Nasze pamiątki z wyprawy
Krótko o tym, co przywieźliśmy z naszej bałkańskiej wyprawy jako pamiątki. Miejsca było trochę po tym, jak Jasiek tudzież Lena opróżniali stopniowo zawartość bagażnika
.
W każdym kraju, do którego docieraliśmy, zaopatrywaliśmy się w kilka butelek
czerwonego wytrawnego i półwytrawnego wina, jakoże taki trunek jest naszym ulubionym. Kupowaliśmy owe wina zarówno w sklepach czy lokalnych wytwórniach win, jak też po prostu przy drodze, z rąk okolicznych mieszkańców. Jest i
rakija, w pięknej czapeczce ręcznie robionej na szydełku, zakupiona w rezerwacie małych niedźwiedzi w Kuterevie, która do dziś czeka na specjalną okazję, aby ją skonsumować. Nie mogło także zabraknąć
lokalnego piwa, kupowanego w sklepach oraz w browarze w Sarajevie. Jeśli chodzi o składowanie opróżnionych butelek wina, nie ma z tym generalnie problemu (piwnica), ale widok pustych butelek po piwie, umieszczonych na honorowym miejscu w naszej pracowni - bibliotece (na półkach przeznaczonych na książki) jest tematem sporu między nami od czasów pierwszych tego typu pamiątek, przywiezionych z Estonii w 2002 roku
.
część 'kolekcji' ... czyli puste butelki po tym, co udało nam się do tej pory skonsumować
...
misiowa rakija ...
'biblioteka' PAPa
...
Jadąc drogą nie odmawialiśmy sobie także nabycia w sumie kilku litrów
miodu. Wszystkie w szklanych opakowaniach, za wyjątkiem jednego, specjalnego dla Lenki, w butelce plastikowej w kształcie misia, zakupionego w Św Naumie. Jaś z kolei przywiózł sobie całe tekturowe pudełko
ciastek dla dzieci z Sarandy. PAP dla odmiany przywiózł
puste butelki po Coca Coli, którą nabywał na bieżąco w kolejnych odwiedzanych krajach
...
ambasador z kolekcji miodków ... czyli miód ze Św. Nauma ...
'ekumeniczna' kolekcja butelek
...
Uwielbiamy
oliwę z oliwek, tak więc mamy (a raczej już nie mamy
) oliwę z Baru oraz bezpośrednio z wytwórni oliwy albańskiej w Borsh. Kilka butelek tejże zakupiliśmy jako prezenty dla najbliższych. W skansenie wsi serbskiej w Sirogojno nabyliśmy cudnie pachnące
zioła: miętę, rumianek i bazylię. Zapach niesamowity, intensywny. Całe szczęście, że węgierski celnik nie dokopał się do tych woreczków, bo z całą pewnością by nam je zarekwirował, myśląc że mamy w nich całkiem coś innego
. W Gjirokastrze zakupiliśmy także
oregano, które po lekturze etykiety okazało się być produktem ... greckim
.
sąsiedzi zza miedzy
...
zioła z Sirogojno ...
oregano ...
Jako kobieta zauroczona byłam w Mostarze pięknymi
kaszmirowymi szalami. Wybór trwał szalenie długo, bo jak to kobieta, nie mogłam się zdecydować
. Ale udało się wybrać ... w kolorze żywej czerwieni. Stąd też pochodziła
fujarka Lenki, która niestety nie dotrwała do powrotu do domu, porzucona prawdopodobnie w kwaterze w Makarskiej. Zwiedzając Budvę wpadł nam w oko
ceramiczny zestaw zawierający karafkę i cztery kieliszki. W Kosowie nabyliśmy coś, co z trudem zmieściło się w samochodzie, a jest w tej chwili ozdobą kuchni, jak najbardziej użytkową. Całą drogę powrotną Lena pod nogami miała sporych rozmiarów
ceramiczny garnek z pokrywą i półmisek oraz cukiernicę i skarbonkę w kształcie żółwia. Istniało ryzyko, iż możemy dowieźć do domu tylko skorupy, ale innego miejsca dla tych rzeczy w samochodzie nie znaleźliśmy ... Przejściowo miejsce z naczyniami dzielił również
arbuz nabyty na tym samym straganie, ale został spożyty przed powrotem do domu. Półmisek świetnie sprawdza się jako naczynie na pierogi (jakoże ja z tych gotujących jestem
), a garnek z pokrywą super trzyma ciepło potraw, np. risotta.
karafka z Budvy ...
kosovski garnek made in Bulgaria
...
... półmisek ...
... i żółwik pełzający po serwetkach też nabytych w Kosovie
...
Dużą radość dały nam albańskie pamiątki. Z Sarandy posiadamy
amforę, z Gjirokastry
mosiężny świecznik, ale największą furorę zrobił przepyszny
dżem figowy, konsumowany przez nas (a głównie przez Jaśka, który okazał się jego wielkim smakoszem
) w trakcie całego pobytu w Albanii oraz po powrocie do domu. W sklepie nieopodal naszego hotelu w Sarandzie wykupiliśmy wszystkie słoiki, dodatkowo kilka słoików powideł śliwkowych (pycha!). Dżem figowy zakupiony w Albanii składa się wyłącznie z rozgotowanych fig, bez dodatku jakichkolwiek ulepszaczy. Kiedy po powrocie do domu dostaliśmy od znajomych słoiczek dżemu figowego produkcji francuskiej, Jasiek po skosztowaniu jednej łyżki nie chciał więcej na niego nawet spojrzeć
. Nie będę pisać o jego składzie, ale sporo tam innych składników
oprócz fig
.
Amfora ...
... świecznik ...
... i dżem figowy
...
Są oczywiście
vukovarskie kasztany, pieczołowicie zbierane przez nasze dzieci. Pewnie na starość będę wraz z PAPem rozczulać się nad nimi, wspominając Lenkę i Jasia zbierających je w vukovarskim parku
. Są też i
kamyki z plaży w Himarze, ze szczególnym okazem w postaci kawałka płytki ceramicznej, z brzegami idealnie wygładzonymi przez morze
.
Vukovarskie kasztany ...
... i himarskie kamyki
...
Książki ... to moje ukochane pamiątki. Są trzy: o albańskiej Sarandzie, przewodnik po muzeach w Czarnogórze, oraz o Ohrydzie.
Perły z jeziora ohrydzkiego, które były moim marzeniem, muszą niestety poczekać do kolejnego razu, gdyż nie spotkałam takich, które zauroczyłyby moje oko. Wybór był oczywiście ogromny, ale w założeniu moim to miało być to 'coś', tak jak w przypadku każdej kupowanej przeze mnie biżuterii. Podobnie rzecz się ma z
dywanem. PAP już podczas planowania naszej wyprawy założył, iż z Albanii przywieziemy ichniejszy, ręcznie tkany dywan. Nie wiem do dziś, jak wyobrażał sobie przywiezienie go do Warszawy, ale niezależnie od tego poszukiwania dywanu w Sarandzie nie powiodły się
. Kolejny pomysł kupienia dzieciom na pamiątkę dwóch dużych,
miękkich kocy w Albanii spełzł na niczym. Koce były piękne, duże, ale ... hiszpańskie
. Do domu przywieźliśmy za to ...
albańskie jabłka. Było ich około 6 kg i znajdowały się wszędzie, gdyż miejsca było dramatycznie mało. Kusiło nas, aby zakupić także piękną, czerwoną, świeżą paprykę (robimy własne przetwory, m.in. paprykę konserwową), ale objętość worka nie miała szans wejść ani do samochodu, ani do bagażnika tylniego czy górnego
.
Może nie jesteśmy zbyt oryginalni z naszymi pamiątkami, ale one są w
100% NASZE ...
C.D.N.