobrazu bardziej zależy nam na 'klimacie' niż na 'prędkości'. Zza kolejnych zakrętów powoli wyłaniają się one, czyli Taterki, aż wreszcie, będąc na przedmieściach Zakopanego, daje się już wyłowić sylwetkę Śpiącego Rycerza
. Pogoda nie zachwyca, ale patrząc na to z bardziej optymistycznej strony, nadaje całości bardziej mistyczny obraz
. Lenka jako stara góralka stara się opanować podstawowe nazewnictwo, ale póki co wychodzą jej
Tataraki i góra
Gniewont , co ogólnie rozwesela atmosferę w samochodzie. Siłą rzeczy wspominamy górskie odcinki z innych wyjazdów i naturalnie docieramy do Durmitoru oraz bajkowej scenerii drogi znad kanionu Pivy przez Trsa do Zabljaka. I choć obiektywnie na to patrząc można by długo dyskutować i spierać się, które miejsce i które góry ładniejsze, to my
oczywiście bezdyskusyjnie wiemy, że Durmitor choć niczego sobie, to gdzież mu tam do naszych Tatr
...
Tatry zwane Tatarakami na horyzoncie ...
Śpiący Rycerz ...
Zakopane wita nas wykopkami związanymi z budową tunelu, który ma zapewnić bezkolizyjne przejście z Krupówek do dolnej stacji kolejki na Gubałówkę. Ponieważ musimy dostać się na zachodnie rubieże miasta, teoretycznie powinniśmy kierować się znakami objazdu kierującymi na Kościelisko. My jednak wybieramy swój własny objazd prowadzący koło hotelu Kasprowy, dzięki czemu zyskujemy kolejny pełny widok na Giewont. Na miejsce docieramy klika minut po 19:00, gdzie witają nas Państwo Baranowie
http://www.baran.pl/galeria.php, u których pobyt możemy z całą pewnością polecić. Nim przejdziemy do wypakowywania samochodu, delektujemy się ... no właśnie, każdy czym innym
. My z Małżonką świeżym powietrzem oraz widokiem wydającego się być dość blisko Giewontu. Lenka, a zwłaszcza Jaś, widokiem unieruchomionej w weekendowym bezruchu
k o p a r k i, znajdującej się na prowadzonej tuż za płotem budowie. Delektacja Jasia jest tak wielka, że nawet chłód wieczornego powietrza nie jest w stanie go przepłoszyć, a od siatki w płocie trzeba go odrywać dosłownie siłą
...
Giewont zwany Gniewontem ...
Lenka, Jaś, i obiekt ich fascynacji ...
Nasz 'zwyczajowy' pokój jest zajęty, więc musimy wybrać coś z pozostałych. Mimo początkowych oporów zamiana okazuje się być korzystna, gdyż zwłaszcza ponieważ (
niepotrzebne skreślić :wink: ) ... w pokoju tym jest telewizor z dużym ekranem, a przynajmniej duuuużo większym niż ten w 'starym' pokoju. Nasi dzielni piołkarze już co prawda zrobili wszystkim przysługę i walecznie w wielkim stylu odpadli z rozgrywek, ale do końca Euro 2008 zostało jeszcze sporo meczy, w związku z czym taki telewizor należy uznać za prawdziwy skarb
...
C.D.N.