Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

2007: Tarnów - Mostar/Tucepi/Orebic

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Tekla
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 448
Dołączył(a): 30.10.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Tekla » 14.12.2007 19:57

"...Znajoma mowa, pachnąca Górnym Śląskiem..." pięknie to ująłeś :wink: Pozdrawiam z Górnego Śląska :lol:
Buber
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3790
Dołączył(a): 11.08.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Buber » 17.12.2007 01:00

11.06. - OREBIC, BLISKIE OKOLICE I BARDZO TANI DRINK

To tak, żeby wszyscy mieli jakiś pogląd na tekst napisany powyżej :wink: :

Obrazek

Rano po szybkim wstaniu i przełknięciu śniadania z zamkniętymi oczami, lecimy do Muzeum Morskiego:

Obrazek

Obrazek

Na parterze przy wejściu leża sobie jakieś "skorupki" (czyli architektoniczne resztki ze średniowiecza, a może i starożytności):

Obrazek

Właściwa ekspozycja mieści się na piętrze - znajdują się tam elementy wyposażenia statków, portrety kapitanów, mapy i duzo dokumentów - wszystko jest zasadniczo po chorwacku. Trochę wyżej są makiety statków - o np.:

Obrazek

Moim chłopakom trochę się nudzi i mi zresztą też, więc wychodzimy "sterując" w najbardziej odpowiednie na tym gorącu rejony:

Obrazek

czyli do slasticiarni :D.

Stamtąd wybieram się do punktu widokowego w osiedlu Podstup. Każdy kto wjeżdża do Orebica od Stonów, mija to miejsce. Jest tam mała zatoczka parkingowa, a widoki są niesamowite:

Obrazek

Obrazek

Zjeżdżam w dół - robię z chłopakami krótkie zakupy w supermarktcie i jedziemy do franciszkańskiego samostanu w Podgorju. Droga do góry odbija zaraz przy Bellevue i mimo, że kręta i wąska szybko i bez przeszkód doprowadza nas na miejsce.

Koło klasztoru jeszcze większy spokój niż w Orebicu. Totalna cisza, dookoła pełno cyprysów (podobno największy cyprysowy "gaj" w Dalmacji):

Obrazek

Z tarasu widokowego piękne widoki na Korculę:

Obrazek

, wyspy:

Obrazek

, no i sam Orebic:

Obrazek

Jest za dziesięć 12. Furta do muzeum zamknięta. Dzwonię licząc że ktoś się zlituje, nad ojcem z dwójką dzieci.
Nic z tego - zniecierpliwiony frater wychyla z okna swój "czerep rubaszny" i zirytowany mówi mi żebym sobie popatrzył na tabliczkę i zegarek, a nie dzwonił.
Nie wiem czemu, ale bardzo mnie to rozbawia.
Frater patrzy na mnie jak na głupa i z trzaskiem zamyka okno, udając się pewnie na sjestę

Cóż muzeum zostawiam sobie na później - a na teraz mamy ...cmentarz kapitański - kolejne miejsce magiczno-klimatyczne.

Wchodzi się przez bramę, w perspektywie której majaczy piękna kaplica rodziny Mimbelli (najbogatszych orebickich armatorów), wykonana w 1898 roku przez Ivana Rendica:

Obrazek

W kaplicy piękna figura:

Obrazek

Obok inne kaplice np. po lewej:

Obrazek

W środku - wiszą rodzinne fotografie:

Obrazek

Cała nekropolia prezentuje się wspaniale - Orebic i morze w dole, a obok klasztor i cyprysy:

Obrazek

Jak wspomniałem spoczywają tutaj marynarze i wszędzie są tego ślady:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A na końcu i taki szczegół;

Obrazek

Spaleni słońcem sami wybieramy się sjestować.

Już po czwartej jedziemy do Loviste. Mijamy Kuciste i pięknie położony Viganj, patrząc stale w lewo:

Obrazek

i zaczynamy wznosić się do góry fajną dróżką z serpentynkami:

Obrazek

Przejeżdżamy przez przełęcz i otwiera się wspaniały widok. Zatoczka z wioską (czyli naszym "Łowiskiem"), a potem Hvar, a za nim Biokovo:

Obrazek

Obrazek

Myślę sobie że gdzieś tam na wysokości Sucuraju majaczy The Legendary knajpa i od razu dostaje smaka na zielone piwo.
Dojeżdżamy na miejsce - łatwo poznać - kończy się lepszy asfalt, kończą się namalowane linie i jakieś kable leżą na drodze.
Jedziemy prosto do końca. A tam jakaś knajpka z flagami - nazwy nie pamiętam:

Obrazek

Zamawiamy u starszego faceta kawkę i campari. Jako że trochę kosztuje (0,03 L = 15 kuna), proszę tylko o 0,06 + soczek. Facet słysząc campari podnosi brwi i mówi że poszuka. Znika na dobre 10 minut. Widzimy że kręci się po zapleczu. Moja żona idąc do toalety, mówi mu żeby już nie szukał. Ale za chwilę pojawia się kobieta - przynosi zamówienie - w tym full campari pełny kieliszek i przeprasza nas, że tak długo, bo konobara na razie nie ma (kim w takim razie jest facet). Dzieci dostają colę.
Ja myślę sobie, że za zamówienie - no ... trochę zapłacimy, a żona zadowolona sączy campari:

Obrazek

Okazuje się, że jest to "czysty" trunek. Proszę więc "niekonobara" o soczek pomarańczowy. Gościu przynosi.... Fantę.
No koniec - o nic więcej nie będę go już prosił.
Siedzimy leniwie i oglądamy widoki:

Obrazek

Przychodzi czas zapłaty (tym razem kobieta) i za campari płacę ... 15 kuna.
Zmywamy się szybko :lol: .
Objeżdżamy miejscowość z drugiej strony - spokój, cisza. Mijamy dwie bliźniacze konoby (przylegają do siebie ścianą) i mikro plaże portową długości 100m. Ludzi - kilkoro.
Raj na ziemi.

Wracamy. Po kolacji chłopcy integrują się na placu zabaw z podobną im fizycznie hordą austriackich Gotów o imionach Marcus i Julius:

Obrazek

Zmęczeni tak pracowitym dniem idziemy w końcu luli.

CDN.
Buber
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3790
Dołączył(a): 11.08.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Buber » 21.12.2007 12:53

Trochę głupio mi dzisiaj pisać, bo PAP nie tak dawno dużo opowiedział o Korculi, ale nie mam wyjścia :!: :D .
Tak się bowiem składa, że wyjątkowo mam dzisiaj trochę czasu (a z tym zawsze kiepsko), no i ubzdurałem sobie że skończę, to co zacząłem w bieżącym roku.
Więc (nie zaczynamy nigdy zdania od "więc" :wink:) dzisiaj ....

12.06.07. - KORCULA I KONOBAR MAJĄCY PROBLEM

Dwa razy w tygodniu, z "orebickiej dzielnicy hotelowej", około dziewiątej rano do Korculi odpływa taksówka wodna. Cena jest tylko 2 kuny większa od kursu z portu, a dzieci (choćby "stare konie") płyną za darmo.
Korzystając z tego pakujemy się na w/w pojazd:

Obrazek

Odprowadzamy nietęsknym wzrokiem przystań i nasz hotel:

Obrazek

I po niecałych dziesięciu minutach zbliżamy się do Korculi:

Obrazek

Statek wysadza nas niedaleko placu Króla Tomisława (i tym samym głównego wejścia do Starego Miasta).
Kręcimy się tam trochę. Na obrzeżach placu jest targ ze szwarcem, mydłem i powidłem (głównie z artykułami tzw. turystycznymi) - o dziwo ceny takie jak w Orebicu (ale to może dlatego że to jeszcze nie sezon).

Podchodzimy w końcu pod schody i basztę Veliki Revelin, zbudowaną w 1499 roku nad Bramą Lądową ... i zaczynamy powoli wspinać się do góry:

Obrazek

Obrazek

Na baszcie obowiązkowo wenecki lew. Korcula była bogatym, granicznym weneckim miastem, w opozycji do trochę biedniejszego raguzańskiego Orebica (porównując te dwa miejsca przychodzi mi do głowy że Wenecja to miała "kasę", a Dubrownik - to raczej kiepsko :wink: )

Za bramą po prawej stronie stoi kościół św. Michała z XV wieku:

Obrazek

W środku kościół jest odnowiony - z kazalnicy, dalmatyńskim zwyczajem wystaje krzyż, a ze starych kandelabrów sterczą energooszczędne żarówki.

Idziemy w prawo (chyba ulica Koprovą :?: ) chcąc dotrzeć do kościoła Wszystkich Świętych , w którym jest Muzeum Ikon (bizantyjskich - ocalonych przez Wenecjan z Krety, po przegranej wojnie z Turcją).

Obrazek

Niestety - muzeum jeszcze zamknięte. Docieramy do murów miejskich z basztą (nazywającą się tak jak kościół) z kilkoma działami. Moja żona wybiera sobie skromną armatkę :wink: , ale chłopaki biorą się od razu za największą i kierują ja na Orebic:

Obrazek

Idziemy trochę wzdłuż murów - wszędzie pełno knajpek na wolnym powietrzu. Dużo wystawionych owoców morza - niektóre ruszają zapraszająco odnóżami mówiąc - "zjedz mnie" :wink: .

Obrazek

Wchodzimy między kamieniczki, podążając tym razem do placu Świętego Marka. Wita nas sylwetka kościoła Gospojine, w środku którego króluje oczywiście Gospa:

Obrazek

Umęczona (no nie wiem czym :? ) rodzina siada (chyba pod pręgierzem :wink: ) , a ja zachwycam się placem:

Obrazek

Namawiam (niestety samych tylko chłopaków) najpierw na Pałac Biskupi z XVII, albo z XIX wieku (różnie źródła podają - tak czy siak - funkiel nówka :D ):

Obrazek

Jest tam dużo ksiąg, szat liturgicznych, numizmatów itd. Mnie najbardziej do gustu przypadł relikwiarz "wszystko w jednym" - z relikwiami (bardzo małymi - typu włos lub kosteczka) chyba wszystkich możliwych świętych (tyle tego było). Od razu przypomniała mi się scena z "Krzyżaków" z przekupniem sprzedającym bodajże ogon szczura, który ugryzł Św. Franciszka :lol: .

Naprzeciwko Pałacu Biskupiego znajduje się Muzeum Miejskie, mieszczące się w renesansowym pałacu z XVI wieku:

Obrazek

Tam też idziemy - tym razem wszyscy. Na samym dole są zbiory archeologiczne ze starożytności. Największe wrażenie wywarła na mnie stella z Lumbardy - wyryte w kamieniu imiona 200 pierwszych greckich osadników, którzy przybyli na Korculę z Visu w IV wieku p.n.e. Patrząc na ten kamień czułem że widzę coś wyjątkowo starożytnego, a jednocześnie bardzo bliskiego. Słowa tego nie oddadzą.
Z ciekawych rzeczy w muzeum jest jeszcze sala poświęcona historii budowy okrętów.

Została nam jeszcze do obejrzenia piękna Katedra św. Marka:

Obrazek

Wchodzimy prez piękny portal...

Obrazek

i już buszujemy wewnątrz :D :wink: . Środek jest trochę ciemny. Wszystko jest zachwycające - i ołtarz z obrazami ze szkoły Tintoretta (w Wenecji "potykałem się " o jego obrazy wręcz w każdym kościele) i sarkofag Św. Teodora, ale mnie najbardziej podobała się prosta figura Chrystusa Zmartwychwstałego w baptyserium. Chłopcy zagustowali oczywiście w halabardach i berdyszach umieszczonych w jednym z bocznych ołtarzy.

Po buszowaniu krótki odpoczynek na średniowiecznej ławce dla pieszych:

Obrazek

I poszliśmy dalej.
Po drodze zapuszczamy żurawia w stronę gotyckiego kościoła Św. Piotra:

Obrazek

I znowu chodzimy między kamieniczki. Po prawej majaczy kuca i wieża Marco Polo, gdzie kłębi się istny tłum, a na wprost zaraz ... morze. Idziemy wzdłuż murów docierając do pizzerii Agawa przy porcie. Zamawiamy jedzenie. Ja wybieram się na poszukiwanie infocenter, robiąc fotkę otoczenia miejsca naszej przekąski:

Obrazek

Infocenter jest zaraz obok w porcie - niestety jest tylko jeden i to kiepski folderek (widać że sezon jeszcze się nie zaczął). Po posiłku (który był smaczny, ale troszkę śmierdział malizną) wracamy na drugą stronę miasta.
Po drodze, moje niemiłosierne dzieci (tak je wychowuję :twisted: ), odganiają korculańskie koty od chleba:

Obrazek

(zdjęcie zrobione jeszcze przed faktem odganiania).

Docieramy do stateczku i o 12 odpływamy z powrotem.

Reasumując wycieczka bardzo się udała, dzieciom w obu muzeach i w Katedrze bardzo się podobało i nie chciały stamtąd wychodzić. Pogoda niestety była w kratę - na początku słońce, ale potem chmury i dlatego zdjęcia są jakie są (ale kto chce nacieszyć oko Korculą- warto zaglądnąć do relacji PAPy - tam jest piękna gra świateł).

Obrazek


Przez resztę dnia nie działo się nic ciekawego - oprócz spotkania z rodakami - w Orebicu na poczcie 3 młode panny z Targowiska koło Rzeszowa, a w samym Bellevue z Panią Anią z Gdyni ( :papa: ), której niestety (ani jej męża, tudzież innych uczestników "wycieczki zoorganizowanej" ) nie udało się namówić na wyprawę na Sv. Ilję.

Wieczorem wybraliśmy się na poszukiwanie słynnej (opisywanej na tym forum) konoby Hrid nad samostanem. Zaraz za klasztorem skręciliśmy w prawo w wąską dróżkę i zaczęliśmy się rozgladać za knajpą. Po drodze szły dwie młode dziewczyny, pchające spacerówki z bobasami. Pomyślałem (słusznie) że są pewnie miejscowe i zapytałem o Hrida. Jedna z dziewczyn odpowiedziała mi: "Jm afraid, but its closed in June".
Aha.., podziękowałem i ruszyłem dalej, żeby na pierwszych możliwych rozstajach zawrócić. Cały czas myślałem jednak o danej nam odpowiedzi. Czy Hrid jest zamknięty teraz (bo np. za mało gości w czerwcu), czy też na amen ?.
Nie dawało mi to spokoju, więc po zawróceniu znowu zaczepiłem dziewczyny i zapytałem czy nie wiedzą czegoś więcej ? Dowiedziałem się że Hrid prawdopodobnie już nie będzie działał, "because the owner is dead".
Odpowiedź zabrzmiała tak niesamowicie, że przybraliśmy z Basią, ze zdziwienia, grobowe miny (a wyglądamy wtedy brzydko :evil: ). Dziewczyny zaczęły nam polecać leżącą niedaleko samostanu konobę Panorama, ale ja już tam byłem - mimo pięknego widoku nie wzbudziła ona mojego zachwytu.

Pomyślałem sobie - szkoda - znika z mapy kolejne fajne miejsce, bo właściciel nie miał następcy, albo miał; ale ten woli mieszkać np. w Splicie albo w Zagrzebiu. Zresztą problem "wyludniania" się Dalmacji wróci jescze w następnych odcinkach.

I tym "pozytywnym" akcentem kończę i zapraszam na C.D.
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13025
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 21.12.2007 15:48

Buber napisał(a):Pogoda niestety była w kratę - na początku słońce, ale potem chmury i dlatego zdjęcia są jakie są (ale kto chce nacieszyć oko Korculą- warto zaglądnąć do relacji PAPy - tam jest piękna gra świateł).


Buber, Twoje zdjęcia podobają mi się :D , opowieść o zwiedzaniu Korculi też 8).
W tym roku wielu Forumowiczów odwiedziło Korculę i podzieliło się z nami w swoich relacjach wrażeniami z tego pięknego miasta. Dla mnie to powrót do wspomnień sprzed 2 lat, a dla tych co jeszcze tam nie trafili, wspaniała zachęta... Dobrze byłoby :) , gdy już w FAQ-u będzie założony temat o Korculi, żeby znalazły się tam linki do opowiedniej strony relacji Twojej, Twigi, witki, Szopiska, wspomnianiego przez Ciebie PAP-y i wielu :P innych.

Pozdrawiam świątecznie Ciebie i wszystkich zauroczonych Cro Obrazek
Lidia K
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3519
Dołączył(a): 09.10.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Lidia K » 21.12.2007 19:22

Mnie też się Buber Twoja opowieść bardzo spodobała, jeszcze jeden spacer po urokliwych miasteczkach, i zdjęcia również. Nawet nie zwróciłam uwagi, że nie ma słońca.

Nie zawsze słoneczna pogoda jest dobra przy długim zwiedzaniu, szczególnie tam na południu. Chmurki dają szansę, że się naprawdę coś zobaczy i nie żałuje się plażowego dnia. Niebo i morze lepiej wygląda w słonecznym dniu na zdjęciach, to prawda. Z zabytkami jest trochę inaczej, mniejszy kontrast. Nie ma problemu robienia zdjęć pod słońce. Dobrze wychodzą szczegóły.

Przykro jest, oj bardzo, gdy się idzie kilka godzin na szczyt ponad 1000m pod górę i przed samym szczytem wchodzi się w chmurę, z której jeszcze poleje.

Tucepi, Orebic, Korczula to z pewnością będą kolorowe punkty jakie pojawią się na mapce, którą wymaluję właśnie w przyszłym roku, gdy po raz drugi przyjedziemy do Chorwacji na urlop.

A zwiedzanie od której strony sie zaczęło, od głowy czy od ogona?
Buber
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3790
Dołączył(a): 11.08.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Buber » 21.12.2007 20:19

dangol napisał(a):Pozdrawiam świątecznie Ciebie i wszystkich zauroczonych Cro


I vice versa :papa:

Lidia K napisał(a):A zwiedzanie od której strony sie zaczęło, od głowy czy od ogona?


Wg podziału PAPa to od pragęby (jego "analne" spojrzenie na Bramę Lądową osłabiło mnie ciężko 8O :wink: :D )
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1394
Dołączył(a): 21.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) PAP » 21.12.2007 23:54

Bubrze,

Bardzo miło się czytało ten odcinek z Korculi ... przynajmniej się dowiedziałem jak się nazywało to co widziałem :lol: :lol: :lol: ... nie, no trochę to ja już sam wcześniej wyczytałem, ale faktem jest, że twoja relacja to me ten element przewodnikowy, z którego czytający dowiaduje się czegoś więcej o miejscach, których dany odcinek dotyczy, a nie tylko tyle, że brama wygląda jak tylnia część układu pokarmowego rybki :lol: :lol: :lol: ...

Co do Orebica, czyli poprzednich odcinków, to faktycznie piękna okolica, i trza będzie ją w ramach 'poprawek' lepiej spenetrować :) ...

Mam nadzieję, że i Ty dalej pociągniesz przez okres świąteczny :D

Pozdrawiam,

PAP
Buber
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3790
Dołączył(a): 11.08.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Buber » 30.12.2007 09:28

13.06. - UROKI PELJESACA, RUMSZTYK I SYMPATYCZNY DWÓR

Rano młodsze dziecko zaczyna trochę kwękać - tzn. nie chce jeść, jest mu niedobrze i chce trochę dłużej spać - czyli coś go bierze. Nie ma wyjścia - dajemy mu się wyspać, ale i tak zgodnie ze wcześniejszym postanowieniem wyruszamy na wycieczkę po Peljesacu, w poszukiwaniu różnych miejsc opisywanych wcześniej na cropli.

Po wyjeździe z Orebica na wschód po kilkunastu kilometrach pokazuje się po prawej stronie wspaniały Zaton Zuljana:

Obrazek

Zjeżdżamy małymi serpentynkami w dół, gdzie majaczy cichy i senny Trstenik. Trstenik w czerwcu (a może i nie tylko w czerwcu) to miłe, ale totalne zadupie - chcieliśmy kupić jakieś pieczywo dla dzieci - niestety o 11.00. nic już nie ma :D . Pytam jeszcze o wycieczkę na Mljet - dowiaduję się że w czerwcu nikt stąd nie płynie, bo po 1-sze sezon się nie zaczął, a po 2-gie faceci z którymi się pływa są na rybach :D :( .
Zostało tylko podziwiać widoki na zatokę:

Obrazek

no i na sam Trstenik:

Obrazek

Z Trstenika chcemy jechać na Dingac. Nie jestem pewny drogi - jedyna droga oprócz tej, którą tu przyjechaliśmy to wąska "osiołkowa" dróżka wspinająca się do góry na prawo od poczty.
Niestety tubylcy w międzyczasie się pochowali, ale poczta jest czynna, więc tam udaje się po informację.
Pytam panie na poczcie o drogę: Czy na Dingac to desno ?. Nie, nie - tam tam to na Dingac :lol: - z miną jakby mówiły o "końcu świata" - odpowiadają urzędniczki i dwóch interesantów (i to jest piękne - że wszyscy chcą pomóc) . Tak - mówię - ale ja chcę na Dingac :!: . - A tak - Dingac, no to desno :D .
Wychodzę z poczty - dwóch chłopów, którzy pojawili się nie wiadomo skąd, patrzy na mnie spode łba i nagle z uśmiechem mówi że na Dingac to tędy :D .
Wsiadam do auta bo za chwilę cały Trstenik się zleci :wink: i jedziemy wąską dróżką do góry. Wyjeżdżamy na górę i już znajdujemy się po "słonecznej stronie wzgórza", gdzie rośnie plavac mali i "pędzi się" Dingaca :D . Jedziemy przez zupełne pustkowie. Nie ma żadnych domów koło drogi, tylko winnice, słońce i widok na Mljet:

Obrazek

Docieramy nie spotkawszy ani pojazdu, ani człowieka aż do tunelu, którędy przejeżdżamy do Potomje. Po drodze dużo winiarni, ale nie zatrzymujemy się na posmakowanie lokalnych "czarów" (na szczęście nie mających nic wspólnego z owocowymi "czarami" z PRLu) - będzie jeszcze okazja.

Dzieci przypomniały sobie o jedzeniu, nawet niewyraźny Miki coś by zjadł, więc ruszamy do Trpanja.
Przed samym Trpanjem krótki, ale ładny przełom między skałakami, a zaraz potem wąski wjazd do miasta. Domy wychodzą wręcz na ulicę. łatwo zawadzić o jakąś posesję. Po drodzę widzę Polaków pod postacią martwej natury koloru bordowego (Spacestar) z blachami z KR (żywe postacie nieobecne). Parkujemy w porcie i szukamy dietetycznego rosołku dla Mikusia. Niestety na bulwarze tylko same pizzerie - a w nich tylko pizze.
Rozglądamy się trochę - Trpanj jest ładnie położony - dookoła górki otaczające sierpem miasteczko:

Obrazek

i morze:

Obrazek

Obrazek

W poszukiwaniu knajpki z rosołem cofamy się wzdłuz głównej drogi. Kto szuka ten znajdzie i rzeczywiście przy wjeździe jest jedno przytulne (i czynne) miejsce, gdzie wchodzimy, pytamy czy jest rosół i pada odpowiedź - JUHA JEST :idea: - HURRA :mrgreen: !
Siadamy, zamawiamy zupę dla dzieci, a dla siebie po cevapcici i margericie. Tego nie ma (w karcie jest :D ). Ale jest rumsztyk - z dumą mówi kelner. - A coś oprócz rumsztyku :?: . NIE - Rumsztyk :twisted: :!: .
:D Zostajemy przy samej zupie i napojach. Facet przynosi wazę pysznego rosołku, picie i pyta dalej czy jesteśmy pewni i nie chcemy jednak rumsztyku :lol:.

Obrazek

Zupa wchodzi ładnie w Mikiego, niestety głodomór rzuca się na chleb i potem trochę go ponudza (na szczęście bez efektu). Wracamy do auta. Po drodze mijamy sklep z pamiątkami. Basia kupuje tanio zestawy muszelkowe. Pyta sprzedawczynie skąd bierze takie ładne muszle.
Ta patrzy na nią "z głupa" i odpowiada - Z Jadrana 8O .
:lol: :lol: - Dobra odpowiedź, ale dla tych co nie wiedzą - ponoć wszystkie muszle są z Filipin i z okolic
Zauważam fajną książkę po polsku o Peljesacu - cena 50kn. Nie jest źle, ale myślę sobie - sprawdzę w infocentar - 300 metrów dalej - to samo -jest 35kn. Jako stary centuś, ucieszony z dokonanej oszczędności, zadowolony odjeżdżam z Trpanja.

Miki czuje się już dobrze, więc z oporami namawiam rodzinę, żeby zobaczyć słynną plażę Divna. Za Trpanjem skręt w prawo na Dubę Peljeską i już .....jedzie się przez pustkowia, potem parę malowniczych zakrętów wśród skał i jest. Divny nie sposób przegapić - widać wysepkę i przy drodze są dwie tablice - uvala Divna i Divna beach bar.
I teraz do tych co nie byli - naprawdę warto ją zobaczyć - coś pięknego -zwłaszcza kolor wody i wysepka obok. Na razie obok Brelowej skałki i zatoczki mój nr I (a myślę że w tłoku Brela i tak dużo traci). Ludzi mało, będzie z 10 osób, w tym 3 tak jak ich Pan Bóg stworzył - wszyscy raczej na brzegu, a nie w wodzie:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Moczymy trochę odnóża i jedziemy do Duby.
W Dubie plaży (jako takiej) nie znalazłem - ale specjalnie jej nie szukaliśmy. Natomiast jest tam mały kościółek:

Obrazek

.... i niezwykle uroczy, cichy port - gdyby był czas - można tam siedzieć wiecznie i patrzeć na łódki, morze, wyspy, ląd (czyli pretensjonalnie - to z czego słynnie Chorwacja :D :wink: ):

Obrazek

Obrazek

.... i na moją żonę TEŻ :D :

Obrazek

To był koniec wycieczki, ale nie koniec dnia.

Po powrocie do hotelu przespaliśmy się trochę. Wstaliśmy dopiero na kolację. Ale po "frykasach" made in Bellevue,musimy jeszcze coś dojeść. No to idziemy - słońce już zachodzi - widoki piękne:

Obrazek

Obrazek

Szukamy knajpki - Maslina (czy podobna nazwa), znajdująca się w domu -nie podoba się nam. Ale poniżej niej jest:

Obrazek

I to jest to - fajne otoczenie, dużo miejsca, charakter bardziej "otwarty" jak w Babilonie. Połowę knajpki zajmuje miejsce do tańców, gdzie w sezonie gra muzyka, a poza sezonem dzieci ganiają :D . Z miłym kelnerem rozmawiamy łamanym chorwacko - polskim. Dzieci się cieszą, jedzonko pyszne, Miki ku naszej radości "jada":

Obrazek

Na odchodnym kelner mówi: Da sledanom. Moja żona odpowiada: O nie nie :!: - Do widzenia.
Na to on - z szerokim usmiechem - A polaki :D.

Dochodzimy już do hotelu, a w hotelowym amfiteatrze choć nie ma już nikogo gra muzyka. Tańczymy z dziećmi - Miki już zupełnie ozdrowiał:

Obrazek

Kulturalny klaun Uwe grzecznie i z uśmiechem, czeka z wyłączeniem Travolty i Oliwii Newton-John dopóki nie pójdziemy (co on robi w tym hotelu :?: 8O ).

CDN
Ostatnio edytowano 30.12.2007 22:30 przez Buber, łącznie edytowano 1 raz
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 108173
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 30.12.2007 22:11

[quote="Buber]Dochodzimy już do hotelu, a w hotelowym amfiteatrze choć nie ma już nikogo gra muzyka. Tańczymy z dziećmi - Miki już zupełnie ozdrowiał:

Obrazek

Kulturalny klaun Uwe grzecznie i z uśmiechem, czeka z wyłączeniem Travolty i Oliwii Newton-John dopóki nie pójdziemy (co on robi w tym hotelu :?: 8O ).

CDN[/quote]

Czy przy którejś z tych piosenek w amfiteatrze tańce się obyły :papa:
Buber
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3790
Dołączył(a): 11.08.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Buber » 31.12.2007 16:50

Wiedziałem Janusz, że znajdziesz coś na temat - oczywiście - odbyły się przy numerze II-gim. :D .
Buber
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3790
Dołączył(a): 11.08.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Buber » 01.01.2008 13:30

14.06. - CIEŃ WIELKIEJ GÓRY

Mimo ostrzeżeń recepcjonistki z Bellevue (że snejki i most dandżerołs) i braku towarzystwa nie mogłem sobie darować wejścia na Świętego Iliję. Jednej rady jednak posłuchałem - mianowicie żeby wyjść wcześnie rano (gdyż wydawała się sensowna - już przedpołudniem słońce zaczyna mocno grzać).
Wstałem tuż przed 5 - rzut oka przez drzwi - jak z pogodą:

Obrazek

- jak widać czysto.
Prysznic, biorę wodę, jedzonko, aparat i kijki i ruszam.
Żeby ułatwić sobie sprawę dojechałem samochodem do samostanu (zawsze to bliżej) i stamtąd zacząłem właściwą eskapadę.
Idzie się drogą biegnącą obok samostanu prosto tak c.a. 300 metrów - do tego miejsca:

Obrazek

Skręcam, a tu z domku obok wypadają na mnie dwa pieski klasy średniej wyższej (tj. sięgające do połowy uda), z wyraźnym zamiarem uczynienia mi krzywdy. Cóż - nauczony smutnym doświadczeniem wolę się wycofać. Rzut oka na mapę - jest inna drogą prowadząca do kościółka Św. Wawrzyńca - idę tamtędy. Po drodze towarzyszą mi poranne odgłosy - chyba cykanie cykad i ...rżenie osła (może to nie ze mnie).
Jest kościółek - dokumentnie zrujnowany:

Obrazek

A zaraz za nim przy rozwalonym domu ścieżka kończy się....
Rozpaczliwa decyzja - idę na przełaj do głównej drogi podejściowej. Po przejściu około 5 metrów, zaliczeniu niewidocznej dziury, drobnej rany podudzia, niemiłosiernie pokłuty przez kolczaste krzaki upokorzony wracam do kościółka.
Nie pozostaje mi nic innego tylko chwila zadumy i podziwianie widoków:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A na samej Korculi majaczy obiecujący CIEŃ WIELKIEJ GÓRY:

Obrazek

Muszę wrócić do punktu wyjścia - co czynię. i nagle szczęśliwy traf - widzę na drodze faceta z kozami i moje kochane dwa pieski (tym razem siła spokoju):

Obrazek

Kamień spada z serca - można iść spokojnie. Dodatkowo w roli bodyguarda występuje żona pasterza, która odprowadza mnie pod pierwsze podejście.

No to wreszcie, z godzinnym opóźnieniem (nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu :wink: ) zaczynam.
Najpierw ostro w górę, trochę piarżyście, a po pół godzince spokojne (acz trochę żmudne) podejście w górę. Słońce wznosi się do góry, więc widoki na Peljeski kanał coraz to piękniejsze:

Obrazek

Na stoku nagły zakręt w prawo w dolinkę, wrzynającą się w górę i spotykam... parkę "braci" Czechów z olbrzymimi plecakami - Lukasa i Janitę, którzy przyjechali tutaj, aż z campa z Trpanija. Zamieniamy parę słów i dalej łagodnie wznosimy się piękną ścieżką.
Wychodzimy na plateu - rośnie tu las - najpierw iglasty, a potem widzę liście . W lesie (po półtorej godzinie od punktu początkowego) jest rozgałęzienie - w lewo namalowana kuca i napis AQUA, w prawo - SV. ILIJA. Za chwilę dobre podejście w górę i nagle (po pół godzinie).... całkiem spory domek:

Obrazek

Krótki odpoczynek i pod górę, już w gorącu, na widoczny już szczyt:

Obrazek

8.30. - JESTEM NA SZCZYCIE :!: :

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wpis do książki pamiątkowej, na jakimś wolnym marginesie (bo miejsca brakuje nawet na okładkach, których częściowo nie ma). Dochodzą Czesi, z którymi dzielę się tym co mam (i z wzajemnością). I dłuuuuuga przerwa na focenie ..

Niestety po stronie Korculi są głównie chmury:

Obrazek

Na wschodzie widać piękny poszarpany górski grzbiet:

Obrazek

A najładniej widać.. północ, która odwiedziliśmy - byliśmy wczoraj:

Obrazek

Obrazek

Na szczycie spędzam prawie godzinkę i zjeżdżam ..
Koło kucy mijam kolejnych amatorów Św. Iliji (tym razem Niemcy), potem dwóch Holendrów, wspaniale mówiących "Polska gola" :lol: . Widoczki piękne:

Obrazek

Jestem już na dole, a przy domu, od którego zaczynałem i widzę że na drodze siedzi wielki pies (te poprzednie "ranne ptaszki"nie dorastają mu do pięt). Z daleka patrzy na mnie, warczy, a z pyska cieknie mu ślinka. Nie schodzę do niego - idę prosto skrajem winnic, po drodze spotykam wreszcie jakieś małe wężysko i przeganiam je kijkiem.
Dochodzę do takiego złomowiska przy samostanie i widzę z daleka Czechów, jak stoją przed takim samym wyborem jak ja niedawno.
Widzę ich wahanie - ale ryzykują i schodzą. Znikają mi z oczu i za chwilę słyszę straszne szczekanie i ludzkie krzyki. Aha pies ich dopadł :wink: (no nie było tak źle).
Samostan osiągam o 11.00.

Dla zainteresowanych - dokładny plan wejścia (droga "nieudana" - kreska przerywana):

Obrazek

CDN.
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 02.01.2008 08:20

Buber :D

Bardzo sympatyczny opis wejścia :D i ładne zdjęcia :D
Świetna mapka :!:

Mam nadzieję, że zarówno opis jak i mapka przydadzą mi się już w TYM :D roku podczas planowanego przez nas zdobycia Wielkiej Góry.

Z Twojego opisu wynika, że tempo miałeś naprawdę niezłe 8O

A wejście od Samostanu wybrałeś z jakiegoś konkretnego powodu, czy przypadkiem? Bo wiem, no i z mapki też to wynika, że jest jeszcze droga wejścia z osady Ruskovici. Z hotelu Bellevue odległość do podjechania jest taka sama, a różnica w wysokości n.p.m. punktu startowego jest znikoma.

Pozdrav
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1394
Dołączył(a): 21.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) PAP » 02.01.2008 10:14

kulka53 napisał(a):Bardzo sympatyczny opis wejścia :D i ładne zdjęcia :D
Świetna mapka :!:


Bubrze,

Ja tu się podpinam pod Kulkowy wpis :D ... mnie osobiście najbardziej podobały się te 'wejściowe' zdjęcia Korculi, jeszcze bez chmur, a już w porannym słońcu 8O :D ...

Jak by się uparł, to by z nosidłem to sforsował ... prawda :) :?:

Pozdrawiam,

PAP
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 02.01.2008 15:33

Moje zaniedbania w lekturze relacji postanowiłam zacząc od Twojej Bubrze :D , bo pamiętam jak się strasznie uchachałam ostatnio :D Doskonale działa na poprawe humoru. Dzięki!!!
:lol:
Podziwiam za niegasnący zapał przy zwiedzaniu muzeów!!! Mnie by tam wołami nie zaciągnęłi chyba, choćby nie wiem jak fajnie było :). Coś cierpliwości nie mam :D

Aaaaa no i 100 punktów za cmentarz marynarski (wieeeem to było sto lat temu w relacji, ale ja dopiero dziś przeczytałam) !!! I jeszcze z 500 za wspinaczki! :D
Ja też mam za sobą trochę przygód z pieskami :lol: Ostatnia z lipca, z bezdroży północnej Hiszpanii :lol: - też mię napadały dwa takie mojego (nie najnikczemniejszego) wzrostu. Krzywdy nie robiły, ale mając takie szczekające bydlątka po prawej i lewej, można było być lekko sparaliżowanym :D

Już będę teraz na bieżąco!

Najlepszosci w Nowym Roku!!!
Buber
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3790
Dołączył(a): 11.08.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Buber » 02.01.2008 19:01

kulka53 napisał(a):A wejście od Samostanu wybrałeś z jakiegoś konkretnego powodu, czy przypadkiem? Bo wiem, no i z mapki też to wynika, że jest jeszcze droga wejścia z osady Ruskovici.


Można powiedzieć, że przypadek - byłem już wczesniej na cmentarzu i wiedziałem że jest "plac" na auto, a poza tym, wciąż miałem nadzieję na zwiedzenie samostanu. Co do Ruskovici - ktoś pisał na cropli, jak szedł stamtąd i było też ok.

PAP napisał(a):Jak by się uparł, to by z nosidłem to sforsował ... prawda


Spoko - a z rana, to dzieciaka nawet słońce niespecjalnie by liznęło :wink: . Ta WIELKA GÓRA - to taka Sokolica z Krościenka (generalnie spacerek :D )

shtriga napisał(a):Mnie by tam wołami nie zaciągnęłi chyba, choćby nie wiem jak fajnie było


Eeeee tam - ja każdego zaciągnę (z wyjątkiem żony :oops: :wink: )

shtriga napisał(a):100 punktów za cmentarz marynarski (wieeeem to było sto lat temu w relacji, ale ja dopiero dziś przeczytałam) !!! I jeszcze z 500 za wspinaczki!


A za 600 pkt. można już coś dostać :?: :wink: .

A poza tym .....
Dziękuję .. i WAM WSZYSTKIM Piękne Życzenia- oby ten ROK był jeszcze lepszy jak poprzednik (który, mam nadzieję, że nie był taki zły :D )

:hut: :papa:
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
2007: Tarnów - Mostar/Tucepi/Orebic - strona 10
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone