Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

BAŁKANY 2007 & 2008 & 2019 & 2020 & 2021 & 2022 ...

Wycieczki objazdowe to świetny sposób na zwiedzenie kilku miejsc w jednym terminie. Można podróżować przez kilka krajów lub zobaczyć kilka miast w jednym państwie. Dla wielu osób wycieczki objazdowe są najlepszym sposobem na poznawanie świata. Zdecydowanie warto z nich korzystać.
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1394
Dołączył(a): 21.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) PAP » 19.02.2008 21:44

plavac napisał(a): Ciepła była woda w Jońskim w październiku ? Pamiętam, że czarnogórski Jadran określałeś mianem ciepłego Bałtyku.


plavacu,

Zgadza się :D. Czarnogórski i chorwacki Adriatyk był za naszej bytności jak ciepły Bałtyk :lol: :lol: . Tu było odrobinę cieplej, acz bez szaleństwa. Było na tyle komfortowo, że Lenka z chęcią się cała w wodzie pluskała (a tam wchodziła tylko do kolan i był pisk :lol: ), a Jaś też się delikatnie pluskał przy samym brzegu przy aprobacie Małżonki mej :D :D :D ...

Zdjęcia podpięte poniżej były w relacji, ale jeśli ktoś przegapił, pokazuję je jeszcze raz na dowód mych słów :D ...

Pozdrawiam,

PAP

P.S. Kolejny odcinek już wkrótce :!: :!: :roll: :roll: :D :D ...

Obrazek

Obrazek
fokstrot
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 492
Dołączył(a): 21.06.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) fokstrot » 19.02.2008 23:01

Janusz Bajcer napisał(a):PAP - małe pytanko: czy w przygotowaniach do wyjazdu na Bałkany buszując w internecie trafiłeś na stronę Wojciecha Dąbrowskiego :?:

Albania 2003 widziana oczyma Wojciecha Dąbrowskiego

powiem jedno: WOW! zwiedzic 220 krajow, 7x okrazyc Ziemie, zawsze inna droga...chcialoby sie zobaczyc choc polowe z tego :cry:
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 108171
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 19.02.2008 23:15

8O Jak "wygooglałem" stronkę Pana Wojtka, też powiedziałem WOW :lol:
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1394
Dołączył(a): 21.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) PAP » 20.02.2008 03:10

Dzień 28

12/10/2007 piątek

odległość: 120 km

trasa: Saranda - Gjirokastra - Saranda

Obrazek


Pamiętam, kiedy zbierałem informacje o drogach w Albanii, wiele razy przewijało się stwierdzenie, że dla samochodów osobowych zdatne są tylko drogi oznaczone na mapach w kolorze czerwonym, a żółte należy dla odmiany omijać, bo są one ino dla pojazdów terenowych. Było też coś o unikaniu jazdy po zmroku, bo nieoznaczone drogi, odsłonięte studzienki kanalizacyjne, zwierzęta na drodze, itp. Planując przejazd przez Albanię starałem się trzymać tych zasad bardzo rygorystycznie. Problem, a raczej dylemat, pojawił się jednak, kiedy stanąłem przed pytaniem, którędy wracać z Sarandy :?: Zwłaszcza, że dotrzeć mieliśmy do jeziora Ohrydzkiego na granicy Albanii z Macedonią. Opcja 'czerwona' oznaczałaby w dużej mierze powrót tą samą trasą, którą jechaliśmy na południe, oraz całkowite pominięcie południowo-wschodniego fragmentu Albanii :(. Ponieważ organicznie nie mogłem się na to zgodzić, z tym większą pokusą zacząłem zerkać na wariant Tepelene - Permet - Leskovik - Korca, mimo że oznaczało to odstąpienie od zasady nie wybierania opcji 'żółtej' :!: :roll:. Z przedwyjazdowych informacji uzyskanych bezpośrednio z Albanii oraz od jadącego kiedyś tamtędy Racibora wynikało, że mimo takiego a nie innego koloru na mapie, droga ta jest przejezdna dla samochodów osobowych. Wtedy odetchnąłem z ulgą, bo dawało to zielone światło dla tego pomysłu. Będąc jednak tu i teraz, mając świeżo w pamięci 40 kilometrowy odcinek 'czerwonej' nadmorskiej drogi z Dhermi do Borsh, którego przejechanie zajęło nam około 2,5 godziny, miałem coraz większe wątpliwości :?. Jeżeli tutaj owa 'przejezdność' będzie oznaczała 180 kilometrów takiej nawierzchni jak ta nadmorska, to ów odcinek będziemy jechać przez ... jakieś 10 godzin, nie licząc postojów w trakcie oraz 'czerwonych' dróg przed i po tym odcinku, gdyż całkowita odległość z Sarandy do Pogradeca ma wynieść około 320 kilometrów :roll:. Ta myśl nie dawała mi spokoju. Trzeba było to i owo wybadać, aby móc podjąć ostateczną męską decyzję. Nie jechałem bowiem sam i na taką 'wpadkę' jak witania zmroku na tej z pewnością górskiej drodze czy nocleg w samochodzie nie mogłem sobie pozwolić ...

Wyruszając koło godziny 11:00 na wycieczkę do Gjirokastry wiemy, że ów wyjazd ma dwa cele, jakie przed nim stawiamy. Po pierwsze, ma nam pozwolić na zwiedzenie tego miasta, o którym dało się wyczytać sporo pochlebnych opinii. Po drugie, ma dać nam pewne nowe informacje potrzebne do podjęcia rozsądnej decyzji dotyczącej dnia następnego. Pogoda nie zachwyca, a na wylocie z miasta nawet przelotnie pada deszcz. Ja też czuję się względnie, bo od rana drapie mnie trochę w gardle, a jest to dolegliwość, której szczególnie nie znoszę :!: Małżonka ma wykupiła, co prawda, pół apteki i mamy przy sobie lekarstwa prawie na wszelkie możliwe choroby świata, ale moich kapsułek czosnkowych, które zawsze w takim przypadku spożywam, oczywiście nie wzięła 8O. Może to bardziej autosugestia niż faktyczne ich działanie, ale mnie one, wraz z witaminą C i rutinoskorbinem, wspierane w miarę gorączki polopiryną, pomagają. Trzeba będzie więc zająć się w dniu dzisiejszym również znalezieniem jakiegoś zamiennika, najlepiej zwykłego czosnku, bo inaczej może skończyć się 'rozłożeniem', co w kontekście jutrzejszego ekstremalnego przejazdu nie oznacza nic dobrego ...

Obrazek


Mijamy skrzyżowanie z drogą prowadzącą w lewo na Vlorę, tą którą tu dotarliśmy dwa dni temu, i jedziemy w prawo. Po paru kilometrach ten sam kierunek wybieramy na kolejnym skrzyżowaniu, z którego w lewo odchodzi droga do Delvine. To bardzo ważny szczegół. Począwszy od tego skrzyżowania, na odcinku kolejnych 25 kilometrów, aż do kolejnego skrzyżowania kawałek przed przełęczą, prawie równolegle do siebie biegną dwie drogi. Nie każda mapa je pokazuje, ale tak jest. Ta, którą wybieramy teraz, jest główniejsza, przez co lepsza i szybsza. Ta druga, jak przekonamy się na powrocie, jest bardziej widokowa, ale w gorszym stanie, stąd też wolniejsza. Zależy, kto co woli, ale lepiej podejmować ten wybór świadomie :). Po jakimś czasie droga zaczyna wspinać się zawijasami do góry. Na początku podjazdu, po prawej stronie, mijamy hydroelektrownię. Widoki na podjeździe takie sobie, ale droga w bardzo dobrym stanie, szeroka i równa, więc nawet zwiększony ruch pojazdów, w tym ciężarówek i autobusów kursujących na trasie Tirana - Saranda, nie stanowi większego problemu. Przy wspomnianym wcześniej wschodnim skrzyżowaniu owych dwóch dróg znajduje się mała opuszczona stacja benzynowa. Zatrzymujemy się tam na chwilę, bo oczywiście Lenka musi pooddychać, 'zmęczona' licznymi zakrętami. Widok ciekawy, powietrze rześkie i świeże, spotkanych ślimaków brak ...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Na wysokości około 600 m n.p.m. forsujemy przełęcz, która nie wiem nawet jak się nazywa, po czym droga zaczyna opadać ku rozległej i płaskiej jak stół dolinie. Widok rewelacyjny, zwłaszcza, że góry na drugim jej brzegu mają 'głowy' w chmurach :lol:. Na dnie doliny widać liczne prostokątne poletka uprawne, a środkiem biegnie, prosta niczym lotniskowy pas startowy, droga Gjirokastra - granica grecka w Kakavi. Ekspozycja cały czas znajduje się po lewej stronie drogi, gdyż ta trawersuje zbocze jednostajnie opadając ku wschodowi. Barierek nie ma, ale są za to masywne białe murki rozstawione co kilka metrów. Na ile są solidne i wytrzymałe na uderzenie, tego nie sprawdzamy, ale przynajmniej psychologicznie dają poczucie bezpieczeństwa. Gdy jesteśmy już na samym dole, 'wpinamy się' we wstęgę widzianej z góry drogi i skręcając w nią w lewo kierujemy się ku celowi naszej dzisiejszej wycieczki. Tu widoki też są zaskakująco ładne. Po lewo góry, po prawo góry, a ich szczyty nadal schowane w chmurach. Tu i ówdzie na zboczach przyklejone skupiska domów, a przed nami idealnie równa i szeroka nitka asfaltu. Mimo silnej pokusy pojechania choć raz normalnie, tak jak w ojczystych stronach, wleczemy się przepisowo 90 km/h, co skutkuje tym, że raz po raz śmigają obok wyprzedzające nas pojazdy lokalnych mistrzów kierownicy 8O. Na jednym ze skrzyżowań stoi patrol policji, który zatrzymuje wybrane samochody, ale chyba nie tyle za nadmierną prędkość, co w celach ogólnokontrolnych. Nami nikt się nie interesuje. Parę kilometrów przed Gjirokastrą droga zawęża się i pogarsza do standardu sprzed modernizacji, ale i tak jest OK :D ...

Obrazek

Obrazek

Obrazek
droga w kierunku na Gjirokastrę i Tiranę

Obrazek
droga w kierunku na granicę z Grecją

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Z głównej drogi odbijamy w lewo kierując się znakami na centrum. Droga zaczyna natychmiast zdecydowanie piąć się do góry, wszak miasto położone jest na zboczu. Pierwsze napotkane budynki przywodzą na myśl klimaty bośniackie czy vukovarskie, tyle że tutaj to nie wojna tylko opuszczenie i zaniedbanie leżą u źródeł takiego stanu rzeczy. Mapy miasta nie mamy. Wiemy jedynie, że ma wąskie i strome uliczki z charakterystyczną zabudową, a nad miastem dominuje twierdza, z której rozciąga się piękny widok na okolicę. Plan jest zatem banalnie prosty: parkujemy samochód w bezpiecznym miejscu i ruszamy na zwiedzanie na nogach, kierując się intuicją, topografią, tudzież wskazówkami mieszkańców. Odpowiednie miejsce do zaparkowania pojawia się na obrzeżach sporego placyku, naprzeciwko greckiego konsulatu. Nim jednak z niego skorzystamy, wpadam na pomysł pojechania samochodem kawałek dalej, celem lepszego spenetrowania okolicy. Skutek tego jest taki, że po chwili jedziemy stromą, wąską, wyłożoną brukiem uliczką, na której nie ma mowy o zawróceniu :roll:. Kiedy wreszcie na jakimś wypłaszczonym poszerzeniu nawracam, zamiast wracać z powrotem w dół, po chwili odbijam w prawo i znów pniemy się do góry. Stromizna i nierówność nawierzchni skłania mnie do refleksji, że dzisiejsza nasza zdolność do jej pokonywania wynika w dużej mierze z tego, że jedziemy 'na lekko' bez większości naszego bagażu pozostawionego w hotelu. W przeciwnym razie, z załadowanym tyłem i odciążonym przy takim podjeździe przodzie, nie musiałoby iść tak gładko :roll:. Kiedy spostrzegam, że nasza droga wiedzie ku twierdzy górującej nad miastem, wiem że teraz już musimy dojechać tam samochodem. Po paru nawrotach i sporej dawce adrenaliny docieramy przed bramę wejściową do znajdującego się w twierdzy muzeum.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
wejście do twierdzy / muzeum

Obrazek


Ekspozycja stricte muzealna jest dość skromna i dotyczy zasadniczo wszelakich walk o niepodległość Albanii. Moje próby zrobienia kilku zdjęć czy paru kadrów filmu kończą się szybką interwencją pani 'salowej', jako żywo z filmów Bareji wyjętej :lol:. Natomiast część muzeum znajdująca się na otwartej przestrzeni to już całkiem ciekawy kąsek dla zwiedzających, zdecydowanie uzasadniający konieczność przybycia w to miejsce. Widok z murów na miasto w dole oraz góry i dolinę na horyzoncie jest jedyny w swoim rodzaju. Dzisiejsze chmury pałętające się po grzbietach gór dodają unikalnych efektów wizualnych. Kamienne domy pokryte równie kamienną dachówką, acz w przeważającej większości domagające się pilnego remontu, tworzą wyjątkowy klimat starej części miasta. Nowsza zabudowa znajdująca się na obrzeżach, nad wyraz płynnie zlewa się ze starszą, co daje poczucie jednej całości. Z murów twierdzy na miasto spogląda wrak amerykańskiego samolotu wojskowego, pewnie szpiegowskiego, przechwyconego przez Albańczyków w zamierzchłych czasach Envera H. Dziś jego stan świadczy o jego wieku, ale kiedyś musiał być powodem silnej dumy jego zdobywców. Idąc dalej, docieramy do bardziej odległej części murów znajdującej się przy wieży zegarowej. Widać stąd inny fragment doliny, a konkretnie ten prowadzący ku granicy z Grecją. Na horyzoncie, niemal na wyciągnięcie ręki, widać dużą chmurę deszczową i opadającą z niej ku ziemi wodę. Ten widok skutecznie skłania nas do stopniowego powrotu do samochodu, wszak przy dzisiejszej rześkiej temperaturze taki zimny prysznic nie byłby wskazany :roll: ...

Obrazek
fragment ekspozycji

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
panorama # 1

Obrazek
kliknij aby powiększyć

Obrazek
panorama # 2

Obrazek
kliknij aby powiększyć

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
prawie jak w Tybecie

Obrazek
wieża zegarowa

Obrazek
deszczowa chmura

Obrazek
panorama # 3

Obrazek
kliknij aby powiększyć


Chmura idzie chyba jednak bokiem, bo z czasem miast padać robi się coraz bardziej słonecznie :D. Odpalamy samochód i wolniutko zjeżdżamy w dół stromymi uliczkami, celebrując tą czynność do maksimum. Zastanawiam się, czy zimą miewają tu śnieg, tudzież marznący deszcz, bo dopiero wtedy jazda po tych stromych brukach mogłaby uchodzić za prawdziwą ekstremę, pisaną przez duże E :!: 8O. Dojeżdżamy do parkingu koło greckiego konsulatu i parkujemy obok dwóch niemieckich kamperów terenowych, jak domniemam, zdolnych do przejechania przez rozmaite bezdroża. Mądrzejsi po wczorajszym Butrinicie i pamiętający, że Jasiek już swoje wytuptał dziś na zamku, obowiązkowo zabieramy teraz nosidło, a w nim Jasia nawadniającego się Leonem. Spacerujemy po wąskich uliczkach, z bliska przyglądając się domom oraz znajdującym się w nich sklepikom czy kawiarenkom. Szukamy czegoś do zjedzenia. Przechodzimy obok małej, mile wyglądającej, rodzinnej restauracyjki z ogródkiem, którą Małżonka ma, jako chorobliwa higienistka, dyskwalifikuje za 'nie taki' 8O wygląd. Idziemy dalej, aż trafiamy na wybrukowany parking przed znacznie większą i ładniejszą z wyglądu restauracją. Sycimy się jeszcze raz widokiem tego, co w dole doliny, ale nie samym widokiem człek żyje, więc podejmujemy szturm na rzeczoną jadłodajnię. Miejsca jest sporo, więc rozsiadamy się przy jednym ze stolików z widokiem na góry. Kelner, idąc już do nas, ma wyraz twarzy jakby zobaczył bandę kretynów 8O. Zapytany czy może nam podać kartę odpowiada, że o tej porze działa tylko bar, a część restauracyjna dopiero od 19:00. Patrzymy po sobie i na kelnera, upewniając się czy dobrze go zrozumieliśmy. Jako ignorant w kwestiach religijnych szybko sobie kombinuję w głowie, że może mają Ramadan czy cóś. Nie zadajemy więc dodatkowych pytań tylko spuszczamy uszy po sobie i grzecznie opuszczamy lokal, nie chcąc popełniać większego faux pas. Teraz, pisząc te słowa, po konsultacji internetowej widzę, że tego dnia, 12 października, wypadał właśnie ostatni dzień Ramadanu w 2007 roku :roll:, a zatem moje skojarzenie było ze wszech miar poprawne, acz zupełnie intuicyjne :D :D ... inna rzecz, że gdzie jak gdzie, ale w Albanii aż takiego 'sumiennego' islamu bym się nie spodziewał 8O :D ...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
grecki konsulat

Obrazek
dawna siła przewodnia Albanii :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Stojąc na parkingu przed lokalem zastanawiamy się, co by tu począć. Jest godzina 14:30, do wieczora czekać nie będziemy, a jeść się chce. Innych lokali gastronomicznych nie wykryliśmy, acz jak się później okaże, było to wynikiem naszej nieuwagi a nie ich braku :lol:. Rzucam więc nieśmiało, że może jednak spróbujemy zobaczyć czy coś da się spożyć w tej 'zdyskwalifikowanej' knajpce. O dziwo Małżonka przystaje na ten pomysł. Ewidentnie głód ją dostatecznie skruszył :lol: :lol:. Idziemy zatem z powrotem, pytamy, i okazuje się, że jak najbardziej. W części zadaszonej siedzi, jak potem słychać, grupa Francuzów z psem, więc my zajmujemy pozycje w ogródku. Właściciele widać innowiercy, może świadkowie Jehowe, a może po prostu mają bardziej liberalny, tudzież bardziej handlowy, stosunek do turystów. Jakby nie było, młody kelner jest bardzo miły i pomocny. Karta dań nie jest specjalnie długa, ale to, co z niej wybieramy jest najzwyczajniej PYSZNE. Jemy bodajże jakąś sałatkę, skrzydełka z kurczaka i jakieś inne mięso z grilla, ale sposób, w jaki to wszystko jest doprawione i przygotowane każe chylić czoła przed tym, kto to wyczarował :!: Francuzi opuszczający lokal też sprawiają wrażenie bardzo zadowolonych, wbrew standardowi nie narzekają, że coś było zbyt twarde czy wysuszone, a wiadomo, że im dogodzić w kwestiach kulinarnych nie każdy potrafi. Kelner dopytuje czy wszystko smakuje, a na zakończenie przynosi nam jeszcze kiść winogron, po które wcześniej biegnie do pobliskiego sklepiku warzywnego. Pogoda jest 'w sam raz', delikatny wiaterek lekko smaga twarze, słonko przedziera się przez porastające nad ogródkiem pnącza winogron. Jemy, delektujemy się chwilą, śledzimy wzrokiem powolnie toczące się życie ulicy, nie śpieszymy się. Nawet nasza młodzież jakaś taka bardziej wyciszona wydaje się być. Spędzamy tam prawie godzinę, co na nasze warunki rekordem świata jest. Płacąc rachunek zaokrąglamy go hojnie, wszak w pełni lokal ten sobie na to zasłużył. A potomnym szczerze lokal ów polecamy, bo zdecydowanie mieści się on w pierwszej trójce najlepszych jadłodajni na naszej trasie :!: :roll: :D :D ...

Obrazek
niepozorny wygląd ...

Obrazek
... ale bardzo smaczna kuchnia i przesympatyczna obsługa :D


Najedzeni i w dobrych humorach spacerujemy jeszcze po uliczkach, delektując się słońcem, które wreszcie zdołało przebić się przez chmury. W małym sklepie z pamiątkami, wytworzonymi przez lokalnych artystów rękodzielników, kupujemy świecznik do naszej kolekcji. Z ciekawością odkrywamy, że sklep prowadzony jest przez dwie ... Amerykanki. Sprawiają wrażenie być lekko 'nawiedzone', ale to akurat nas nie dziwi, bo w przeciwnym razie by ich tu raczej nie było :idea: :roll:. Mam wrażenie, że należą do jakiejś sekty, tudzież organizacji o charakterze misyjnym. Nie ważne. Ważne, że ich działalność jest wielce pożyteczna, bo pozwala na dystrybucję wytworów rozdrobnionych, lokalnych rękodzielników. Domyślam się, że dla wielu z nich sprzedaż tych pamiątek stanowi ważny, o ile nie jedyny, dochód. Sami nie mieliby przebicia w docieraniu do zagranicznego turysty, a tak mają szansę zaistnieć ze swą twórczością :D. Słysząc, że jesteśmy z Polski, panie opowiadają nam z podziwem, że wielu Polaków gościły w tym roku w swym sklepie, a znaczna ich część przybyła do Gjirokastry na ... rowerach 8O 8O. Idąc dalej napotykamy mały sklep spożywczy, gdzie oprócz paru owoców na teraz i butelki albańskiego wina na pamiątkę, kupujemy również dwie główki czosnku :D, celem spożywania dla zdrowotności mej zagrożonej :( ...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Czas na nas. Fajnie się chodzi po prawie pustych uliczkach, ale mamy jeszcze kawałek do przejechania w drodze powrotnej do Sarandy, a jutro ... no właśnie, a jutro czeka nas bardzo wczesny wyjazd. Pokrzepiony jakością dzisiejszej drogi, którą i jutro będziemy musieli pokonać, dochodzę do wniosku, że o ile rano wyjedziemy z Sarandy o 5:00, tak aby na skrzyżowaniu na południe od Tepelene, dającym początek żółtej drodze, zameldować się o 7:00, to do Korcy, nawet przyjmując najbardziej pesymistyczny wariant, dotrzemy przed zmierzchem. A dalej do Pogradeca już sobie jakoś poradzimy, wszak tam już jest 'czerwono'.

Schodzimy więc do samochodu i spokojnie ruszamy w drogę powrotną do Sarandy. Na przedmieściach Gjirokastry bak naszego pojazdu dopełniamy paliwem, tak aby starczyło nam na dojechanie do Macedonii. Droga na dnie doliny, z chmurami skąpanymi w słońcu, ale dalej trzymającymi się kurczowo wierzchołków gór, wygląda sielsko i spokojnie. Trawers w górę zbocza pozwala na dalsze delektowanie się tym widokiem, tyle że z wyższej perspektywy. Tuż za przełęczą, obok opuszczonej małej stacji benzynowej, tej samej, na której zatrzymaliśmy się dziś rano, odbijamy w prawo, wybierając tym razem bardziej boczną drogę, prowadzącą przez Delvine. Asfalt stopniowo się pogarsza, z czasem przechodzi w szuter, na dokładkę często podziurawiony za sprawą wyrw wypłukanych przez wodę, dziś również wodą wypełnionych. Nie ma jednak tragedii, a spokojna i uważna jazda niezawodnie pozwala na bezpieczne i bezstresowe przejechanie tego odcinka. Widoki, zwłaszcza o tej porze dnia, wynagradzają z nawiązką ten dodatkowy wysiłek. Na całym odcinku aż do Delvine droga wiedzie przez pagórki pozbawione jakiejkolwiek zabudowy. Jedyne, co można spotkać to pasące się owce, kozy, czy krowy oraz zagubiony w polu szałas pasterski. Na tym tle sama miejscowość jawi się jako oaza cywilizacji, acz jest jedynie małą senna mieścinką, w której życie powoli się toczy.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
panorama

Obrazek
kliknij aby powiększyć

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Kiedy docieramy do hotelu zaczyna powoli zmierzchać. Przed kąpielą młodzieży i udaniem się na spoczynek, mam jeszcze jedną fuchę do wykonania. Muszę zapakować do samochodu przysłowiowe 'co się da', aby następnego dnia nie budzić całego hotelu o godzinie 4:00 noszeniem naszych wszystkich klamotów. W pokoju zostają tylko rzeczy niezbędne, acz i tak jest ich całkiem sporo, a cała reszta wędruje do auta. Zanim jednak będę mógł to należycie upakować, muszę zrobić kolejny 'kocioł' w bagażniku, wyrzucając wszystko na zewnątrz i chowając nabyte w Czarnogórze i Albanii piwa, wina, dżemy, i inne pamiątki do dolnego schowka pod bagażnikiem. Cała akcja trwa chwil kilka, ale kończy się pełnym powodzeniem, a dodatkowy wysiłek fizyczny wspomaga w sprawnym zaśnięciu i przespaniu najkrótszej nocy na trasie naszej wyprawy ...

Aby obejrzeć pokaz slajdów z pełnowymiarowymi zdjęciami z tego odcinka, kliknij TU :D ...

C.D.N.
Ostatnio edytowano 28.02.2009 02:20 przez PAP, łącznie edytowano 1 raz
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 20.02.2008 08:19

PAP napisał(a):Na wysokości około 600 m n.p.m. forsujemy przełęcz, która nie wiem nawet jak się nazywa, po czym droga zaczyna opadać ku rozległej i płaskiej jak stół dolinie.


Według moich informacji :) których na 100% nie jestem pewny, opisywana przez Ciebie przełęcz nosi nazwę Qafe e Muzines i leży na wysokości 572 m n.p.m.

Kolejny b ciekawy odcinek :D , piękne krajobrazowo tereny :D

Pytanie mam jedno: czy do muzeum w Gjirokastrze kupowaliście jakieś bilety i jeżeli tak to w jakiej cenie :?: Bo widoki z twierdzy przednie :D

Pozdrawiam
LRobert
Cromaniak
Posty: 4129
Dołączył(a): 09.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) LRobert » 20.02.2008 09:05

PAP chyba mam braki kondycyjne - okazało się to przy czytaniu twojej relacji. Trzeba nad kondycją popracować. Długo jeszcze ? :lol: Ładne widoki. :o
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1394
Dołączył(a): 21.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) PAP » 20.02.2008 09:48

kulka53 napisał(a):
PAP napisał(a): Na wysokości około 600 m n.p.m. forsujemy przełęcz, która nie wiem nawet jak się nazywa, po czym droga zaczyna opadać ku rozległej i płaskiej jak stół dolinie.


Według moich informacji :) których na 100% nie jestem pewny, opisywana przez Ciebie przełęcz nosi nazwę Qafe e Muzines i leży na wysokości 572 m n.p.m.


Też mam takie wrażenie po analizie mapy, ale nie byłem pewien, więc nie chciałem się wymądrząć :D ... ale skoro i Tobie tak się wydaje to coś w tym musi być :D :D

kulka53 napisał(a): Kolejny b ciekawy odcinek :D , piękne krajobrazowo tereny :D

Dokładnie :!: , zwłaszcza jak ktoś lubi / kocha góry ... można bardzo fajnie wkomponować w przejazd przez Albanię na linii HR/MNE - GR :idea: ... lub jako wypad na dzień czy dwa z GR :idea: , jeśli kogoś nie przekonuje idea wakacjowania w Alabanii na dłużej ...

kulka53 napisał(a): Pytanie mam jedno: czy do muzeum w Gjirokastrze kupowaliście jakieś bilety i jeżeli tak to w jakiej cenie :?: Bo widoki z twierdzy przednie :D

Oczywiście bilety były, ale tylko dla dorosłych. Ceny nie pamiętam i nie chcę zgadywać, ale mam to zapisane w moim magicznym kajecie, więc wieczorem podam szczegóły :D ... Ale widoki przy dobrej pogodzie faktycznie godne uwagi :!: 8O :D :D ...

Pozdrawiam,

PAP
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1394
Dołączył(a): 21.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) PAP » 20.02.2008 09:52

LRobert napisał(a):PAP chyba mam braki kondycyjne - okazało się to przy czytaniu twojej relacji. Trzeba nad kondycją popracować. Długo jeszcze ? :lol: Ładne widoki. :o


LRobercie,

Jeżeli ja wyrabiam pisać, to Ty musisz być w stanie wyrabiać czytać :lol: ... ćwicz, ćwicz :D ... wedle moich obliczeń do końca jeszcze 7 dni relacji => ok. 3,5 tygodnia pisania/czytania ... ale będą jeszcze jakieś 'dodatki', więc pomęczę Was chwilę dłużej :lol: :lol: :lol: ...

Pozdrawiam,

PAP
el_guapo
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1560
Dołączył(a): 08.07.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) el_guapo » 20.02.2008 09:52

PAP
Znasz li historię tego Lockheed'a P-80 Shooting Star'a?
Bardzo mnie zaciekawił ten wrak :roll:
Buber
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3790
Dołączył(a): 11.08.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Buber » 20.02.2008 09:54

Bardzo ładny i przyjemny odcinek ze "Srebnej Twierdzy" :D .
Moje dzieci najbardziej były zachwycone samolotem, który zidentyfikowałem (prawdopodobnie) jako Lockheeda F-94 Starfire.
Z tego co wiem nie był raczej używany do celów szpiegowskich. Czyżby chciał zrzucić napalm na dom narodzin Envera :?: :wink:
Pozdrawiam
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1394
Dołączył(a): 21.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) PAP » 20.02.2008 09:58

el_guapo napisał(a):PAP
Znasz li historię tego Lockheed'a P-80 Shooting Star'a?
Bardzo mnie zaciekawił ten wrak :roll:


el guapo,

Niestety nie :( :( ... ale jeżeli ktoś z czytających wie coś na ten temat, to baaaardzo proszę o podzielenie się z nami tą wiedzą :) ...

Pozdrawiam,

PAP

P.S. Swoją drogą zastanawiałem się, czy jest sens wklejać tyle zdjęć 'tego złomu', bo czy to kogoś zainteresuje ... teraz widzę, że jednak było warto :!: :!: :D :D
Buber
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3790
Dołączył(a): 11.08.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Buber » 20.02.2008 09:59

:oops: :lol: :lol: el_guapo masz rację - maszyna bardziej wygląda na P-80.
el_guapo
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1560
Dołączył(a): 08.07.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) el_guapo » 20.02.2008 10:03

Buber napisał(a)::oops: :lol: :lol: el_guapo masz rację - maszyna bardziej wygląda na P-80.


10 min na googlach i mam - dokładnie to T-33 - treningowa wersja F/P-80

Albanian MiG aircraft forced down a USAF T-33A, serial 14413, which strayed across the border on 23 December 1957. The T-33, piloted by Maj. Howard J. Curran, had departed Chateuroux, France for Naples, Italy. Apparently faulty navigational instruments and high winds had caused him to be off course over Albania when he was forced down. Upon landing the aircraft blew a tire. Maj. Curran was released on 11 January and stated he had been well treated. The Albanian said they would initially release the aircraft, but then said they did not have a replacement tire. Maj. Curran flew from Tirana to Belgrade, Yugoslavia aboard a Yugoslav airliner and was then flown to Germany by Lt.Col. Peter M. Childress, Air Attaché of the US Embassy in Yugoslavia. The T-33A aircraft is on display at the museum at Gjirokastra.
:lol:
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1394
Dołączył(a): 21.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) PAP » 20.02.2008 10:04

Buber napisał(a): Moje dzieci najbardziej były zachwycone samolotem, który zidentyfikowałem (prawdopodobnie) jako Lockheeda F-94 Starfire.
Z tego co wiem nie był raczej używany do celów szpiegowskich. Czyżby chciał zrzucić napalm na dom narodzin Envera :?:


el_guapo napisał(a): Znasz li historię tego Lockheed'a P-80 Shooting Star'a?
Bardzo mnie zaciekawił ten wrak



Panowie,

To widzę, że mamy dwa różne rozpoznania tego 'czegoś' :lol: ... a jaka jest poprawna odpowiedź :?:

Pozdrawiam,

PAP
Ostatnio edytowano 20.02.2008 10:05 przez PAP, łącznie edytowano 1 raz
plavac
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4893
Dołączył(a): 11.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) plavac » 20.02.2008 10:04

MAPO i PAP-ie : pełne podziwu pozdrowienia od mojej Żony :)
Przed chwilą pierwszy raz przeczytała o Waszej podróży ( do tej pory znała ją tylko z opowieści ). Jest pod wrażeniem "oswajania" Albanii, szczególnie w kontekscie naszego ub.r. przejazdu na trasie Cafasan-Tirana-Muriqan, obarczonego dużą dawką uprzedzeń przedwyjazdowych.
A Wy tak, ot - po uliczkach, po muzeach, po knajpkach :) Można !? Można 8)
Uwielbiam takie restauracyjki - zdjęcie z pergolą niezykle klimatyczne.
Może kiedyś ...
A teraz prośba ( już wiem, że spełniona :wink: ) od mojej Żony.
Nie dane nam było za sprawą dymów i chmur ani przez moment zobaczyć jez.Ochrydzkiego. Żona , jak już pisałem, jest naszą "wodną" połówką :wink:
PAP-ie - masz może jakieś zdjęcia jez.Ochrydzkiego ??? :wink: :) :D
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Relacje wielokrajowe - wycieczki objazdowe


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
BAŁKANY 2007 & 2008 & 2019 & 2020 & 2021 & 2022 .....
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone