Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Majka niejedno ma imię - BIHCROMNAL 2006 :)

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 28.12.2007 10:31

typ napisał(a):Jesli dobrze rozpoznaje to na zdjęciu jest Darek B.
Myślę że informacja o pochodzeniu zdjęcia powinna być gdzieś pod zdjęciem. Więc załóżmy, że to jest właśnie ta informacja :-)

Przy okazji - bardzo fajne zdjęcia robi Darek...


No - to chyba dobra sugestia :) Ten pan - mimo, że też Darek - nie był z nami :D . Tomek... Ale to też jakieś proroctwo - dziś drugie :wink: Czyżby panowie o tym imieniu (myślę o Darkach :) ) mieli z Majką więcej szczęścia niż panie z imieniem Ula... :roll: :? :D :D :D Nie uprzedzajmy jednak faktów :D
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 108172
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 28.12.2007 10:42

typ napisał(a):Przy okazji - bardzo fajne zdjęcia robi Darek...


A Ty Tomku nie bądź taki skromny, bo Twoje lub Twoich znajomych zdjęcia też ładne i myślę, że mi Ula głowy nie zmyje jak jej relację uzupełnię Twoją stronką.

Wędrówki Typa

Ps. Już Uli na gg pisałem, że podziwiam Wasze pasje i sposób na spędzenie wakacji, gdybym był młodszy, kto wie czy nie poszedłbym po Waszych śladach :wink: :lol: :papa:
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 28.12.2007 11:33

Janusz Bajcer napisał(a):podziwiam Wasze pasje i sposób na spędzenie wakacji, gdybym był młodszy, kto wie czy nie poszedłbym po Waszych śladach :wink: :lol: :papa:


Januszu, nie będę się tu wdawał w szczegóły :wink: , ale uwierz mi, a wiem co piszę, że wiek nie jest jakąś ewidentną przeszkodą w osiąganiu górskich celów :D
Może nie od razu Albania i Maja Jezerces...... ale powoli coraz dalej i wyżej 8)
Nawet bez większych wcześniejszych doświadczeń :D
Logistyka, samozaparcie i odrobina szczęścia to podstawa.
Oczywiście nie zapominam tu o dobrym stanie zdrowia, który jest warunkiem niezbędnie koniecznym :!:
Pozdrawiam :D
Ostatnio edytowano 28.12.2007 12:11 przez kulka53, łącznie edytowano 1 raz
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 28.12.2007 11:47

Shtrigo :!: Wspaniała relacja :D :!: :D 8)

Przeczytałem ją od samego początku żeby 'być w temacie', w końcu opowieść była przez pewien czas nieco zapomniana :wink:

Bardzo się cieszę, że wątek odżył :D

Tak jak i Ty wypatrywaliśmy i zgadywaliśmy która to Maja........ Mieliśmy zadanie innego rodzaju a właściwie z innej perspektywy. Z tych kilku czarnogórskich górek na których byliśmy zawsze widać było Prokletje no i pewnie Maję ale nigdy nie byliśmy na 100% pewni która to właśnie ONA jest....... :D

Kontynuuj, kontynuuj :papa:
Lidia K
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3519
Dołączył(a): 09.10.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Lidia K » 28.12.2007 12:27

Gdzie są góry tam i ja będę czytać, oglądać, podziwiać.

Widzę, że na Majkę trzeba z przewodnikiem, który tę GÓRĘ zna, Wyprawa (przez wielkie W) jak w najbardziej dziewiczych górach pasjonująca.

Nawet jeżeli nigdy nie pójdę na Maję w Wasze ślady to te obrazy z relacji Twojej, typa i zawodowca pozostaną na zawsze mi przed oczami (jakbym tam też kiedyś była).

Morze, jezora i zabytki, budowle stare i najnowsze są warte oglądnięcia, ale widoki z górskich szczytów warte są tego bólu, wysiłku i potu.

Pozdrawiam Lidia
typ
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 933
Dołączył(a): 27.03.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) typ » 28.12.2007 13:55

kulka53 napisał(a):Tak jak i Ty wypatrywaliśmy i zgadywaliśmy która to Maja........ Mieliśmy zadanie innego rodzaju a właściwie z innej perspektywy. Z tych kilku czarnogórskich górek na których byliśmy zawsze widać było Prokletje no i pewnie Maję ale nigdy nie byliśmy na 100% pewni która to właśnie ONA jest....... :D


Powiem ci, że z czarnogórskiej części Prokletich Maja jest bardzo dobrze rozpoznawalna. Charakterystyczna popodcinana kopuła jest widoczna bardzo dobrze i z Ocnjaka i z Karanfili. Poniżej zdjęcie z Karanflili (Maja mniej więcej na środku z tyłu, najwyższa):

Obrazek

I zbliżenie samej kopuły - szlak od strony Czarnogóry i Valbone wiedzie prawie środkiem kopuły, szlak o którym pisze Shtriga prowadzi przez widoczną po prawej stronie grań i tuz przed końcem, tam gdzie widać pełno luźno leżących kamieni, obydwa szlaki się łączą. Jeśli się mylę to mnie poprawcie.

Obrazek
Ostatnio edytowano 01.01.2008 23:39 przez typ, łącznie edytowano 1 raz
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13022
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 28.12.2007 15:20

shtriga napisał(a):Praca wzywa - Danusia dziś chyba się nie załapie na szczytowanie (bo kto w ogóle się załapie... :D ), ale kto wie...


Ulcia, szczytowaniem będę się więc podniecać :wink: po powrocie... Do tego czasu obecna dawka horroru (na szczęście z happy endem :D ) musi mi wystarczyć, więc spokojnie mogę wkrótce wyruszać na pagórki (bo przy Majce to przecież żadne góry) w okolicach Lubawki. Zresztą, te pagórki też w najbliższych dniach nie będą dla mnie zbyt dostępne (a szkoda, bo tam są wspaniałe okolice na wycieczki na biegówkach), gdyż dopadło mnie jakieś paskudne lumbago :mrgreen: i co najwyżej popatrzę sobie na piękny zimowy świat z okien sylwestrowej chałupy...

Pozdrawiam serdecznie i życzę wspaniałego Nowego Roku 2008 Obrazek
- Twoja wierna czytelniczka Danka
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 28.12.2007 15:56

Janusz - Super, że wkleiłeś link do stronki Tomka - u niego morze konkretów, u mnie jedynie morze emocji :lol: :lol: :lol:

Kulko - jakoś odruchowo jak Was (Ciebie, a potem Lidkę) zobaczyłam na forum, to szukałam Waszych postów, bo wiedziałam, że warto :D Z racji różnych racji :lol: nie przeczytałam jeszcze dokładnie Waszej relacji, ale jak tylko się uwinę z ułożeniem sobie mojego życia zawodowo-osobistego :lol: to przeczytam, bo bardzo chcę! Nigdy nie byłam w chorwackich górach!

Lidko - jeśłi chodzi o mnie, to też bym nie poszła TAM bez obstawy. Teraz już tego jestem pewna, choć jakis czas temu chojrakowałam (przez jakie ch - h to się pisze???), że DAMY RADĘ. To naprawdę nie jest tylko zabawa i jak się ma taki charakter jak ja (coś w stylu: z szabelkami nawet na czołgi) to dobrze mieć obok siebie kogoś odpowiedzialnego...

Tomaszu Typie - dzięki, dzięki - za fotkowe objaśnienia! Dzięki Tobie moje bajanie będzie bardziej zrozumiałe dla normalnych "użytkowników" gór :D

Danusia - bardzo chciałam zdążyć, ale dziś mam dzień konia, słonia i czego tam jeszcze w pracy... :( Życzę Ci cudownej zabawy!!! I oby lumbago odpuściło!!! A z tą wysokością gór, to nie takie ważne... W tym roku wlazłyśmy na albańsko-macedońskiego Koraba. Niby wyższy od Majki a emocji tyle co na lekarstwo... :D Choć nie przeczę - też było pięknie!!!
zawodowiec
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3461
Dołączył(a): 17.01.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) zawodowiec » 28.12.2007 19:12

Zanim się rozkręcę z komentarzami do Shtrigowej relacji to wrzucę zdjęcie Typa na którym tak bardzo mniej więcej zaznaczyłem obie drogi. Tomek, nic Cię nie trzeba poprawiać :)

Obrazek

Z lewej jest droga północna którą wchodziliśmy z Ivosem i Davidem w 2005 roku (od strony 7 jezior) a Typ w tym roku (od Valbony) - zaznaczony odcinek jest wspólny dla naszych tras, idzie wzdłuż tego ukośnego kruchego żlebu.
Z prawej strony droga od strony Thethi (Racibor 2006, ekipa Typa 2006, Azra, Gord i ja 2006). Z prawej strony zdjęcia widać charakterystyczne trapezy na grani, idzie się pod nimi po drugiej stronie po czym wchodzi na grań. Nad płatem śniegu jest półka pod przewieszką, nam się ona wydawała najlepszą drogą przed połączeniem ze szlakiem północnym. Tuż nad połączeniem szlaków zostaliśmy zbombardowani przez schodzącego człowieka, którym się okazał być nasz znajomy Milovan z Belgradu, może ktoś pamięta z mojej relacji :) Jak szedł dzielny towarzysz z ekipy Shtrigi to się możemy domyślać, może jakoś podobnie.

Ula, Twoje nowe odcinki skomentuję później bo muszę zmykać, tyle powiem że super jest sobie to wszystko znowu przypomnieć :lol:
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 28.12.2007 20:29

Cieszę się, że dzięki Kamilowi i Tomkowi wreszcie będziemy mieli wszystkie trasy "w kupie" :D
Aha - Kamil nie zdradzaj jeszcze, że ktoś od nas doszedł, bo jeszcze o tym nie napisałam :lol: :lol: :lol:
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 28.12.2007 23:07

Idziemy dalej - a mamy wciąż 22 sierpnia 2006

Na wyciągniecie ręki!
Zasiedzieliśmy się po moim upadku. Już chyba po dziewiątej (przypomniało mi sie Rubikowe: jakże można tak kochać o dziewiątej rano :D:D:D:D:D - no można. Majka jest tego warta ;) ) Powolutku zmierzamy w stronę wielkich płaskich skał. Malowniczo. Mi się najbardziej oczywiście podobają fioletowe i żółte kwiatuszki (całkiem podobnie niedługo będą wyglądały siniaki na mojej nodze).

ObrazekObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazekObrazek


Gdzieś w dole widzimy kilkuosobowa ekipę. Jeśli chcieli na Majkę, to źle poszli - są jeszcze niżej niż ja spadałam. Tak jakby zamierzali na Ajlis wchodzić. Może też nie mieli pewności, które to Jezerce...?
Z lekkim niepokojem patrzymy na morze chmur po lewej, ale nad Majką - po prawej - czarujący błękit!

ObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazekObrazekObrazek


Nasza górka wydaje się być na wyciągniecie ręki! Z daleka wygląda to tak, jakby trzeba było pokonać trawersem tylko kilka schodków! Decydujemy, że zostawiamy tu, na płaskich skałach plecaki a dalej już tylko na lekko - aparaty i tyle. Agnieszka postanawia wziąć wodę. W sumie dzień dziś taki jak normalnym polskim latem, ale Agnieszka przezornie woli mieć wodę przy sobie.

ObrazekObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Obrazek



Troje nakręconych uparciuchów

Idzie się niesamowicie - bardzo fajnie po skalnych schodach różnej wysokości. Maję mamy po prawej. Hm... Jakby Wam to opisać - no trzeba zrobić tak jakby zwrot o 90 stopni, żeby wejść na trapezy grani, skąd już droga na szczyt.
Na tym zakręcie nasza wyrocznia, nasze guru, nasza alfa i omega - o. Włodek stwierdza, że jego sto kilo żywej wagi nie zmoże tej kruszyzny. Twierdzi, że skoro pająk (tzn. ja) poleciał, to on się boi zaryzykować. Wkrótce Wiola idzie w ślady o. Włodka. Ona to w ogóle ma ustawowy zakaz wychodzenia w góry. Nawet nie wspominam ile jest przeciwwskazań dla jej wchodzenia tutaj...
Ale tu mówi stop.

Troje uparciuchów jest tak nakręconych, że idzie dalej. Nawet nie myślimy o odwrocie!!! Darek już nawet wie, jak się nazywa ta góra, którą od roku chcemy zdobyć ;););) i o której od roku mu opowiadamy ;). Mówi, że nie na darmo tyle się nałaził tutaj, żeby zrezygnować pod szczytem ;). Agnieszka też się nakręciła. Ja bardzo, bardzo, bardzo chcę iść dalej i dojść TAM! Trochę się czuję niepewnie, bo akurat Ci, którzy mnie wyratowali z mojej przygody sprzed godziny nie idą...

Za dużo myślę i to jest mój problem ;)
Wkrótce widzę na własne oczy, że to co mi sie wydawało niewinnymi schodkami, to ogromne kilkumetrowe schodziska. Ostrożnie próbujemy wchodzić na taką wysokość, żeby móc z nich wyczaić miejsce z którego trzeba się będzie wspiąć na grań. Ja aż do przesady - boję się ręką dotknąć jakiegokolwiek kamienia. Trochę paraliżuje mnie też to, że w pewnym miejscu kruszyzna się urywa skalną ścianką. Chyba nie chciałabym stamtąd lecieć. Za dużo myślę i to jest mój problem ;)

Nie potrafimy znaleźć właściwego trapezu, z którego pójdziemy w górę. Uparliśmy się przy jednym, a jak się okaże później (dzięki konsultacji powyprawowej ;) z Zawodowcem) - to było za wcześnie. Bezradnie stoimy pod trapezem myśląc co zrobić. Aha - po drodze znajdujemy słoiczek po kremie nivea - znaczy się stwierdzam z doświadczeniem wytrawnego Apacza - ludzie tu byli :).
Patrzymy w miejsce gdzie zostali Wiola i nasz Guru. I tu się zacznie hit wyprawy. Ojciec Włodek niczym wytrawny góral krzyczy do nas: "Wracajcie! CHMURY IDĄ!" Kiedy powtarza to po raz piętnasty udajemy, że nie słyszmy. Jego determinacja w tym nawoływaniu udzieliła się Wioli. Krzyczy do mnie: "Wariatko skończona, wracaj"!

Gdyby nie mój upadek, to nie wiem co by było a tak... Darek mówi, że nie widzi sposobu na wejście na grań z trapezów. Wpada na nowy pomysł. Idzie wzdłuż ostatniego aż traci się nam z oczu. Proszę go, żeby dał znać, czy damy radę wejść. Ale czekanie się przedłuża.
Dolatuje do nas znowu: CHMURY IDĄ!!! I Idą autentycznie... Ale... No może damy radę... Zaczynam kusić los... Ale tak bardzo się chce!!!

ObrazekObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazekObrazek



Nawet o tym nie myśl!
W końcu ja i Agnieszka z POTWORNIE ciężkim sercem postanawiam się poddać. Rany...Płakać mi się chce. Naprawdę. Idę tak wolno jak to możliwe... Może jednak wrócić...? Wiola jest jednak zdecydowana. Krzyczy do mnie czytając mi w myślach: Nawet o tym nie myśl! Źle schodzisz! I kieruje nami, żebyśmy sensownie weszły na tę drugą prostopadłą... W sumie ich pomoc bardzo się nam przydała. Trapezy już są w chmurach. Nie widać, gdzie iść...

Kiedy już dołączamy do naszej dwójki, dalej razem już czekamy co z Darkiem.


W pewnej chwili słyszymy lawinę kamieni. Zamieramy. Jakoś idiotycznie wypatrujemy Darkowego kapelusza lecącego w tej lawinie. Autentycznie głośno razem zaczynamy się modlić... Darek to wariat. Jako jedyny z nas nie za bardzo wiedział gdzie idziemy...
Wkrótce dolatuje do nas dźwięk komórki Darka - znaczy się telefon jest gdzieś w okolicach szczytu, bo ma zasięg... Aż po chwili...! Może to nie za bardzo po górskiemu, ale... JEST!!! Tak się cieszy, że aż wrzeszczy do nas, że jest na szczycie!!!!!!!!!!!!! Bardzo, bardzo, bardzo się wszyscy cieszymy!!! WLAZŁ!!!!!!!!!!!

Wejść to sukces niesamowity, ale jak zejść... Maję mamy w chmurach... Kiedy tylko dostrzegamy Darka, usiłujemy go naprowadzić na jakąś trasę w naszym kierunku. W końcu jest - rzucamy się mu wszyscy na szyję!!! Autentycznie się cieszymy. O. Włodek jednak dostrzega ten mały błysk zazdrosnego rekina w moim oku ;):):) i od razu ma swoją teorię, że to przecież sukces całej ekipy :D:D:D:D:D. To, że targałam ze sobą 40 stron wydruków, a jednak się wystraszyłam na mecie, do tej pory krąży jak anegdotka wśród naszych znajomych...:D

ObrazekObrazek
Obrazek


Darek jest autentycznie padnięty. Ale jaki szczęśliwy!!! Trudno nie cieszyć się z nim!!!
Ja na otarcie łez dostaję w prezencie od o. Włodka łuskę z kałacha znalezioną gdzieś tu w okolicy :) Tu każdy ma broń. A strzela się generalnie na wiwat... Postrzelałabym Darkowi teraz!!! :D

Obrazek


Przy schodzeniu kopczykujemy trochę drogę dla naszych następców w miejscu wychodzenia z dolinki bez wyjścia. Może nie powinniśmy, bo ileż to atrakcji przy szukaniu tego miejsca, to chyba Typ wie najlepiej... :)
Po drodze Darek o mało co nie zabija o. Włodka, kiedy spod nóg usypuje się trochę głazów i jeden - chyba tylko cudem - nie trafia o. Włodka w głowę. On szedł pierwszy, za nim Darek, potem my. Dla nas - obserwatorów z góry - widok straszliwy! Ja miałam swoją przygodę, o. Włodek też. Kto następny, kto następny??? Przyjdzie kolej na następnych ;)

Obrazek


Mijamy nasze charakterystyczne punkty - mi się najbardziej podobają skałki w kształcie jaskółeczek bądź uszu Batmana :)

Tuż przed pierwszą Dziurą - tej bez wody - spotykamy dzikiego (tzn. tak wyglądającego ;) ) konika. Są i krowy o pięknych oczach. No i jest pasterz. A w dolince śpią w śpiworach... no tak Słowacy... To ich widzieliśmy rano. Faktycznie - pomylili drogę. Ale i tak nie bardzo są w formie. Chyba źle na nich podziałała gościna u pasterzy... (Zawodowcu - znów wspomniany przez Ciebie brązowy szlak...).

Cała drogę sie chichramy i dowcipkujemy. Mimo klęski jest w nas jakaś taka radość. Trudno - i tak tu wrócimy!!! (Pomyślimy o tym już następnego dnia - ale uspokajam... Nie poszliśmy... I nawet w tym, 2007 roku też nie poszliśmy... :(:(:(:(:( - co zwlecze, to nie uciecze... Kiedyś tam wejdziemy... ;) ).

ObrazekObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazek


Czy w celach kuracyjnych będzie potrzeby amol...
Afrim już na nas czeka. Zaprasza na kolację. Jakoś próbujemy się umyć w wodzie ze źródełka i idziemy się gościć. Rodzinka już w komplecie. Trochę się wzbraniam przed owczym mlekiem. Ale ciesze się, kiedy czuję, że jest przypalone. Znaczy się, nie takie żywe, prosto od owcy ;) Wiola zakłada się z gospodarzami, że wypije jednym haustem - wszyscy mają ubaw, bo naprawdę to robi i... dostaje dolewkę - dobrze jej tak!!! :D:D:D

Jakoś próbujemy zagadać z żoną Afrima, bo widać, że naprawdę chciałaby pogadać... Agnieszka rozumie albański, ale nie chce się pochwalić jak mówi... :) Przez chwilę tylko się do siebie uśmiechamy, ale... Wkrótce płaszczyzną porozumienia jest czerwona koszulka Wioli, która psy wywlokły ze sznurka namiotu i przyniosły naszym gospodarzom. Koszulka tak się dziewczynie podoba, że dostaje ją w prezencie. Coś tam na migi o błyskotkach gadamy. No i szlachetna Wiola oddaje swoją ukochaną afrykańską bransoletkę. O. Włodek darowuje seniorowi rodu swoją kurtkę przeciwdeszczową. Jakoś tak serdecznie się robi. Wiola pstryka fotki. Ma przepiękną kolekcję twarzy pasterzy - na pewno kiedyś zrobi jakąś galerię i Wam pokaże :).

ObrazekObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazekObrazek


Dziękujemy gospodarzom za zaproszenie na kolację (powiem cichutko, że mamy jeszcze tylko troszkę amolu przeznaczonego do celów kuracyjnych;) Kiedy zmierzcha, o. Włodek zamawia jeszcze u pasterzy 8 kg sera na rano i przenosimy się do naszego legowiska. Zachciewa się nam ogniska. Znosimy gałęzie z okolicy i się wygrzewamy. Przychodzi do nas brat dziewczyny. Nie wiem o czym rozmawia z o. Włodkiem bo przecież nic nie rozumiem :):):)

Naten e mire mówimy i idziemy spać po tym kolejnym dniu pełnym wrażeń... Maja mi się może przyśni... ;)
Noc jest prawie spokojna ;). Do szczekania psów, odbijającego się w kotle, już się przyzwyczaiłam. Ale... Noooo do takiej kanonady strzałów z kałacha to nie!!! Rany! Aleśmy się wystraszyły! A to jedynie ojciec Afrima (chyba ojciec) przyszedł nocą i to z radości na jego powitanie...:D:D:D:D
MorskiPas
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3214
Dołączył(a): 13.08.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) MorskiPas » 28.12.2007 23:36

No i doczekałem się :lol:

A pamiętasz jak sto lat temu w Drewutni uczciwie się przyznałem, że nie czytałem tej relacji?
typ
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 933
Dołączył(a): 27.03.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) typ » 29.12.2007 00:05

shtriga napisał(a):Wkrótce widzę na własne oczy, że to co mi sie wydawało niewinnymi schodkami, to ogromne kilkumetrowe schodziska. Ostrożnie próbujemy wchodzić na taką wysokość, żeby móc z nich wyczaić miejsce z którego trzeba się będzie wspiąć na grań. Ja aż do przesady - boję się ręką dotknąć jakiegokolwiek kamienia. Trochę paraliżuje mnie też to, że w pewnym miejscu kruszyzna się urywa skalną ścianką. Chyba nie chciałabym stamtąd lecieć. Za dużo myślę i to jest mój problem ;) (...)
Nie potrafimy znaleźć właściwego trapezu, z którego pójdziemy w górę. Uparliśmy się przy jednym, a jak się okaże później (dzięki konsultacji powyprawowej ;) z Zawodowcem) - to było za wcześnie. Bezradnie stoimy pod trapezem myśląc co zrobić.


To jest właśnie problem. Z daleka, patrząc nawet na zdjęcie wszystko wydaje się prostsze. Patrząc z odległości kilkuset metrów i mając przed oczami całą ścianę widzisz oczami wyobraźni "swoją" drogę wejścia. I najważniejsze żeby zapamiętać ten obraz, zrobić oczami "zdjęcie" i zachować na "swoim" twardym dysku. Jeśli się tego nie zrobi to traci się orientacje. Stojąc pod skałą nie wiadomo czy to już to miejsce gdzie chcieliśmy włazić wyżej czy to jeszcze nie tutaj.......

shtriga napisał(a):To, że targałam ze sobą 40 stron wydruków, a jednak się wystraszyłam na mecie, do tej pory krąży jak anegdotka wśród naszych znajomych...:D

Ja też na wyjazdy zabieram tony wydruków, map itp :-). Często się przydają, choć najczęściej tylko 30-40% z nich....

shtriga napisał(a):Darek jest autentycznie padnięty. Ale jaki szczęśliwy!!! Trudno nie cieszyć się z nim!!!


Gratulacje!

shtriga napisał(a):Przy schodzeniu kopczykujemy trochę drogę dla naszych następców w miejscu wychodzenia z dolinki bez wyjścia. Może nie powinniśmy, bo ileż to atrakcji przy szukaniu tego miejsca, to chyba Typ wie najlepiej... :)


Za bardzo zawierzyłem opisowi na summitpost, który do tej pory jest błędny. Trzeba było iść "na czuja". Tak zrobiliśmy następnego dnia i się udało.

shtriga napisał(a):Po drodze Darek o mało co nie zabija o. Włodka, kiedy spod nóg usypuje się trochę głazów i jeden - chyba tylko cudem - nie trafia o. Włodka w głowę. On szedł pierwszy, za nim Darek, potem my. Dla nas - obserwatorów z góry - widok straszliwy!


Kruszyzna..... Trzeba uważać..... Choć i tak kruszyzna kamienna lepsza i zdrowsza psychicznie od zimowych zwałów śniegu :-)


shtriga napisał(a):A w dolince śpią w śpiworach... no tak Słowacy... To ich widzieliśmy rano. Faktycznie - pomylili drogę. Ale i tak nie bardzo są w formie. Chyba źle na nich podziałała gościna u pasterzy... (Zawodowcu - znów wspomniany przez Ciebie brązowy szlak...).
(...)
Afrim już na nas czeka. Zaprasza na kolację. Jakoś próbujemy się umyć w wodzie ze źródełka i idziemy się gościć. Rodzinka już w komplecie. Trochę się wzbraniam przed owczym mlekiem. Ale ciesze się, kiedy czuję, że jest przypalone. Znaczy się, nie takie żywe, prosto od owcy ;) Wiola zakłada się z gospodarzami, że wypije jednym haustem - wszyscy mają ubaw, bo naprawdę to robi i... dostaje dolewkę - dobrze jej tak!!! :D:D:D


Jak sobie przypominam ten smak spalonego słodkiego mleka w plastikowych kubeczkach to żołądek się znów nieco buntuje :-). Dobrze że był wśród nas Maciek, który wypił za nas to mleko....

shtriga napisał(a):No i szlachetna Wiola oddaje swoją ukochaną afrykańską bransoletkę. O. Włodek darowuje seniorowi rodu swoją kurtkę przeciwdeszczową. Jakoś tak serdecznie się robi. Wiola pstryka fotki. Ma przepiękną kolekcję twarzy pasterzy - na pewno kiedyś zrobi jakąś galerię i Wam pokaże :).


Wystarczą już te fotki. Klimat widać. Jednak jak się potrafi dogadywać słowami a nie rękami to taki czas spędzony z "tubylcami" może być dużo bardziej "owocny".... No i zdjęcia takich ludzi są bardziej naturalne, a nie jak u paparazzich :-)

Ehhhh, może by tak w przyszłym roku czwarty raz :-)
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 29.12.2007 00:33

Tak MorskiPasie/Psie :lol: :lol: :lol: pamiętam! :D To inny mieszkaniec pięknego Krakowa stwierdził, że relacja jest zajefajna :D Był i jest bardzo miły i uroczy - ale mówił o relacji 2005 bo tej z 2006 wtedy nawet w powijakach nie było, no ale on był przekonany, że już jest...

Typie okrutniku! Przestań o tym czwartym razie... Znów mnie kurka wodna nakręcasz... A tak po cichutku powiem, że już jestem nakręcona na styczeń, tylko, że jesli pojedziemy w styczniu, to lato będzie musiało byc bardzo krótkie i mam dylemat... :D Więc chyba poczekam... Czemu w tym naszym kraju urlopy są takie krótkie... :lol:

Twój pomysł z foceniem do głowy to chyba jedyne sensowne wyjście z odnalezieniem się na trapezach...
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 29.12.2007 00:52

23 sierpnia 2006

Jak się wraca, kiedy się nie chce wracać...

Tak sobie pomyślałam otwierając oczy, że będzie to dzień rozpamiętywania klęski :):):) Żartowałam. Budzi nas cudowny big blue - nad głową :) W planach mamy dziś odwrót... Ech... Jak straszliwie chcę się tu zostać!!!!!!!!! Powoli jednak pakujemy bambetle, składamy namioty. Całuski dla pasterzy i ruszamy na Qafe e Pejes... Jeszcze się dowiadujemy, że to miejsce z wczoraj - przed zakrętem na trapezy - nazywa się Wielka Góra. Więc byliśmy na Wielkiej Górze... Przynajmniej taka pociecha ;)

ObrazekObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazekObrazek


Bawimy się klimatem
No ale nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy tak szybko odpuścili. Wymyślamy, że wleziemy na górę ponad pasterzami. Rzucamy plecakami i biegniemy. Dla zasady ścigam się z Darkiem ;) Mówię mu, że któraś górka musi być moja. No i ta jest! :D

Mam tyle energii, że gdyby mnie podłączyli, to rozwiązałabym wszystkie problemy energetyczne Albanii :). Chce mi się skakać po tych pagórkach do upadłego. Podobnie całej reszcie - robią to tylko znacznie rozważniej, ale nie umiemy stąd odejść. Ktoś rzuca - a może by tak na Maję Harapit? Trochę za późno wpadliśmy na ten pomysł... A można i warto było...

Z tego dnia mamy najwięcej fotek. Każda górka obfocona z każdej możliwej strony:D Postój tu, postój tam. A to owieczki, a to pogaduchy z pasterzem. Bawimy się klimatem. Jejuuuuuuu - jak mi tu dobrze!
Nie będę dużo gadać. Trochę powklejam zdjęć.

ObrazekObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazek
ObrazekObrazekObrazekObrazek


To tu chwila na oddech, na reklamy w naszym serialu, na łyk wina - jakiegoś bałkańskiego. No i jeszcze trochę fotek: :D:D:D

ObrazekObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Obrazek


A to jeszcze trochę :lol: :lol: :lol:

ObrazekObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazek


Do pełni szczęścia brakowało tylko czekolady. Atakujemy wszystko, co zostało w naszym wiaderku.
Obrazek


Bardzo, bardzo nieśpiesznie schodzimy...
Na Qafie spotykamy... A jakże... Dwóch naszych rodaków podróżujących po całych Bałkanach! Z czasem sie dowiemy, że jeden z nich - zresztą Kamil - wlazł na naszą Majkę.

ObrazekObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazek


Schodzimy jak skończone łamagi. I to nie z powodu moich kontuzji... Po prostu nie chce się nam... Pod wiszącą skałką spotykamy Czechów, którzy kilka dni temu zdobyli Majkę od strony czarnogórskiej. Oni odchodzą, my zatrzymujemy się na chwilę i urządzamy sobie piknik... Nie powiem słowa, ale jest tylko trochę sera i duuużo tej kiełbachy - wrrrrrr :D
No i tam Agnieszka walcząc z serem albo kiełbasą trafia sobie szpicem noża w nadgarstek. Śmiechu nie ma, bo rozwaliła sobie ścięgna...
Kiedy już pojemy, pójdziemy dalej i Darek dostanie - zdaje się od o. Włodka - niechcący ;) solidnie gałęzią w twarz. Każdy poniósł jakieś straty. A co z Wiolą? Ona zawsze w czepku urodzona ;) :D:D:D:D:D

ObrazekObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Obrazek



Tuż przed drogowskazami spotykamy objuczone osiołki. To węgierscy grotołazi wspinają sie na Qafę. Chyba jakiś film mają kręcić w jaskiniach. Zamówili 30 zwierzątek, dostali 3, no więc cały swój sprzęt na własnym grzbiecie wnoszą...
Nieco dalej spotykamy gaździnkę z dziwnym sprzętem do przędzenia wełny. Taki mikrozestaw ;) Pokazuje nam jak to to misternie rzeźbione, że wzory mają swoje znaczenie, że dużo tam symboliki chrześcijańskiej. Tu ludzie od wieków byli mocno zakorzenieni w chrześcijaństwie. I choć komuna próbowała walczyć, to w sercach wiara w Boga ludziom została,
Pani się śmieję, że dziś jesteśmy zdaje się piątą ekipa, która tak ją obfotografowuje :)

Kiedy panowie mkną po auto (my w to samo miejsce, ale nie mkniemy), my objadamy sie jakimiś dzikimi owocami, focimy się na bunkrze, straszymy świnki, skaczemy po płotach, kiedy nam się droga kończy...
Serdeczne powitanie z gospodyniami - to już tradycja. Nie wiem... Mam wrażenie, że powiedzenie o polskiej gościnności, kiedy się ją porówna z tą albańską jest mocno przesadzone... :)

Ociągamy się z wejściem do auta... Tęsknie spoglądamy za siebie... No cóż trzeba...
Autko toczy się srebrzysto-turkusowym potokiem, potem wspinaczka do Bufe i droga dalej w dół.... Nim niebo zszarzeje, jest cudownie różowe... Ech... Ależ ja się romantyczna zrobiłam :D:D:D...

ObrazekObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazek




Jednooki na dobranoc
Darek za kierownicą. Już wiemy, że drogę do Bogi i dalej będziemy pokonywać o zmroku i w ciemnościach.

ObrazekObrazek


Ale znów nam odbija palma - najpierw uruchamiamy Radio Jezerce. To znaczy całą drogę wymyślamy głupawe audycje, przeprowadzamy ze sobą idiotyczne wywiady. Płaczemy ze śmiechu. Do dziś cała nasza ekipa w mojej komórce figuruje jako Aga Jezerce, o. Włodek Jezrece, Darek Jezerce. Tylko Wiola się obstała bez Jezercy w nazwie :)
Po tej zabawie osobistą fazę mam ja i zaczynam śpiewać wszystkie piosenki o jesieni jakie znam. Potem o miłościach i o rozstaniach. Oczywiście znajduję zrozumienie u całej załogi ;)
Tuż za Bogą mamy trochę adrenaliny. Już ciemno, jak... No jak.. za Bogą :D:D:D Obstawiamy czy to coś na przeciwko nas, co ma jedno światło to rowerzysta czy motocyklista. Ależ się dziwimy! Bo to... hehe - poczciwy Golf jednooki! Trzeba tylko wziąc poprawkę na to, żeby się zmieścić na drodze i będzie ok :D

Tuż za kościołem w Shkrelu odzywają się komórki. A ja nie mogę napisać tego, co tak bardzo bym chciała... :(:(:(:( :D:D:D

Kiedy dojeżdżamy do Koplika, do Artana, gęby się nam nie zamykają. Ale tak naprawdę pogadamy jutro. Dziś tylko wreszcie pod prysznic. I spać... No my nie tak od razu - maleńki domek, a w nim już tłum ludzi. I ten potworny upał... Tak więc postanawiamy rozbić namiot przed domem - tuż obok ślicznej plantacji ;) winorośli... Zasypiamy...
Ostatnio edytowano 29.12.2007 01:47 przez U-la, łącznie edytowano 2 razy
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży

cron
Majka niejedno ma imię - BIHCROMNAL 2006 :) - strona 18
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone