Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

PODRÓŻE ... dalekie i bliskie z Jasiem i Lenką ...

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
zawodowiec
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3461
Dołączył(a): 17.01.2005

Postnapisał(a) zawodowiec » 17.05.2008 18:35

No patrzcie, od ładnych paru lat robię tą trasę po parę razy w roku, teraz do Holandii a wcześniej do Anglii, a w Berlinie jakoś jeszcze nie byłem. Czekam na PAPowe berlińskie przygody, może jak przeczytam to sam się też zachęcę do wizyty :D

PAP napisał(a):W oczy rzucają się żywo żółte pola rzepaku. Na marginesie, żółty i Zuzia to najnowsze osiągnięcia lingwistyczne Jasia :!: W obliczu poważnych braków w zakresie bardziej elementarnego słownictwa, użyteczność dwóch wyżej wymienionych wydaje się być mocno wątpliwa. Nie bardzo wiadomo skąd i jak to załapał, nie zmienia to faktu, że co jakiś czas pada z jego strony 'zółłłty' uzupełniane wskazywaniem pól po prawo czy lewo od samochodu.

:lol: :lol: :lol:
A swoją drogą też mnie ta żółtość rąbnęła po oczach jak ostatnio jeździłem, w Niemczech chyba tego jeszcze więcej. Wcześniej na taką skalę tego nie było. Wygląda że biopaliwa rządzą.
Ostatnio edytowano 18.05.2008 11:19 przez zawodowiec, łącznie edytowano 1 raz
meeg
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1225
Dołączył(a): 17.06.2002

Postnapisał(a) meeg » 17.05.2008 18:41

PAP napisał(a):Dziękujemy za zaproszenie :) ... termin zlotu wypada co prawda tydzień po naszym powrocie z tegorocznej wyprawy, ale po konsultacjach rodzinnych doszliśmy do wniosku, że w sobotę 27/09 powinniśmy dać radę wpaść na kilka godzin :D ... tak więc na 90% będziemy ...

Pozdrawiam,

PAP


SUPER!!!! :D :D :D
Wszyscy się na pewno bardzo ucieszą na spotkanie z Wami!!!! :P :P :P
Tym bardziej że po powrocie będziecie mieli tyle wspomnień do opowiedzenia! :lol:

Poproszę Was o maila na skrzynkę zlotową i podam namiary na nas aby się potem umówić!!!
adres e-mail widoczny tylko dla zalogowanych na cro.pl

I jeszcze dzięki za kolejny cykl, jak zwykle wspaniale się czyta i ogląda - jesteście mistrzami reportażu!!!! :D

Do zobaczenia!!!! :lol: :lol: :lol:
:papa:
Elaj203
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 278
Dołączył(a): 02.08.2006

Postnapisał(a) Elaj203 » 19.05.2008 06:53

zawodowiec napisał(a):No patrzcie, od ładnych paru lat robię tą trasę po parę razy w roku, teraz do Holandii a wcześniej do Anglii, a w Berlinie jakoś jeszcze nie byłem. Czekam na PAPowe berlińskie przygody, może jak przeczytam to sam się też zachęcę do wizyty :D

PAP napisał(a):W oczy rzucają się żywo żółte pola rzepaku. Na marginesie, żółty i Zuzia to najnowsze osiągnięcia lingwistyczne Jasia :!: W obliczu poważnych braków w zakresie bardziej elementarnego słownictwa, użyteczność dwóch wyżej wymienionych wydaje się być mocno wątpliwa. Nie bardzo wiadomo skąd i jak to załapał, nie zmienia to faktu, że co jakiś czas pada z jego strony 'zółłłty' uzupełniane wskazywaniem pól po prawo czy lewo od samochodu.

:lol: :lol: :lol:
A swoją drogą też mnie ta żółtość rąbnęła po oczach jak ostatnio jeździłem, w Niemczech chyba tego jeszcze więcej. Wcześniej na taką skalę tego nie było. Wygląda że biopaliwa rządzą.

Jeżeli chodzi o to żółte, to pola Opolszczyzny wyglądają podobnie :lol:
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Postnapisał(a) kulka53 » 19.05.2008 08:32

Witaj PAP :D
Nowa relacja, fajnie się czyta 8)

W Berlinie byłem ..... raz, 10 lat temu, kilka dni, na zwiedzanie miałem wtedy tylko jeden :? Dobre i to.

Wydawało mi się, że mieszkam w dużym mieście........ po tym jednym dniu zmieniłem zdanie :lol: Głównie to zapamiętałem z Berlina, jego OGROM, m.in. wielkość i długość poenerdowskich bloków w części wschodniej. Wiem, ze istnieją większe miasta, ale w nich (jeszcze) nie byłem.

PAP napisał(a):Dzięki temu, że torby są już w większości popakowane, zostaje tylko ich noszenie do samochodu. Na myśl przychodzą wspomnienia ubiegłorocznej wyprawy i upychania ładunku w każdą wolną przestrzeń.


Z tego wynika, ze autko na razie pozostało niezmienione :wink:

PAP napisał(a):ludzie spacerujący po moście granicznym, przechodzący z imprezy pierwszomajowej we Frankfurcie na analogiczną w Słubicach, wyglądają wręcz nierzeczywiście. Przejeżdżamy przez rzeczony most. Wszystko pozamykane na cztery spusty, a jedyna oznaka władzy obecnej w tym miejscu to niemiecki radiowóz policyjny monitorujący wzrokowo wjeżdżające pojazdy. Dla młodych to rzecz normalna i oczywista, ale ja chyba jestem już stary, bo mnie to dalej szokuje i wydaje się być snem na jawie . Nie dość, że nie ma kolejki, to jeszcze nikt nikogo nie kontroluje. Niesamowite ...


Bardzo mnie ciekawi, jak to jest, już niedługo się przekonam jak przejeżdża się granice bez kontroli.... nie mogę się już doczekać 8)

PAP napisał(a):a jeżeli ktoś już wyprzedza pozostałych, to są to z całą pewnością ... ( ...) Litwini, i Łotysze ...


To ciekawe...... u siebie jeżdżą raczej całkiem poprawnie, przynajmniej ja miałem takie odczucia :roll:

Pozdrawiam
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 108171
Dołączył(a): 10.09.2004

Postnapisał(a) Janusz Bajcer » 19.05.2008 08:54

PAP napisał(a):
meeg napisał(a):A tak dodatkowo czy autorzy takich zajefajnych relacji nie skusiliby się na koziołkowe zlotowe spotkanie? Serdecznie zapraszam!!!!


meeg,

Dziękujemy za zaproszenie :) ... termin zlotu wypada co prawda tydzień po naszym powrocie z tegorocznej wyprawy, ale po konsultacjach rodzinnych doszliśmy do wniosku, że w sobotę 27/09 powinniśmy dać radę wpaść na kilka godzin :D ... tak więc na 90% będziemy ...

Pozdrawiam,

PAP


Trzymam jednego kciuka za relację , a drugiego za brakujące 10 % do "wpadnięcia" na Koziołkowy Zlot :lol: :papa:
kaszubskiexpress
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 14587
Dołączył(a): 12.04.2005

Postnapisał(a) kaszubskiexpress » 19.05.2008 10:00

Ja tez będąc w Wilnie miałem wrażenie , że Litwini jeżdżą dość dobrze.
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1394
Dołączył(a): 21.08.2007

Postnapisał(a) PAP » 19.05.2008 13:11

Jolanta Michno napisał(a): Za zachodnią granicę jakoś mi nigdy po drodze nie bylo, toteż z przyjemnością poczytam.

O innych podróżach dalszych i bliższych również. :D


Jolanto,

To cieszę się bardzo bo nachodziły mnie od czasu do czasu wątpliwości, czy taki Berlin to kogokolwiek zainteresuje :roll: ...

Pozdrawiam,

PAP
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1394
Dołączył(a): 21.08.2007

Postnapisał(a) PAP » 19.05.2008 13:18

walczy napisał(a): Od jakiegoś czasu chcę się wybrać turystycznie do Berlina, jedyne co mnie powstrzymuje to tamtejsze nastawienie do Polaków.


walczy,

Postaram się i o nastawieniu słów kilka napisać, ale teraz powiem, że moim zdaniem nie ma co tego zagadnienia demonizować. Nie twierdzę, że wszyscy nas tam kochają, ale my bynajmniej nie zetknęliśmy się z jakimikolwiek oznakami antypatii ze strony ludności tubylczej, a jak pamiętasz z naszej bałkańskiej relacji, jestem na tym punkcie dość przewrażliwiony :) ... Na dokładkę Ty masz z Poznania rzut beretem, więc myślę, że warto ... Zresztą czytaj dalej, to sam będziesz to mógł ocenić :D ...

Pozdrawiam,

PAP
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1394
Dołączył(a): 21.08.2007

Postnapisał(a) PAP » 19.05.2008 13:21

zawodowiec napisał(a):No patrzcie, od ładnych paru lat robię tą trasę po parę razy w roku, teraz do Holandii a wcześniej do Anglii, a w Berlinie jakoś jeszcze nie byłem. Czekam na PAPowe berlińskie przygody, może jak przeczytam to sam się też zachęcę do wizyty :D


zawodowiec,

To Ty musisz nasz hotel widywać z drogi kiedy tamtędy śmigasz :D ... Gór tam nie ma, ale na kilka obiektów zbudownaych przez człowieka można się wspiąć ... po schodach :lol: :lol: ...

Pozdrawiam,

PAP
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1394
Dołączył(a): 21.08.2007

Postnapisał(a) PAP » 19.05.2008 13:29

kulka53 napisał(a):
PAP napisał(a):Dzięki temu, że torby są już w większości popakowane, zostaje tylko ich noszenie do samochodu. Na myśl przychodzą wspomnienia ubiegłorocznej wyprawy i upychania ładunku w każdą wolną przestrzeń.


Z tego wynika, ze autko na razie pozostało niezmienione :wink:


Kulka,

Na tą chwilę bez zmian w temacie samochodu :) ... wiemy już co chcemy, ale plan budżetowy przewiduje, że to dopiero wiosna 2010 będzie ...


kulka53 napisał(a):
PAP napisał(a):a jeżeli ktoś już wyprzedza pozostałych, to są to z całą pewnością ... ( ...) Litwini, i Łotysze ...


To ciekawe...... u siebie jeżdżą raczej całkiem poprawnie, przynajmniej ja miałem takie odczucia :roll:


To też nie mówię, że oni tam śmigali z prędkością światła :) ... chodzi tylko o to, że jeżeli ktoś jechał o te 10 czy 20 km/h szybciej niż na znaku (czyli taka normalna polska tolerancja prędkościowa), to tylko wschodnie nacje :D ... bo lokalni to zgodnie co do jednego km/h (no prawie :lol: ) :!: :!:

Pozdrawiam,

PAP
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1394
Dołączył(a): 21.08.2007

Postnapisał(a) PAP » 19.05.2008 13:33

Janusz Bajcer napisał(a): Trzymam jednego kciuka za relację , a drugiego za brakujące 10 % do "wpadnięcia" na Koziołkowy Zlot :lol: :papa:


Januszu,

Przy takim wsparciu to i jedno i drugie na pewno się uda :D ... Dzięki ...

Pozdrawiam,

PAP
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1394
Dołączył(a): 21.08.2007

Postnapisał(a) PAP » 19.05.2008 13:36

kaszubskiexpress napisał(a):Ja tez będąc w Wilnie miałem wrażenie , że Litwini jeżdżą dość dobrze.


kaszubskiexpress,

Dobrze jeżdżą, potwierdzam z wileńskich obserwacji również, ale ze słowiańską fantazją :D ...

Pozdrawiam,

PAP
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 108171
Dołączył(a): 10.09.2004

Postnapisał(a) Janusz Bajcer » 19.05.2008 13:45

PAP -no to dalej

Obrazek

Pozdrawiam

Janusz
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1394
Dołączył(a): 21.08.2007

Postnapisał(a) PAP » 19.05.2008 22:46

Dzień 2

2/05/2008 piątek

odległość: 150 km

trasa: Berlin obrzeża - Berlin wschodni centrum - Falkensee - Berlin obrzeża


Wszyscy budzimy się rześcy i wypoczęci, wszak noc mieliśmy długą. Za oknem wita nas piękne słońce i pojedyncze chmurki. Zbieramy się do wyjścia spożywając śniadanie przygotowane we własnym zakresie. Małżonka 'rzuca' coś o naklejce uprawniającej do wjazdu do centrum miasta. Dopytuję się jej, co ma na myśli, ale już wiem, że nie jest dobrze :(. Skoro Ona wie coś czego nie wiem ja, to znaczy, że przygotowania merytoryczne do tego wyjazdu przeprowadziłem bardzo po dyletancku :!: :!: :!: Udaję się na portiernię celem skonsultowania tych informacji. Dostaję potwierdzenie, iż istotnie, aby móc wjechać do centrum Berlina należy wykupić naklejkę ekologiczną za 5 EUR. Szukać jej należy na stacjach benzynowych, ale nie wszystkie ją sprzedają :roll:. Pokrzepiony tą informacją wracam do pokoju, gdzie przygotowania do opuszczenia bazy dobiegają końca.

Jest godzina 11:00, kiedy wprost spod hotelu, lokalną drogą numer 101, kierujemy się do miasta. Można by wybrać wariant bardziej autostradowy, ale my chcemy zobaczyć jak wygląda normalne życie na dalekich przedmieściach. Na pierwszej napotkanej stacji, nomen omen znajdującej się w tym samym business parku co nasz hotel, pani wyglądająca na byłą nrdowską sztangistkę patrzy na mnie jak na debila kiedy pytam się o 'sticker'. Dopiero słowo 'ecologishe' pobudza jej wyobraźnię, a w odpowiedzi pada 'mechanic'. No to jesteśmy w domu, myślę sobie, na tej stacji nie mają, ale trzeba też pytać po warsztatach :idea: :D. Do centrum jeszcze daleko, więc spokojnie jedziemy dalej. Wkoło tereny wiejskie, więc nie bardzo jest gdzie się dowiadywać. Po jakimś czasie robi się bardziej miejsko, zaczynają się też pojawiać stacje benzynowe. Na dwóch kolejnych ten sam schemat, co poprzednio. Motywem przewodnim jest brak znajomości jakiegokolwiek języka obcego, nawet w postaci kilku słów na krzyż 8O. Jak się nie dorzuci czegoś udającego niemiecki, to widać na twarzach totalną pustkę :roll:. Dopiero pan na 'placu' sprzedającym mocno przechodzone wehikuły wykazuje się dobrą znajomością języka angielskiego i klaruje mi gdzie znajduje się najbliższy warsztat, w którym moja droga krzyżowa powinna dobiec końca. W owym warsztacie kierują mnie jednak dalej, ale bez większego przekonania. Dopiero w jeszcze kolejnym, już na sam mój widok reagują wyjaśnieniem, oczywiście po niemiecku, że muszę jechać do TUV, do którego dotrę lewo, prawo, lewo :). Gdybym się bardziej przyłożył do przygotowań, to bym to wszystko wyczytał przed wyjazdem, a tak dopiero po ponad godzinie kolędowania doszedłem do sedna sprawy. TUV okazuje się być dużą stacją zajmującą się przeglądami technicznymi pojazdów wszelakich. Kiedy czekam w kolejce na wykupienie nieszczęsnej naklejki, przez szybę obserwuję salę, w której na czterech samodzielnych stanowiskach diagności badają samochody. Wyobrażam sobie, że tak właśnie wygląda owa słynna niemiecka dokładność 8O. Mam również uzasadnione przypuszczenie, że gdyby nasi rodzimi diagności z takim pietyzmem i zerową tolerancją dla wszelkich uchybień podchodzili do tego badania, to przynajmniej połowa pojazdów w RP nie powinna jeździć po drogach :roll:. Kiedy przychodzi moja kolej, za 5 i 1/2 EUR otrzymuję naklejkę, która do końca 2009 roku upoważnia mnie do wjeżdżania do centrum Berlina :D. Dla bardziej przezornych i dociekliwych w w/w temacie polecam ten link : tu

Może przez przypadek, a może przez zrządzenie losu, wkrótce po opuszczeniu stacji zaczyna się rzeczona strefa. Po prawo mijamy słynne lotnisko Tempelhof, które w najbardziej zaciekłych okresach zimnej wojny stanowiło jedyne okno na świat dla Berlina Zachodniego. Wedle tego, co wyczytałem, jest ono jednym z niewielu przykładów architektury nazistowskiej, który nie uległ zniszczeniu podczas wojny, tym razem tej gorącej i prawdziwej. Natrafiłem też na informacje, że obecnie jest ono obiektem silnego sporu wśród berlińczyków, debatujących czy należy je dalej zachować czy też wyburzyć, a odzyskany teren przeznaczyć na inne cele. Aktualnie ma ono podobno marginalne znaczenie logistyczne, a zajmuje bardzo wartościową lokalizację. Jadąc dalej na północ przez tereny dawnego Berlina Zachodniego, docieramy do słynnego Checkpoint Charlie, stanowiącego ongiś główne przejście graniczne łączące oba Berliny. Ponieważ planujemy powrócić w to miejsce podczas naszego spaceru, teraz bez zatrzymania się przejeżdżamy dalej wzdłuż Friedrichstrasse, a dotarłszy do Unter den Linden, głównego bulwaru Berlina Wschodniego, skręcamy w niego w prawo i kierujemy się w okolice słynnej berlińskiej wieży telewizyjnej. Szukamy miejsca do zaparkowania, ale widoki na rychłe jego znalezienie są raczej nikłe. Jest trochę po 13:00, a na ulicach widać tabuny, żeby nie powiedzieć watahy, turystów indywidualnych i zorganizowanych. Po dobrej pół godzinie krążenia po wszelkich możliwych ulicach w dalszym i bliższym sąsiedztwie wieży, trafiamy na wolne miejsce. Przy parkomacie czeka kolejna niespodzianka, a raczej trzy, graniczące z rozczarowaniem. Po pierwsze primo, automat przyjmuje tylko monety, a o zapłacie bilonem można jedynie pomarzyć 8O :(. Po drugie primo, jest niby możliwość zapłaty kartą kredytową, ale jak wnioskuję z podejmowanych prób, akceptowane są tylko karty w systemie EC (Euro Cheque czy jakoś tak :?). Po trzecie primo, stawki opłat są, delikatnie mówiąc, wysokie :o. Wysupławszy wszystkie drobne centy i euro jakie mi zostały w portfelu po wyprawie bałkańskiej, wrzucam do parkomatu w sumie 5 EUR, a kwitek dostaję na całe ... 2,5 godziny :o :x, co daje wynik 2 EUR (7 PLN) za godzinę parkowania 8O.

Obrazek
krążymy w poszukiwaniu parkingu ...

Z założeniem, że gdzieś rozmienimy pieniążki szeleszczące na dzwoniące, co by było co dorzucić celem opłacenia dalszego parkowania, ruszamy przed siebie. Jasiek tradycyjnie ma najlepiej, bo jedzie wózkiem, a reszta grupy tupta na własnych nogach. Jako pierwszy cel obieramy kwartał ulic zwany Nikolaiviertel. Od zawsze, kiedy czytałem coś na temat tego miejsca, wyłaniał się obraz swoistego dziwoląga. Od zawsze też myślałem, że jest on przesadzony, podparty manierą krytykowania wszystkiego, co rodem z NRD. Kiedy jednak dostrzegam pierwsze domy wchodzące w skład tego kompleksu, w pełni rozumiem skąd ta wątpliwa reputacja. Coś, co było kiedyś, jak rozumiem przed wojną, zbiorem średniowiecznych domów, w 1987 roku, z okazji obchodów 750-lecia założenia Berlina, zostało teoretycznie odrestaurowane. Pojęcie restaurowania jest w tym przypadku zupełnie nie na miejscu, gdyż owe domy zostały odbudowane ... z wielkiej płyty, czyli techniką socjalistycznych blokowisk 8O. Fakt, że elementy płyt użytych w tej zabudowie są stylizowane na 'z epoki', lecz zdecydowanie dają wrażenie kiczu, zwłaszcza, kiedy sąsiadują z oryginalnymi budynkami. Kwartał nie jest duży i przebycie go zajmuje około 5 minut, przy założeniu, że będziemy się zatrzymywać na robienie zdjęć. Uliczki wypełniają knajpki i sklepiki, co trochę ratuje sytuację, bo dodaje temu miejsca życia i autentyczności. I choć walory estetyczne są tu na wątpliwym poziomie, a jedyna cenna budowla to zabytkowy kościół znajdujący się w centralnym punkcie, to zdecydowanie warto wpaść tu na chwilę, aby na własne oczy zobaczyć ten wybryk nrdowskiej kreatywności :roll:. W kilku sklepikach próbuję rozmienić pieniądze, ale zgodnie z oczekiwaniami trafiam na mur niemożności. Dopiero przy zakupie kartek pocztowych udaje mi się przekonać sprzedawczynię, aby wydała mi resztę w drobnych.

Obrazek
Nikolaiviertel w pierwszym planie, wieża telewizyjna w drugim ...

Obrazek
Nikolaiviertel zwany również Honeckerland :) ...


Wzdłuż rzeki wędrujemy na północ, a każdego pobudza widok czego innego :lol:. Młodzież, a zwłaszcza Jaś, z zapartym tchem obserwuje statki wycieczkowe przepływające w jedną i drugą stronę z częstotliwością gondoli w Wenecji. Małżonka wypatruje w oddali pierwszych widoków na Berliner Dom, czyli katedrę sąsiadującą z kompleksem słynnych berlińskich muzeów. Ja zaś w zadumie spoglądam na stojące jeszcze resztki rozbieranego właśnie Pałacu Republiki, czyli jednej z ikon nrdowskiego budownictwa socjalistycznego mającego wykazać wyższość tego systemu nad tym, jaki panował po drugiej stronie muru. Po zjednoczeniu Niemiec dzieje tego obiektu były skomplikowane i zagmatwane, w sieci można znaleźć sporo ciekawych informacji na ten temat, ale trudno się nie zgodzić z tezą, że konsekwentne dążenie do zniszczenia tego obiektu, obecnie właśnie finalizowane, nie miało silnego podtekstu politycznego :roll:. Inna rzecz, że predyspozycja do równania 'starego' z ziemią to chyba jakaś niemiecka cecha narodowa, w Berlinie dodatkowo podsycana boomem budowlanym i płynącymi z tego środkami na finansowanie tego typu przedsięwzięć. Kiedy docieramy do Karl Liebknecht Strasse, będącej wschodnim przedłużeniem Unter den Linden, po drugiej stronie ulicy wyłania się hotel RadissonSAS. Nie byłoby w tym nic ciekawego gdyby nie to, że jeszcze w 2000 roku ten sam hotel wyglądał zupełnie inaczej. Wybudowany za czasów NRD był najbardziej reprezentacyjnym obiektem hotelowym we Wschodnim Berlinie. Po 1990 sprywatyzowany dalej działał i na przełomie wieków dalej prezentował się nienagannie. Był jednak argument, że ma źle wykonaną kanalizację :roll: ... został więc w całości rozebrany i zbudowany od nowa, wraz z otaczającymi go innymi budynkami ...

Obrazek
Resztki Pałacu Republiki oraz Berliner Dom ...

Obrazek
Pałac Republiki i pływające statki wycieczkowe ...

Obrazek
Hotel RadissonSAS po reinkarnacji ...


Pamiętając, że musimy wrócić do samochodu przed wygaśnięciem czasu parkowania, spacer po Unter den Linden zostawiamy sobie na potem, a teraz skręcamy w prawo, aby dojść w okolice wieży. Niepokojem napawają nas jedynie chmury, których przybywa na niebie, skutkiem czego słonko, które towarzyszyło nam od rana gdzieś się za nimi chowa :( . Wśród mijanych grup i grupek regularnie słychać język ojczysty, a po ulicy co i raz przemykają samochody na rodzimych rejestracjach, głównie z województw przygranicznych, ale zdarzają się i gdańskie oraz warszawskie. Bliżej wieży, po drugiej stronie ulicy, wznosi się blok mieszkalny, który, co zakrawa na cud, przetrwał jak do tej pory berlińską 'inkwizycję'. Po wyglądzie należy sądzić, że nie jest to, a raczej nie był, kiedy go budowano, zwyczajny blok dla socjalistycznego ludu, tylko budowla dla wybrańców. W dzisiejszych czasach mieszkaliby tam posiadacze najgrubszych portfeli. Ale w idealistycznym NRD, komu przypadał zaszczyt zamieszkania w tym miejscu :?: Przodownikom pracy, sterydowym sportowcom, bossom partyjnym, dewizowcom posiadającym rodziny na zachodzie, czy może czołowym agentom Stasi :?: A kto mieszka tu dziś :?: Dawni lokatorzy, którzy z krwawiącym sercem wspominają i rozpamiętują zlikwidowaną socjalistyczną Ojczyznę czy może 'nowi' Niemcy, którzy nabyli swoje mieszkania 'po kapitalistycznemu':?: Kiedy tak rozmyślam nad tymi pytaniami, w pewnym momencie czuję jak na głowę spadają mi pierwsze krople deszczu. Robimy powolny odwrót ku naszemu samochodowi, mijając po drodze Czerwony Ratusz, który sąsiaduje z kolejnym nrdowskim blokiem dla wybrańców. Gdy docieramy do samochodu okazuje się, że parking opłacony jest jeszcze na godzinę 8O, a ja najwyraźniej pomyliłem się odczytując ją jako wcześniejszą :oops: :roll:. Ponieważ w międzyczasie przestało padać, udajemy się w kierunku Alexander Platz, aktualnie mocno rozkopanego i przechodzącego transformację. W okolicach dworca kolejowego ludność tubylcza zdaje się dominować nad chwilowo napływową, a wraz z tym jasne staje się, dlaczego miłościwie nam panujący Lech K. z takim dystansem i wręcz niechęcią podchodzi do relacji z zachodnim sąsiadem. W ciągu paru chwil dostrzegamy kilka razy coś, czego nie dane nam było doświadczyć ani razu w rodzimych stronach. Tym czymś są rzecz jasna pary składające się z dwóch osobników tej samej płci demonstracyjnie paradujące 'za rękę' lub 'pod rękę' w biały dzień środkiem ulicy 8O :wink:. Kiedy docieramy do ulubionego punktu żywienia zbiorowego naszej córci, czyli baru szybkiej obsługi z literką M w nazwie, spożywając nasze 'pljeskavice w bułkach' :wink: mamy sposobność sąsiadować z grupką tubylczej młodzieży wyglądającej jak sobowtóry Marilyn'a Manson'a 8O 8O. O ile widok dwóch niewiast lub gentlemanów idących 'za rękę' nie skłania mnie do naśladownictwa, ale spotyka się ze zrozumieniem i poszanowaniem ich odmiennych od moich upodobań, o tyle widok młodzieńców z bladymi od pudru twarzami, czarnymi ustami i paznokciami, kolczykami w różnych egzotycznych miejscach, w spódnicach, z dziurawymi pończochami naciągniętymi na ręce, zdecydowanie nie mieści się w moim kanonie estetyki wizualnej. Lenka na szczęście całkowicie pochłonięta jest spożyciem frytek i zdaje się nie dostrzegać alternatywnie ubranej młodzieży, ale ja zastanawiam się, co bym jej powiedział, gdyby zapytała się 'co to jest' :?: :roll: :roll: :? ...

Obrazek
Stare i nowe ...

Obrazek

Obrazek
Blok dla dawnych wybrańców ...

Obrazek
Czerwony Ratusz ...

Obrazek
Tu też byle kto nie mieszkał ...

Obrazek
Chmury na niebie ...


Kiedy najedzeni zmierzamy do samochodu, musimy podjąć decyzję co robimy dalej. Ponieważ Małżonka dalej uskarża się na osłabienie wynikające ze zwalczanego przeziębienia, opcja dalszego pieszego zwiedzania znajduje się na przegranej pozycji :( i to na samym starcie procesu decyzyjnego. Wygrywa wariant samochodowo-objazdowy, którego dodatkowym atutem jest to, że stworzy korzystne warunki dla Jasiowej popołudniowej drzemki. Na pierwszy ogień idzie Karl Marx Allee, którą ruszamy w kierunku wschodnim. Zabudowa znajdująca się po obydwu stronach tej szerokiej ulicy i ciągnąca się na długości kilku kilometrów to wciąż żywy pomnik socrealizmu zaszczepionego w NRD przez radzieckich towarzyszy. Wyglądem przypomina trochę warszawski MDM tyle, że w zdecydowanie większej skali. Tu faktycznie musiał mieszkać lud, acz też może ta bardziej zasłużona jego część. Co ciekawe, przybytki kulturalno-gastronomiczne o wdzięcznie brzmiących nazwach takich jak MOCKBA wciąż tu funkcjonują, ale wygląda to bardziej na zabieg marketingowy niż ideowy. W dalszym swym biegu ulica przechodzi we Frankfurter Allee, zabudowa nosi cechy osiągnięć bardziej współczesnego socjalizmu, a przy odchodzącej prostopadle Ruschse strasse znajduje się budynek należący obecnie do Deutsche Bahn AG, ongiś będący główną siedzibą centrali Stasi, czyli nrdowskiej bezpieki, skutecznie i po mistrzowsku trzymającej wschodnich Niemców 'za twarz'. Wedle informacji z sieci, znajduje się tam muzeum, ale nasze obserwacje z zewnątrz nie bardzo to potwierdzają, acz mogą one być jedynie złudzeniem.

Obrazek
Karl Marx Allee ...

Obrazek

Obrazek


Kolejnym celem staje się Muhlen strasse, a dokładnie słynna East Side Gallery, czyli zachowany kawałek muru berlińskiego, ongiś znajdujący się po stronie wschodniej tego tworu. Rzecz jasna za czasów NRD umieszczanie na nim jakichkolwiek malunków było możliwe tylko od zachodniej strony, ale po upadku socjalistycznej krainy szczęśliwości i sprawiedliwości, od roku 1990 właśnie ta wschodnia 'twarz' muru jest pokryty rozmaitymi malowidłami wykonanymi przez ponad setkę artystów z całego świata. Na marginesie trzeba dodać, że jest to jeden z nielicznych fragmentów muru, który przetrwał do dziś. Jak się łatwo domyśleć, po zjednoczeniu Niemiec, reszta została w ekspresowym tempie ... rozebrana. Na moją refleksyjną uwagę, iż szkoda, że tak się stało, bo byłaby fenomenalna atrakcja turystyczna, małżonka odpowiada, że im zapewne musiał się ten mur bardzo negatywnie kojarzyć, stąd pośpiech przy jego demontażu. Ma z pewnością rację, ale pewien żal do 'zadeptywania' historii można tu mieć.

Obrazek
East Side Gallery ...

Obrazek

Obrazek


Po przekroczeniu rzeki, pokonując dzielnice dawnego Berlina Zachodniego, kierujemy się ponownie ku Unter den Linden, a za wyznacznik poprawnego kierunku służy nam ... 365 metrowa wieża telewizyjna wspominana już poprzednio. W planie mamy wjechać na jej platformę widokową znajdującą się na wysokości 203 metrów, ale ten punkt programu zostawiamy sobie już na kolejny dzień. Dziś, dostrzegając ją z wielu różnych zakątków Berlina, lepiej rozumiemy zamysł, jaki przyświecał jej pomysłodawcom i budowniczym, którzy w 1969 roku ją stworzyli. Miała utwierdzać Niemców ze wschodu oraz przekonywać niedowiarków z zachodu o potędze socjalistycznego państwa. Dzieło końcowe, stworzone bodajże przy współpracy Szwedów i budowane bez użycia dźwigu zewnętrznego techniką nadbudowywania już powstałej konstrukcji, okazało się mieć jedną niespodziewaną cechę ... w słoneczny dzień kula znajdująca się w górnej partii wieży odbijała promienie tworząc na swojej powierzchni coś na kształt krzyża :roll: 8O. Ówczesne władze nie były zachwycone, próbowały bezskutecznie temu zaradzić pokrywając kulę różnymi substancjami, a całość zjawiska doczekała się powszechnego określenia 'zemsta Papieża'.

Obrazek

Obrazek
Checkpoint Charlie ...

Obrazek

Obrazek


Dotarłszy do Unter den Linden, tym razem odbijamy w lewo, czyli na zachód. Bramę Brandenburską omijamy lekkim łukiem, planując jej bliższe oględziny nazajutrz. Ponownie wjeżdżamy na tereny dawnego Berlina Zachodniego i kierując się wzdłuż zachodniego przedłużenia Unter den Linden, czyli Strasse des 17 Juni, znanej współcześnie jako miejsce organizowania Love Parade, przecinamy całą tą część miasta kierując się do podberlińskiej miejscowości Falkensee. Wybór nie jest przypadkowy. To właśnie do tej miejscowości jeździłem dwa lata pod rząd z Rodzicami w 1984 i 1985 roku na letni wypoczynek. Teraz chcemy zobaczyć jak to miejsce wygląda obecnie. Odkryciem na miarę złota staje się obserwacja, że wzdłuż Strasse des 17 Juni wolnych miejsc parkingowych jest o wiele więcej niż gdzie indziej, i co najważniejsze, że są one bezpłatne :!: :!: W kontekście przewidywanego dłuższego parkowania, wiemy już gdzie jutro będziemy próbowali zostawić nasz samochód :idea: 8). O ile na początku, począwszy od samej Bramy Brandenburskiej, ulicę otaczają tereny parkowe Tiergarten, będące w bardziej zamierzchłych czasach terenami łowieckimi, o tyle dalej, wzdłuż kolejnych przedłużeń ulicy, zabudowa jest typowo wielkomiejska, aby wreszcie przekształcić się w przedmiejską :). To właśnie gdzieś w tym miejscu musiała znajdować się zachodnia granica Berlina Zachodniego, która za czasów naszych wczasów stanowiła barierę na tyle odstręczającą, że na wycieczki do stolicy NRD jeździliśmy dookoła zachodniej części miasta.

Do Falkensee docieramy bez problemów. W odnalezieniu miejsca dawnego wypoczynku pomaga mi mapa zakupiona w 2000 roku po wizycie, na której przezornie zaznaczyłem krzyżykiem odnaleziony z trudem dom. Dziś, z perspektywy czasu, nie bardzo wierzę jak wtedy, po 15 latach od ostatniego pobytu, nie mając mapy i pamiętając jedynie wizualnie dojazd do domu, udało mi się to miejsce odnaleźć. Pewne też jest, że dziś bym tego wyczynu nie powtórzył. A to z bardzo prostego powodu. O ile w 2000 roku ów budynek dalej stał na dawnym miejscu, o tyle teraz już go tam nie było, bo zapewne został ... wyburzony i to z taką dokładnością, że trudno uwierzyć, iż coś kiedykolwiek tam stało 8O.

Obrazek
Falkensee ...

Obrazek


Wykorzystując piękne słońce chylące się ku zachodowi oraz urok i ciszę willowej dzielnicy, parkujemy samochód obok pustej parceli po dawnym Domu Pracy Twórczej Nrdowskiej Akademii Nauk i robimy sobie miły spacer po okolicy. Po dniu spędzonym w gwarnym mieście, wszechobecna cisza zakłócana jedynie przez odgłosy ptaków staje się źródłem psychicznego ukojenia. Wracają wspomnienia młodocianych lat. Staram się rozpoznać drzewa, przy których Ojciec parkował nasz samochód oraz te, które robiły za słupki bramki, w której testowałem z Nim nowo zakupione rękawice bramkarskie :roll:. Jasiek z Lenką ganiają się przy akompaniamencie głośnych śmiechów. Podświadomie czekam, aż ktoś z mieszkańców okolicznych domów wyjdzie zwrócić nam uwagę. Nic takiego jednak nie następuje. Falkensee, zarówno w okolicy willowej jak i centralnej części miasteczka, wywiera na nas bardzo pozytywne wrażenie. Zapisujemy sobie adres strony internetowej mijanego hotelu. Przy kolejnym wypadzie do Berlina trzeba będzie poważnie zastanowić się nad rozbiciem bazy właśnie tutaj.

Obrazek
Po lewo pusta działka po domu ...

Obrazek
panorama całej parceli ...

Obrazek
MAPA z Jasiem ...

Obrazek
... i Lenką ...


Do hotelu mamy spory kawałek drogi, a wieczór coraz bardziej zdecydowanie rozprawia się z dniem. Omijając centrum Berlina wybieram wariant autostradowy, a to oznacza przejechanie przez dawny Checkpoint Bravo, czyli kolejne znane przejście graniczne pomiędzy Berlinem Zachodnim a NRD. Ze względu na porę, niewiele widać, więc już wiem, którędy będziemy jechać do miasta w dniu jutrzejszym :D ...

C.D.N.
RobCRO
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1502
Dołączył(a): 04.07.2006

Postnapisał(a) RobCRO » 20.05.2008 07:51

PAP, tyle razy byłem w Berlinie, a od Ciebie tyle nowego się dowiaduję...sam Berlin znam dość dobrze. Gdzieś tak w październiku ubiegłego roku byłem przewodnikiem dla grupy ponad 15-osobowej - na początku mieli opory, aby uznać mnie za przewodnika, ale potem już było ok. Na Checkpoint Charlie, jest ciekawe muzeum, można poznać historię Berlina po wojnie, najciekawsze są sposoby, jak przekraczano granicę między wschodem a zachodem...

Polecałbym też wizytę w Gesundbrunnen i tamtejszych schronach...taki podziemny Berlin. O czy można tutaj przeczytać...

Na ulicy 19. czerwca odbywają się też zabawy sylwestrowe, na powitanie roku 2000 wśród ponad 3 milionów ludzi, byłem i ja...

Z kolei polecałbym zobaczyć Tiergarten w sobotnie popołudnie. Wtedy wydaje się jakby wszyscy Turcy z Niemiec zjechali tam na wielkiego grilla. A jak to wkurza Niemców...

Nie wyczytałem też, czy byliście w muzeum Muru Berlińskiego przy Bernauer Strasse. Kolejna ciekawa lekcja historii a z platformy ciekawy widok na miasto.

A z podberlińskich wycieczek, to na pewno warto odwiedzić Poczdam, byliście tam? Miasto zachwyca, szczególnie Sanssouci. Piękne miejsce...z drugiej strony, można odwiedzić Oranienburg. Ale to już zupełnie inna historia...

Pozdrawiam
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
PODRÓŻE ... dalekie i bliskie z Jasiem i Lenką ... - strona 2
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone